Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "patrz lecz i oraz", znaleziono 297

Obserwuję ją - powiedział. - Staram się rozgryźć, o czym myśli i co czuje. Sama mi tego nie zdradzi, więc muszę się jej uważnie przyglądać. Czy się do mnie przybliża? Czy patrzy mi w oczy, a potem odwraca wzrok? Czy zagryza wargi i bawi się włosami, jak w tej chwili Nora?
Mówi się, że koty to dranie. To prawda. Czasami masz ochotę wytrzepać te futrzaste tyłki, wystawić za okno na mróz, pozbawić jedzenia na miesiąc, oddać w ręce domokrążcy. A potem kot siada i patrzy na Ciebie...
Polowa piasku znalazla sie w dolnej czesci klepsydry. Sophia nie przychodzi. Jan siada na komodzie i wklada buty. Po raz ostatni patrzy na przygotowana uczte - kielichy do wina na dlugiej nozce, mise z owocami, pocukrzone placki. Wszystko tam pozostanie jak martwa natura, unieruchomione o czwartej po poludniu, na zawsze niespozyte. Przedmioty brzemienne w mozliwosci, z przyszloscia istniejaca wylacznie w jego glowie. Patrzy na nie okiem artysty: bialy material, nieco sciagniety przy blizniaczych kielichach, metaliczny polysk noza, kubek. Mimo wszystko to harmonijne zestawienie przyjemnie drazni jego zmysly.
Stawia sałatkę na podłodze i widzi, że dziewczyna patrzy na nią łakomym wzrokiem. Szczotką przysuwa miseczkę do niej. Mógłby zaczekać, aż zje, zanim skróci jej męki. Przemyślał to i uznał, że lepiej nie. Rozgniewała Emily.
Wpycha miseczkę do celi.
Przesłuchania wymagają pewnego dystansu, należy dać do zrozumienia przesłuchiwanemu, że jest w gorszej sytuacji. Kiedy policjant wstaje, chodzi swobodnie po pomieszczeniu i patrzy z góry na podejrzanego, który ma ograniczone ruchy, bo siedzi na krześle, zapewnia to przesłuchiwanemu psychologiczną przewagę.
Przypomniał sobie całą nazwę uczoną: syfilis. Nieubłagana i zdecydowana nauka nazywająca zło wzbudziła w nim trwogę, gdyż nauka powala nas w szpitalach, gdyż patrzy i widzi nas, gdyż zanurza w naszym życiu swoje słowa i instrumenty, jak gdybyśmy byli tylko ciałem, chorobą i śmiercią.
Podejść tam i udawać, że palę, gadać pierdolety, byle zagadać? Byle złapać z nią kontakt wzrokowy? A może i nie tylko?
Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. O nie! Chyba mnie dostrzegła. Tak. Patrzy głęboko w moje oczy. A ja nic. Tylko odwracam się i idę dalej.
- Legenda mówi - zaczął - że fontanna ma moc zatrzymywania czasu. Ludzie, którzy zgubili gdzieś swoje marzenia, przychodzą tutaj, patrzą w wodę i odzyskują to, co utracili. Jak? Tego nie wiem, każdy na swój sposób. Ale to miejsce działa jak zaklęcie, które łączy przeszłość z teraźniejszością.
Idzie wtedy wzdłuż urwiska i patrzy na port w dole. Nieraz sobie wyobrażał, że traci równowagę i spada z klifu, a jego połamane ciało leży w zatoczce, gdzie Marie właśnie zatrzymała samochód. Niemal siebie tak widzi, przed maską samochodu, martwego.
Tak się zachowują psychopaci. Wcale nie patrzą martwymi oczami, nie są bez duszy i mają uczucia. Mistrzowie manipulacji, patologiczni kłamcy, narcyzi – jedyną osobą, którą kochają, są oni sami. A potrafią okazywać uczucia, dlatego że myślą o swoim zysku.
Rozwaga maleje, a temperatura rośnie, kiedy w twoje ramię nagle zaczyna się wczepiać pomalowanymi paznokciami piękna nieznajoma, która ewidentnie przeżywa twoją rozgrywkę. Chcesz więc grać za więcej i więcej, chcesz, żeby ona patrzyła. I patrzy. Jak przegrywasz.
Czy nie każdy syn może być większy od ojca? Nie o to właśnie chodzi, czy nie to nas napędza? Trudno nie mieć nadziei, kiedy się patrzy na czysty, uparty bunt malca, który wypluwa sobie płuca, oburzony potworną niesprawiedliwością świata. Wszyscy rodzimy się i od razu podnosimy raban, w każdym z nas jest buntownik.
Dlaczego w pewnym wieku nie wypada robić głupot? A i wypowiadać należy się poważnie, o infantylnym dialogu w ogóle można zapomnieć. Dzieci mogą udawać dorosłych, nawet patrzy się na nie z podziwem, gdy mówią dojrzale. Dorosłym do dzieciństwa wstęp został zamknięty raz na zawsze.
Zobaczyłem odrzutowiec, kreślący długą białą smugę nad pustynią. „Czy mnie widzisz?”, pomyślałem, mrużąc oczy, by dojrzeć odbicie słońca na dalekiej metalicznej tubie. „Czy ktoś patrzy w dół, na mnie, ze swojego maleńkiego okienka, kiedy ja patrzę na niego? Czy widzisz mnie i to, co zrobiłem?
Ruda patrzy na człowieka, którego zamierza zaraz zostawić. Wraca do stolika, znów próbuje przecisnąć się na swoje miejsce... Ups, jego kawa wylała się na jego lniane spodnie. Co za pech... Przeprasza. Chce mu podać chusteczkę i zupełnie przypadkowo strąca też swój kubek. Rude tsunami...
Nie wiedziałam, że można tęsknić za kimś boleśniej, kiedy znajduje się parę metrów od ciebie. Może to dlatego, że na mnie nie patrzy, ani razu. Nie pojmowałam jak ważną częścią mojego życia się stał. Stał się taki...bliski. A teraz po prostu zniknął. Nie zniknął, wciąż tu jest, tylko dla mnie niedostępny, co jest chyba jeszcze gorsze.
Ktoś, kto patrzy z większego dystansu, może powiedzieć: "Polak i Ukrainiec są prawie tacy sami, dzielą ich zbyt małe różnice, by mogły się liczyć". Różnice jednak istnieją, spotykamy je na każdym kroku. Czasem są niewielkie, ale znaczące, czasem ogromne, ale szybko przyswajalne.
Ludzie poznają się, zakochują, wiążą przyszłość ze sobą, często powiększają rodzinę, kupują dom, a potem coś zaczyna się psuć. Nie patrzą na siebie już w ten sposób, nie myślą o sobie, jak o partnerze, a raczej jak o współwięźniu, z którym muszą walczyć o każdy akceptowalny dzień wspólnej odsiadki.
– Dominiko... – odpowiada Gabriel i zawiesza głos. – Co się z tobą dzieje? – pyta i z niepokojem patrzy jej w oczy. – Kim ja dla ciebie jestem? – pyta go dalej. – I kim ty jesteś dla mnie? Dlaczego się o mnie martwisz, otulasz kocem, mówisz różne niepasujące do rzeczywistości rzeczy?
Abigail nie potrafiła sprecyzować, co takiego było w jego spojrzeniu, że tak silnie na nią działało. Przelewało się w nim zbyt dużo sprzecznych komunikatów, zbyt wiele niewiadomych, by jednoznacznie ocenić. Wiedziała jedno: jeśli kiedykolwiek się zakocha, chciałaby, żeby ten ktoś patrzył na nią w taki sposób, jak patrzy Zachary.
- Jest takie powiedzenie: kiedy życie daje ci cytryny...
- Zrób z nich lemoniadę - kończę za niego.
Kapitan patrzy na mnie i kręci głową.
- W mojej wersji brzmi ono nieco inaczej. Kiedy życie daje ci cytryny, upewnij się, że wiesz, w czyje oczy wycisnąć z nich sok.
CHÓR: Możesz nam skoczyć, ponieważ jesteśmy chórem i nie bierzemy udziału w akcji, i możesz nas tylko słuchać, więc słuchaj: zawsze było niczyje, bo nawet jak było cudze, to i tak nie dało się upilnować. Taki jest świat, który patrzy przez palce na własne prawa i pozwala mieć cokolwiek tym, co nie mają nic. Więc nie opowiadaj dyrdymałów o wszechświatowej prywatyzacji.
Ludzie czasem się rozstają, bo ich drogi faktycznie rozchodzą się w różne strony. Jeden patrzy w górę, drugi w dół. Jeden woli słońce, a drugi deszcz. I nagle okazuje się, że te drobiazgi są tak trudne do pogodzenia, iż lepiej się rozstać, niż próbować znaleźć kompromis.
Ludzie patrzą na mnie w milczeniu, bo nie wiedzą, jak zareagować. Widzą przed sobą kobietę w ciuchach najdroższych marek, z nienaganną fryzurą i zadbanymi paznokciami oraz - drobiazg - śladami przemocy, które nieudolnie próbuje ukryć. Zastanawiają się, czy potrzebuję pomocy, ale przecież nie wyglądam jak ktoś, kogo trzeba ratować, prawda?
Tak, wiem, liczy się charakter i to, co w środku, ale nikt mi nie wmówi, że przy pierwszym spotkaniu patrzy tylko na zwoje mózgowe. A jeśli jednak istnieją na świcie osoby, na których taki widok nie robi wrażenia, apeluję, żeby założyły stowarzyszenie i organizowały kursy pod tytułem „Jak nie stracić języka, gdy facet odsłania klatę”.
(...) jak słyszę od różnych ludzi w autobusach, że do polityki - czyli do zarządzania narodem i głupolami, bo za takich podobno nas mają, nie na darmo suwerenem nazywając - nie trzeba wykształcenia. Wystarczą silne łokcie, języki uzbrojone w stosowną dawkę chamstwa, to działa jak działka czegoś niewymownego, znajomości z kim trzeba i masz karierę, jak się patrzy.
W południe taca nadal stała na podłodze. Sofia zapukała nieśmiało, ale nie doczekała się odpowiedzi. Za drugim razem zabębniła w drzwi jak się patrzy, kantem zaciśniętej w pięść dłoni, lecz także bez skutku. W końcu położyła rękę na klamce i powoli otworzyła drzwi. Wzywanie policji okazało się zbędne.
Tak się patrzy spod przymrużonych powiek, oceniająco. Żadnego uśmiechu. Ani w ustach, ani w oczach. Wie pan – chwyciła go za ramię – człowiek czasem się ustami nie uśmiecha, a oczami tak. Włodek, na przykład, często. Bardzo to jest ładne. A ta nic – pokazała palcem obraz – zero pozytywnych emocji. Nic dziwnego, że ludzie sobie myślą, że to Polka.
Nigdy wcześniej nie odczuwałam czegoś podobnego. Nie chodzi tylko o to, co się dzieje, gdy na sobie leżymy, ale o to, że mam motylki w brzuchu, kiedy na mnie patrzy, że rozpaczliwie pragnę się z nim widywać nawet wtedy, gdy jestem na niego wściekła, a co najważniejsze, że zawsze jest w moich myślach, nawet kiedy próbuję przekonać samą siebie, że go nienawidzę.
(str. 184).
Zdał sobie sprawę, że oprócz niego jest w pokoju inna żywa istota. Z sufitu spuszczał się ku niemu na długiej nitce pająk, którego można by uznać za pradziadka wszystkich pająków. Stwór się kołysał, a Smith obserwował go przyjaźnie i zastanawiał się, czy nie patrzy przypadkiem na gniazdową formę człowieka.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl