Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "panda mnie", znaleziono 94

Z pandy w płachcie wyszedł efekt pandy.
Zdrowie naszych organów oraz to, czy cierpimy na jakąś dolegliwość, zależy od posiadanych przez nas genów i ich ekspresji - to znaczy od tego, czy dany gen jest aktywny, czy też nie, albo jest to gen normalny, czy zmutowany. Na pewno zauważyłeś, że niektórzy ludzie mogą jeść, co tylko chcą, inni zaś skarżą się, że pewne produkty - często mleczne - powodują u nich kłopoty trawienne, takie jak gazy, wzdęcia lub zaparcia. Otóż okazało się, że osoby z dolegliwościami trawiennymi mają mutację genu odpowiedzialnego za rozkład i absorpcję składników odżwyczych z mleka.
Miała być zrelaksowana panda, a wyszedł tąpnięty Tadeusz...
- Pandy są urocze, ty wyglądasz bardziej jak wiedźma, która wyszła z kotła.
- Zmiana jest lepsza niż jej brak – stwierdziła Wielka Panda. - Nawet jeśli nie wiesz, dokąd cię poprowadzi.
-Zabawne – odparła Wielka Panda – że proste rzeczy, jeśli patrzysz na nie świeżym okiem, przynoszą czasem najwięcej szczęścia.
Spojrzała na rozdartą foliową saszetkę ze słodką pandą, a potem na tąpnięte twarze matki i teściowej. Cały ten babski wypad do spa z szykanami był jak te cholerne maseczki. Niby takie ładne, takie zabawne, a jak przyszło co do czego i rzeczywistość zweryfikowała oczekiwania, to co z nich wyszło? Efekt pandy... i to w pełnym galopie.
Ale gdy się tak zastanowiła ciut głębiej... panda to całkiem miłe zwierzątko. Silne, a zarazem mięciutkie i puchate. I mimo to nikt mu się nie każe odchudzać.
- To drzewo wiele przeszło - zauważył Mały Smok.
- Tak - zgodziła się Wielka Panda. - A jednak wciąż jest tutaj, nabrało siły i wypiękniało.
- Chcę zmienić świat! - zdecydował Mały Smok.
- Zacznij od następnej osoby, która będzie potrzebowała twojej pomocy - odpowiedziała Wielka Panda.
- Ten ogród jest piękny - rzekł Mały Smok.
Wielka Panda skinęła głową i powiedziała:
- A znaleźliśmy go tylko dlatego, że wiele razy skręciliśmy nie tam, gdzie trzeba.
- Czy natura nie jest niesamowita? - zachwycił się Mały Smok.
- Jest - zgodziła się Wielka Panda. - Ale my jesteśmy taką samą częścią natury jak drzewo czy pająk, i jesteśmy równie zdumiewający.
- A co, jeśli spotykam ludzi, którzy nie lubią mnie albo tego, co robię? - spytał Mały Smok.
- Musisz podążać własną ścieżką - odrzekła Wielka Panda. - Lepiej stracić ich niż samego siebie.
- Wiesz, to właśnie mogą być te stare dobre czasy, do których będziemy z tęsknotą wracać w przyszłości - stwierdził Mały Smok.
- To bardzo możliwe - odrzekła Wielka Panda. - Dlatego nie przestawajmy tworzyć nowych wspomnień.
- Co to jest Wszechświat? - chciał wiedzieć Mały Smok.
Wielka Panda spojrzała w rozgwieżdżone niebo i rzekła:
- My nim jesteśmy, mój drogi. Jesteśmy oceanami bez dna i piorunem podczas letniej burzy. I nie ma nic wspanialszego od nas.
- Czasem w mojej głowie rozpętuje się podobna burza - stwierdził Mały Smok.
- Jeśli się naprawdę wsłuchasz - poradziła Wielka Panda - usłyszysz, jak krople deszczu rozbijają się o skałę... Nawet podczas burzy można znaleźć odrobinę spokoju.
Rincewind musiał przyznać, że krzyczący człowiek ma rację. Nie w tym, ma się rozumieć, że ojciec Rincewinda był gnijącą wątrobą pewnej odmiany górskiej pandy, a matka wiadrem żółwiego śluzu. Rincewind nie pamiętał osobistych spotkań z żadnych z rodziców, przypuszczał jednak, że oboje byli przynajmniej w przybliżeniu humanoidalni, choćby i przez krótki czas.
Lady LeJean miała kapelusz i suknię jeszcze bardziej wystrzępione. Gubiła cekiny. Do tego dochodziła twarz... Przepiękna maska rysów i struktury kostnej została pomalowana przez klauna. Prawdopodobnie ślepego klauna. I takiego, który nosi bokserskie rękawice. We mgle. Lady LeJean spoglądała na świat oczami pandy, a szminka dotykała jej warg tylko przypadkiem.
Wałach nie był głupi. Istnieje przekonanie, że bezpieka to była banda debili. Nie, to nie była banda debili.
Może nie są doskonali, niezwyciężeni. Może to tylko banda dobrze ostrzyżonych głupków.
Architekci to banda szaleńców, pół artyści, pół rzemieślnicy, zagubieni pomiędzy rzeczywistością i wyobraźnią.
Nawet jako dziecko nie należała do zuchów ani do harcerstwa, które miała za pomylony, infantylny pseudomilitaryzm- bandę dzieci ubranych jak idioci pod przywództwem idioty ubranego jak dziecko.
Czasami zastanawiam się, jak to możliwe, że jeszcze żyjecie, i nie mam tu na myśli niebezpieczeństwa, jakie czyha na was poza murami naszej posiadłości, tylko fakt, że jesteście bandą kretynów.
"Okres dojrzewania jest trudny,ale w pewnym sensie najważniejszy ,zwłaszcza dla dziewcząt"
"Dorośli mają się tak zachowywać ,aby ich przykład stał się szkołą miłości"
Żałoba jest na zawsze. Nie odchodzi; staje się częścią ciebie, idzie z tobą krok w krok, oddech w oddech. Nigdy nie przestanę opłakiwać Bailey, bo nigdy nie przestanę jej kochać. Po prostu tak już jest.
To taki potworny wysiłek, nie dać się prześladować temu, co przepadło, i tylko trwać w zachwycie nad tym, co było.
Miłość jest silniejsza od wszystkiego, nawet od śmierci.
Ale skoro jesteś kimś, kto wie, że w każdej chwili może się stać najgorsze, to czy nie jesteś jednocześnie kimś, kto wie, że w każdej chwili może się stać najlepsze?
Co można zrobić, kiedy najgorsze, co się może stać, naprawdę się staje?
© 2007 - 2024 nakanapie.pl