“Ale kto czci duszę rozumną, ogarniającą wszechświat i społeczeństwo, o żadną z innych rzeczy się już nie troszczy. Ponad wszystko duszę własną utrzymuje w takim stanie, aby była rozumna i społeczna, i czynna, i spieszyła z pomocą bliźniemu, który do tego samego celu dąży.”
“Niektórzy mówili, że Czerwony Kent ma czarne serce, co mogło być prawdą, ale każdy, kto widział, jak rozprawia się z sześcioosobowym patrolem przy pomocy siekiery i noża, powiedziałby, że facet ma duszę artysty.”
“W mojej głowie, sercu oraz duszy kotłowało się tyle sprzecznych emocji, że nie wiedziałam już, co o tym wszystkim myśleć. Ten przystojny troglodyta był ostatnią osobą, od której spodziewałabym się takiego pytania. Zaoferowania jakiejkolwiek chęci pomocy.”
“"SIŁA ZŁA" Głęboko we mnie zapadło, rozdarło duszę i resztki złudzeń rozwiało. Wpijając się palcami z bólu przywołałem demony. Już mnie ciągną. Daremnie wzywam pomocy, znaczę krwawe bruzdy i osuwam się w ciemność.”
“Uśmiecham się z uprzejmości. Śmieję się, aby ukryć moja melancholie. I ponieważ nie udaje mi się jej ukryć pod maską śmiechu przed innymi, więc pije, aby ukryć przynajmniej przed sobą. Pije , aby wygładzić fałdy mojej duszy, ale fałd duszy nie można usunąć, można je wyprostować na chwilę, jak zmarszczki na twarzy, które panie wygładzają za pomocą masażu; znikają na godzinę, ale powracają znowu i zarysowują się jeszcze silniej niż przedtem.”
“Wszystko, czego już nie ma, wszystko, co jest, wszystko, co będzie, to się znajduje w książkach (...). A kiedym ja się dziwił bardzo, ojciec pokazał mi kartkę, na której różne znaczki były i powiedział mi, że za pomocą tych znaczków mogę kiedyś wiedzieć, co robili umarli, słyszeć, o czym mówiono najdalej lub najdawniej, widzieć aż po krańce ziemi i nieba, aż po głębię duszy ludzkiej.”
“Można okłamać cały świat, nauczyć się roli Supermana, kreować swój obraz za pomocą markowych ubrań, butów i gadżetów, zmusić ludzi do podziwu, szacunku i posłuszeństwa, ale własnej duszy nie da się oszukać. Musisz wiedzieć kim naprawdę jesteś. Musisz znać swoje marzenia. Musisz wiedzieć dokąd zmierzasz i po co. Musisz żyć w zgodzie z samym sobą. W przeciwnym razie dusza nie da ci spokoju.”
“Herbata to napój, który nie tylko zaspokoi twoje pragnienie, ale także pomoże uzdrowić ciało, umysł i duszę. Możesz ją wykorzystywać w zaklęciach, produkcji amuletów i mikstur. W tej książce szczegółowo opisuję te zastosowania, zawierając wiele nowych pomysłów i metod przydatnych w praktykowaniu magii herbacianej. ”
“Okej… myślałam nad tym wczoraj- zaczęła. Spojrzał na mnie.- Nie jesteś zwykłym duchem. Jesteś zagubioną duszą, która szuka powrotu do swojego ciała. To miało sens. Nie spieszyło mi się na tamtą stronę. Chciałam wrócić do siebie. -Uda mi się to?- spytałam. -Nie wiem… ale będę się starała pomóc ci jak najlepiej.”
“Ale najważniejsze było wypracowanie w sobie maksymalnego zaangażowania w każdy gest na boisku. Bo żadnego zagrania nie można nauczyć się perfekcyjnie bez stuprocentowego zaangażowania. Nie pomoże nawet milion powtórzeń. Zagrywka to jest serce, głowa, dusza, a dopiero potem ręka. Kiedy siedzę obok boiska, wiem, jaki będzie serwis, zanim zawodnik podrzuci piłkę. ”
“Ale był taki czas w drogówce, gdy szkoliłam nowo przyjętych. Widziałam młodzieńców pięknych z ciała i duszy. Wypełnionych ideałami, miłością i chęcią niesienia pomocy. Nie zliczę, jak często podczas tych rozmów mówili, że nie tykają alkoholu, że mają piękne żony i małe dzieci. Nie zliczę, jak często po kilku miesiącach, rzadziej latach, zaczynali pić, stawali się agresywni i rozbijali rodziny. Nie wiem, czy każdy człowiek jest dobry z natury, ale wiem, że ta praca może zabić naturalne dobro. Bo ta praca, proszę pani, niezależnie czy w policji, czy w milicji, jest toksyczna. Zatruwa i powoli wyniszcza organizm.”
“„Zapadam się w jakąś przestrzeń, zresztą tak dobrze mi znaną. Jakbym była pod wpływem narkotyku. Nie ma w niej dnia ani nocy. Jest tylko czucie i pożerająca cicha, czarna pustka, która zasysa z każdą minutą coraz głębiej. Nie słychać już prawie nic. Nie mogę złapać tchu, nie mogę oddychać… Zaraz się uduszę i nikt mi nie pomoże. Nikogo nie ma.
W tych tysiącach hektarów świata nie ma ani jednej duszy, która
wyciągnie mnie z tego obłędu.
Chyba chcę umrzeć. Gdyby dzisiaj było Boże Narodzenie, poprosiłabym o śmierć pod choinkę.””
“– Co?! O cholera! – Pobiegłam za nim. Migiem znaleźliśmy się na dworze. Nie chciałam przerywać naszej rozmowy w takim momencie, bo czułam, że prędko do niej nie powrócimy, jednak nie miałam wyboru. Wspomnienia Remiela oraz jego wiedza o Poczekalni Dusz były teraz odrobinę ważniejsze. – Szlag by to! – zawyłam, ślizgając się na mokrych liściach. Nie wiedzieć kiedy, wylądowałam tyłkiem na środku trawnika.
Kilian podszedł do mnie i pochylił głowę, kręcąc nią z westchnieniem.
– O nie, nie, kochana. – Zarechotał, gdy wyciągnęłam rękę, żeby pomógł mi wstać. – Poleż sobie. Sama mówiłaś, że z ziemi się nie podnosi.
– Dupek!”
“O moim życiu niewiele miałbym do powiedzenia. Moje dzieciństwo nie znało miłości; moja młodość nie zakosztowała słodkich owoców uniesienia; u progu zaś starości, wiek dojrzały przeminął mi nie pozostawiwszy wspomnień o przyjaźni. Zawsze troszczyłem się tylko o to, żeby z pomocą nie kończących się dziwactw wypełnić pustą lukę, którą brak miłości pozostawił w moim sercu; miejsca wzgardliwie omijane przez czułość nawiedzane bowiem bywają prze plagi kłamstwa, szalbierstwa i okropności. Nawet moja rozkosz nie była niczym innym niż rozwiązlością wyobraźni. Moja gorzka i żałosna krew długo unosił z sobą rzymską występność i popiół Sodomy. Okrutnie oszukany w swoim poszukiwaniu czystej miłości, mściłem się na mojej duszy, plugawiąc własne ciało. Moja haniebna lubieżność spływała na ciało dziecka, jak ścieka z kwiatu odrażająca ślina nagich ślimaków. Szukałem miłości wszędzie, gdzie spodziewałem się ją znaleźć, i pozostawałem samotny w tlumie ślepych i gluchych. Jak wszyscy podróżni miałem jednak tysiąc pospolitych przygód u Dworu, na gościńcu i w oberży.
Odczytywałem legendarną zachłanność, głupotę, i obłudę w najpiękniejszych oczach Europy. Moje serce było puste, moja dusza zwiędła. Jedyna odwaga, jaką poznałem w sobie, polegała na upodleniu; poza rozpustą byłem samą nieśmiałością. Z drżeniem zwracałem sę do kobiet, które trochę później znieważałem w sposób najbardziej brutalny i wynaturzony. Nigdy nie dręczyły mnie ambitne rojenia; byłem niezdolny do pojmowania szczęścia, wielkości czy sławy poza miłością. Obdarzony znakomitym poczuciem porządku i mało wytrwały, lekceważący sobie codzienne sprawy, wahałem się bezustannie między marnotrawstwem a sknerstwem, pragnąc naprawić jedne wady drugimi; kto znał mnie jako rozrzutnika w piątek, zdumiewał się widząc mnie skąpcem w niedzielę. Moja melancholia była zawsze głęboka; umykanie chwil mroziło mi serce.”
“Stwór nie zareagował, Wątroba w dalszym ciągu widział to kroczące coś, wirujące wokół światła. Strach z początku malutki, niewinnie kiełkujący na dnie jego duszy, teraz zaczął rozwijać się coraz bujniej, rozkwitać. Idąc tak w dół i w dół czuł coraz bardziej, że jego skarb, jego życie zaklęte w tym małym klejnocie na piersi jest w niebezpieczeństwie. Wokół, we wszystkich porach ziemi, w próchniejących obelkowaniach chodnika, w wysuszonych, wyszczerzonych twarzach umarlaków pochowanych żywcem przy budowie kopalni, budziły się alarmowane jego obecnością demony. Wątroba widział to ruchome migające światło przed stworem, w tych refleksach widział również wszystko to, co jest dalej. To co chce się teraz wyrwać ze swojego wiecznego więzienia, uwolnić się i wylecieć w daleki świat. Czuł wszędzie pełzające paskudztwo, że osacza go dookoła, że za chwilę wejdzie na niego i będzie żarło jego ciało i duszę. -Widzę, że już tu trafiłeś? - głos nie należał do Chwiejczaka. Wątroba rozglądnął się na ile pozwalała ciasnota. Miał wrażenie, że dobiega on z góry od włazu. -Nie wiem, gdzie trafiłem - burknął w odpowiedzi. Głos zachichotał. -No, to jak się tu znalazłeś? Tu się nie wchodzi przypadkowo. Czemu łazisz wszędzie z tą błyskotką? -Moja sprawa - mruknął. -Oczywiście - znowu chichot. -Nie martw się, możesz na mnie liczyć. Tu jestem prawie u siebie. Po co ci ten cherlak z przodu? Wątroba sam nie wiedział po co mu Chwiejczak, więc nic nie odpowiedział. -Ale wiesz, że będziesz się musiał podzielić? Każda tajemnica ma swoją cenę. Pomyśl, za chwilę będziesz się musiał zdecydować. Korytarzyk nie był zbyt długi, ale wędrówka się przeciągała ze względu na jego zły stan techniczny. Obelkowanie było pogięte i zmurszałe, widać było, że ta konstrukcja ma przynajmniej sto lat. W kilku miejscach drewniane ściany były jakby zgniecone, tak że musieli się przciskać bokiem. Dla komisarza były to chwile klaustrofobicznych napadów, kiedy nie wiedząc, czy jest szerszy w przekroju bocznym czy wzdłużnym, cisnął całym cielskiem przez wąziutkie klepsydry zwężeń, mając ciągle wrażenie, że już w nich ugrzązł na wieki. W takich momentach wyobraźnia podpowiadała mu wizje strasznych pułapek, gdzie uwięziony pomiędzy ścianami człowiek zaczyna być jedzony przez jakieś stwory, które wypełzną ze szpar pomiędzy belkami. W korytarzu było bardzo duszno, pot zaczął perlić się na twarzy, opięty kombinezon stawał się wręcz torturą dla zgiętego ciała. Prostokątny kształt płytki wbijał się to w brzuch, to w pierś, przy każdym kroku. Nie dawał o sobie zapomnieć. Po następnych kilku metrach komisarz miał już dość, był gotów rzucić to wszystko i rozpocząć powrotną wędrówkę w górę. Jednakże migający refleksami i półcieniami stwór przed nim nieubłaganie ciągnął go na dół, przeznaczenie chwyciło go za nogawkę i nie puszczało. W pewnym momencie dotarli do drzwi, Chwiejczak powiedział tylko „Drzwi”, pchnął je i poszedł dalej. Wątroba oświetlił swoją latarką wrota. Były to żeliwne, bardzo solidne drzwi, zamykane za pomocą czegoś w rodzaju korby. Widniały w nich również trzy otwory na klucz, ale drzwi były otwarte. Czekały tu półuchylone, jakby ktoś tam wszedł i już nie wyszedł. Po głowie komisarza zakołatała się myśl, że to właśnie takie miejsce, takie okoliczności, że się tu wchodzi, ale nie wychodzi.”