Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "po ich matter", znaleziono 43

One thing she knew was that no matter what happened to you, no matter how bad life got, happiness – true happiness – was a state of mind.
I would have come for you. And if I couldn't walk, I'd crawl to you, and no matter how broken we were, we'd fight our way out together-knives drawn, pistols blazing. Because that's what we do. We never stop fighting.
Many boys will bring you flowers. But someday you'll meet a boy who will learn your favorite flower, your favorite song, your favorite sweet. And even if he is too poor to give you any of them, it won't matter because he will have taken the time to know you as no one else does. Only that boy earns you heart.
Znowu pomyślał o dziennikarzach. "Czy pana brat wie?" Danny nie miał telewizora, internetu ani telefonu. Jednak ojciec Matta zawsze powtarzał, że wiadomości - zwłaszcza złe wiadomości - rozchodzą się w więzieniach z prędkością światła.
Pa­ni­ka to słowo ostre, gwał­tow­ne. „Anxie­ty” jest jak cicha me­lo­dia na ksy­lo­fo­nie.
– A tak w ogóle: co u was sły­chać?
W ro­dzi­nie Si­mon­sen za­wsze od­po­wia­da­my tak samo.
Mó­wi­my: „Wszyst­ko do­brze”.
Chcia­ła­bym po­wie­dzieć do­kład­nie, jak jest. Ale jak wła­ści­wie jest? Gdy tylko pró­bu­ję to wy­ja­śnić, wszyst­ko się roz­my­wa, bo zda­nia, które wy­po­wia­da­ją ro­dzi­ce, wy­da­ją się takie prze­ko­nu­ją­ce i wy­wa­żo­ne. Naj­dziw­niej­sze, że to wła­śnie przy nich naj­bar­dziej się czuję jak cho­dzą­ca po­raż­ka.
Your mum can’t feel what you feel in­si­de.
You might get an A in your maths. But life is blo­ody dif­fe­rent. You can’t expect life to be an A all the time.
W Helsinkach Gable uważnie obserwował młodego Natea. Regularnie kopał go w tyłek i udzielał cennych lekcji: zawsze kryj swojego agenta, nigdy nie ufaj tym ciastkożernym urzędasom z Langley, podejmuj trudne decyzje operacyjne i nie przejmuj się tą zasraną polityką.
Wymienili spojrzenia. Nielegał stanowiłby duży problem. Od zarania dziejów szpiegostwa idealnym rozwiązaniem był zagraniczny szpieg pod cywilną przykrywką, udający tubylca anonimowy agent ze szczegółowo przygotowaną legendą, ktoś mówiący płynnie kolokwialnym językiem danego kraju, prowadzący bezbarwne życie i mający zwyczajną, monotonną pracę. Brak oficjalnego statusu. Brak związków ze służbami dyplomatycznymi. Brak związków ze służbami wywiadowczymi. Brak jakiegokolwiek profilu - taki ktoś mógł prowadzić najcenniejszych informatorów . Benford i wezwani przez niego specjaliści dobrze wiedzieli, że nikt nie przygotowuje i nie rozmieszcza nielegałów tak dobrze, jak Rosjanie.
Każdy werbunek to znajomość ludzkich potrzeb, słabych punktów i motywacji.
Simon należał do starej szkoły; prowadź kreta, zbieraj informacje aż do gorzkiego końca i, jeśli to możliwe, dopiero wtedy go ewakuuj. Jeśli kret wpadnie i zostanie wyeliminowany, trudno, takie są realia. Jego katechizm operacyjny spisano w czasach, kiedy chcąc uciec zza żelaznej kurtyny, agenci wspinali się na mur berliński albo czekali na ratunek w gumowej tratwie na Bałtyku. Teraz zastawiano na nich pułapki cybernetyczne, nasyłano niewykrywalne drony, demaskowano ich za pomocą oprogramowania do rozpoznania twarzy. Cel szpiegowstwa się nie zmienił - ruszaj, tajemnice czekają! - zmieniła się za to technologia.
Kontrwywiad CIA był dość upiornym wydziałem obsadzonym błyskotliwymi, zdziwaczałymi introwertykami lubiącymi pracować przy opuszczonych żaluzjach, najlepiej po ciemku; postronni obserwatorzy z branży nazywali go Wyspą Zepsutych Zabawek.
Miałam tylko trzy lata, kiedy ojciec odbył ze mną pierwszy pełny stosunek. Przyszedł do mojego pokoju pewnej nocy i położył się w łóżku obok mnie.
Pierwszy raz ojciec zbił mnie pasem, kiedy miałam dwa lata. Szybko nauczyłam się, że jego słowo jest rozkazem
Stałam przed choinką, patrząc na swoje odbicie w kulistej bombce. Chaos w mojej głowie nijak się miał do świątecznej atmosfery. Prezent, który podarował mi ojciec mojego dziecka, zgasił wszystkie lampki na choince naszego związku.
Czułam podskórnie, że gdy spotkam go ponownie, nie będę w stanie zachować takiego spokoju jak teraz. Nie chciałam się przed nim rozsypać.
Próbowałam sobie przypomnieć, w którym momencie straciłam Wincentego. Kiedy zaczął od nas uciekać, coraz rzadziej wracając do domu na czas. Skupiona na synu, musiałam przeoczyć tę chwilę.
Błyszcząca czerwona kula bujała się, migocząc odbijającymi się w niej światełkami. Strzeliłam w końcu tak mocno, że bombka spadła na podłogę i rozbiła się u moich stóp na setki małych i dużych kawałków, tworząc srebro-czerwony świąteczny deseń. Wzór mojego obecnego życia.
Wpatrując się w te błyszczące drobiny, widziałam dziesiątki swoich odbić. Gorączkowo zastanawiałam się nad jedną istotną kwestią.
Nigdy wcześniej nie paliłam. To był mój pierwszy papieros w życiu. Zaciągnęłam się, zakrztusiłam ze dwa razy, ale potem poszło już gładko. Z zaciekawieniem odkryłam, że bardzo mnie to relaksuje.
Jest coś magicznego w norweskich fiordach. Wcinają się w głąb lądu, tworząc niezwykłe krajobrazy, wyraz potęgi natury. Strome zbocza gór wyrastających prosto z morza, w którym arktyczna woda lśni zimą wszystkimi odcieniami granatu aż po czerń, zapierają dech w piersi i zmuszają, by je podziwiać. Nie da się przejść obok nich obojętnie.
Zimą w Norwegii świat się zatrzymuje. Drzemie jak niedźwiedź zapadający w letarg. Przykryty białą pierzyną wydaje się uśpiony, choć życie pod nią tęskni, lecz inne, jakby senne.
Kapryśna zimowa pogoda raczyła nas a to sztormem, a to burzą śnieżną. Noc polarna zabierała nam dzień, w zamian dając w południe coś na podobieństwo o zmierzchu.
Po ponad miesiącu nocy polarnej słońce w końcu uniosło swój łeb znad horyzontu. Czekałem na to.
Pusty śmiech ogarniał mnie teraz, gdy przypominałem sobie dawnego siebie. Byłem psem na baby. Im bardziej z buta mnie traktowały, tym bardziej o nie zbiegałem. Moje ego nie znosiło odrzucenia.
Przede wszystkim zapomniałem o kobietach i o tej silnej idiotycznej potrzebie zdobycia każdej Życie nie może być przecież tylko pasmem podbojów i płytkich relacji.
Przede wszystkim zapomniałem o kobietach i o tej silnej idiotycznej potrzebie zdobycia każdej Życie nie może być przecież tylko pasmem podbojów i płytkich relacji.
Wiesz, jak to tutaj jest, ludzie z zewnątrz zakochują się w urodzie wysp i kupują domy, a po kilku srogich zimach czy mocno deszczowych latach mają dość. To nie jest miejsce dla słabych ludzi.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl