Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "co nam karolina nam", znaleziono 211

Karol i Karolina ładnie brzmi, ale nie o to w życiu chodzi.
Wiedziałem, że cokolwiek powiem Karolinie o śmierci pani Ferras, stanie się to publiczną tajemnicą całego miasteczka w półtorej godziny.
Istnieje piękne polskie powiedzenie: pilnuj szewcze, kopyta! Szkoda, że mało kto stosuje się do mądrych rad - powiedziała Karolina Wedlowa o wiele głośniej, niż zamierzała.
- Dieta pozwala ci na smażone? - zapytałam jak zwykle bez zastanowienia. - Jaka dieta? - Karolina parsknęła śmiechem. - Najlepsza dieta to dieta cud: seks i głód! Pamiętasz?
Karolina zawsze twierdziła, że byłaby fatalną szefową. Oczywiście robiła to czysto hipotetycznie - nie wierzyła, by ktokolwiek o zdrowych zmysłach powierzył jej kierowanie choćby najmniejszym zespołem ludzi.
"Patrzyłem na Karolinę, czułem bliskość Weroniki. Czasami czułem, jakby były jedną i tą samą osobą. Tak podobne i tak różne jednocześnie, a ja gdzieś pośrodku pomiędzy nimi"
Karolinie opowieści Piłsudskiej dawały możliwość zajrzenia za kulisy wielkiego spektaklu, któremu na imię historia, Marii zaś opowiadanie o własnym życiu pozwalało na powtórne przyjrzenie się jego pięknym, choć czasem trudnym momentom.
Jedynie z zainteresowaniem przejrzała projekt parku rozrywki wykonany przez Karolinę. Projekt stanowił część architektoniczną obiektu składającego się z budynku kompleksu kilku pływalni, z torem wodnym do pływania na pontonie, zjeżdżalniami o różnych wysokościach.
Swoim romansem bardzo zranił Karolinę - a dnia na dzień zniknęła córeczka wpatrzona w tatusia, a jej miejsce zajęła nieufna dziewczyna, młoda kobieta, która u progu dorosłości po raz pierwszy zetknęła się z okrucieństwem zdrady.
Na moim stoliku w hotelu Angelus leżała jeszcze sympatyczna z wyglądu, pachnąca nowością, książeczka „Wędrówki po Polsce piastowskiej”, gdzie w miłej formie historyk tłumaczył dziecku, że Karolina zmarła bezpotomnie. Jakby nie było tablicy pod urną z sercem. Jakby autorowi nie chciało się pojechać na grób świętej Jadwigi, zapytać albo przeczytać w książce, kto ufundował Karolinie epitafium, sprawdzić w genealogii do kupienia w każdej chwili z dostawą do domu. Jakby nie chciało mu się wpisać przynajmniej w przeglądarce internetowej hasła – Karolina Piastówna. Zastanawiałam się, czy to była zwyczajna niewiedza. Czy tak cicho krzyczały te marmury, synowskie epitafia? A może ten człowiek zwyczajnie i świadomie kłamał? Więc, dlaczego kłamał? Lecz było to już pytanie tak samo trudne, jak to, dlaczego ukryty wróg nie cofał się przed najgorszym, by tylko ukraść tajemnicę końca pierwszej i najwspanialszej polskiej dynastii.
Po dwóch godzinach zawiesił mi się system, więc musiałam zadzwonić do działu IT. Rozmowa z pracującymi tam gośćmi to zawsze wyjątkowa mordęga.
- Cześć, tu Karolina Dąbrowska. Zawiesił mi się system.
- Podaj numer komputera. - Głos po drugiej stronie brzmiał, jakby ktoś dopiero wstał z łóżka.
- Mmmmmmm. Gdzie go znajdę?
- Kliknij prawym przyciskiem myszki na ikonkę komputera i wybierz "właściwości".
- Ale zawiesił mi się system!
- Dobrze. Podaj imię i nazwisko.
- Karolina Dąbrowska.
Ja pierdzielę! Przysięgam wam, że rozmowa z tymi ludźmi za każdym razem wygląda tak samo!
- A byłaś zamężna?
- Owszem - przyznała Małgorzata. - Dawno temu. Od wielu lat mieszkam sama, co jednak nie znaczy, że jestem samotna - dodała od razu.
- Ale męża nie masz - skwitowała Karolina.
- Nie mam... ale miewam. Co prawda nie swojego, jednak zawsze szybko go oddaję. Zawsze zwracam pożyczone sprzęty - zripostowała rozbawiona. - Po co mi ten kłopot.
Uwolniła się od presji, od prób zadowalania mężczyzny, dla którego nigdy nie była wystarczająco dobra. Teraz nie musiała ani się poświęcać, ani rezygnować z własnych planów. Każdego dnia okazywało się, że jej decyzje mogą być dobre, że wie, co robić, że potrafi wiele, a jej marzenia są ważne i mogą się spełniać.
Jak wiele może się wydarzyć w ciągu kilkudziesięciu dni (...) I jednocześnie ile lat można tkwić w beznadziejnej, toksyczne sytuacji, tracąc energię i cenny czas... (...) Ale samo się nie zrobi, trzeba wreszcie wstać.
Co ma się wydarzyć i tak się wydarzy. Wtedy stawisz temu czoła. Nie pomagaj jednak ciemnej stronie, wspieraj jasną. Daj jej swoją energię, a zło zostanie pokonane. (...) Żyje to, co karmisz.
Jeśli umiemy przy kimś płakać, krzyczeć, pokazać cierpienie, to znaczy, że potrafimy zaufać, bo właśnie wtedy jesteśmy bezbronni, podatni na ponowne zranienie. Można nas wtedy zgnieść jak robaka pełzającego po podłodze. Obnażenie przed kimś swoich słabości jest największym i najpiękniejszym prezentem, jaki możemy podarować drugiej osobie.
Tak, wspomnienia są jedynym, co zawsze będziemy mieć i czego nikt nam nie odbierze. Schowane w najbezpieczniejszym miejscu, czyli w sercu. s.241.
Jestem ważna — ważne są: moja przyjemność, wolność, zdrowie psychiczne i fizyczne, moje emocje.
Ciała w kulturowej tradycji patriarchatu są oglądane i kontrolowane.
Miłość powinna być nieskazitelna, czysta, pełna niewyczerpalnej nadziei oraz wiary. To uczucie powinno uskrzydlać, a nie przybijać do ziemi. Powinno największego grzesznika wznieść wyżej, aby widział światełko, dzięki któremu będzie chciał żyć.
On się tym karmi. Czuję, jak niszczy mnie kawałek po kawałeczku, odbierając każdy kolejny oddech.
Mówi się trudno, w życiu nie można mieć wszystkiego. W tym przypadku ani przyjemności, ani Joshuy.
Czasem istnieje bowiem tylko jeden sposób, by sprawdzić, że ktoś uwierzy w moc przeznaczenia i w to, jak wiele dzięki niemu może zyskać. Czasem trzeba cos stracić, by zrozumieć, jak wiele się miało na wyciągnięcie ręki. Stracić w najboleśniejszy sposób.
– Po­czą­tek w biz­ne­sie wy­ma­ga wysiłku
Śnia­da­nie dla męż­czy­zny musi być kon­kret­ne
Zastygłam w miejscu jak wosk, nie byłam w stanie się poruszyć. Wpatrzona w pełne zabawy czarne oczy czułam, jak mój oddech przyśpiesza, a zmysły się wyostrzają. Nie wiedziałam, co się dzieje. Nie wiedziałam też dlaczego
Wielu próbuje nas złamać, chcą nas osobno, ale nie pozwolę na to. Lena, ja walczę i będę walczył tak długo, jak trzeba.
Psychopaci nie wyróżniają się z tłumu. Nie mają na czole karteczki z informacją o zaburzeniu.
Czułem ciężar na swoich barkach. Chciałem zjeść ciastko i jednocześnie je mieć. Wizja spotkania z Elizą była bardzo kusząca. Chęć oderwania się od rzeczywistości również.
Nagle w mojej głowie pojawia się niepokojąca myśl. Opieram ręce o blat, bo robi mi się dziwnie słabo. Przeczuwam, co się wydarzy dalej. I zanim kobieta otwiera usta, wiem już, jakie słowa z nich padną.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl