Od dawna wiadomo, iż sięganie po wartościowe lektury poszerza nasze horyzonty intelektualne, zdobywamy wiedzę. Teraz, w świetle badań amerykańskich, okazało się, iż dzięki czytaniu książek wiele zyskujemy.
Bardzo wiele książek należy przeczytać po to, aby sobie uświadomić, jak mało się wie.
Z dostępnych wyników dowiemy się, że już sześć minut poświęconych na zagłębianie interesujących na treści niweluje poziom stresu, poprawia pamięć i koncentrację. Nie grozi nam też Alzheimer i demencja. Czas spędzony z ulubionymi bohaterami, nigdy nie będzie stracony.
Kto czyta książki, żyje podwójnie.
Co jeszcze zyskujemy? Czytanie kształtuje wyobraźnię, poszerza zasób słownictwa, sprawia, że biegle władamy piórem. Oprócz tego zostaniemy wyposażeni w większe kompetencje społeczne: empatia. Erudycja pomaga w życiu, poprawia relacje interpersonalne.
Przyzwyczaić się do czytania książek- to zbudować sobie schron przed większą przykrością dnia codziennego.
Wszelkiego rodzaju publikacje, te poważne i te mniej, nie pełnią już tylko funkcji informacyjnej i rozrywkowej; są czymś znacznie więcej. Uspokajają, ułatwiają zasypianie. Czytanie wpływa na jakość myślenia analitycznego, stajemy się odporni na wszelkiego rodzaju socjotechniki, manipulacje.
Kiedy przeczytam nową książkę, to tak jakbym znalazł nowego przyjaciela, a gdy przeczytam książkę, którą już czytałem - to tak jakbym spotkał się ze starym przyjacielem.
I tutaj pojawia się pojęcie biblioterapii, tę formę terapii przez sztukę zaleca się osobom zmagającym się z depresją. Prekursorem terminu był Nikołaj Rubakin, rosyjski bibliotekarz i bibliograf. Ów zajmował się leczniczymi właściwościami książek. Definicja ta została pierwszy raz zastosowana przez Samuela Mc Crothers'a w 1916 roku. Jako gałąź nauki rozwinęła się znacznie później, bo w latach osiemdziesiątych.
Książki są lekarstwem dla umysłu.