Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "moja pan nami", znaleziono 14

"-Uważaj z tymi komplementami. Moja skromność może tego nie znieść i wybuchnę. -Nie obawiaj się. Cokolwiek stanie się z nami wszystkimi, twoje ego na pewno przetrwa".
To nie oświadczyny, ale chcę, żebyś była moja już na zawsze. Nikt tak jak ty nie dodaje mi wiatru w skrzydła. Przeszliśmy już tak dużo, ale wierzę, że to, co najpiękniejsze, dopiero przed nami.
– Ach, te nasze mamy! Moja mó­wi­ła tak samo. Co by z nami było, gdyby nie one? – roz­rzew­ni­ła się Basia. – Po pro­stu by nas nie było – po­wie­dzia­ła Kasia. – Bo nie dość, że dały nam życie, to jesz­cze oca­la­ły je po sto­kroć.
Ta kobieta robiła z nami, co chciała. Wiedziała, jak pociągać za sznurki, aby dopiąć swego. Coraz bardziej zaczynało mi się to w niej podobać. Moja fascynacja jej osobą rosła z każdą mijającą sekundą.
Byłem jak ślepiec, który nie mógł znaleźć drogi. Upajałem się myślą, że jesteś moja, ze nic nie może stanąć między nami. te chwile spędzone z tobą, gdy mogłem cię mieć tak blisko, na wyłączność, były najpiękniejszymi momentami mojego życia. Całkowicie się w tobie zatraciłem.
Dochodziłem do wniosku, że zdecydowanie łatwiej było mi z myślą, że ona jest moja, a ja jestem jej i żadne trzecie osoby nie plątały się między nami. Co było zaskakujące, bo ten związek nigdy nie należał do łatwych. Teraz docierało do mnie, że nie miałem pojęcia, co to znaczy znaleźć się w trudnej relacji. I pięcioletni odwyk niewiele wniósł na drodze do wygrania z uzależnieniem.
- Smakuje? - zapytała zabierając się za własna porcję
- Weź nic nie mów. Zepchnąłbym ze schodów własna matkę, żeby się dobrać do tego żarcia. O ile jeszcze mam matkę. (...)
- (...) Ja zabiłabym twoja matkę za coś świeżego z ogródka. Jakąś smaczną surówkę.
- To moja mama pewnie nie ma szans, jeśli kiedykolwiek znajdzie się między nami a sklepem spożywczym.
- Pewnie nie.
Każdy jego ruch przybliżał mnie do zagubienia i oderwania od rzeczywistości. Sprawiał, że poza nami nie istniał świat. Jedyną realną rzecz stanowiliśmy wyłącznie my oraz nasze demony. Podniosłam się. Przylgnęłam do niego w chwili spełnienia, by móc zobaczyć bursztynowe spojrzenie. Działało na mnie jak narkotyk. Moja prywatna heroina. Odurzałam się nim i kompletnie uzależniałam. Byłam na kilianowym haju.
No i wybuchla afera… Ktoś wywołał wykradziony z pracowni fotograficznej film, na którym - klatka po klatce, z wyjątkiem ostatniej - były po dwa fiuty wystające z rozporków. Jeden - ten zawsze większy - to był fiut drużynowego druha Tomasza,a inne po kolei chłopaków z drużyny, gdyż druh Tomasz postanbowił udokumentować nasz biwakowy konkurs,który polegał na tym: kto ma najmniejszego fiuta. Druh osobiście mierzył linijką, a Piasek zapisywał wyniki do zeszytu. .Wygrał Łysica z drugiej klasy, bo wpadł na pomysł i nikomu go nie zdradził: żeby tuż przed mierzeniem włożyć interes do wiadra zimnej wody. Tak mu się skurczył, że początkowo wydawało się, że wynik będzie zerowy, ale w koncu nabiło 3 centymetry i druh Tomasz ogłosił Łysicę zwycięzcą. Zacząłem szukać telefonu do Stalina od gabinetu ojca. Doszedłem bowiem do wniosku, że skoro telefon do Bieruta był mniejszy niż reszta telefonów w Komitecie, to telefon do Stalina musi być jeszcze mniejszy; pewnie dlatego, żeby go latwie można było ukryć, a może panowala taka zasada, że im telefon do kogoś ważniejszego, tym jest mniejszy. I może z kolei na biurku Stalina stoi telefon całkjiem malutki do kogoś ważniejszego od niego samego. Wtedy przypomn iałem sobie co mówila mi moja opiekunka, że najważniejszy ba świecie jest Pan Bóg i zaraz wszystko ulożyło mi się w logiczną całość, czyli że telefon do Boga jest taki mały, że może niewidoczny; tak jak mówiła opiekunka, że wystarczy powiedzieć coś w myśli do Boga i on już wszystko wie. Podczas jazdy z obozu po chlew do wsi, widziałem jak żmije wygrzewały się na piaszczystej drodze. Ojciec, proweadząc gazik, jechał nieubłaganie prosto i nie omijał nawet jednego lba żmii leżącej na skraju drogi. Nieruchoma przed nami droga zaraz się ożywiala za naszym przejazdem. Patrzyłem z zachwytem na przemian to przed siebie, to - klękając na tylnym siedzeniu - za siebie; fascynowała i zarazem przerażala mnie ta nagła zmiana drogi z martwej w żywą.
Niesamowite, jak najbliżsi boją się naszych słabości. Wypierają je i nie chcą dostrzec, że z nami źle.
Płakałam nad nami wszystkimi. Wszędzie jest tyle bólu, a my tylko zamykamy przed nim oczy. Prawda jest taka, że wszyscy jesteśmy przerażeni. Boimy się siebie nawzajem. Ja boję się siebie - i swojej matki w sobie.
Gdy jestem z tobą, on po prostu przestaje istnieć. I nie interesuje mnie, ile jeszcze przed nami. Nie boję się, bo każdy twój uśmiech, każda sekunda twojego śmiechu to mój pokarm. A ja jestem nienasycony, więc wszystko inne nie ma dla mnie znaczenia.
— Nie kocham, ale… — szepnęłam i przygryzłam wargę — Ale coś między nami jest. Boję się, a jeśli on coś ci zrobi, nie będę mogła więcej spojrzeć mu w oczy. Zrozum, ty też nie możesz go skrzywdzić, Vittorio musi być bezpieczny. Obiecaj, że mu nic nie zrobisz.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl