Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lub o domku", znaleziono 79

Okno domku było otwarte!
Serce Marysi zaczęło bić szybciej z przejęcia.
Z boku, pod ścianą domku kwitły różowe piwonie. Z daleka wyglądały zupełnie jak bita śmietana z malinami.
W odnalezieniu inspiracji nie pomogła mi nawet przeprowadzka do małego kurpiowskiego domku, nieopodal miejscowości Czarnia przy Puszczy Zielonej.
- Nigdy nie miałem przyjaciela, Szary Domku, dlatego zrobię wszystko, żeby być dla ciebie najlepszym przyjacielem na świecie. - Nic nie musisz robić, Wietrze. Tylko bądź.
Policjanci zamieszani byli w wiele interesów ciemniejszych niż handel armijnymi skórami. Paserstwo. Krycie złodziei. Haracze od wesołych domków, właścicieli sklepów i kamienic, nawet zmuszanie do nierządu.
Obok starych kamienic oraz mniej lub bardziej biednych domków, nieodłączną częścią marymonckiego krajobrazu byli rdzenni mieszkańcy tych ziem. Ich obecność towarzyszyła Arturowi i jego kolegom od dziecka.
Woda wzbierała szybko i park Jordana był cały zatopiony, ale tamtejszy stróż i jego żona odmawiali opuszczenia swojego domku i tylko pływali łódką po chleb, który władze rozdawały potrzebującym na nasypie kolejowym.
Kiedy dotrzesz od domku, od którego zaczęła się twoja podróż,
Poznasz go, choć wyda ci się mniejszy, niż sądziłeś.
Idź ścieżką przez furtkę, którą widziałeś wcześniej tylko raz,
I wracaj do domu. Albo stwórz sobie nowy dom.
Albo... odpocznij.
Prawdziwe Uroczysko, chociaż zadupie - pomyślała. Przepiękne jezioro otoczone z dwóch stron sosnowym lasem. Kilkanaście drewnianych domków tonących w kwiatach. I ośrodek, po którym jeszcze było widać, że przeszedł niedawno remont.
Zwariowali chyba, co to za zadupie... - pomyślała, widząc znikającą za tyłem samochodu asfaltową drogę. Teraz jednak, gdy tak stała przed domkiem nad brzegiem jeziora i podziwiała zachód słońca, stwierdziła, że mama miała rację. Miejsce było urocze.
Zbierałem deski, resztki starych mebli, w końcu skleciłem z nich coś w rodzaju domku na drzewie. Trzeba było wykazać się bujną wyobraźnią, aby dopatrzyć się w tej zbieraninie zarysu zwartej struktury, ale mogłem stąd doglądać okolicy i ukryć się tu przed światem.
W otchłani nocy i snu rozlegają się głosy, których wolelibyśmy nigdy nie usłyszeć. Są one jak wspomnienie lęków z czasów dzieciństwa, kiedy to natychmiast po zamknięciu drzwi i zgaszeniu światła każdy przedmiot w pokoju, każdy kształt mógł się zmienić w potwora; kiedy leżąc w łóżku- tej szalupie ratunkowej płynącej po niespokojnych wodach nocy- mieliśmy straszliwą świadomość naszej małości i kruchości. Te głosy przypominają nam, że śmierć jest częścią życia, a nicość zawsze jest tuż-tuż. Że wszystkie mury, które wznosimy wokół siebie nie są trwalsze od domku ze słomy i domku z drewna z bajki.
Czekam na te dwa miesiące beztroski z utęsknieniem. Mimo wszystko wyjeżdżam z rodzicami i młodszym bratem do domku nad jeziorem, nie sądziłem, że czeka mnie tak niesamowita przygoda, rodem z książek czy filmów, a ja zagram główną rolę – odkrywcy, posiadacza tajemnicy, zdobywcy skrzyni skarbów.
Miałem szczęście odwiedzić Abderę. Jej mieszkańcy żyją zwyczajnie, są mili i uczynni. Spacerując wśród ich domków krytych czerwoną dachówką, zastanawiałem się czym sobie zasłużyli na tak podłą opinię wśród Hellenów? Przyznam, że nic sensownego nie przychodziło mi do głowy, poza konstatacją, że klimat Tracji może być nieprzyjemny dla mieszkańca Attyki, czy Peloponezu.
Irving drżącymi rękami dopiął ostatnie guziki płaszcza. W lodowym domku było bardzo ciepło; jak na ironię, to właśnie przyprawiało go o dreszcze. Czuł, że foczy tłuszcz dotarł już do jego jelit i porucznik uznał, że najwyższy czas wracać. Miał nadzieję, że zdąży dotrzeć do ubikacji na Terrorze i że nie będzie musiał załatwiać potrzeby na lodzie. Miał dość kłopotów, kiedy odmroził sobie nos.
Pochodzę z dużego miasta, z wielu miast. Przeczytałem, było wielu ludzi wokół mnie, pochwała, nagana, pytania, losy. Właśnie przespałem noc w ojczyźnie, w małym domku nad Krutynią. Na małym cmentarzu za ogrodzeniem spali moi dziadkowie, a przede mną leżało zakole rzeki, a za nią rozciągały się bezkresne lasy. Wszystko było szare i zimowe i cicho jak makiem zasiał. I widziałem tylko, że było tylko jedno prawo, po tym jak wszedłem i poszedłem dalej, i zadrżałem trochę przed wielkością i melancholią tego prawa.
Klara nie krzyczała. Mówiła cicho, trzymając winowajcę za ucho. Nie ściskała mocno, nie ciągnęła, tylko trzymała miękki, ciepły płatek ucha swoimi zimnymi palcami, lecz chłopak zaczynał się trząść. Leciały mu z oczu łzy jak groch. Płakał bezgłośnie, bo Klara nie cierpiała dudlenia.
Winowajca musiał iść do czerwonego domku. Wtedy Klara pozwalała mężczyźnie pić alkohol. Od sińców i opuchlizny gorsze było co innego. To było gorsze od izolatki i głodu.
Mężczyzna tego potrzebował. Był jak dzikie zwierzę na małym wybiegu. Trzeba było go poskramiać batem i rzucać mięso.
Kiedyś zapytał, czy dziewczynki też są zepsute. Pięćdziesięcioletni, duży i silny, o ryżawych włosach. Uśmiechał się krzywo. Jego żona zmarła, dorosłe dzieci wyjechały za granicę. Nie wrócą. Nieogolony.
Czuła od niego alkohol.
– Czego chcesz?
– Pani wie.
Patrzył na Klarę. Nie spuszczał oczu.
– Najstarsza jest do rzeczy.
Klara się go nie bała. Będzie utemperowany. Najpierw ona zrobi porządek z Magdą.
Jadę pierwszy, Tomek za mną. Droga jest monotonna: górka, dołek, górka, dołek, po horyzont, a za ostatnią górką znów dołek, górka, dołek, górka...
Iwona była nie tyle w dołku, ile na samym dnie - finansowym i psychicznym.
Domek na prerii - to brzmi nierealnie. A jednak - przytrafiło mi się. I może się przytrafić każdemu.
Z wielkiej głębiny trudno wydostać się na powierzchnię, natomiast z mniejszego dołka łatwiej.
Mój domek jest mały, ale niech niebiosa sprawią, żeby nigdy nie był pełny przyjaciół!
Wszyscy jej mówili, że jest silna. Bo była silna. Silna jak cholera. Ale nawet silni ludzie mogą się posypać jak domek z kart.
O tym, jak potoczy się akcja, decydują ułanki sekund. Cokolwiek zaplanujesz, choćbyś planował najdokładniej, jak potrafisz, może posypać się jak domek z kart.
Literatura gotycka zatem to filozoficzna dywagacja z czasem, w którym istniejemy i który nam pozostał.
Literatura gotycka zatem to filozoficzna dywagacja z czasem, w którym istniejemy i który nam pozostał.
Literatura gotycka zatem to filozoficzna dywagacja z czasem, w którym istniejemy i który nam pozostał.
Czy potrzebujemy skrajnych doświadczeń literackich w momencie, gdy niepokój oraz strach dominują w zwykłej codzienności?
W czasach sprzed Facebooka myśleliśmy, że całą winę za chamstwo, głupotę i wulgaryzmy w sieci można zrzucać na poczucie anonimowości. Serwisy społecznościowe udowodniły nam, że bardzo się pomyliliśmy, bo ludzie nie mają nic przeciwko robieniu z siebie idiotów, chociaż podpisują się pod tym własnym nazwiskiem.
Pokazują nam ekstrema, wyrwane fragmenty, a nie cały obrazek. To wsiąka w nas, zapamiętujemy te urywki, bo drażnią nas, niepokoją. Potem nieświadomie dajemy się oszukać własnym skojarzeniom. Obrazom, które nam wrosły w umysły i od których nie potrafimy się uwolnić. Patrzymy poprzez nie na świat. I bardzo się mylimy.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl