Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "progu takie", znaleziono 386

Gdy człowiek wie, że może zginąć, najczęściej paraliżuje go strach. Ale nie zawsze. Niekiedy kop adrenaliny i endorfiny jednocześnie wyłącza instynkt samozachowawczy i w skazańcu budzi się odwaga. Odwaga ostateczna. Odwaga, której nie da się w żaden sposób zgasić. Odwaga, z którą można iść, z szablą na czołgi, samotrzeć na setkę wrogów.
Wrogowie okazywali sobie nawzajem wielką grzeczność; na to, że człowiek mógł osiągnąć coś w życiu, wpływała w wielkim stopniu reputacja rodziny - krnąbrna dziewczyna mogła zrujnować perspektywy na dobre zamążpójście wszystkich swoich sióstr - a całemu temu dramatowi towarzyszyły rytuały i uprzejme słowa.
Znalazłam się na nieprzyjaznym terenie. Nie zamierzałam pozwolić, żeby wróg ograniczył mnie wyłącznie do sypialni. Podczas gdy on się dąsał, usuwał zbędne owłosienie, uczył grać death metal na ukulele czy co tam robili atrakcyjni, wysportowani mężczyźni w wolnym czasie, ja miałam prawo bronić swoich praw na parterze.
Z chat dobiegało wycie, mężczyźni z gołymi torsami albo w bluzach chirurgicznych na krótko wychylali się na zewnątrz, żeby opróżnić miskę pełną krwi, a wyglądające jak czarownice kobiety z osłoniętymi twarzami nosiły narzędzia: piły, siekiery, maczety. To była prymitywna chirurgia, która miała tylko jednego wroga- gangrenę.
Mądry dowódca musi wprowadzić swojego przeciwnika w błąd jeszcze przed rozpoczęciem bitwy. Gdy jest silny, musi udawać słabego. Gdy jest słaby, musi sprawiać wrażenie, że jest gotowy do walki. Gdy szykuje się do uderzenia, musi się wydawać, iż jest nieszkodliwy. Podczas przegrupowania musi wpoić u wrogów przekonanie, że lada chwila zaatakuje. W ten oto sposób zyskuje przewagę nad przeciwnikiem.
Udane oszustwo zaś zależy od sztuki zachowania tajemnicy. Jeśli szpiedzy wroga wykryją twoje podstępy, odbiorą ci wszelką przewagę. Dobry dowódca musi więc utrzymać swoje decyzje w największej tajemnicy, by nawet grono jego najbliższych popleczników, a czasami nawet i on sam nie myślał o nich, póki nie nadejdzie czas, by zaatakować.
Oślepiające i niszczące jest działanie ideologii; mniejsza o to jaka twoja ideologia, gdy poczujesz się dzięki niej w posiadaniu "prawdy nieomylnej", gotów jesteś z czystym sumieniem rabować, palić i zabijać. Żadna rewolucja nie może się obyć bez żelaznej ideologii, ideologia zaś domaga się wybicia w pień wrogów, prawdziwych lub urojonych.
Jakub pociągnął bimbru z manierki, aby rozjaśnić sobie umysł. Milicjanci zaraz mu ją
odebrali.
- Co było w tym bidonie? - zaciekawił się sędzia.
- Bimber - wyjaśnił milicjant, wąchając z wyraźnym obrzydzeniem zawartość.
- Czy oskarżony może nam wyjaśnić pochodzenie tego przedmiotu?
Jakub mrugnął kilkakrotnie oczami.
- Nie wysoki sądzie.
- Na pewno nie?
- Wrogowie podrzucili, aby mnie skompromitować.
Liv nie tolerowała niuansów; dla niej coś było czarne albo białe. Zrozumienie, zapomnienie, przebaczenie nie leżały w jej naturze. Jej naturą była nieugiętość. Sądzić- to potrafiła. Oddzielać dobrych od złych, przyjaciół od wrogów. Jak w tym słynnym powiedzeniu: Jeśli ktoś nie jest ze mną, to jest przeciwko mnie. W stosunkach z Liv trzeba było wybrać obóz. W przypadku pomyłki człowiek nie miał drugiej szansy.
O Kaczyńskim mówiono, że jest jedynym politykiem, któremu o coś chodzi. Mówili tak zwolennicy, jak również wrogowie. Ale to nie była prawda. Obsesyjność pomylono z ideowością. Zuchwałość z determinacją. Kaczyński był typowym politykiem - poglądy były dla niego narzędziem, za pomocą którego łowił społeczne poparcie. Jeśli w czymś był nietypowy, to w zdolności tworzenia wokół siebie aury pryncypialności.
Odeszłam precz temu krajowi z oczu jako wróg ubrana w zatkane usta kraj ojczysty co stracił zmysły. tęsknota- walizka z dykty i skryta jak okaleczenie w gardle obce poruszenie Mówię dzień dobry i skąd pochodzę, ze Wschodu na Zachód, obcy pusto przełykają ślinę, Bałkany to dla nich wyzwisko
Pomiędzy policjantem i dziennikarzem jest taka różnica, żę pierwszy pilnuje przestrzegania prawa państwowego, drugi stoi na straży zasad etycznych. Pierwszego wiążą procedurym drugi nie powinien schodzić ze ścieżki wytyczonej przez kodeks honorowy. Obaj mają więcej wrogów niż sojuszników, zwłaszcza wśród osób uważających się za wpływowe.
"Jestem zagrożeniem. Zobaczyła nową wersję siebie. Udoskonalony model, wyposażony w nieznane jej funk cje. Z każdą kolejną minutą spędzoną w tym pokoju na bieram dla niej coraz większego znaczenia, a tym samym budzę w niej coraz silniejsze uczucie. - Z zadowoleniem pocieram dłonią podbródek. - Od jakiejś godziny mam nowego wroga."
Choć opracowaliśmy wiele taktyk, nie sądziliśmy, że każda zawiedzie. Popełniliśmy błąd, nie doceniając wroga. Byliśmy zbyt pewni siebie, zarozumiali i głupi, sądząc, że pozwolą nam tu przyjść i zniszczyć coś, na co tak długo pracowali. Stanowiliśmy dla nich tylko małą przeszkodę, którą mogli zlikwidować bez użycia siły. Batalia z nimi to jak chwytanie w garść powietrza.
Czy żona Konstancina ma jakiekolwiek szanse wygrać z kochanką? Czy raczej jest od samego początku na przegranej pozycji i lepiej, zamiast próbować wyeliminować konkurencję, skupić się na poznaniu, oswojeniu, a może nawet zakumplowaniu się z wrogiem? I czy faktycznie taka sztama to jedyna szansa na wyjście z twarzą z trójkąta, w którym bez pytania i zgody umieścił żonę samiec?
Przypominając szlak bojowy kubańskich gladiatorów, Comandante en Jefe wspomniał igrzyska panamerykańskie, które przyniosły zwycięstwo nad USA – głównym wrogiem karaibskiej wyspy. Zaznaczył, że kierując się honorem, Kuba nie uczestniczyła w dwóch ostatnich olimpiadach, w Los Angeles i Seulu, a teraz z tego samego względu będzie uczestniczyła w igrzyskach w Barcelonie.
"Kochanie, to nie będzie tak, że rzucę wszystko w diabły, zapiszę się do psychoterapeuty, a ewentualnych wrogów zacznę głaskać po główkach, udzielając im słownej reprymendy. W pakiecie z moją miłością dostaniesz też sza lony seks oraz kilka mniej przyjemnych rzeczy. Ty pytasz, co masz zrobić, jeśli cię skrzywdzę. Ja wiem, co zrobię. Strzelę sobie w łeb."
Zasady, rzeczywistość, wszystko zgasło, zbladło przed wielką potęgą, co się naigrawała z jej woli i tradycji: on ci nie wróg, on ci najmilszy na całym świecie, i choć może niewart, ale on ci pierwszy z ludzi, i choć ci ani swój mową ani życiem, choć on ciebie nie rozumie - ty go kochasz i kochać będziesz do śmierci, i nie ostoi się przed nim twa powaga ani duma, ani siła charakteru...
– To jest dopiero dobre! – mówi Tymon, który przestał śledzić dyskusję, żeby zajrzeć do smartfona, i teraz czyta na głos: „Dyrektor Lasów Państwowych powierzył leśników opiece Matki Boskiej”. – Słyszałeś o tym, Leon?
Rozlega się śmiech Leny i Borysa. Leon reaguje nerwowo.
– Jestem katolikiem tak jak większość moich kolegów.
– Ok, Leon, ale posłuchaj tego. – Tymon ledwo zachowuje powagę, czytając ze smartfona: „Leśnicy są na pierwszej linii walki o niepodległość”.
– Bagnet na broń, Leon! – woła Borys. – Ze śrutu do wroga pal!
– Śmierć wrogom ojczyzny! – dorzuca Tymon. – Zmasakrować ich piłą łańcuchową! Zrobicie z wrogami to, co robicie z drzewami. Wytniecie ich.
Teraz śmieją się wszyscy, nie wyłączając Sary. Leon milczy, jego odstające uszy są czerwone.
– To jeszcze nic. – Nieubłagany Tymon przesuwa ekran i czyta dalej. „W imieniu leśników dyrektor Lasów Państwowych wyrzekł się narodowych grzechów i przywar: pijaństwa, rozwiązłości, nieuczciwości, rozpasania i chciwości”.
– Biedny Leon! – Tymon klepie go współczująco po ramieniu. – No, strzemiennego! – Tymon sięga po butelkę. – Od jutra nie pijesz. I wstrzemięźliwość seksualna. Słyszałaś, Sara? Pilnuj, żeby nie złamał ślubów.
– Przyrzekam, że nie dopuszczę go aż do śmierci! – Sarze podoba się żart Tymona i sama stara się błysnąć dowcipem.
Moja siostra jest niczym zwierzyna łowna powoli zaszczuwana na śmierć. Biegnie i biegnie, ale gdy tylko zdobywa choćby najmniejszą przewagę, z leśnego poszycia wyskakuje kolejny myśliwy i już do niej mierzy. Zapędzają ją w kozi róg. Od czterech lat nieustannie i rozpaczliwie walczy o przetrwanie. A jej wrogowie stają się coraz liczniejsi, coraz bardziej zdecydowani i coraz bardziej pozbawieni skrupułów.
Jesteśmy Tysiącem Synów i nic nie wykracza poza nasze możliwości. Nie ma dla nas ukrytych ścieżek ani nieznanego przeznaczenia. Rozkaż Corvidae przebić zasłonę przyszłości. Pavoni i Raptora mogą zwiększyć sprawność naszych wojowników, podczas gdy Pyrae spopielą szeregi wroga, a Athanaeanie wykradną sekrety z umysłów nieprzyjacielskich dowódców. Gdy przybędą, zastaną nas zwartych i gotowych.
Zanim wróciliśmy na trakt, Brus kazał mi iść w krzaki i oczyścić brzuch.
- Zawsze staraj się tak robić, gdy wiesz, że może czekać cię walka albo coś przerażającego. To trochę pomaga i w razie czego pozwoli zachować twarz. Widziałem ludzi, którzy mimo że bili się dzielnie, nawet nie zauważyli, że zrobili pod siebie na sam widok wrogów. To się często zdarza, mimo że ani weterani, ani wodzowie nic o tym nie wspominają.
Byłem świadkiem ich walki o to, które będzie cieszyło się większym uznaniem. Uwierz mi, nie było w tym wszystkim miłości, a ciągła rywalizacja, żeby nie powiedzieć – wojna. Im stawaliśmy się starsi, tym konflikt przybierał na sile. Zawsze istniał jakiś front, jakaś bitwa, jakiś wróg. Porażka jednego przynosiła satysfakcję drugiemu. Najdrobniejszy sukces przyprawiał o palpitacje serca pozostałych.
Taka to już dziwna cecha naszego narodu, że chętniej staje się przeciw czemuś niż za czymś. I zamiast popierać to, co dobre, woli wskazywać złe. Sam siebie też za nic nigdy nie obwinia, ale innych. I to na nich wylewa całą swoją złość, gdy coś mu się nie udaje. A zwłaszcza szlachcic pod tym względem jest szczególny. Musi mieć wroga, którego może obwinić za wszystkie swoje niepowodzenia, skoro sam siebie nie może.
Kiedy ludzie mnie obrażają, nie ma nic lepszego od milczenia. Wtedy tylko patrzę na nich i myślę. [...] Kiedy nie wpadasz w gniew, ludzie wiedzą, że jesteś silniejsza niż oni, bo masz na tyle siły, żeby stłumić gniew, a oni jej nie mają, i mówią głupie rzeczy, a potem żałują, że je powiedzieli. Nie ma nic silniejszego od gniewu, z wyjątkiem tej siły, którą się go tłumi. Dobrze jest nie odpowiadać wrogom. Ja bardzo rzadko im odpowiadam.
- Ale co, jeśli nie pojawi się nikt, kogo uznam za godnego zaufania na tyle, żeby mnie całkowicie poznał? Jeśli ktoś zna cię tak dobrze, że ma wszystko, czego potrzebuje, żeby cię zranić. Zniszczyć. Nie wiem, czy ktokolwiek jest wart podejmowania takiego ryzyka. To tak samo ryzykowne, jak danie twojemu najgorszemu wrogowi naładowanego pistoletu i daremne modlenie, że nie strzeli prosto między twoje oczy.
Zbrodniarze Adolfa Hitlera doskonale wiedzieli, że najdotkliwiej śmiertelnego wroga, Polaków, można zranić, uderzając w ich najbardziej delikatną, wrażliwą i bezbronną tkankę – w dzieci! (…) Polskie dzieci należało tak osłabić psychicznie i fizycznie – genetycznie – aby nie rodziły kolejnych albo rodziły rośliny. Żeby powstała wyrwa demograficzna. Żeby naród polski zniknął z powierzchni ziemi. Taki był cel potomków Schillera i Goethego!
Nadeszła piątkowa noc 1949 roku i goście powoli zaczęli się schodzić. Obie z Gajrą byłyśmy przyzwyczajone do wizyt. Dziesięć lat wcześniej, w czasie wielkiej czystki, władze aresztowały i rozstrzelały naszego ojca, pisarza Artjoma Wiesiołego, uznanego za wroga ludu, a kilka lat później zesłały do obozu koncentracyjnego naszą matkę = za sam fakt bycia jego żoną.
Nikomu nie ufam. To destrukcyjne. Ufając komuś, powierzasz mu część swojego życia. Potem ten ktoś może to wykorzystać przeciwko tobie. Poznać twoje słabości, słabe punkty. Wiedzieć, gdzie uderzyć, by wygrać. Stajesz się rozpoznany, zbadany. Najbezpieczniejsza jest nieprzewidywalność, wtedy to ciebie się boją, nie ty ich. Tyczy się to zarówno przyjaciół, jak i wrogów. Po prostu nie są w stanie przewidzieć twoich kroków.
Martin Silenus sięgnął po kieliszek i uniósł go do toastu.(...)
- Za szaleństwo! - powiedział - Za boski obłęd! Za obłąkańcze misje i mesjaszy nawołujących wśród pustynnych piasków. Za śmierć tyranów i zamęt w szeregach naszych wrogów.
Przytknąłem krawędź kieliszka do warg, lecz Silenus wciąż perorował.
- Za bohaterów - ciągnął wyliczankę. - Za herosów, którzy chadzają do fryzjera - dokończył i jednym haustem opróżnił swój kielich.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl