Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "pestka taka", znaleziono 18

Nigdy nie doświadczyła takiej wewnętrznej pustki ani takich emocji i zachodziła w głowę, jak to możliwe, by zarazem czuć jedno i drugie.
"Zemsta ... Wszyscy jej łakną. Nieliczni jej dokonują. Nikt jednak nie mówi, jaką pustkę zostawia po sobie ... "
Z tym miejscem cos było nie tak. Nie dziwiło, że w takim zimnie i po zmroku ludzie siedzą w domach i grzeją się w towarzystwie najbliższych. Ale ta pustka na ulicach sprawiała, że Akuck wydawał się wręcz opustoszały.
To chyba w niej tkwiła jakaś nieumiejętność, jakiś brak czy skaza Nie potrafiła dać mu czegokolwiek. Zresztą co miała dać? Podzielić się pustką, zaprosić go do tej dziury w sobie? Może tak. Może właśnie tak. Ale nie mogła.
"Zawsze uważałem, że najpiękniejsi ludzie, naprawdę piękni w środku i na zewnątrz, to tacy, którzy nie są świadomi swojego wpływu.[..] Ci, którzy rozprzestrzeniają swoje piękno, chwalą się, marnują to, co mają. Ich piękno jest ulotne. to tylko skorupa, ukrywająca ciemność i pustkę."
Gdy tak zmagał się z przeraźliwą pustką, drzwi otworzyły się i ujrzał ją, otoczoną światłem odbitym od białego śniegu, piękną jak z obrazka i wiedział, że taką ją zawsze będzie pamiętać, choćby żył sto lat, choćby zestarzeli się oboje...
Jest taki moment w życiu - kiedy osiągniemy pewien wiek i zobaczymy przed sobą swoją przyszłość - że musimy podjąć decyzję. Bez względu na to jakie spotkały nas krzywdy, bez względu na pustkę czy rany musimy znów stać się całością, bo zbliża się ten moment.
Nadszedł czas, by odpuścić.
Najpiękniejsze cytaty Autora z książki Ku pamięci ,,Nie szukaj twarzy, lecz serca - w nim bastion dobroci. Twarzą rządzi kaprys i grymas. Sercem nic - prócz miłości''. ,,Życie to nie jest bajka. Umieć żyć to nie lada sztuka. Odpowiedzialność za siebie to pestka, ale odpowiedzialność za innych - to trud jakich mało''.
Powoli pogodzisz się ze wspaniałą osobą, jaką jesteś, i przyznasz jej prawo do swobodnego wypowiadania się.[...] Twoje prawdziwe ,,ja" wyzdrowieje, gdy będziesz miał pewność, że uczucia i pragnienia, jakich doznajesz, naprawdę należą do ciebie.[...] Jesteś doskonały w swojej niedoskonałości. Zadowalaj się tym, czym jesteś. W dniu, w którym ci się to uda, wypełnisz pustkę tożsamościową.
Odkrycie pustki wymusza na artyście podjęcie działań twórczych. (...) Malarze poszukują więc takich rozwiązań wizualnych, które likwidowałyby odkrytą próżnię. Muzycy starają się zrobić to samo, zapełniając dźwiękami ciszę. Twórcy literatury wyobrażają sobie, w jaki sposób zlikwidować odczuwane milczenie.
Nie ważne już teraz to wszystko. Nierealny świat z Markiem. Ale był czas, że to było dla mnie realne, pełne, piękne. To było to. Mój azyl, mój spokój i ukojenie. Czułam, że to najsilniejsze uczucie, że to miłość bez granic. Teraz po tym wszystkim została tylko pustka. - Taka miłość zawsze zostawia ślady. - powiedziała spokojnie Marta. - Wolałabym nie czuć i nie mieć żadnych śladów.
Kiedy jest się odciętym od świata, każdy dzień staje się dokładnie taki sam jak poprzedni. Ta jednostajność wyżera ci duszę, aż zmieniasz się w oddychającą, harującą, konsumującą rzecz, która budzi się ze słońcem i zasypia wraz z zapadnięciem ciemności. Pustka pogłębia się z każdym wlekącym się dniem, a ty stajesz się coraz bardziej niewidzialny i nieistotny.
Bo widzisz, niektórzy ludzie od urodzenia noszą w swoim wnętrzu okruch nocy i tej pustki nie sposób zapełnić; nie wystarczy do tego ani całe przepyszne jedzenie na świecie, ani nawet całe słońce. Takiej próżni nic nie jest w stanie pokonać. To przez nią budzimy się czasem z poczuciem, że wiatr przewiewa nas na wylot, i nie pozostaje nam nic innego, jak po prostu z nią żyć. Tak jak musiał z nią żyć ten chłopiec.
Za każdym razem, kiedy go widzieli, rozpoznawali go i spodziewali się po nim różnych rzeczy. A on za każdym razem miał pustkę w głowie. Zupełnie jakby patrzył na kogoś, kto kopie w miejscu, o którym wie, że ukrył w nim coś cennego, kopie i kopie, aż zda sobie sprawę, że cokolwiek tam było, przepadło. Mimo to nadal kopie, bo sama myśl, że to utracił, jest zbyt okropna, a zawsze pozostaje jakaś nadzieja. Nadzieja. To on był zaginionym skarbem. To z nim wiązano nadzieje.
Gdzie w was jest to, co tworzy życie, jak można chcieć to życie tworzyć z wami. Jesteście trupami zamkniętymi w dialektycznych formułach i każda niespodzianka losu rodzi się dla was okuta w kajdany. Wasze słowa, nawet wasze czyny, pożal się Boże, nawet zbrodnie są dialektyką pustki, którą zapełnia narkotyk. Bo dla was nawet sumienie stało się narkotykiem, sumienie, które żadnej nawet zbrodni nie potrafi strawić, zepsute sumienie istot słabych, które szukają usprawiedliwienia złego w zemście z zaświatów, sprowadzonych już do rynsztoka. Bo nawet tamten świat żaden dla was już nie istnieje. Nie macie Boga, a chcecie uwierzyć w Szatana, aby was bawił w godzinę śmiertelnej nudy. Jesteście odważni, bo nie znacie głębi strachu, a lęk, który tworzył potworne mity i okrutne religie, jest dla was tym samym co opium albo haszysz. Wolę najgorszych tchórzów niż taką odwagę samobójców oczekujących szczęśliwego przypadku.
'Wraz z: kryzysem wartości religijnych, światopoglądowych i relacji między ludźmi; m-teorią związaną z teorią strun; globalnym i komercyjnym internetem; masową dewastacją środowiska naturalnego; konfliktami i ciągłym zagrożeniem nuklearnym; największym w historii kryzysem ekonomicznym - skończył się świat jaki znaliśmy! Nie mam ochoty żyć w tym czasie i przestrzeni w którym nie ma miejsca na: wiarę i bliskość, odwagę i honor - w świecie w którym panuje chroniczne uczucie pustki. Dlatego uważam, że obowiązkiem dzisiejszej sztuki i nauki jest ponowna redefinicja podstawowych wartości w sposób zrozumiały dla każdego. Kluczem do rozwiązania Wszystkiego [ponownej redefinicji] jest geometryczna teoria strun w swoim najszerszym wymiarze m-teorii. To daje nadzieję. Celem redefinicji jest stworzenie nowej czasoprzestrzeni tj. nowego wymiaru wartości, środowiska naturalnego, ekonomii, itd. Moja próba to: trzynaście - obrazów i tekstów. To definicja pojęć pierwotnych gdzie każda jest potencjalnie prawdziwa i potencjalnie fałszywa. Punktem wyjścia są: bryły platońskie [i inne], krzywe i sfery - celem jednak [na tym etapie jeszcze nieosiągalnym] są rozmaitości Calabiego-You.'
Zaprowadzili mnie dalej korytarzem przez kolejne żelazne drzwi i zostawili na zimnej ławce, w śmierdzącym stęchlizną, moczem i papierosami pomieszczeniu zamykając za mną żelazne drzwi. Pustka, jaka mnie nagle otoczyła, a raczej dopadła i próbowała rozszarpać była nie do zniesienia. Łzy leciały same, tak jak teraz na samo wspomnienie tamtej chwili. Trafiłam do więzienia, nie wiedząc, za co, nie wiedząc na jak długo, bez możliwości poinformowania o tym wszystkim jedynej osoby, na której pomoc w tej sytuacji mogłam liczyć. Jak ja w ogóle spojrzę mu teraz w oczy, co mu powiem? Jak On zareaguje? Zostawi mnie, nie będzie chciał mnie więcej widzieć! A jego Rodzice? Co ja im powiem? A moi? Przecież mój ojciec mnie zabije, to więcej niż pewne! Jak mogłam być taka głupia, dlaczego zaufałam Policji? Dlaczego mnie okłamali? Czemu nie dostałam wezwania do tego żeby się stawić w więzieniu? Zrobili ze mnie głupią, a teraz pewnie się cieszą, kolejny punkt do premii odhaczony, kolejne zatrzymanie załatwione. Nie wiedziałam, że Policja może tak bezkarnie używać, a w zasadzie to raczej nadużywać swojej władzy i wykorzystywać fakt, że jest jakby nie patrzeć instytucją zaufania publicznego. Co za masakra! Rozmyślania przerywały mi obserwacje pomieszczenia, w którym się znalazłam, nie było okien, tylko jedno na wprost drzwi, ale zamknięte podobnie jak drzwi wejściowe - kawał blachy i krata, jarzeniówka na suficie, nad drzwiami kamera, a obok na wysokości oczu jakiś biały włącznik, na pewno nie do światła, bo nie zadziałał. W kątach plamy, których pochodzenia może lepiej nie będę analizowała, trzy ławki, dwie pod ścianą, trzecia pod okienkiem, ciekawe, po co?
Polska Ludowa 1944-1956
Alternatywa dla Londynu i… Moskwy
Latem 1944 r., kiedy armie radzieckie wkraczały do Polski, stosunki między rządem emigracyjnym a ZSRR były krańcowo złe. Niezależnie od powodów i racji nic nie wskazywało na ich poprawę. Mocarstwa zachodnie nie kwapiły się do wyrazistego i stanowczego interweniowania w tej sprawie. Motywy takiej polityki są sporne. Nie wydaje się, aby wynikała ona ze słabości, złej informacji czy też jakiegoś zauroczenia Stalinem. Roosevelt był daleki od poczucia słabości, a Churchill należał do najlepszych znawców ZSRR i jego polityki. Jeśli pominąć propagandę i dyplomatyczne kurtuazje, to na podstawie źródeł rysuje się nie tyle uległość przywódców Zachodu, ile dość egoistyczna kalkulacja interesów państwowych. Chcieli wygrać wielką wojnę, minimalizując własne straty ludzkie. Potrzebowali sojusznika zdolnego ponieść niezbędne ofiary w wojnie lądowej. Nie było im obce myślenie w kategoriach wielkomocarstwowych i imperialnych. Dlatego uznawali zasadność pewnych postulatów Stalina, w szczególności w sprawie granicy na linii Curzona oraz „przyjaznych rządów” w państwach granicznych. W tych sprawach nie solidaryzowali się z polityką wschodnią polskiego rządu na wychodźstwie. Ponadto nie przewidywali zimnej wojny i jej konsekwencji. Ale czy mogli? W tej sytuacji powstanie ośrodka rządowego akceptowalnego dla ZSRR leżało w polskim interesie narodowym. Alternatywy rysowały się gorzej lub zupełnie źle – bezpośrednia radziecka administracja ziem polskich lub zarząd czysto powierniczy, ewentualnie nawet los republik nadbałtyckich. PKWN wchodził w pustkę geopolityczną i przynajmniej częściowo przywracał polską podmiotowość w grze międzynarodowej. Był tworem czysto emigracyjnym. Krajowa podziemna PPR nie miała praktycznie żadnego wpływu na decyzje organizacyjne i programowe PKWN, choć kilku jej przedstawicieli przerzuconych wcześniej przez front uczestniczyło w tych pracach. Właściwe kierownictwo PPR nie było nawet informowane. Decydował Stalin i emigracyjne środowisko komunistyczne, skupione wokół Centralnego Biura Komunistów Polski utworzonego na początku 1944 r. decyzją KC WKP(b). Oparcie polityczne i bazę kadrową PKWN stwarzały, z grubsza rzecz ujmując, dwie formacje. Decydująca rola przypadła kilkutysięcznej rzeszy komunistów polskich, dawnych członków KPP przebywających na emigracji w Związku Radzieckim, oraz – w wyzwolonej części kraju – również niezbyt licznym członkom PPR. Powracający z ZSRR byli kapepowcy cieszyli się największym zaufaniem władz radzieckich i mieli największe możliwości działania. W początkowym, tzw. lubelskim okresie wyzwolone ziemie polskie stanowiły bezpośrednie zaplecze frontu na głównym kierunku operacyjnym i siłą rzeczy najwięcej do powiedzenia miała radziecka administracja wojskowa. W miarę oddalania się frontu rosła samodzielność władz polskich.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl