Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "liczy dort", znaleziono 43

Liczyłem się tylko ja.
Liczyło się tylko moje dzisiaj.
Bo dla mnie nie było jutra.
Byłem jak ta spalona zapałka, która przez ułamek zajaśniała i zgasła.
To było moje jutro.
......
Nie przewidziałem tylko jednego.
Że ona wróci.
Serce. Tylko ono się liczy. Bo choćbyś był najbogatszym człowiekiem na świecie, ale miał serce z kamienia, dla mnie będziesz ubogi.
Bo w życiu liczy się nie to, czy nagrodzą nas oklaskami, lecz to, czy będziemy mieli odwagę iść naprzód mimo braku gwarancji uznania.
Niezależnie od tego, w którym miejscu na świecie zamieszkasz, liczy się to, jakim będziesz człowiekiem i jak wypełnisz swój czas na ziemi
Cholera, liczyłam, że w moim wieku będę już miała prawo nie dostosowywać się do obcych ludzi! Najwyraźniej się pomyliłam!
Aniu, przysięgam.
- Położył dłoń na piersi, na wysokości serca.
- Będę cię krył! Najlepiej, jak tylko zdołam. Dopóki ta miłość będzie między wami, możesz na mnie liczyć. Będę cię krył, was będę krył.
Jesteś człowiekiem. Nie ustrzeżesz się popadania we frustrację. Będziesz ulegać gniewowi. Musisz się z tym liczyć. Nie próbuj kryć się przed tymi uczuciami, kiedy nadchodzą. Po prostu bądź ich świadomy i staraj się panować nad impulsami.
Byłem miejscowym popychadłem, z którym nikt się nie liczył. Ani w szkole, ani przed blokiem. Miałem kilku nic nieznaczących kolegów, ale nikogo, kto tak naprawdę mógłby obronić mnie przed całym złem tego świata.
Nie będziesz tam miała przyjaciół. Nie ufaj nikomu. Nikt cię tam nie uszanuje, nie polubi, nie licz na to. Swoje życie powierz Bogu. Tylko Jemu możesz zawierzyć. On cię poprowadzi.
W emigracji, zarówno fizycznej, jak i duchowej, najtrudniejsze jest chyba to, że wszystko widać prześwietlone na wylot i niczego nie można upiększyć, że trzeba przyjąć siebie takim, jakim się jest. Nie liczy się ani to, kim byłeś, ani wyobrażenie o tym, kim kiedyś będziesz. (Kitty, s. 514)
Ale ostatecznie to nie słowa się liczą. Tylko czyny. Ona jest twoim obrazem całości wszystkiego, Macky. Nie trać jej z pola widzenia. W przeciwnym razie przyrzekam Ci, będziesz tego żałować do końca życia.
Ale ostatecznie to nie słowa się liczą. Tylko czyny. Ona jest twoim obrazem całości wszystkiego, Macky. Nie trać jej z pola widzenia. W przeciwnym razie przyrzekam Ci, będziesz tego żałować do końca życia.
Nie liczy się, w co wierzymy; to, jak kochamy, czyni nas tym, kim jesteśmy. Myślałem, że jako dorośli kochamy tak samo, jak byliśmy kochani jako dzieci. Myliłem się - prawdziwa miłość polega na dawaniu tego, czego samemu się nie dostało, bez umiaru ani lęku (...)
Przymykam oczy i powoli liczę do dziesięciu. Wszystko będzie dobrze. Na pewno nie umrę przed własnym pensjonatem podczas próby przystrojenia go z okazji nadchodzących świąt Bożego Narodzenia. Nie ma takiej opcji. To byłoby zbyt mroczne nawet jak dla mnie.
Kiedy znajdziesz w życiu coś, w co będziesz wierzyć ponad wszystko, wytrwaj przy tym, bo nigdy więcej nie wróci. A jeśli będziesz wierzyć z całą mocą, ludzie prędzej czy później spojrzą na to twoimi oczami. Bo kto wie lepiej jak nie ty? Nie bój się trudnych wyborów. Znajdź coś jednego, co się liczy, a wszystko inne samo się ułoży.
Są tacy, którzy mają za sobą gorsze doświadczenia niż inni. Jeśli jednak nie będziemy oczekiwać od siebie nawzajem czegoś więcej, jeśli nie będziemy pokładać nadziei jedni w drugich i leczyć dzięki temu naszych zranień, to jesteśmy z góry skazani na klęskę.
Liczenie na to, że drugi człowiek zdejmie z ciebie smutek, załatwi za ciebie to, z czym się zmagasz, jest złudne i niebezpieczne. Ale też każdy pragnie bliskości. To przecież sens miłości, kto wie, czy nie największy i najlepszy. Nie jestem sama. Sama już byłam.
Myśli szalały w jej głowie. Znała procedury - jeśli wyda się, że Borys zagryzł tego drania, to zostanie uśpiony. Nieważne, że uratował jej życie, liczy się fakt, że zabił człowieka, a na to za żadne skarby ona nie może się zgodzić. Cóż to byłaby za wdzięczność?
Wyobrażamy sobie, że na starość będziemy mieli wielki dom pełen sentymentalnych śmieci, reliktów udanego życia, lecz one także nie maja większej wartości, a kiedy twoje ciało się starzeje, czujesz się tak samo jak w młodości. Być może stajesz się mądrzejszy. Zapewne ostrożniejszy. Ale nie zmieniasz się w tym, co najbardziej się liczy.
MĄŻ: Wierzaj mi — że tak jest… Gdybyśmy w tych pięciu latach, któreśmy razem przeżyli, nie zapominali czasem, że jesteśmy w sobie zakochani — nie bylibyśmy nimi więcej.
MŁODA MĘŻATKA: To za mądre dla mnie.
MĄŻ: Po prostu… tak: mieliśmy już ze sobą z jakich dziesięć albo dwanaście miłosnych stosunków… Czy nie tak?
MŁODA MĘŻATKA: Nie liczyłam! —
- Otrzymałem z kilku stron zapytania, czy byłbyś zainteresowany napisaniem książki.
- Książki?
- A o czym ktoś taki jak ja miałby napisać książkę?
- Właściwe to o czymkolwiek. O czym tylko chcesz. Może być tak interesująca albo tak durna, jak będziesz miał ochotę. Szczerze mówiąc, nie ma to większego znaczenia. Ludzie ją kupią, bo będzie miała na okładce twoje nazwisko. Książki są jak telewizja. Liczy się twarz po drugiej stronie.
Musisz znaleźć własną drogę.Masz własne zasady. Masz własne zdanie o samej sobie i na to w życiu będziesz liczyła. To jest to, co uważasz za właściwe. Nie to, co ci powiedziała Twoja matka. Nie to, co powiedziała Ci jakaś aktorka. Nie to, co ktokolwiek inny Ci powiedział, tylko ten cichy, słabiutki wewnętrzny głos.
Nauczyłem się nie liczyć już rozstań i ludzi, których gubiłem w swej drodze. Nic jednak nie mogłem poradzić, że kiedy zaczęto nas rozdzielać, moja dusza zrobiła się ciężka jak kamień. Czułem też, że w nieunikniony sposób w końcu będę kroczył sam i szukał swojego losu. Rodzimy się bowiem i umieramy sami, a ci, którzy towarzyszą nam po drodze, zwykle będą musieli wybrać własną.
kiedy zapadnie zmierzch
będę zmywać podłogę
obierać warzywa
i kroić jabłka
będę zakręcać słoiki z konfiturami
mieszać łyżką w poczerniałych rondlach
i liczyć kościstym palcem
połcie słoniny w mrocznej spiżarni
kiedy zapadnie zmierzch
szeleszcząc spłyną ze ścian
pęki ziół - róż
ciągnąc za sobą błękitny szlak
pomarszczonej wstążki do włosów
a odwiązany od pasa
biało krochmalony fartuch
wydmie się i chrzęszcząc potoczy się w wiatr
Nauczyłam się, że nie wolno schodzić ze szlaku. Niezależnie od tego, co musisz zrobić, niezależnie od tego, jak bardzo musisz zrobić to, co musisz zrobić, niezależnie od tego, czego musisz wysłuchać i jak długo będziesz tego słuchała, nie wolno zejść ze szlaku.(...) Na szlaku nie czuło się ucisku w dołku, a serce biło mocno, równo i powoli. Na szlaku człowiek czuje się bezpieczny, a tylko to się liczy
Ogłoszeń o pracę Amelia znalazła nawet sporo. Niestety, większość dotyczyła pracy zmianowej lub w soboty i niedziele, a wtedy nie miałaby z kim zostawić Piotrusia, bo przedszkole byłoby zamknięte. Nie wiedziała też, co zrobi, kiedy Piotruś zachoruje. Będzie musiała liczyć na dobrą wolę szefa, który pozwoli jej wziąć urlop. Po kilku telefonach nadal nie miała żadnych konkretów. Musiała szukać dalej.
Jeśli wszechświat ma jakiś cel i jest w stanie go zrealizować, to musi mieć również i koniec, gdyż jego dalsze istnienie byłoby zbyteczne i bezsensowne. Na odwrót, jeśli wszechświat trwa wiecznie, to trudno sobie wyobrazić, że może on mieć jakiś ostateczny cel. Wobec tego kosmiczna śmierć może okazać się ceną jaką trzeba zapłacić za kosmiczny sukces. Być może jedyne, na co możemy liczyć, to to, iż nasi następcy poznają cel wszechświata, nim upłyną ostatnie trzy minuty.
Jak wstępowałam do policji, liczyło się dla mnie także to, że to stała, bezpieczna - w sensie dnia następnego, nie jak u prywaciarza - praca. Poza tym myślałam sobie, że dumna będę z tego, że mundur noszę, że blachę mam. Teraz wstyd się do takich mrzonek przyznać. O tym, że jest się policjantem, lepiej nie wspominać, bo ktoś zaraz cię opluje. A stałości żadnej. Dziś pracujesz, jutro cię pomówią o coś i wylecisz.
starszy aspirant, 13 lat służby, Wydział Kryminalny
Możesz mówić całkiem bez zobowiązań, Garrett. Cholera, powinieneś robić to co ja. Wierzyć w każde słowo, które akurat wypowiesz, jak w wyrocznię, a rano zapomnieć o wszystkim. Wrażenie szczerości liczy się bardziej niż rzeczywista prawdomówność. Ludzie chcą wierzyć tylko przez kilka minut. Wiedzą, co jest grane. Weź na przykład tę damę, z którą dzisiaj byłem. Czy ja ją kocham? A może ona mnie kocha? Nie, do pioruna. Nie chciałaby się ze mną pokazać publicznie. Ale i tak musiałem powiedzieć wszystko co należy.
– Chcę wiedzieć, co knujesz. – Artur założył ręce na piersi.
– Nic nie knuję. Możliwe, że jestem chory, a wtedy będzie trzeba mnie leczyć. Wierzę w medycynę. Ty też kiedyś wierzyłeś, prawda? – Spojrzał znacząco na Mariusza, w ten sposób przypominając Korczyńskiemu, co się wydarzyło w Zurychu. Zapadła długa cisza. – Byłeś w stanie zrobić wszystko, żeby kogoś uratować. Podziwiałem nawet tę determinację. Ja też chcę być zdrowy. Normalny – powiedział z kpiną w głosie. – I też zrobię wszystko.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl