Rodzimy się po to, by umrzeć, a reguły kultury utwierdzają nas w tym przekonaniu, choć niechętnie w taki sposób myślimy, skupiając się na kolejnych „przejściach” – narodzinach, dojrzałości, małżeństwie – mimo iż przybliżają nas one do nieuchronnego momentu, kiesy w jednostkowym wymiarze ów cykl zamknie się ostatecznie.
Współczesna kultura śmierć zarówno wypiera, jak i celebruje. Śmierci jest w bród, śmierć dobrze się sprzedaje, media śmiercią się karmią po to, aby pokazać, jak są… żywotne, że trzymają rękę na pulsie. Umieranie dotyczy jednak innych, nie mnie, nieuchronność mojej śmierci skrywa się w gorsecie pewności, że przede mną jeszcze przyszłość, radość i nadzieja. Tanatologia jest czymś niedopuszczalnym w kulturze zdominowanej przez media, jest jak pojęcie „brudu” u lorda Chesterfielda – jest nie na miejscu.