Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "policz", znaleziono 28

...dni beztroski są policzone, powoli dobiegają końca.
Usiadłam na krześle i policzyłam cicho do dziesięciu, wspominając słowa pani Stefanii, że gdy się wychodzi, to absolutnie nie można zawracać, gdy się czegoś zapomniało. A jeżeli już, to trzeba wrócić, usiąść na chwilę i policzyć.
Rzec, że moje dni są policzone, nic nie znaczy; zawsze tak było; i jest tak dla nas wszystkich.
Mogliśmy policzyć nasze kłopoty na płatkach stokrotki w moim bukiecie, niebawem ich morze nas pochłonęło.
Policz teraz do dziesięciu. Już? W tym czasie wycięto kawałek dżungli o wielkości dziesięciu boisk do piłki nożnej.
Wadim wyobraził sobie, jak mało osób przyszłoby na jego własny pochówek. Mógłby je policzyć na palcach jednej ręki.
Zacisnąłem szczękę i policzyłem w duchu do dziesięciu. Oto największy pożytek, jaki wyniosłem z nauki matematyki.
Gdyby ktoś policzył litry łez, które wylałam, odkąd wyjechałam na urlop do Włoch, to uzbierałoby się na duży zbiornik słonej wody.
Dni każdego z nas są policzone. (...) Tata mówi, że po życiu jest śmierć i że to naturalne. I że tego nie da się zmienić. Że to jedyna rzecz, której nie da się zmienić.
– Zasłużyłaś na karę, prawda?
– Tak.
– Policzysz do dziesięciu, za każdym razem gdy zadam ci uderzenie. Jeśli się pomylisz... będę zmuszony zacząć od nowa.
Nie dziękuj, jesteśmy kwita. Mało, że podarowałeś mi pomysł na książkę, to jeszcze zrobiłam dziś taki dobry uczynek, że przy rachunku grzechów mogą mi go policzyć za dziesięć.
"[...]Gdy wszyscy wreszcie umrzemy, zostanie już tylko śmierć, a wtedy jej dni też będą policzone. Stanie na środku drogi, nie mając nic do roboty, nie mając nikogo do zabrania. [...]"
Musiałam policzyć do dziesięciu, bo inaczej rzuciłabym w niego talerzem. A żal po pierwsze talerza, a po drugie żurku. Naprawdę dobrego żurku.
Są w życiu człowieka takie momenty, kiedy zmienia się wszystko. Podobno nie jest ich wiele i najczęściej można je policzyć na palcach obu rąk. Nigdy nie wiadomo, ile takich chwil nastąpi, niełatwo też je rozpoznać.
Kiedy poczujesz impuls do realizacji celu, musisz policzyć 5... 4... 3... 2... 1... i fizycznie ruszyć się z miejsca, bo w przeciwnym razie mózg Cię powstrzyma.
Gdy wszyscy wreszcie umrzemy, zostanie już tylko śmierć, a wtedy jej dni też będą policzone. Stanie na środku drogi, nie mając nic do roboty, nie mając nikogo do zabrania. O powie: Gdzie się wszyscy podziali?
W początkowym okresie miłości pocałunki rodzą się tak naturalnie! Tłoczą się, cisną tak obficie, że chcieć zliczyć wszystkie wymienione w ciągu godziny, to jakby chcieć policzyć kwiaty na łące w maju.
Płyniemy do miejsca, gdzie morze ma jakieś pięćdziesiąt metrów głębokości. Sam już nie potrafię policzyć, ile podobnych samochodów tam wrzuciliśmy. Sama musisz przyznać, że trumna w postaci fiata 500 to zmyślna rzecz.
Miała poczucie, że nosi w sobie klepsydrę, w której znajdują się jej policzone oddechy. Tyle, ile trzeba, by przeżyć każdy kolejny dzień. By przeżyć każdy kolejny tydzień i każdy kolejny miesiąc. Nie miała odwagi marzyc o latach.
Nie istniał Bóg, nie istniał diabeł, nie istniało współczucie, i wystarczyło to sobie uzmysłowić, żeby wpaść w poważne tarapaty. Od tej pory twoje dni w charakterze poważnego klienta dokonującego nieustających zakupów w jarmarcznym sklepie zwanym Ameryką były policzone.
Moje życie było torturą, jednym wielkim pieprzonym koszmarem. Nie mogłam mieć swojego zdania, nie mogłam o sobie decydować, ale przynajmniej nikt mnie nie więził. To ostatnie jednak się zmieniło. Wtedy zrozumiałam, że moje dni są policzone. Okazało się, że byłam zapłatą za długi.
Dla mnie ważne jest przede wszystkim budowanie relacji międzyludzkich w zespole. Bo to ludzie są sercem tej jednostki. Jeśli jest kiepsko na stopie koleżeńskiej, może się to przekładać na pracę. Jeśli dobrze policzyć, to na trzysta sześćdziesiąt pięć dni w roku spędzamy w swoim towarzystwie dwieście. W sumie więcej niż z rodziną, w domu.
Ostatnio próbowałem wybrać pieniądze z bankomatu, ale nijak nie chciał przyjąć mi karty. Wkurzyłem się i poszedłem do okienka, żeby mi wypłacili. I niech sobie pani wyobrazi, że policzyli mi za to prowizję. I to jaką! Całe dziesięć złotych. Jeszcze na mnie nakrzyczeli, że to moja wina, bo podobno wtykałem kartę nie tak jak trzeba! Co za impertynencja! Tyle lat wkładam w różne dziury i jakoś nikt mi jeszcze nigdy nie powiedział, że robię to źle!
Hydraulicy to kara boska zesłana na mężczyzn za to, że zamiast uczyć się naprawiać umywalki, oglądali niemieckie porno z aktorami przebranymi za hydraulików przychodzących naprawić umywalkę. Bo tak jest. Facet zniesie jakiś stopień poniżenia, gdy przegra z równym sobie. Ale facet w stroju roboczym, nieznający dezodorantu, wyglądający, jakby potrafił policzyć maksymalnie do dziesięciu, ale dający wam potem rachunek na kilkaset złotych, naprawdę nie jest kimś, z kim chcielibyście się mierzyć.
Na placu między domami na robotniczym Żiżkowie stoi najobrzydliwsza budowla w Pradze: widoczny zewsząd nadajnik telewizyjny, nazywany przez ludność wiertarką, a przez jednego poetę koszmarną wieżą strażniczą, która pilnuje zgrzybiałych kamienic.
Wiertarka powstała w drugiej połowie lat osiemdziesiątych i stanęła na cmentarzu żydowskim w 1630 roku, który prawie w całości zlikwidowano, a miejsce zalano betonem.
Teraz po wieży, w górę i w dół, pełznie dziesięć niemowląt. Z daleka wyglądają jak robaki. Każde jest czarne i ma ponad trzy metry długości. Niemowlęta mają urodę, na jaką wieża zasługuje: napuchnięte, nieproporcjonalne głowy, które z bliska przypominają tyłki. Między policzkami-półdupkami mają płaskorzeźbki kodów kreskowych.
- Sztuki trzeba wypatrywać w górze – zaśmiał się David Černý, widząc, jak turyści zadzierają głowy, żeby policzyć niemowlaki.
To jest odwrotność tego, co zrobił w mieście Znojmo, gdzie sztuki trzeba było wypatrywać w dole.
W Znojmie zażyczyli sobie wystawy, jakiej nie było. Oddał więc dziesiątki swoich, istniejących w Realu albo wyobraźni rzeźb. W wymiarach 2 x 2 x 2 cm. Były mniejsze niż pudełka od zapałek. Ustawił je w galerii na podłodze i mieszkańcy miasta z burmistrzem na czele musieli przed sztuką klękać. Niektórzy byli zmuszeni nawet chodzić przed nią na czworakach.
Doszedł do wniosku, ze nie było warto. Podliczenie zysków i strat zawsze przynosiło taki wynik: nie było warto. Nic nie jest warte aż takich poświęceń.
To nie tak, że życie można rozpisać na rubryki i podliczyć wynik. Okrucieństwo i udręka dotykają nas niezasłużenie. Jesteśmy zdani na łaskę i niełaskę bogów, losu czy zwykłego gównianego szczęścia i nieszczęścia.
To ziemskie życie jest trudne. Jak tak pomyśleć, to tylko praca, dom. Przyjemności strasznie mało - trochę urlopu, jakieś święta z rodziną lub spotkania ze znajomymi i tyle, a czas ucieka okropnie. Jeszcze doliczyć choroby, dramaty...
© 2007 - 2024 nakanapie.pl