Zakładnika po raz pierwszy przeczytałam 28.05.2017 r. W tamtym czasie książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie i zajęła pierwsze miejsce w moim prywatnym rankingu czytelniczym. Powróciłam do niej po latach, aby sobie przypomnieć co mnie zafascynowało w tej powieści i możliwie jak najszybciej nadrobić pozostałe części z tej serii.
Do studia podczas trwania programu telewizyjnego dostaje się uzbrojony mężczyzna, który bierze zakładników, zabija jednego z nich, wydaje oświadczenie po czym popełnia samobójstwo. Jedna z zakładniczek Karolina Janczewska, postanawia zrobić reportaż z tego zajścia, do pomocy namawia Zygmunta Rozłuckiego, który również był zakładnikiem i świadkiem całego zdarzenia.
Czy duetowi składającemu się z niezależnej, zdeterminowanej, dziennikarki i psychologa z problemami uda się znaleźć odpowiedź na jedno ważne pytanie: co spowodowało, że mężczyzna zdecydował się na tak drastyczne kroki?
Mimo upływu lat, okazało się, że książka nadal robi na mnie wrażenie. Pewnie dlatego, że nie pamiętałam tak do końca o co chodziło w fabule, i dałam się do samego końca prowadzić za nos. Cieszę się, że zdecydowałam się na powrót właśnie do tej historii, ponieważ dzięki temu przypomniałam sobie, jak zdolnych pisarzy mamy w kraju, którzy traktują czytelnika poważnie, oferując mu zagadkę na wysokim poziomie. Podoba mi się w tej fabule to, że dwójka głównych bohaterów często ze sobą dyskutuje na temat śledztwa, dzięki czemu czytelnik ma wrażenie, że jest częścią ...