''Pewnego dnia nagle stajesz się jednym z mężczyzn bez kobiet. Ten dzień przychodzi nieoczekiwanie bez żadnego ostrzeżenia, bez wskazówki, bez przeczucia, złego znaku, nikt nawet nie zapukał ani znacząco nie chrząknął''
W przypadku Murakamiego doskonale w moim odczuciu sprawdza się powiedzenie że coś można albo kochać albo nienawidzić, ale na pewno nie można być wobec tego czegoś obojętnym. Do tej pory tego egzotycznego pisarza znałam tylko z długich form, z powieści dość obszernych w stronice i bardzo obszernych w treści emocjonalne i filozoficzne. Być może dlatego moje pierwsze spotkanie z opowiadaniami tego autora wypadło mniej entuzjastycznie, czuję pewien niedosyt. W swoich powieściach autor ma dużo czasu i miejsca by spokojnie poprowadzić nawet najbardziej filozoficzną opowieść. W przypadku opowiadań odniosłam wrażenie, że nim zdążył się porządnie rozgrzać, już należało opowiadanie zakończyć. Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest tak że te krótkie formy mi się nie podobały, owszem podobały nawet bardzo, ale jednak Murakamiego wolę w wersji powieściowo obszerniejszej. Cytat na początku mojej wypowiedzi pochodzi z ostatniego tytułowego opowiadania. Ale moja pierwsza trójka na podium, to opowiadania: ''Kino'' ; ''Zakochany Samsa'' ; ''Niezależny organ''. Dokładnie w tej kolejności. Książkę oczywiście polecam, opowiadania są tak różnorodne że każdy znajdzie w nich przynajmniej to jedno ulubione. :)