Pogodzeni z mrokiem

Czas na siódmy tom serii. Jak do tej pory wszystkie części skradły mi serce. Czas teraz na Tannera i Adelite.

Tanner jest spadkobiercom Ku Klux Klanu i od zawsze był uczony, że to rasa ludzi biała jest najlepsza, a kiedy jako dziecko miał inne przekonanie to ojciec siłą wyprowadził z niego te myśli.
Adelita ma tylko ojca, dom pełen służby. Jest samotna, a z każdej strony istnieje ryzyko.

Klan potrzebuje rozejmu z Meksykiem i Tanner na jakiś czas ma zamieszkać w domu Adelity. I to na dziewczynę spada obowiązek pilnowania go, oprowadzania po okolicy.
Z początku ta dwójka nie pała do siebie miłością, wręcz się nienawidzą. Wszystko się zmienia kiedy spędzają razem czas i kiedy grozi im niebezpieczeństwo. Tanner nie ukrywa że nie chcę być w jej kraju, ale potrafił dziewczynę ochronić. Pod wpływem chwili ich uczucie wybucha, ale wiedzą że nie mogą być razem. Ich rodziny na to nie pozwolą. Muszą rozstać, ale myślą o sobie.

Po latach Tanner nie należy już do klanu. Całkowicie się od nich odciął i pragnął wrócić po ukochaną. Jednak sprawy w klubie to komplikują. Nadchodzi wojna między klubem, a rodziną Tannera i rodziną Adelity.
Adelita cierpi kiedy od dłuższego czasu nie ma kontaktu z ukochanym. Nie wie nawet czy żyje. W końcu musi się zgodzić wyjść za innego. Kogoś kogo zna całe życie, ale czy na pewno?
Klub miał porwać kuzynkę Adelity, ale mają kogoś innego.
Tanner przeżył szok, zawód. Jego ukochana się poddała?
Na jaw wychodz...