Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lat na drabinek", znaleziono 17

Nie lubię, gdy jest tylko jedno wyjście z sytuacji. Czasami może się zdarzyć, że nie będzie żadnej drabinki. Co wtedy?
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Ale satysfakcja to drabina do nieba.
„Nie ma nic złego we wspinaniu się, pod warunkiem, że człowiek oprze drabinę o właściwą ścianę”
Rzeczywistość wokół mnie coraz bardziej się rozmazywała za sprawą łez, które sunęły po moich policzkach jak drobinki szkła, rzeźbiąc ścieżki bólu na mojej twarzy.
Czego uczy nas ta intelektualna podróż? Tego, że jesteśmy niestabilnymi emocjonalnie, chorobliwie naiwnymi i beznadziejnie ignoranckimi gospodarzami nic nieznaczącej drobinki w kosmosie.
Miłego dnia.
Czego uczy nas ta intelektualna podróż? Tego, że jesteśmy niestabilnymi emocjonalnie, chorobliwie naiwnymi i beznadziejnie ignoranckimi gospodarzami nic nieznaczącej drobinki w kosmosie.
Miłego dnia.
- Ale jak ja na niego (słonia)wsiądę? Gdzie drabina?
- Poszła na podpałkę w zeszłą środę, ale spokojnie... Oddział
- Tylko go nie z spłoszcie. Jego maleńkość przed moim majestatem musi być dla niego wystarczająco stresująca.
Pierwsze promienie wschodzącego słońca, stykając się z gładką powierzchnią drobinek piasku, rozświetliły całą plażę. Unoszące się w powietrzu kropelki morskiej bryzy rozproszyły światło.
Wiatr wiał wzdłuż rzeki od zachodu i ciął drobinkami śniegu w wykrzywione od zimna twarze. Mijali wyciągniętych na spacer przez swoje pociechy właścicieli psów, którzy chowali się pod kapuzami z futrzanym kołnierzem i usiłowali spacerować tylko w jednym kierunku - z wiatrem.
Żwir zgrzytał boleśnie pod naciskiem ciężkiego obuwia. Kamyki pierzchały na boki, szukając ratunku. Uderzały w niski murek, za którym nienachalny podmuch wiatru kołysał krwistymi główkami róż. Drobinki odbiły się i z powrotem wpadły na ścieżkę.
Zafrasowana Pani Bozia schyliła się, by pozbierać drobinki. Zapłakała przy tym, zrobiło się jej bowiem przykro. Nie pytajcie dlaczego Pani Bozi zrobiło się przykro, może nie byłoby to tak nieeleganckie jak pytanie o Początek i wiek, ale zaufajcie staremu bajarzowi, kobietom się tak czasem robi bez powodu. Czasami można i trzeba je o to zapytać, ale odpowiedź, jeśli padnie, będzie zwykle wymijająca.
W kółko się gada o cenie sławy, ale chcesz wiedzieć, jaka jest prawdziwa cena? Pomiń pierdoły o utracie prywatności. Prawdziwą ceną jest to, że tracisz człowieczeństwo. Stajesz się rzeczą, przedmiotem lśniącym jak te merce na podjeździe. Dla biednych ziomali z getta jestem złotą drabiną z frykasami na każdym szczeblu. A dla tych bogatych białych chłopców żywą maskotką.
Życie jest nieprzewidywalne i nie wiemy, co wydarzy się za rok, za dwa, za dziesięć lat. Często na własne życzenie komplikujemy je, sami pod sobą kopiemy dołki, by potem w nie wpaść, po czym budujemy, mniej lub bardziej opornie, drabinę, by ponownie wejść na właściwe tory. Jedni podejmują tę próbę, inni poddają się prędzej czy później. Nie zawsze to od nas zależy, czasami problem nas przerasta albo wydaje nam się, że tak jest.
Jest to nie bardziej skomplikowane niż wiedza, że ruszyło się od drzwi domu, przeszło dziesięć metrów na północ i dwa metry na zachód, a potem wspięło na wysokość półtora metra po drabinie opartej o stary dąb. Trzeba przy tym pilnować równowagi, bo drabina zdaje się nieco chybotliwa. Oczywiście śledzenie pozycji statku w kosmosie jest o tyle bardziej złożone, że w równaniach ruchu należy uwzględnić działanie grawitacji. Zasadniczo jednak mechanizm jest ten sam.
Każdy pracownik ma potrzebę przekonania samego siebie, że nie jest parobkiem i że w pewniej mierze przewyższa osobę, której służy. Ostatni samodzielny urzędnik w biurze, dozorowany przez wielu wyższych od siebie urzędników, używa sobie na pierwszym podwładnym; najbiedniejszy woźny w sądzie znęca się nad gońcem, aby nie mieć poczucia, że jest ostatni pomiędzy ostatnimi. Goniec wymyśla publiczności. Najgorszy spośród ludzi znęca się nad dzieckiem, które wchodzi mu w drogę; dziecko maltretuje psa. Całe życie jest drabina nikczemności. Musimy zawsze o tym pamiętać, że ktoś stoi niżej od nas i że jest od nas słabszy.
Jeszcze zanim ekipa strażaków dojechała na miejsce zdarzenia, odezwał się głos w radiotelefonie. Zgłosił się dyżurny, aspirant Robert Koteras. - Co tam znowu? – rzucił Rogucki. – Czyżby samo zgasło i możemy wracać do remizy? - Tak dobrze w straży to jeszcze nie ma, panie kapitanie. Dzwonię tylko, żeby poinformować, że oprócz was, do akcji zadysponowaliśmy ochotników. - Tak? Skąd? - Z Janowic, bo to najbliżej, no i mają drabinę mechaniczną. Pewnie się wam przyda druga drabina, bo podobno trzeba prowadzić ewakuację. - W porządku. Od przybytku głowa nie boli, ale. Zaraz, zaraz, nie przypominam sobie żebym prosił o takie wsparcie. - To jest decyzja zastępcy komendanta powiatowego. - Brygadiera Sokolnickiego? - Powiedział, że ten pożar wybuchł na trzecim piętrze poniemieckiej kamienicy, więc trzeba się liczyć z dodatkowymi trudnościami – relacjonował Koteras. - I jeszcze żeby wam przekazać, że on zna ten budynek. Są tam drewniane i wąskie klatki schodowe. Dlatego możecie mieć problemy z podciągnięciem węży klatką schodową. Zwłaszcza, że podobno jest duże zadymienie, więc trzeba będzie działać w aparatach. - Sam wiem, co należy robić – warknął Rogucki, który w jednej chwili stracił dobry humor. - A Sokół skąd niby ma te informacje ? - Nie wiem, nie zwierzał mi się. Ale zapowiedział, że przyjedzie do was. - A nie mówił przypadkiem po co? Chce nam pomagać trzymać sikawkę?
Bagaż cofnął się trochę. Był przyzwyczajony do grozy, terroru, przerażenia i paniki.
Nadrektor wstał i otrzepał kolana.
-Oho-powiedział, widząc zbliżającą się niewysoką postać.-Jest już ogrodnik z drabiną. Dziekan wisi na żyrandolu, Modo.
-Zapewniam, że jest mi tu całkiem wygodnie-odezwał się głos z okolic sufitu.-Może ktoś zechciałby podać moją herbatę?
-Byłem zdumiony, gdy pierwszy prymus zdołał jednak zmieścić się do kredensu-dodał Ridcully.-To niezwykłe, jak człowiek potrafi się złożyć.
-Ja tylko... sprawdzałem srebra-odpowiedział mu głos z głębin kredensu.
Bagaż uchylił wieko. Kilku magów odskoczyło gwałtownie.
Ridcully obejrzał zęby rekina powbijane tu i ówdzie w drewno.
-Zabija rekiny, mówiłeś?
-Tak-potwierdził Rincewind.-Czasami wyciąga je na brzeg i skacze po nich.
Ridcully był pod wrażeniem.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl