Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "pawel ma w", znaleziono 240

- Co ja mam w tym łbie, że boli aż tak bardzo? - zapytał. Odpowiedziało mu jedynie filuterne migotanie cyferek na panelu. - Czy pustka może boleć? - spytał drogi przed sobą. - Albo dziura? Nicość? Jama? Otchłań?
Bestrim parmieniã sëjô szczescé Kawel bez rzeszoto wcyg gò przeséwô Bògatémù wiedno sã szczescy A biédnémù z jegò biédë ùbiwô.
Konfrontacja starych dzieł artystycznych z nowymi nie polega na odrzuceniu tych pierwszych, lecz na dodawaniu do nich ciągle dzieł nowych. W ten sposób obrazy Leonarda da Vinci nie są zapomniane i zastępowane przez późniejsze dzieła Pabla Picassa. Sztuka jest w przeciwieństwie do nauki niezastępowalna.
Òstawic wszëtkò za sobą slôdë chòcle na sztëruszk, na sztócëk môłi mëslama nëkac na niebną wédã gwiôzd mërgającëch karna doskònałé W czasowim rëmie latac pò niebie ùbëtk bënowi nalôżac w sebie wëzgòdnąc wszëtkò co kawel mieni biôtkòwac i dobëc nad ùtaconym w céni
Dlaczego Bóg najpierw stworzył mężczyznę? Bo musiał zaczynać od zera. A dlaczego poprzestał na stworzeniu kobiety? Bo ideału nie da się poprawić.
Nie da się analizować w oparciu o doktryny i idee działań ludzi, którzy bywają zakompleksieni, złośliwi, zazdrośni, podejrzliwi, są bajokami, egoistami. Słowem, mają wszystkie typowe ludzkie wady, które nierzadko motywują ich postępowanie i decyzje bardziej niż założenia programowe.
Zaraz po zakończeniu drugiej wojny światowej przejeżdżający przez Warszawę oficer rosyjski dopytywał przygodnego znajomego o liczebność Polski. „Będzie nas chyba ze 27 milionów”. „Ot, 27 milionów! Da u nas bolsze naroda w koncłagierach sidit”.
Wywiozłem z niej [z Rosji] dorobek w postaci mojej szczerej sympatii dla narodu rosyjskiego. Sentyment, spieszę podkreślić, zupełnie niezależny od oceny porządków politycznych rozmaitymi czasy rozpościerających się w tym rozległym kraju oraz od ich moralnych konsekwencji, które sprawiają, że w każdym ustroju u zbyt wielu Rosjan sumienie kończy się tam, gdzie zaczynają rosyjskie interesy państwowe.
Mimo skromnej dość postury znany był ze swego męstwa, bowiem końcem zeszłej zimy, w stare grabie uzbrojony w pojedynkę przegnał ze wsi stado wilków wygłodzonych.
Armia to instytucja, której podstawowym celem istnienia nie jest wcale wojna, ale eksperymentowanie z granicami oszczędności.
Pełna zgodność to cecha niedostępna gatunkowi ludzkiemu.
Jeśli masz wyższe wykształcenie, to musisz mieć jeszcze średnie wyobrażenie i podstawowe wychowanie.
Dlatego pamiętaj, że jeśli los wyciąga do ciebie rękę, chwyć ją. Jeśli nie chwycisz, dostaniesz za jakiś czas drugą szansę. A potem może trzecią, czwartą i piątą... Ale do tego momentu zmarnujesz wiele pięknych chwil. I będzie ci ich szkoda, tak jak mi szkoda straconego czasu.
Poza tym zbyt długo obserwowałem politykę, żeby chcieć w niej uczestniczyć. To świat wyodrębnionych grup, wobec których musisz być lojalny. Nawet jeśli się z czymś nie zgadzasz. Codziennie podejmujesz czarno-białe decyzje, bo w polityce nie ma odcieni. Wszystko musi byc klarowne - albo jesteś za, albo przeciw. Do tego dla słupków sondażowych i eloktorratu często musisz kłamać. Odgrywasz więc rolę kogoś, kim nie chciałbyś być. Taka jest cena władzy...
Bo brak empatii i wrażliwości jest samotnością. A piekło polega przecież na samotności, braku miłości, braku "drugiego".
...dodawał, że nasjkuteczniejszym pstryczkiem w nos zadanym złu jest zbudowanie czegoś na ruinie, którą ono po sobie pozostawiło.
Czasami latami nikt i nic nie potrafi przekonać człowieka do czegoś, a jednak neutralny bodzic robi to w mgnieniu oka.
Wchodząc do parku, przemknęło mu przez myśl pytanie, czy z ludźmi jest podobnie jak z budowlami. Czy staraniami da się odbudować coś, co zostało kiedyś doszczętnie zniszczone.
Jest w człowieku coś destrukcyjnego, że ciągnie go tam, gdzie czuje ból. Choćby był najmniejszy, jedynie mrowiący w jelitacch. I właściwie nie wiadomo, czy to tęsknota za dawnymi chwilami zwykł żal, a może raczej chęć tworzenia z siebie ofiary. Łatwiej pozostać w cierpieniu, bo jest ono znane, niż pójść dalej, odważyć się na kolejny krok.
Stąd Przygodny nie oglądał ani nie czytał polskich kryminałów. Irytowało go, że w rzekomo realistycznie oddanym śledztwie jedyną przeszkodą w złapaniu przestępcy są zostawione przez niego mylne tropy i problemy z ustaleniem okoliczności przestępstwa, a nie to, z czym on sam stykał się na co dzień: niechlujne wykonywanie obowiązków przez ludzi tworzących organy ścigania.
Służby mundurowe nie są klubem dyskusyjnym, a rozkazy zaproszeniem do debaty. Na rozkaz odpowiada się "tak jest" i zabiera do jego wykonania, a przełożonego nie obchodzi zdanie podwładnego w tej kwestii. Jak mu się rozkazy nie podobają, ma dwa wyjścia: awansować, żebu saemu je wydawać, albo przenieść się tam, gdzie decyzje zapadają na drodze konsensusu.
Zapalił papierosa i sięgnął po komórkę, żeby sprawdzić datę i dzień tygodnia. Środa. Do kąpieli trzy dni, teraz wystarczyło wyczyścić zęby i przemyć twarz, na którą starał się nie patrzeć w lustrze. Łysawa czaszka, siwa szczecina na podwójnym podbródku, fioletowy nos faceta, który za rok skończy pięćdziesiąt lat. Naciągnął spodnie, już za ciasne, bo brzuch ciągle rósł. Ze zwału ubrań na krześle wybrał w miarę niepomiętą koszulę. Obwąchał skarpetki. Jeszcze się nadawały. Najwyżej ten młody prokuratorek, wyperfumowany jak ciota, będzie się krzywił, gdy będą dokonywali oględzin zwłok. Jakby czasami ich smród nie zabijał skutecznie zapachu niezbyt świeżej koszuli.
Taka nienawiść jest wystarczającym powodem do tego, by pozbawić kogoś życia.
Nawet nie wiecie, jak inaczej toczą się ludzkie losy, gdy pcha się je drogą gniewu, a nie smutku.
Zabawny jest ciąg myśli człowieka, który swoją ręką zamierza przyczynić się do własnego końca.
Miłość przeradzała się w fizyczną obsesję, która wyszła z niej bezpowrotnie jak ćma z kokonu.
Wspomniałem o miejscu, w którym się obecnie znajduję. Ma ono to do siebie, że na pewno nie jako jedyny czasem zastanawiam się, czy to mnie izolują od innych, czy innych ode mnie.
A jeden pan doktor śmiał się, że umrę, odda mój mózg na badania. Po to, żeby sprawdzili, jakim cudem zamiast normalnych zwojów mam biblioteczne przegródki. Problem w tym, że czasem budzi się we mnie bestia, która rzuca się na te przegródki z siekierą.
Dwieście lat. Nie wiem, co musiałoby się dziać w głowie człowieka, gdyby dożywał takiego wieku. Ja chyba bym eksplodował. Taki wiek nie służyłby raczej istotom obdarzonym pamięcią.
Zazdroszczę czasem drzewom, że nie mają pamięci. Bardzo je szanuję. Nie cierpię kiedy je wycinają, robiąc miejsce kolejnym słupom wysokiego napięcia.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl