Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lecz durnym", znaleziono 98

Niby taka światowa jest. Samochody, jeansy, a faceta ma jak my. - westchnęła Janina. - Pamiętam, jak mój mi się kiedyś odwinął, to mu potem odpłaciłam. Stary tydzień bał się podejść, a jadł na zewnątrz ze świniami. A to chucherko? Co toto może zrobić? Potulne jakieś takie i takie niemrawe. Durne. No i ubiera się tak, że szkoda strzępić język.
- Otrzymałem z kilku stron zapytania, czy byłbyś zainteresowany napisaniem książki.
- Książki?
- A o czym ktoś taki jak ja miałby napisać książkę?
- Właściwe to o czymkolwiek. O czym tylko chcesz. Może być tak interesująca albo tak durna, jak będziesz miał ochotę. Szczerze mówiąc, nie ma to większego znaczenia. Ludzie ją kupią, bo będzie miała na okładce twoje nazwisko. Książki są jak telewizja. Liczy się twarz po drugiej stronie.
Zjawisko w przyrodzie, którym nie warto się za bardzo interesować., bo są tu na Ziemi, ważniejsze rzeczy. Ludzkie rzeczy. Pozwólcie mi oderwać się stąd i ruszyć w waszą stronę. Bo tu jest coraz gorzej. Coraz mniej empatii, coraz więcej głupoty. Nikt już nie dba o wiedzę i prawdę. Nikt nie marzy o lepszym świecie. Wszyscy narzekają, ale nic nie chcą zrobić, by cokolwiek zmienić. Świat hipokrytów. Rządzi tu durna ekonomia, która nakazuje produkować dużo gówna zamiast porządnych, wytrzymujących lata produktów. Technologia służy do pogarszania jakości i zabijania innych. Ludzie całkowicie już zapomnieli o rozwoju. O możliwościach, jakie przed nimi stoją. Mówię to do was jako prorok moich czasów
- Nie - odparł Spofforth. Wstał i wyciągnął ręce na boki w bardzo ludzkim geście. - Wręcz przeciwnie. W ogóle nie doświadczał życia. Miał być ,,wolny’’, ale nic się z nim nie działo. Nikt nie znał jego imienia, ale jeden z ludzi nazwał go Danielem Boone’em - ostatnim pionierem. Filmowi towarzyszyła ścieżka dźwiękowa na której niski, władczy i męski głos mówił: ,,Bądź wolny, żyj i pozwól, aby Otwarta Droga uniosła twego ducha pod niebo!’’. A mężczyzna pędził pustą drogą, siedemdziesiąt mil na godzinę, osłonięty przed powietrzem, nawet przed odgłosami własnego samochodu. Amerykański Indywidualista, Wolny Duch. Pionier. Z ludzką twarzą nieodróżnialną od oblicza durnego robota. A w domu albo w motelu czekał na niego telewizor, który pozwalał mu się zamknąć przed światem. I pigułki. Oraz zestaw stereo. A także zdjęcia w czasopismach, które przeglądał, pełne jedzenia oraz seksu, lepszych i jaskrawszych niż w prawdziwym życiu.
Książki były jej ocaleniem. W dzieciństwie miała półeczkę z ulubionymi książkami dziecięcymi, które kochała tak bardzo, że czytała je na okrągło. Jednak po pobycie w szpitalu, długiej podróży i wielu zimnych dniach na posępnych korytarzach Idlewild stały się one czymś więcej niż tylko wciągającymi opowieściami. Dawały życie, ich strony były równie ważne jak oddychanie.
Nawet teraz, siedząc na lekcji w klasie, Sonia muskała palcami pożółkłe strony podręcznika do łaciny, jak gdyby ich faktura mogła ją uspokoić. Pani Peabody rozwodziła się przy tablicy o koniugacji czasowników, a dziesięć dziewcząt wierciło się na krzesłach. (…) Sonia znała już ten materiał. Lata temu przebiła się przez podręcznik znacznie dalej; nie mogła nic na to poradzić. Idlewild nie obfitowało w książki. W szkole brakowało biblioteki, nie prowadzono zajęć z literatury, nie pracowała w niej życzliwa bibliotekarka, podająca „My Friend Flicka” z uśmiechem na ustach. Jedyne książki nadsyłali przyjaciele i rodzina, niektóre szczęściary mogły przywozić je z bożonarodzeniowej wycieczki do domu. Skutkiem tego w Idlewild każda książka, nieważne jak durna czy nudna, przechodziła przez setki głodnych lektury rąk, aż w końcu rozpadała się na pojedyncze kartki, które często wiązano razem elastyczną gumką, a później kolejne strony zaczynały ginąć w nieznanych okolicznościach. Gdy brakowało dostępu do jakichkolwiek innych pozycji, najbardziej zdesperowane dziewczęta sięgały po podręczniki.
Rządzę zaledwie czterdzieści tysięcy lat, co oznacza tyle też i lat poświęceń, czuwania nad nimi, uszczęśliwiania ich, a już chcieliby mnie obalić. Przedtem ten kraj był ofiarą wojen domowych. Żądni władzy przywódcy posyłali swoich chłopów, swoich pracowników, swoich robotników, żeby zabijali się nawzajem w straszliwych jatkach wojny domowej, wszystko po to, żeby oni sami mogli rządzić i wzbogacać się po każdej takiej rzezi, przy czym ci durnie, którzy zwracali broń przeciwko sobie samym, nie mieli z tego żadnej korzyści., Teraz już się nie zabijają, Wszędzie panuje spokój i cisza. Pewnie, że teraz też nie mają żadnej korzyści, ale w końcu nie zabijają się i nie nawadniają naszych żyznych pól swoją drogocenną zieloną krwią, i nie zostawiają po sobie sierot i wdów. Przedtem zabijali się w wojnach domowych, a ci co przeżyli, kończyli umierając z głodu. Teraz też umierają z głodu, ale w ciszy i spokoju. Czy to nie lepsze? Jasne, że umierają z głodu tylko ci, którzy nie popierają mojego rządu. Bo ci, którzy należą do mojej partii, do staruchowców, nie umierają z głodu, tylko z otłuszczenia. Ci żyją dostatnio. Bogato. Mają prawo do rabowania tej niewielkiej reszty, jaka się ostaje moim apetytom. Mogą zabijać i nikt ich za to nie pociąga do odpowiedzialności. Jedyny warunek, to żeby uszanowali, co należy do mnie. Żeby nie usiłowali popełniać przestępstw przeciwko mnie. Poza tym mogą robić wszystko bezkarnie. Prawda, że trzeba być durniem, żeby nie należeć do wiodącego ruchu staruchowców, do partii, której przyszło odkupić Staruchostan?
Niech życie będzie dumne, że nas zachowuje.
To wielki człowiek.
Jeden z tych, którym się służy i jest się z tego dumnym.
Jego ostatnią myślą było, że Brom byłby z niego dumny.
Pozbieram trochę gówna, żeby prawdziwy tata był ze mnie dumny
Lepiej być biednym i dumnym niż nadal biednym lecz przegranym.
Ja jestem czarną owcą rodziny i jestem z tego dumny jak cholera.
Trudno jest nie być dumnym ze szkoły, kiedy to praktycznie całe twoje życie.
Słowianin musi być dumny, ale jednocześnie pełen pokory dla spraw większych od siebie.
Przed tobą długie życie. Postępuj tak, żebyś
miał być z czego dumny na starość.
Człowiek musi zapracować na szacunek i może być dumny jedynie z tego, co osiągnął własnym umysłem i własnymi rękami.
Ja rozumiem być dumnym ze swojej pracy, ale nie da się jej już, kurwa, słuchać. Jeszcze raz usłyszę o jej BESTSELLERZE, to utopię ją w basenie.
Wiem, że może być ciężko, kiedy sprawy nie układają się tak, jak się spodziewałeś. Bądź jednak dumny ze swoich porażek. Ja jestem. Składam się z każdej z nich.
Kiedy przychodzą do mnie nowi znajomi, pytają, czy tata to mój starszy brat. Ja się z tego śmieję, a on jest szalenie dumny.
- W tym roku mam Brązowego Paszteta.
- Aha. I co, powinnam ci może pogratulować?
- Bo ja wiem? Wolałabyś, żebym dalej była Złotym?
- Wolałabym, żebyś w ogóle nigdy nie była wybierana.
- Było nie iść do łóżka z takim obrzydliwym staruchem.
- Nie wyrażaj się źle o ojcu.
- Nie można wykluczyć, że byłby ze mnie dumny.
- Nie byłby dumny.
Jedyną rzeczą która broni człowieka przed oszukiwaniem samego siebie, jest pokora. Człowiek dumny ponosi porażkę.
Miriada.
Nie czuj dumy z powodu szaleństwa, które teraz siejemy. Łatwo jest niszczyć. Bądź raczej dumny ze świata, który po tym wszystkim zbudujesz.
NAPRAWDĘ JESTEM Z CIEBIE DUMNY, PEREŁKO. DUŻO MUSIAŁAŚ UDŹWIGNĄĆ SAMA, ALE TERAZ JESTEŚMY RAZEM, WIĘC PORADZIMY SOBIE ZE WSZYSTKIM.
-Panie, wybacz mi. Stworzyłem potwora - stwierdził. A potem usmiechnął się i dotkną lekko jej dłoni. - I bardzo jestem z tego dumny.
Trzeba być dumnym z siebie, ze swojej pracy i swego życia. Oczywiście, ludzie są omylni i popełniają błędy; z tym trzeba się pogodzić, bo to uczy nas pokory. (...).
Dla dumnych i śmiałych charakterów jest tylko jeden krok od gniewu na siebie do oburzenia na innych; w takim razie wybuch wściekłości sprawia wielką przyjemność.
Dla dumnych i śmiałych charakterów jest tylko jeden krok od gniewu na siebie do oburzenia na innych; w takim razie wybuch wściekłości sprawia wielką przyjemność.
Każdy jest z czegoś dumny chłopcze. Dla ciebie Broodie może być tylko cholerną kurą, ale dla mnie jest wynikiem wieloletnich starań długich lat pracy nad wyhodowaniem idealnej kury.
Zda­wać by się mogło, że jeśli czło­wiek po­sia­dał coś, z czego mógł być dumny, co­kol­wiek, co go wy­róż­nia­ło spo­śród in­nych, bo­go­wie za­cie­ra­li ręce i tylko cze­ka­li na oka­zję, żeby go tego po­zba­wić.
Miasto na kołach,, prawie pięćdziesiąt tysięcy ludzi, którzy jeszcze nie wiedzą, że już tu nie wrócą, że ich atomowe miasto-takie młode i dumne, pokazowy obiekt triumfującego komunizmu-jest już martwe.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl