Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "piatka tak", znaleziono 23

Zapamiętaj, że życie bez kobiety, jest jak piwo bez pianki.
Zaraz tak panu przywalę (…), że poszybuje pan przybić piątkę z Zygmuntem III Wazą!
Przy najlepszym sercu można wiele niedorzeczności popełnić - zawołał Piętka - wtrącając się w cudze sprawy...
- Sławuś, wiem, że ty miałeś piątkę z matury, ale zlituj się i nie mów do mnie w tym paskudnym języku, z którego rozumiem tylko Borussia Dortmund, Ausweis, bitte i Volkswagen- das Auto.
Przyszłaś tu na kółko różańcowe? - rzucił uszczypliwie. -Kółko różańcowe mamy w czwartki, za to w piątki śpiewamy psalmy i palimy niewiernych mężów na stosie. Zapraszam wstęp wolny.
Dopijam do końca sok pomarańczowy, a dziewczyna sięga po serwetkę i wyciera nią sobie okolice ust - najwidoczniej często brudzi się pianką z kawy. To nawet urocze. Na swój sposób oczywiście.
Twa cipeczka jest jak muszelka z mórz tropikalnych, jak piorun z jasnego nieba, pachnie jak świeżo rozgnieciony listek mięty i smakuje jak pianka na espresso macchiato. s. 116
W liceum trafiła mi się bardzo kiepska nauczycielka polskiego, która w dodatku mnie nie lubiła i z uporem powtarzała, że nie zdam matury. Mam przekorną naturę, dlatego postanowiłam, że zrobię jej na złość i zdam na piątkę.
Trzy, sześć, dziewięć, gąska wino piła. Małpka w tramwaju tytoniem się raczyła. Nagle tramwaj fik, małpka tytoń łyk. I wszyscy popłynęli do nieba stateczkiem z piętki chleba.
Być Żydem to znaczy zawsze się bać, oglądać za siebie, by się upewnić, że nikt cię nie śledzi, trzymać walizki blisko drzwi, w razie gdyby trzeba było uciekać, modlić się w piątki w milczeniu i opłakiwać Ziemię Obiecaną, której się nigdy nie widziało.
- Dareczku, co ty miałeś z geografii? - Uśmiechnęłam się nieśmiało. Tak żeby myślał, że łyknęłam ten kit.
Spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Piątkę.
Chyba nie wiedział do czego zmierzam. Pochyliłam się w jego stronę i wycedziłam wyraźnie i dobitnie:
- Czyli jak ci każę wypierdalać, to ogarniesz sobie trasę?
Wbrew teoriom Einsteina czas nie jest rzeką, tylko wielkim pieprzonym bawołem, który powala nas na ziemię i w końcu rozgniata na miazgę, krwawą i nieruchomą, z aparatem słuchowym wsuniętym w jedno ucho i woreczkiem po kolostomii przypiętym do uda w miejsce czterdziestki piątki.
Wykreśliłem nad jego pracą wielkie czerwone 5. Patrzyłem na nie dłuższą chwilę, po czym dodałem wielki czerwony +. Dlatego, że praca była dobra i dlatego, że jego ból wywoływał emocjonalną reakcję we mnie, jego czytelniku. A czy nie to właśnie powinna robić proza godna piątki z plusem? Wywoływać reakcję?
Mogłeś być biedny, mogłeś przez całe życie „gonić w piętkę”. Ale kiedy spadłeś już poniżej poziomu rynsztoka, lądowałeś na
samym dnie i nadchodził taki czas, że musiałeś zacząć żyć z zasiłku, a co za tym idzie, spijać pot przelany przez innych ludzi w formie daru.
Mogłeś być biedny, mogłeś przez całe życie „gonić w piętkę”. Ale kiedy spadłeś już poniżej poziomu rynsztoka, lądowałeś na samym dnie i nadchodził taki czas, że musiałeś zacząć żyć z zasiłku, a co za tym idzie, spijać pot przelany przez innych ludzi w formie daru.
Posłuchaj.W dwudziestym wieku na starej Ziemi pewna sieć knajp z fast foodem brała mięso nieżywej krowy, smażyła je na tłuszczu, dodawała substancje rakotwórcze, pakowała w piankę pozyskiwaną z ropy naftowej i sprzedawała w liczbie dziewięciu miliardów sztuk.Tacy są ludzie.Tego nie ogarniesz.
W dwudziestym wieku, na Starej Ziemi pewna sieć knajp z fast foodem brała mięso nieżywej krowy, smażyła je na tłuszczu, dodawała substancje rakotwórcze, pakowała w piankę pozyskiwaną z ropy naftowej i sprzedawała w liczbie dziewięciu miliardów sztuk. Tacy są ludzie. Tego nie ogarniesz.
Taki właśnie był Julek, ale my wszyscy – mimo wszystko - bardzo go lubiliśmy.
Należał do naszej paczki. Do naszej szczęśliwej piątki. I tylko to się liczyło! Dlatego nawet jak jeden z nas coś zgubi, to my wszyscy tej zguby szukamy, a nie tylko jeden. Na tym polega przyjaźń, że przyjaciele mogą na siebie liczyć i nikt nie zostanie sam ze swoim kłopotem.
- Posłuchaj. W dwudziestym wieku na Starej Ziemi pewna sieć knajp z fast foodem brała mięso nieżywej krowy, smażyła je na tłuszczu, dodawała substancje rakotwórcze, pakowała to w piankę pozyskiwaną z ropy naftowej i sprzedawała w liczbie dziewięciu miliardów sztuk. Tacy są ludzie. Tego nie ogarniesz.
Czy z wszystkiego muszę mieć same piątki? - zastanawiał się po drodze. Tracić życie na głupoty tylko po to, żeby zadowolić innych ludzi, przecież to nielogiczne. Szkoła jest przeżytkiem, wszyscy to wiedzą. Każdego nauczyciela może zastąpić komputer, szkoły można by całkiem zamknąć, a uczniowie powinni sobie wybierać to, co ich interesuje, i tylko tego się uczyć. To miałoby wreszcie jakiś sens.
Tym razem jednak, zamiast o nieszczęściu, depresji i samotności, dziewczyna zaśpiewała wysokim smutnym sopranem o jednorożcu, który stracił przyjaciół i wspina się po tęczy na księżyc, gdzie odnajduje pałac z pianek cukrowych. Przybywają tam wszystkie zagubione zwierzęta świata. Jednorożec częstuje każde z nich sokiem malinowym z magicznej fontanny, a potem wysyła je w dół po tęczy. Na dole każde zwierzę odnajduje swoich zaginionych przyjaciół i członków rodziny, a następnie świat opanowują pokój i cisza.
Wysadzona w powietrze plebania, uzdrowieni, którym nagle wróciły stare choroby.
Milczeli. Zycie toczyło się zwyczajnie, chodzili do kościoła, do roboty, wracali, jedli obiady,
posyłali dzieci do szkoły, w której nauczycielki stawiały pały i piątki, robili zakupy,
plotkowali pod sklepem, ale nikt nie wspominał o księdzu Trzasce. Nie wiedzieli, co się z nim
stało, i nie próbowali się dowiedzieć, szczęśliwi, że cudowność stała się na powrót
normalnością, że ksiądz znowu w kazaniu obecnych na mszy beszta za tych, którzy na mszę
nie chodzą. Przylgnęli do swojego odzyskanego ładu i nie musieli nawet udawać, że nic się
nie stało, bo istotnie nie stało się zupełnie nic. Na świeżym ziemnym grobie Teofila Kocika
dzieci odgarniały śnieg i zapalały znicze.
Zmiany terytorialne po II wojnie światowej w znaczącym stopniu wpłynęły na zmianę struktury narodowościowej państwa polskiego. Polska po sześciu stuleciach stała się państwem jednolitym narodowościowo. Tylko 1,5% jej mieszkańców stanowiły mniejszości narodowe (w II RP około 32%). Zmiany terytorialne spowodowały ogromne przemieszczenia ludności polskiej i niemieckiej. Tylko do końca 1946 roku z terenów ZSRR przesiedlono na obszar powojennej Polski ponad 1,7 mln Polaków i Żydów będących do roku 1939 obywatelami polskimi. Jednocześnie z Ziem Zachodnich i Północnych powojennej Polski wysiedlono ponad 3 mln Niemców, to jest większość dotychczasowych mieszkańców tych ziem, którzy pozostali tam po ewakuacji zarządzonej pod koniec wojny przez Hitlera i spontanicznej ucieczce z lat 1944–1945. Dzięki tak radykalnej zmianie struktury narodowościowej państwu polskiemu udało się uniknąć w następnych dekadach konfliktów narodowościowych, chociażby takich, z jakimi borykała się w dwudziestoleciu międzywojennym II Rzeczpospolita. Z tego punktu widzenia pozbycie się Kresów Wschodnich było wydarzeniem politycznie korzystnym. Dzisiaj niejednokrotnie zapomina się, że Galicja Wschodnia była w okresie II RP teatrem nasilającego się konfliktu polsko-ukraińskiego, którego przerażające apogeum nastąpiło w latach II wojny światowej. Nietrudno sobie wyobrazić, że gdyby Polska zachowała po 1945 roku część lub całość Kresów Wschodnich, to po 1989 roku miałaby w Wilnie i we Lwowie swoją Bośnię i swoje Kosowo. Powojenne zmiany granic raz na zawsze położyły kres wielowiekowym zmaganiom, które toczyła Polska o utrzymanie swojego stanu posiadania na Wschodzie. Odtąd jej wysiłek polityczny i gospodarczy został skierowany na rozwój wewnętrzny, w tym na utrzymanie i zagospodarowanie Ziem Odzyskanych. Pozyskanie w większości rozwiniętych gospodarczo i zurbanizowanych terenów, łącznie z szerokim dostępem do morza, znacząco wpłynęło na rozwój gospodarczy i społeczny powojennej Polski. Decyzja o przejęciu tych ziem przez odradzające się po wojnie państwo polskie postawiła przed jego władzami wiele ważnych i trudnych zadań. Nie wystarczyła sama tylko organizacja administracji. Konieczne było uruchomienie działalności gospodarczej oraz stworzenie warunków egzystencjalnych dla napływającej tam fali repatriantów oraz przybyszów z Polski centralnej i południowej. Bohdan Piętka, W imię racji stanu. Polskie drogi powrotu nad Odrę i Bałtyk Ani argument zależności państwa, ani argument przymusu nie może być wystarczający, aby PRL mogła być zdelegitymizowana czy uznawana za „czarną dziurę” w dziejach, choć owszem, w przeciwieństwie od chrześcijaństwa, komunizm, jak na herezję przystało, nie miał cech trwałości. Faktem jest też, że SLD nie sprzeciwiał się rozbudowywaniu takiej argumentacji, gdy był na to czas, ale skoro nie robiono tego ćwierć wieku temu, musimy robić to teraz. I choć moje uwagi to zaledwie hasło mające pobudzić do myślenia, czy sugerujące głębsze i naukowe opracowanie tematu, to warto o tym myśleć i o tym pamiętać. * * * Rządzący obóz narzucił Polakom paranoiczny obraz historii, tej najnowszej, ale też starej. Dlaczego więc lewica tłumaczy się przed fałszerzami historii, zamiast występować z pozycji tych, których zasługą jest, że Polska zamiast na Wschodzie znalazła się ostatecznie w Europie Środkowej, nie mówiąc już o innych jej zasługach… Dzisiejsza Polska, czy się to komuś podoba czy nie, jest kontynuacją tej powstałej w 1944 i 1945 roku i ta po 1989 roku zapowiadała się znakomicie, wydawało się, że otwierają się przed nami świetlane perspektywy. Niektóre nadzieje się spełniły, mamy awans materialny, nie do przeceniania jest poczucie wolności, ale to co obserwujemy obecnie, doprowadzi do czegoś bardzo złego. Tak czy inaczej, Polski Ludowej nie możemy porównać do tej, którą teraz mamy, bo ta jeszcze się nie skończyła i nie wiemy, jak się skończy. Bronisław Łagowski, Polska nadrzeczywistość.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl