Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "rzym jednej", znaleziono 68

Wielka narodowa tragedia
Z prof. Janem Ciechanowskim rozmawia Paweł Dybicz
Powstanie warszawskie było wielką klęską polityczną i militarną, bo ani o jeden dzień nie skróciło okupacji niemieckiej
– Panie profesorze, czy 1 sierpnia to dzień świętowania, czy też raczej dzień żałoby narodowej?
– Jedno i drugie. Oczywiście 1 sierpnia to okazja do uhonorowania i upamiętnienia dziesiątków tysięcy młodych, którzy poderwali się do niepodległościowego zrywu, podkreślenia ich poświęcenia i patriotyzmu, ale 1 sierpnia jest też dniem żałoby. W wyniku powstania warszawskiego zginęło przecież około 200 tys. Polaków. Zginął kwiat naszej stołecznej młodzieży, której nam tak bardzo później brakowało. Została zniszczona jedna z większych stolic europejskich, a jej mieszkańcy zostali wyrzuceni ze swoich domostw, wielu warszawiaków wywieziono do obozów koncentracyjnych. Niemcy stłumili powstanie kosztem 1570 zabitych i 9 tys. rannych, czyli na jednego Niemca przypadało ponad 100 zabitych Polaków. Takiej katastrofy nie przeżyła żadna europejska stolica od najazdu Hunów na Rzym. Został rozbity ośrodek życia narodowego, politycznego, społecznego i kulturalnego. Od upadku powstania rozpoczął się rozkład polskiego państwa podziemnego i Armii Krajowej. Powstanie warszawskie było wielką klęską polityczną, wielką klęska militarną, bo ani o jeden dzień nie skróciło okupacji niemieckiej.
– Czy musiało do niego dojść? Czytelnik, zwłaszcza młody, który po raz pierwszy zetknie się z pana książką, będzie zaskoczony tezą, że stanowiliście karne wojsko, które nie pozwoliłoby sobie na żadne samowolki. Tymczasem niemalże wszędzie słyszy, że gdyby dowództwo nie wydało rozkazu do boju, powstanie i tak by wybuchło, bo wśród podziemnych żołnierzy panowały bojowe nastroje.
– Ten mit, że powstanie wybuchło na skutek parcia do niego młodocianych żołnierzy, powstał już w czasie w powstania warszawskiego. Wymyślił go szef II Oddziału (wywiadu) Komendy Głównej AK płk Kazimierz Iranek-Osmecki. Oczywiście my chcieliśmy się bić, ale nawet jako żółtodzioby wiedzieliśmy, że nie mamy odpowiednich sił i należytego uzbrojenia. Proszę pamiętać, że były dwie mobilizacje. W czasie pierwszej, kiedy zobaczyliśmy, że na 170 ludzi mamy tylko trzy karabiny, siedem pistoletów i 40 granatów, a mamy nacierać na Dom Akademiczek, a później na Sejm, zrozumieliśmy, że nie mamy szans w nierównym boju.
1 sierpnia byłem łącznikiem dowódcy mojej kompanii, por. Zygmunta Sapuły „Zygmunta”. Od rana czekaliśmy na wiadomości, jakiś sygnał. W pewnym momencie przyszedł dowódca zgrupowania, kpt. Teofil Budzanowski „Tum”, i już od drzwi zaczął mówić: „Godzina W, godzina 17, nacieracie całą kompanią. Na Sejm i Dom Akademiczek”. I wtedy por. „Zygmunt” powiedział: „Przecież ja nie mam czym nacierać, nie mogę nacierać kompanią, bo mam siedem pistoletów, trzy karabiny i 40 granatów. Będę nacierał grupą szturmową”. I wtedy kapitan „Tum” powiedział: „A ja mam scyzoryk. Szczęść Boże”. W tym momencie zrozumiałem, że szykuje się jakieś nieszczęście, bo jak można nacierać na Sejm, który był obsadzony przez dobrze uzbrojony batalion?
Sprowadzenie wszechświata do jednej istoty; rozszerzenie jednej istoty aż do Boga - oto, czym jest miłość.
Tej wiosny pod Pałacem Kultury i Nauki wyszukałem siedem gniazd modraszek. Tylko jedno ukryte było w budce lęgowej. Wszystkie pozostałe w dziuplach, przy czym jedna z nich była dziuplą pancerną: znajdowała się w słupie.
Każdy ma to, na czym mu najmniej zależy, a los daje jednemu to, czego drugi pragnie najgoręcej.
Czy to prawda, tak jak to nazywacie, prawda w całości? Czym jest prawda, skoro zawsze się rozciąga i kurczy? Prawda to jeszcze jedna opowieść.
A potem jeszcze jedno widzenie. Ostatnie. Starałem się nie zastanawiać, o czym będziemy rozmawiać - lub o czym nie będziemy rozmawiać - podczas tego ostatniego spotkania.
Snucie marzeń to jedna z najtrudniejszych sztuk. Wymaga nie tylko wyobraźni, ale i odwagi, czasami nawet bezczelności. Trzeba umieć marzyć o tym, o czym innym się nawet nie śniło
Czym byłoby światło bez mroku? Czym byłoby dobro bez zła? Jedno nie może istnieć bez tego drugiego. Pozwól więc, że będę mrokiem, dzięki któremu twoje światło nabierze blasku.
Nasze istnienie nie jest czymś, czym można manipulować ani co należy optymalizować, aby uniknąć bólu. Być człowiekiem to właśnie to: piękno oraz ból — jedno nie ma znaczenia bez drugiego.
Jedna z najważniejszych atrakcji turystycznych Wilna jest pomnik Trzech Krzyży. Dla wilnian jest tym samym, czym dla paryżan wieża Eiffla czy Big Ben dla londyńczyków - symbolem i wizytówka miasta.
Powiem ci jedną rzecz: z takim człowiekiem przynajmniej wiadomo, na czym się stoi. Płacisz więcej niż reszta i masz go w kieszeni, zapłacisz mniej, możesz o nim zapomnieć. Proste.
[Mniej oświecona postać kiedyś zapytała Ummona// czym jest Bóg/Budda/Jedyna Prawda>//
Ummon odpowiedział//
Wyschniętym gównem na patyku]
W każdym człowieku powinno być coś, o czym wie tylko on sam. Człowiek bez choćby jednej tajemnicy jest jak orzech, z którego po rozłupaniu zostanie sama skorupa. Ludzie za często dbają tylko o skorupę. Masz szczęście, że jesteś inna.
Bo nienawiść to rewers miłości. Jak orzeł i reszka. Jeśli nie wiesz, co znaczy kogoś kochać, skąd możesz wiedzieć, czym jest nienawiść? Jedno nie istnieje bez drugiego.
Byli młodzi, szaleni i niezwykle ambitni. Kochali się mimo wszystkiego, czym otaczał ich młody świat. Jedni ich nie rozumieli, a inni im kibicowali i wierzyli, że ta para będzie ze sobą już zawsze, pomimo przeciwności losu.
Ciała się liczą, to jasne - bardziej, niż skłonni jesteśmy przyznać - jednak coś, co nas obezwładnia, to nie miłość do ciał, lecz miłość jednego do drugiego; jeśli istota tego, czym jesteśmy, miałaby się ograniczać do ciała, do krwi i kości, równie dobrze mogłoby jej nie być.
Z jednej z książek nauczyłem się dodawać i odejmować. Nauka z tak zwanej "Arytmetyki dla chłopców i dziewcząt" okazała się nudna, więc przerwaliśmy po dodawaniu i odejmowaniu. Jeśli masz siedem brzoskwiń i zabierzesz trzy, zostaną ci cztery. Ale czym jest brzoskwinia?
Po co próbować rozumieć coś, co samo z siebie jest poplątane? To, co przychodzi, pojawia się kosztem tego, co odchodzi; taka jest natura tego świata. Nie ma nic złego w tym, że się znosi to, czemu nie można zapobiec; szczęście i zbawienie nie od nas zależą. To, co chcę powiedzieć, jest proste i bolesne, ale trzeba, byśmy oboje się z tym pogodzili. Czym jest życie i czym jest śmierć? Jedno jest warte drugiego i wzajem się znoszą.
-Naprawdę nie wiem, czym mam ci zagrozić. Jesteś zawodowym zerem, nie masz kobiety, pieniędzy, w całym mieście pewnie nie ma już ani jednej osoby, która by cię szanowała. Mogę ci tylko zagrozić pobiciem, ale tak często zbierasz wpierdol, że pewnie nawet nie robi na tobie wrażenia, co?
Pytasz, o czym powinnaś pisać. Boisz się, że cokolwiek napiszesz, okaże się banalne albo będzie po prostu kolejną wersją tego, co już powiedziano. Ale pamiętaj, istnieje w tobie przynajmniej jedna książka, której nie mógłby napisać nikt inny oprócz ciebie. Moja rada - kop głęboko i ją odszukaj.
