Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "leon do mnie tak", znaleziono 134

- Gdzie się tłucze, gdzie się leje, Tam się zawsze dobrze dzieje!
Uświadamiam sobie, że nawet jeśli ponowna nauka bycia w związku czasem mnie przeraża, to cóż z tego? Jezeli poddam się temu lękowi i pozwolę, by oddalił mnie od Leona, wtedy Justin zwycięży.
A Leon jest wart odrobiny strachu. Tak bardzo wart.
"Ale była druga strona medalu. Leon cholernie ją po ciągał. Bała się, że to grozi czymś poważniejszym. Bała się, że wróci do domu ze złamanym sercem, a na żad nego faceta już nie spojrzy w taki sposób jak na Leona. A ona była bardzo uczuciową i wrażliwą dziewczyną z duszą romantyczki"
Leon Salochin nawet w kajdankach prezentował się majestatycznie, lecz Kent wyczuł napięcie w jego zimnych niczym lodowiec oczach.
Leon (...) ma dobre serce, panie ko­mi­sa­rzu, choć matka wy­cho­wa­ła go tak, aby bar­dzo trud­no było to za­uwa­żyć innym lu­dziom.
Pajączek Leon, którego pajęczyna wisiała tuż nad betlejemskim żłóbkiem, w końcu opowiada, jak to naprawdę było z tym Bożym Narodzeniem.
Leon raz za razem masował sobie prawą dłoń. Miał lekko opuchnięte palce, a kłykcie rozdrapane do krwi. Wszystko przez wydarzenia sprzed kilku dni.
– To jest dopiero dobre! – mówi Tymon, który przestał śledzić dyskusję, żeby zajrzeć do smartfona, i teraz czyta na głos: „Dyrektor Lasów Państwowych powierzył leśników opiece Matki Boskiej”. – Słyszałeś o tym, Leon?
Rozlega się śmiech Leny i Borysa. Leon reaguje nerwowo.
– Jestem katolikiem tak jak większość moich kolegów.
– Ok, Leon, ale posłuchaj tego. – Tymon ledwo zachowuje powagę, czytając ze smartfona: „Leśnicy są na pierwszej linii walki o niepodległość”.
– Bagnet na broń, Leon! – woła Borys. – Ze śrutu do wroga pal!
– Śmierć wrogom ojczyzny! – dorzuca Tymon. – Zmasakrować ich piłą łańcuchową! Zrobicie z wrogami to, co robicie z drzewami. Wytniecie ich.
Teraz śmieją się wszyscy, nie wyłączając Sary. Leon milczy, jego odstające uszy są czerwone.
– To jeszcze nic. – Nieubłagany Tymon przesuwa ekran i czyta dalej. „W imieniu leśników dyrektor Lasów Państwowych wyrzekł się narodowych grzechów i przywar: pijaństwa, rozwiązłości, nieuczciwości, rozpasania i chciwości”.
– Biedny Leon! – Tymon klepie go współczująco po ramieniu. – No, strzemiennego! – Tymon sięga po butelkę. – Od jutra nie pijesz. I wstrzemięźliwość seksualna. Słyszałaś, Sara? Pilnuj, żeby nie złamał ślubów.
– Przyrzekam, że nie dopuszczę go aż do śmierci! – Sarze podoba się żart Tymona i sama stara się błysnąć dowcipem.
...dlaczego, do jasnej cholery, znów robi coś, na ci nie ma wewnętrznej zgody. Dlaczego stawia Leona ponad siebie, dlaczego pozwala, by to on organizował jej czas...
Ustawiła się nad północnym pasem i skierowała samolot w dół, niecierpliwie wyczekując chwili gdy koła dotkną ziemi. Boczny wiatr uderzył w maszynę i cisnął nią bok. Kate chwyciła drążek i ostrożnie dotykając pedałów, wyprowadziła samolot na właściwą pozycję. Wydała okrzyk radości, gdy koła zetknęły się z podłożem.
A zresztą słońce jest dla wszystkich.
Człowiek grające o życie prawie zawsze przychodzi nie w porę.
Od lat sam siebie skazałem na cierpienie, na śmierć pewniejszą niż życie- żeby walczyć! żeby ratować nas wszystkich! żeby sprzeciwiać się złu!
Moja samotność? To jest wszystko, co mi pozostało! Jestem dumny z mojej samotności. Jest to samotność człowieka, który m u s i- przetrwać! ocalić w sobie wszystko to, co dziś sponiewierano, wypędzono z naszego życia.
Doktor Pasławski szedł po linii partyjnej. Kazali Żydów zalniać, więc zwolnił Żyda ordynatora. W tym szpitalu nie było nikogo innego o takim pochodzeniu, a on musiał wypełnić swoje zadanie - znaleźć wrogów narodu, syjonistów, takie epitety były na nas rzucane. Mnie i tak łagodnie potraktowano, dostałem trzymiesięczne wymówienie. Nie zostałem z dnia na dzień wyrzucony na bruk. Ludzi obrażano wtedy i miażdżono brutalnie.
Miałem wstrząsające spotkanie w Coburgu na południu Niemiec. Odbywało się w szkole. Kiedy skończyłem, podchodzi do mnie trzydziestolatek i pyta, czy poświęcę mu chwilę na osobnosci. Odchodzimy, a on zaczyna płakać i mówi, iż niedawno odkrył, że jego ukochany dziadek, który zmarł trzy lata temu, był esesmanem w obozie koncentracyjnym. Spytał, czy mogę mu przebaczyć.
Ludzie lubią źle myśleć o innych; im gorzej o nich myślą, tym bardziej są zadowoleni.
(...) nie należy prowokować głupców do zemsty.
Tylko to, że jesteśmy od kogoś mądrzejsi, nie znaczy, że nasze uczucia są lepsze, piękniejsze czy bardziej prawdziwe.
Zawsze bałem się ludzi, którzy w swoim mniemaniu posiedli prawdę. Są gotowi zrobić wszystko, nawet pozmieniać fakty i tak je wymodelować, by do niej pasowały.
Książka jest paszportem do świata, paszport ten pozwala przekraczać granice czasu i przestrzeni, przynosi człowiekowi radość i przyczynia się do jego rozwoju. Dla czytelnika książka może być wiernym towarzyszem życiowym, inspiratorem marzeń albo źródłem mądrości. Czytelnik jest obdarzony wolnością tematu, jak i wyznaczania celu swej lektury, dzięki temu książka staje się środkiem uprzywilejowanego komunikowania z innymi ludźmi.
Zakręciło mu się w głowie, oparł się o ścianę. Zrobił, co należało. To jest wojna, a jego wybrano, żeby chronił niewinnych i bezbronnych.
A na wojnie leje się krew.
I nagła, kłopotliwa myśl. A jeśli się pomylił?
-Leona Stompura zainteresowała kobieta zrobiona jak tania szmata, bo przypominała mu matkę?
- Nie każda matka to matka Polka- mruknął Kruk.- Bywają mniej powściągliwe matki, a dzieci i tak je kochają.
Badanie przeprowadzone w 1984 roku przez Leona Otisa, psychologa z Uniwersytetu Stanforda, na pięciuset siedemdziesięciu czterech osobach uprawiających medytację transcendentalną, wykazało objawy zaburzeń psychicznych u siedemdziesięciu procent długotrwale medytujących. (s.241)
Dzięki Bogu w swojej głowie Zofia mogła myśleć, o czym tylko chciała. Tam, i póki co tylko tam, mogła czuć prawdziwą wolność, za którą od pewnego czasu tak bardzo tęskniła i która uwidaczniała się za każdym razem, gdy kobieta usiłowała dojść do porozumienia z Leonem.
Jacek wiedział, czuł to pod skórą, że prawdziwe życie toczy się gdzieś obok. Gdzieś, gdzie zawsze świeci słońce, leją się drinki, a piękna szczupła kobieta z zamglonym wzrokiem pyta, czy mogą iść wreszcie do łóżka. Tak, ta kobieta coraz częściej pojawiała się w jego głowie.
A może było tak, że przyciągał ludzi i zdarzenia, jak magnes przyciąga opiłki? Że jego życie to był wir, który wciąga inne życia? Tak sobie czasem myślałem. Ale w gruncie rzeczy to on był po prostu zwyczajnym kolesiem, który nie robi prob¬lemu z tego, że kogoś spotyka, nie robi problemu, że cudze życie trochę zachodzi na jego.
Więzy krwi tak mocno definiujące rodzinę wcale nie wiążą ludzi, że tak to nazwę, automatycznie. To moim zdaniem długi proces.
Szept sprowadza rozmowę do tego, czemu powinna służyć, do przekazywania informacji i zadawania pytań. Szept wymaga też skupienia. a to przecież służy rozmowie.
Najgorszy jest lęk przed czymś, czego nie można nazwać.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl