Demon i mroczna toń recenzja

DEMONY NIE WOMITUJĄ

Autor: @Rudolfina ·4 minuty
2021-04-06
7 komentarzy
23 Polubienia
„Spodziewajcie się trzymającego w napięciu horroru” przeczytałam w opisie na okładce. Jeśli horror polega na tym, że czytając książkę co chwila zasypia się z nudów, to wydawca chyba wymyślił nową definicję tego gatunku.

Kiedy w recenzji „Siedmiu śmierci Evelyn Hardcastle” deklarowałam, że z ciekawością przeczytam następną książkę Stuarta Turtona, nie wiedziałam na co się piszę. „Demona i mroczną toń” odkładałam kilka razy z myślą: no nie, tego nie da się czytać, i naprawdę nie wiem, co skusiło mnie, żeby dotrwać do końca. Chyba opętał mnie tytułowy demon, nie ma innego wyjaśnienia.

„Demon…” ma te same wady, co „Siedem śmierci…”, nie ma natomiast najważniejszej zalety debiutu Thorntona – inteligentnej intrygi. Co z tego, że jakaś intryga nawet jest (powiedzieć o niej „niezwykle skomplikowana”, to nic nie powiedzieć), a jednak ostatnie, co przyszłoby mi do głowy, to nazwać ją inteligentną.

Do połowy książki nic się nie dzieje. Przez cały czas nie wiem, po co autor mi tę historię opowiada, nie wiem o co toczy się gra, więc na opisywane, czasami tragiczne wydarzenia patrzę bez emocji. Nie wiem też, kto jest bohaterem tej historii, kto jest dobry, kto zły, z kim mam trzymać i o kogo się martwić. Autor co chwila wprowadza nowe postaci poświęcając im tyle samo uwagi. Kilkanaście osób, które coś znaczą, kilkanaście wątków równoległych. Nie ma szans, żeby w tym tłoku wybrać sobie choć jedną osobę, do której można by zapałać sympatią i z przejęciem śledzić jej losy. Na morzu szaleje burza, a w sercu czytelnika - flauta.

Kiedy na pokładzie statku wiozącego bogactwa Wschodu z Indonezji do Amsterdamu (akcja rozgrywa się w 1634 roku) pojawia się demon zwany Starym Tomem i dzieją się dziwne, nadprzyrodzone rzeczy, zaczynam się zastanawiać, czy aby autor nie zamierza podążać tą drogą i nie doprowadzi do finału, w którym winą za całe zło obarczy siły piekielne. I chyba tylko żeby się o tym przekonać, wciąż czytam dalej.

Mimo, że trup ściele się gęsto, a diabeł czyni swoje sztuczki, przez cały czas wieje nudą. W trzech czwartych książki akcja nawet zaczyna przyspieszać, ale potem znów nic się nie dzieje, bo w końcu trzeba wyjaśnić, o co w tym wszystkim chodziło. Wytłumaczenie kto zabijał, dlaczego, i jak mu się to, do diabła (!) udało, zajmuje aż kilkadziesiąt stron. Takie to pogmatwane! Niech by i było, uwielbiam trudne zagadki, ale żeby chociaż miało jakiś sens!

Plan zabójstwa jest tak skomplikowany, że aby wszystko zagrało, każdy z jego elementów powinien być dopasowany jak w szwajcarskim zegarku. Morderca rozbrajająco przyznaje, że plan był cudaczny, ale nie znalazł innej możliwości, by zabić i nie zostać przyłapanym. I ten nasz zdolniacha, który nie potrafi znaleźć innych możliwości, wymyśla plan siedemnastopiętrowy. Do jego wykonania potrzeba współdziałania wielu osób, które należy sowicie opłacić, ale morderca nie przewiduje, że przekupieni ludzie w dowolnej chwili mogą zdradzić. Nie bierze pod uwagę, że jeśli do zbrodni potrzebne są specjalnie wykonane, nietypowe akcesoria, to któreś może być zawodne. Decyduje się zbudować na statku kilka tajnych przejść i skrytek, niezbędnych do przeprowadzenia intrygi, a przecież nie ma żadnej pewności, że ofiara zdecyduje się na podróż tym właśnie statkiem. Zakłada idealną synchronizację w czasie zaplanowanych wydarzeń, nie martwiąc się, że minuta opóźnienia może spowodować katastrofę. Jest też przekonany, że będzie miał dużo szczęścia i nikt nie się nie zorientuje, co się naprawdę na statku dzieje. Przewiduje również, że pan Bóg stanie po jego stronie, powstrzyma sztormy i niepożądane zjawiska atmosferyczne. Taka niefrasobliwość ma być objawem geniuszu? Ja bym to inaczej nazwała.

Absurdalność zakończenia przerasta wiele razy to, do czego przyzwyczaili nas polscy autorzy. Końcowe zaskoczenie bierze się stąd, że przez cały czas autor oszukuje czytelnika. Prowadząc narrację z punktu widzenia uczestników spisku, pisze tak jakby nie mieli oni pojęcia o rzeczach, które przecież sami zaplanowali. Dlatego dajemy się wodzić za nos i błądzimy po fabule jak dzieci we mgle. Takie sztuczki nie przystoją poważnym literatom.

Szkoda mi również zmarnowanego tematu. Siedemnastowieczny świat, przedstawiony tu jako czas zabobonów i polowań na czarownice, zasługuje na lepsze potraktowanie, niż utopienie go w tak niewiarygodnej intrydze.

Do tego dochodzi landrynkowy finał, w którym winy zostają odpuszczone. Nie wiem dlaczego wyrządzone zło nie podlega karze, śmierci dziesiątek zupełnie niewinnych osób idą w zapomnienie, a ci, którzy przyczynili się do niepotrzebnych śmierci mają żyć długo i szczęśliwie, wymierzając dalej tak zwaną sprawiedliwość według własnych pokrętnych reguł. Jest to na tyle wątpliwe moralnie, że do mnie zupełnie nie przemawia.

Największy błąd autora polega chyba na tym, że nie docenił swojego czytelnika. Wymyślając tak skomplikowaną intrygę i nie zadając sobie trudu by książka miała bardziej przystępną formę, skierował tę powieść do ludzi, którzy trochę więcej od literatury wymagają. Dlaczego więc założył, że inteligentny czytelnik nie zorientuje się, że czyta bzdury? Dlaczego wrzucił w barszcz siedemnaście grzybków, kiedy już dwa, to podobno za dużo?

Nie myślałam, że kiedyś coś takiego powiem, obiecuję, że więcej nie powtórzę. Jeżeli naprawdę nie przeszkadza wam czytanie absurdalnych, nieprawdopodobnych, wyssanych z palca historii, to już lepiej czytajcie Mroza. Jest swojsko i przynajmniej nie zaśniecie w czasie lektury.

I jeszcze taki drobiazg. Statek na pełnym morzu, gwiździ jak w kieleckiem, a nikt z kilkuset osób na pokładzie nie cierpi na chorobę morską. Kolejna diabelska sztuczka?

Po tej książce mam już pewność. Do twórczości pana Turtona więcej nie powrócę. Oj, nie!

Moja ocena:

Data przeczytania: 2021-04-06
× 23 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Demon i mroczna toń
Demon i mroczna toń
Stuart Turton
7.4/10

Nowa śmiała powieść autora kryminalnej zagadki z książki „Siedem śmierci Evelyn Hardcastle”. „Demon i mroczna toń” nadaje nowy wymiar duetom detektywistycznym w stylu Holmesa i Watsona! Spodziewajcie...

Komentarze
@jorja
@jorja · ponad 3 lata temu
I pomyśleć, że miałam chrapkę na ten tytuł. Teraz raczej sobie podaruję, jest tyle książek na rynku, że szkoda czasu na coś, co nie spełnia naszych oczekiwań.
× 2
@OutLet
@OutLet · ponad 3 lata temu
O. A chłop mówi, że przeczyta.
× 2
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 3 lata temu
Współczuję...
@Fredkowski
@Fredkowski · ponad 3 lata temu
Dlaczego wrzucił w barszcz siedemnaście grzybków, kiedy już dwa, to podobno za dużo?
"Na południe od Brazos", "Ojciec chrzestny", "Regulamin tłoczni win"... w tych zupach jest nie siedemnaście, a kilkadziesiąt różnych grzybków. Jedne większe, inne mniejsze, ale mieszają się ze sobą, tworząc całkiem smaczny posiłek.
× 1
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 3 lata temu
Ale tu są muchomory 😉
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 3 lata temu
A poważnie. Jedni potrafią ugotować barszcz z 17 grzybków, inni nie potrafią. Tutaj nie wyszło. Ale zawsze możesz się przekonać na własnej skórze.
@Fredkowski
@Fredkowski · ponad 3 lata temu
Nie no, jasne. Tak tylko chciałem wtrącić, że to takie oczywiste nie jest.
× 1
@Danuta_Chodkowska
@Danuta_Chodkowska · ponad 3 lata temu
Czytam i jak na razie mi się podoba. Mnogość postaci wątków mi nie przeszkadza, a akcja toczy się dość sprawnie. I jestem zaciekawiona "Co dalej ..."
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 3 lata temu
Też byłam ciekawa, dlatego dobrnęłam do końca. Powodzenia w czytaniu 😉
@Danuta_Chodkowska
@Danuta_Chodkowska · ponad 3 lata temu
Przeczytałam do końca. Mi się podobało, bo do końca trzymała w napięciu i trudno było sie oderwać - czasu na jej przeczytanie absolutnie nie uważam za stracony.
A co do choroby morskiej - no fakt, nie zauważyłam jasnego powiedzenia, że ktoś na nią cierpi; ale całkiem sporo jest o zarzyganych miejscach, smrodzie wymiocin itp. - no to niektórzy chyba na nią chorowali, tyle, że nie było to tak istotne by wyliczać kto i jak na chorobę morską cierpiał ...
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 3 lata temu
Z tą chorobą morską, to był akurat żart...
× 1
@Airain
@Airain · ponad 3 lata temu
Hm, po "Evelyn H." miałam zamiar przeczytać i to, ale może zajmę się czym innym.
× 1
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 3 lata temu
Bardzo dobry pomysł😉
× 1
@chomiczek71
@chomiczek71 · ponad 3 lata temu
Wczoraj "zmęczyłam" demona do końca, mam bardzo podobne odczucia.
× 1
@Johnson
@Johnson · ponad 3 lata temu
Czekałem na mróz refference! ;)
× 1
@ilona_m2
@ilona_m2 · ponad 3 lata temu
A ja uważam, że zbyt surowa ta ocena - tylko jedna gwiazdka to dla mnie książka istne dno, natomiast warto pochwalić za same wydanie, w zapowiedziach czytałam, że to ma być thriller, a nie horror...
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 3 lata temu
Już tak mam, że więcej wymagam. Ktoś musi być surowy, dla równowagi. Skoro dla niektórych to arcydzieło...
× 5
Demon i mroczna toń
Demon i mroczna toń
Stuart Turton
7.4/10
Nowa śmiała powieść autora kryminalnej zagadki z książki „Siedem śmierci Evelyn Hardcastle”. „Demon i mroczna toń” nadaje nowy wymiar duetom detektywistycznym w stylu Holmesa i Watsona! Spodziewajcie...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Książka "Demon i mroczna toń" porwała mnie od samego początku i wciągnęła w wir przeplatającego się ze sobą napięcia i zaskoczenia. Od pierwszych stron zachwyciłam się stylem pisania Stuarta Turtona,...

@asvmoyy @asvmoyy

[[Rok 1634. Z Batawii wyrusza do Amsterdamu siedem statków należących do Holenderskiej Kompanii Wschodnio-indyjskiej. Na pokładzie jednego z nich, Saardama, płyną znamienici pasażerowie: gubernator k...

@guzemilia2 @guzemilia2

Pozostałe recenzje @Rudolfina

Łyżeczka
„PRZECZYTAJ, ZANIM ZABIJESZ SWOJĄ MATKĘ” *

Długo broniłam się przed tą książką. Izabela Szylko ani razu nie zawiodła mojego zaufania, więc nie miałam obaw, że powieść będzie słaba. Obawiałam się tematu. Nie lubię...

Recenzja książki Łyżeczka
Blady świt
KAŻDEMU BĘDZIE DANE TO, W CO WIERZY

Bardzo żałuję, że Grzegorzowi Dziedzicowi się nie udało. Skąd ten śmiały wniosek? „Blady świt” miał premierę cztery tygodnie temu, a na największym portalu czytelniczym ...

Recenzja książki Blady świt

Nowe recenzje

Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka
Sytri
Po takim zakończeniu chętnie przeczytałabym więcej
@distracted_...:

Późna jesień zdecydowanie sprzyja czytaniu książek paranormalnych. Dziś o książce, która nie jest romansem a erotykiem ...

Recenzja książki Sytri