Do kina czy na film? – Po­sta­na­wiam uda­wać nie­do­stęp­ną i tro­chę się z nim po­dro­czyć. (...)
– Czym się różni jedno od dru­gie­go?
– Na film idzie się oglą­dać film, a do kina idzie się macać i ca­ło­wać w ciem­nej sali, gdy inni oglą­da­ją film.
Idiotów uszczęśliwić można byle czym, z rozumnymi jest gorzej. Rozumowi niełatwo dogodzić. Rozum bezrobotny to wprost jedna zmartwiona dziura, nicość, potrzebne mu są przeszkody. Szczęśliwy przy ich pokonywaniu, zwyciężywszy, wnet popada we frustrację, a nawet wariację. Trzeba mu więc stawiać przeszkody wciąż nowe, podług jego miary.
Idiotów uszczęśliwić można byle czym, z rozumnymi jest gorzej. Rozumowi niełatwo dogodzić. Rozum bezrobotny to wprost jedna zmartwiona dziura, nicość, potrzebne mu są przeszkody. Szczęśliwy przy ich pokonywaniu, zwyciężywszy, wnet popada we frustrację, a nawet wariację. Trzeba mu więc stawiać przeszkody wciąż nowe, podług jego miary.
Wszyscy ludzie rodzą się z właściwym sobie pragnieniem szczęścia, i do tego finału, niby do jednego, prawdziwego celu zmierza każde ludzkie działanie, ale w tym właśnie tkwi trudność: poznać, co to jest szczęście i na czym ono polega; i nie mniej trudne jest osiągnięcie tego poznawczego celu, i ludzie dążą ku niemu różnymi drogami.
„Bywa, że los kładzie na jednej szali wszystko, o czym marzysz, a na drugiej dobro ludzi, wśród których są też ci nie do końca oddani tobie, nie do końca prawi, nie do końca warci twojego poświęcenia. Uwierz mi, że gdy zdrowy rozsądek walczy z całych sił z poczuciem odpowiedzialności, żałujesz, że jesteś tym, kim jesteś”.
-Jesteś śnieżynką – powiedział Dred.
- Czym?
Zaśmiał się cicho.
- Płatkiem śniegu. Nie wiem, co nas łączy, Pix. Sam nawet nie potrafię tego rozgryźć, ale kiedy usiadłem, żeby do ciebie zadzwonić, patrzyłem, jak śnieżynki wpadają przez okno. Takie białe i takie cholernie czyste, że pragnąłem dotknąć jednej, żeby stopniała, a jednocześnie nie chciałem jej zniszczyć na zawsze.
Rozważmy więc, ile rokować można, że jest czym dobrym. Umrzeć jest jedno z dwojga: albo nie być niczym i nie mieć żadnego czucia, albo jak mówią, jest przejściem duszy z tego świata na inny. Jeśli więc jest utraceniem czucia, tak jak we śnie, gdy kto mocno zaśnie, że mu się nawet nic nie śni, wielkim jest wtenczas śmierć dobrodziejstwem dla człowieka (...).
- Śmierć jest matką piękna - powiedział Henry.
- A czym jest piękno?
- Trwogą.
- Dobrze powiedziane - pochwalił Morrow. - Piękno rzadko jest czymś delikatnym lub pocieszającym. Wręcz przeciwnie. Automatyczne piękno jest często dość zatrważające. (...) I jeśli piękno to trwoga, w takim razie czym jest pożądanie? Wydaje nam się, że mamy wiele pragnień, ale w istocie mamy tylko jedno. Jakie?
- Aby żyć - powiedziała Camilla.
- Żyć wiecznie - dodał Bunny z brodą opartą na dłoni.
Dlatego słuchaj każdego, mów niewiele, myśl o tym, co mówią, jak to mówią, obserwuj ich oczy… To staje się jakby wielką układanką, ale ty jesteś jedyna, która widzi wszystkie kawałki. Dowiesz się tego, co chcesz wiedzieć, i czego nie chcą, żebyś się dowiedziała, a nawet tego, o czym sądzą, że nikt nie wie.
To jedyna torba, która mieści wszystkie sprzęty potrzebne dzieciom. Począwszy od chusteczek nawilżanych, a skończywszy na ulubionej maskotce, gumach rozpuszczalnych, plastrach na rany z Kubusiem Puchatkiem oraz zapasowych długopisach wymazywalnych, które są potrzebne zawsze na wczoraj i jak się okazuje, bez których nie można iść do szkoły, bo nie ma czym pisać.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl