Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "miejsca druga", znaleziono 52

Jednak jedną sprawą dla planistów było wybranie plaż na miejsca desantu, a drugą - stwierdzenie, czy wybrane miejsca lądowania będą przejezdne dla czołgów i innych ciężkich pojazdów.
Pierwsza myśl Akwili była taka: Przed chwilą straszliwie pokłóciłam się z panną Weatherwax. Powiadają, że nawet jeśli się ją zatnie nożem, to nie krwawi, dopóki na to nie pozwoli. Mówią też, że kiedy ugryzły ją wampiry, potem pragnęły już tylko herbaty i słodkich ciastek. Ona potrafi wszystko! A ja nazwałam ją starą kobietą!
Druga myśl dodała: Ona jest starą kobietą.
A trzecia myśl podsumowała: Ona jest panną Weatherwax. I to ona podsycała twój gniew. Gdy ktoś jest pełen gniewu, nie ma już miejsca na strach.
— Zatrzymaj ten gniew - odezwała się panna Weatherwax, jakby czytała jej w myślach. - Hołub go w swoim sercu, pamiętaj, skąd się zjawił, pamiętaj jego kształt, zachowaj go do chwili, gdy będzie przydatny. Bo teraz wilk chodzi gdzieś po lesie, a ty musisz pilnować stada.
Nie ma w życiu łatwych dróg, ale nie ma też i trudnych. Są tylko te, które wybieramy, i miejsca, do których one prowadzą
Od miejsca, w którym staliśmy, aż do jego łóżka, rozciągała się droga usłana czerwonymi płatkami.
Coraz cześciej nachodziła mnie myśl, że nie miałam swojego miejsca na świecie i lepiej byłoby gdybym zeszła wszystkim z drogi.
Kiedy kapryśny los wskazuje cię palcem, wszystkie drogi prowadzą w to samo miejsce”.
– Szedł? – ode­zwał się jeden z uczniów. – Tak, no wiesz. To wtedy, kiedy sta­wiasz jedną stopę przed drugą, a to cudem prze­no­si cię z jed­ne­go miej­sca w inne.
Camino znaczy droga, szlak. Camino de Santiago to Droga do Santiago. Aby ją przebyć - dotyczy to zresztą każdej drogi - i dotrzeć do celu, nie można z niej zbaczać ani marnować czasu pod groźbą niedotarcia na miejsce przeznaczenia.
Droga to miejsce bardzo swoiste, jedyne w swoim rodzaju. Jest jakby odrębnym krajem, w którym nie rządzi żaden rząd, lecz jedno prawo naturalne. Najważniejszą cechą drogi jest swoboda.
Nie znajdzie się drogi do ludzi i do swego wśród nich miejsca, jeśli wiedza o innych będzie uboga, wyobraźnia skąpa, a wrażliwość przytępiona troską o własną osobę.
Żyję tak, jak większość ludzi może tylko pomarzyć. Z miejsca, w którym obecnie jestem, droga wiedzie albo na sam szczyt, albo w stronę urwiska. Na dole już byłem, tam nie wrócę.
Jak się ucieka zbyt głęboko w siebie, to okazuje się, że na końcu drogi jest tylko odbyt. Niezbyt ciekawe miejsce pobytu, nawet tymczasowego.
Cmentarz to akurat ostatni miejsce, gdzie należy szukać osób pełnych energii, moja droga - mruknął profesor poprawiając cylinder.
Zastanawiał się, dlaczego zabójca zdecydował się na przejście dookoła, żeby dostać się na miejsce zbrodni. Przedzierał się przez łąkę, później polną drogą i żwirówką.
Wywaliłeś to miejsce do góry nogami, cholerny szczylniaku. Połowa Streferów uważa cię za Boga, a druga chce spuścić twoje dupsko do szybu Puchy. Jest o czym gadać.
Siwowłosa dama podnosi się, aby oddać swe miejsce innej siwowłosej. Wyobrażam sobie, jak ten gest podnosi samopoczucie jednej i drugiej. Pierwsza czuje się od razu młodsza, druga uhonorowana.
J. Lipiec, Rywalizacja i perfekcja, [w:] Kalokagatia, Kraków 1988, s. 17-21 W całym sporcie, we wszystkich jego dziedzinach dziś uprawianych, a nawet we wszystkich dających się przewidzieć przyszłościowych konkurencjach, w rodzaju dziesięciokilometrowego czołgania się w tunelu ze strzelaniem z łuku do rzutków co jedno okrążenie – a więc w sporcie uprawianym wczoraj, dziś i możliwym jutro, obowiązująca zasada wyczynu ponad przeciętność obejmuje dwa możliwe warianty wyłaniania zwycięzcy i zwycięstwa jako niezbędnego atrybutu każdego wydarzenia sportowego. Pierwszy – poprzez bezpośrednie pokonanie przeciwnika, czyli innego człowieka, innych ludzi. Drugi sposób – to zwycięstwo pośrednie, lecz poprzez bezpośrednie pokonanie granicy pewnej konwencjonalnej i abstrakcyjnej wartości, którą jest zazwyczaj tak zwany rekord, czyli dotychczasowa "najlepszość". Obydwie te formy współżyją ze sobą zgodnie w ramach tego samego zjawiska, jakim jest sport, choć prawdopodobnie wyznaczają inne drogi i inne cele dla gatunku ludzkiego. Nie chodzi, oczywiście, o to, że przebieg konkurencji, w której bliska obecność rozradowanego zwycięzcy i pokonanych współzawodników wyznacza inną dramaturgię zdarzeń, niż samotny bieg długodystansowca po rekord świata, po którego pobiciu wskazówka chronometru ani drgnie z emocji. Rzecz nie w tym, jaki jest konkretny, techniczny mechanizm oceny współzawodników, by spośród nich wyłonić zwycięzcę, niewątpliwie bowiem istnieją poważne różnice między ogłoszeniem zwycięstwa boksera przez nokaut z arytmetycznymi działaniami na wskaźnikach subiektywnych not sędziowskich w tańcach na lodzie. Osiągnięcie zwycięstwa, które jest celem najwyższym, bądź samo tylko pretendowanie do najlepszego rezultatu w sportowej konfrontacji inaczej kształtuje się w przypadkach gdy chodzi o wykazanie przewagi tu i teraz nad rywalami – inaczej zaś, gdy teraźniejszość ustępuje pola innym wymiarom: przeszłości i przyszłości, równocześnie stawiając barierę przyszłym próbom jej pokonania, zupełnie inaczej niż zwycięzca konkretnego biegu, skoku czy walki, którego nazwisko, co prawda, nie zawsze – bo tego nikt mu nie odbierze – zostanie w annałach i czasem w żywej pamięci ludzkiej (symbolem czego jest medal, absolutyzujący dany czyn), ale też naprawdę nie przekracza swym sukcesem pewnej chwili, danego teraz, tego momentu, kiedy właśnie wygrał w obrębie konkretnego wydarzenia. Pokonanie człowieka jest aktem jednorazowym i pod pewnym miejscem pozbawionym miejsca w historii, ponieważ nie ma sposobu, by przenieść dane zwycięstwo, osiągnięte w walce konkretnej, uwarunkowanej miejscem, czasem pogodą, samopoczuciem sportowców, na inny teren, w inny czas, w inny układ determinacji. Zwycięstwo nad drugim człowiekiem odnosi się więc tylko od tej chwili, w której zostało osiągnięte i za nieszkodliwą zabawę fantastów należy uznać na przykład plebiscyt na najwybitniejszego w świecie sportowca roku lub dywagowanie żurnalistów, czy futboliści węgierscy z czasów Puskasa, Bozsika i Koscisa pokonaliby Holandię Cruyffa, Needkensa i Ransenbrincka, bądź tez jak zakończyłby się pojedynek Joe Louis – Muhamed Ali. Osiągnięcie wyniku, który jest wartością wyraźnie określoną – zwykle liczbowo – pozwala natomiast umieścić każdy rezultat, uzyskany kiedykolwiek, gdziekolwiek i przez dowolnego człowieka (byle zostały zachowane pewne elementarne konwencje odnośnie do warunków, sprzętu i sposobu mierzenia) w pewnym ciągu dziejowym, zazwyczaj progresywnym, w którym poszczególne wartości (wyniki) są charakterystycznymi punktami tej skali. Mówiąc jeszcze inaczej: zwyciężając w bezpośredniej walce sportowiec osiąga przewagę nad innymi, tu i teraz zgromadzonymi sportowcami, zwyciężając zaś pośrednio, poprzez uzyskanie wybitnego wyniku osiąga przewagę nad wszystkimi ludźmi, którzy do tej pory próbowali podobnego działania, a także rzuca wyzwanie, każdemu następnemu, zmuszonemu automatycznie do przyjęcia walki nie z rekordzistą, ale z jego abstrakcyjnym tworem, czyli rekordem. Rozróżnienie to – występujące notabene nie tylko w sporcie, ale w wielu innych dziedzinach aktywności ludzkiej – pozwala właśnie na najjaskrawszym przykładzie, jakim jest sport, ukazać dwie tendencje uzewnętrzniania się stosunków między ludźmi. Jedna tendencja, którą nazwiemy rywalizacyjną, polega na tym, że człowiek swą wartość usiłuje określić poprzez wielokrotne, ale zawsze zorientowane na konkretne tu i teraz przyrównywanie się do pewnego konkretnego innego człowieka. Druga tendencja, mająca charakter perfekcjonistyczny, na dalszym planie zostawia postu lat bycia lepszym od kogoś innego, natomiast koncentruje się na wysiłku bycia lepszym od siebie samego, czyli od takiego, jakim się było uprzednio. Obie tendencje wyznaczają w założeniu nie kończący się nigdy program przyszłościowy: tendencja rywalizacyjna w ciągłym poszukiwaniu przeciwników, by się do nich przyrównać i pokazać, że się nad nimi góruje; tendencja perfekcjonistyczna w stawianiu sobie coraz wyższych wymagań, stałym przekraczaniem pułapu osiąganych uprzednio rezultatów. Rywalizacjonizm i perfekcjonizm dysponują tez – wedle swych skal wartości – różnymi granicami swych programów; dla pierwszego granicą tą jest być lepszym od wszystkich, dla drugiego – być po prostu bardzo dobrym, tak dobrym, jak to leży w możliwościach ludzkich. W rozwoju ludzkości – a więc w skali daleko szerszej niż wyznacza to rozwój człowieka Wyczynu Sportowego – obie te tendencje przeplatały się wzajemnie, żeby nie rzecz wprost: warunkowały się dialektycznie. Wydaje sie jednak, iż skoro zasadne jest przyjęcie samego rozróżnienia owych tendencji, to należy stwierdzić, że choć ruch społeczny w ogóle wykazuje głównie cechy rywalizacyjne, to rozwój w swej osnowie ma i musi mieć charakter perfekcjonistyczny, doskonalący. W rozwoju techniki produkcyjnej można to wykazać wprost: w gruncie rzeczy nie chodzi o to, by mieć urządzenia tylko lepsze od cudzych, ale mieć je najzwyczajniej dobrymi, sprawnymi, skutecznymi (i oczywiście lepszymi od swoich własnych dotychczasowych). W rozwoju swej osobniczej świadomości człowiekowi nie może na serio zależeć, by np. wiedzę matematyczną miał lepszą od kolegów w klasie, lecz by matematykę pojął jasno i wyraźnie. Ludziom pragnącym osiągnąć powiedzmy szczęście, spokój, szacunek nie może zależeć, by być tylko szczęśliwszymi od innych, spokojniejszymi i mniej deptanymi w swej godności, lecz aby mieć po prostu szczęśliwe, harmonijne i udane życie.
Pochodzenie” kłamliwie sugeruje miejsce, podczas gdy jest drogą, ruchem między miejscami. Trzeba skądś wyjść, żeby pochodzić. (…) Pochodzenie przychodzi po chodzeniu. Trzeba się nachodzić.
Życie nie polega na perfekcji. Polega na znalezieniu swojego miejsca i własnej drogi. Nie chciałem kobiety, która byłaby ideałem każdego faceta. Pragnąłem kobiety, która byłaby moim ideałem.
Kiedy coś ciężkiego zaczyna się staczać, nie sposób tego zatrzymać; to się po prostu toczy, dopóki nie napotka dostatecznie płaskiego miejsca, gdzie może wytłumić cały swój impet. Możesz stanąć tam na drodze i zostać zmiażdżony... ale i tak tego nie powstrzymasz.
Harry już kilkakrotnie wcześniej doświadczył, że kiedy znalazłszy się blisko granicy zatrucia alkoholem, zaczyna z wolna wynurzać się na powierzchnię, potrafi odczuwać przyjemność płynącą z powrotu przez wszystkie te miejsca, które odwiedził w drodze na dno.
W autobusie wybieraj zawsze odpowiednie miejsce. W końcu przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka, więc siedzenie, które zajmiesz za pierwszym razem, może stać się twoim na resztę roku. Najlepiej usiądź przy oknie kochana, żebyś niczego nie przegapiła.
Kolejną ciekawostką warszawskich korków jest to, że jak przejedziesz jakiś punkt, korek znika. Nagle drogi są puste i dojeżdżasz na miejsce o wiele szybciej, niż mówiła nawigacja Google-a.
Procedura przyjęcia nowego mieszkańca, poza interwencyjnymi przypadkami, to często długa i pokrętna droga, wybrukowana kompletowaniem dokumentacji, przeprowadzaniem wywiadów środowiskowych w miejscu zamieszkania i oczekiwaniem na upragnione miejsce.
Uważam, że ci wszyscy, którzy twierdzą, że o życiu decydują nasze wybory i drogi, jakimi idziemy, pieprzą bzdury. No bo słuchajcie: czy windą, czy schodami, i tak dotarlibyśmy na drugie piętro. Kiedy kapryśny los wskazuje cię palcem, wszystkie drogi prowadzą w to samo miejsce, tak właśnie uważam.
Polacy tak naprawdę Ukrainy nie znają. Tymczasem jest to miejsce magiczne, którego mieszkańcy, jak niegdyś Polacy, walczą o dobra przyszłość. Nie jest to łatwa droga. Burzliwa historia, podziały i wrogie siły nie pomagają.
Po przejściu następnego transportu drogą do Komór gazowych chwyciłem grabie i dołączyłam do małej grupy więźniów sprzątających to miejsce. (…) Nigdy nie widziałam „drogi do nieba” w świetle dziennym. To było wstrząsające. Każdy odcisk stopy na piasku opowiadał o sprzeciwie, wołaniu o pomoc, o ludziach, którzy odeszli na zawsze.
Boże jak mnie urzeka droga. Nie potrafisz zrozumieć, jak jest dla mnie fascynująca. Samotny szlak jest najlepszy... Nigdy nie przestanę wędrować. A kiedy przyjdzie pora umierać, znajdę najdziksze, najbardziej samotne i odosobnione miejsce.
Istotą naszego życia jest chaos - mówi kolejnego dnia Ann. - Jeśli chcesz się dopasować, uzbrój się w cierpliwość i traktuj ciągłe zmiany jako próbę życia po grenlandzku. Tutaj nikt nigdy nie przywiązywał się do miejsca, ludzie zawsze byli gotowi do drogi.
Zwariowali chyba, co to za zadupie... - pomyślała, widząc znikającą za tyłem samochodu asfaltową drogę. Teraz jednak, gdy tak stała przed domkiem nad brzegiem jeziora i podziwiała zachód słońca, stwierdziła, że mama miała rację. Miejsce było urocze.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl