Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "salem ze nic", znaleziono 140

Nie ma znaczenia, czyja stopa jest w wojskowym bucie, bo to nadal jest wojskowy but kopiący kogoś w twarz. Każdy dzieciobójca widzi siebie jako dobrego żołnierza walczącego dla chwalebnej sprawy.
Pamiętacie wiek swastyk i sierpów, kul, którymi Bośniacy strzelali do Bośniaków. Czasy, kiedy wielka gra stała się śmiertelnie poważna i wielkie siły, wielkie idee przetoczyły się przez świat mrocznymi falami, obojętne na wszelkie granice, moralne czy geograficzne. Świat po tym, niech mi pan wierzy, wcale nie jest całkiem inny. Próbujemy go zmienić, ale wydaje się, że tylko my się zmieniamy.
Diamenty powstają z węgla, tak jak my, ale ile ludzkich ciał trzeba by miażdżyć przez eony, żeby stworzyć taki kamień?
bohater wie, że to, co robi, jest słuszne, a ja nie mam takiej pewności. Ani jej nie pragnę. To bohaterowie - ludzie, którzy chcieliby być bogami - niszczą świat swoimi ślepymi przeświadczeniami, a reszta z nas, która błąka się w ruinach, zbiera umarłych.
Czy nie każdy syn może być większy od ojca? Nie o to właśnie chodzi, czy nie to nas napędza? Trudno nie mieć nadziei, kiedy się patrzy na czysty, uparty bunt malca, który wypluwa sobie płuca, oburzony potworną niesprawiedliwością świata. Wszyscy rodzimy się i od razu podnosimy raban, w każdym z nas jest buntownik.
Jaka jest lepsza nagroda niż ta, kiedy unosimy broń nad pokonanym wrogiem, którym pogardzamy, a potem ją opuszczamy? O tak, szlachetność to najcenniejsza rzecz na świecie.
To nie była jej wina, że dzisiejsi mężczyźni bali się wyzwolonych kobiet i woleli mieć w domu budyń waniliowy niż kobietę z krwi i kości.
Widzi, że go wzrokiem przenikamy, świdrujemy i sztyletujemy, więc pomału wodzi po nas okiem. Delektuje się pomałością swego patrzenia. Nareszcie aktorem. Bo to on swym krwawogównianym butem ten bal bezkrwisty przydeptał. I rzuci:
- Purchawki, Skiślaki! Zbutwiałki! Trupim zaduchem ten wasz bal fermentuje. Tfu!
I pokazuje, że spieszno mu do swego pokoju. Że ich nie widzi.
— Przeszłość (...) jest jak pryszcz wyskakujący przed studniówką. Możesz go maskować i wyglądać pięknie, ale i tak najlepszy chłopak z balu z tobą nie zatańczy.
— Dlaczego? (...)
— Bo mu na to nie pozwolisz.
Faceci się jej bali.
Po prostu.
Podziwiali, prawili komplementy, a potem spieprzali gdzie wanilia rośnie. Pieprzu nie było w żadnego, pieprzenia tym bardziej.
Już nie był chłopcem, którego kochałam ponad wszystko. Był mężczyzną, na którego ludzie bali się spojrzeć. Każdy, kto przechodził obok, unikał jego wzroku, jakby potrafił jednym spojrzeniem zabić człowieka.
Przejechali dwie wioski, bandyci - inaczej niż w filmach - nie zasłonili porwanemu oczu, jakby się w ogóle nie bali, że ich potem pozna. Może nie będzie "potem"? Starał się o tym nie myśleć.
Jeszcze w 2019 było podobno normalnie - fajerwerki, imprezy plenerowe, bale w domach, domówki. Dowolna liczba ludzi, dowolna forma rozrywki. Od 2020 wszystko się zmieniło.
Wygraliśmy wtedy, wygraliśmy z faszystami i wygramy w przyszłości. A na lud rosyjski nie narzekajcie. Wszyscyśmy z niego i gdyby nie on, to Hitler wydawałby dzisiaj bal na Kremlu!
"- Nie jestem żadnym banałem! - syknęłam. -Królowa balu, prymuska wygłaszająca mowę po żegnalną, zaangażowana chrześcijanka, która zachodzi w przedwczesną ciążę. Uwierz mi, to zdecydowanie jest banal."
Nikt w nią nie mierzył, po prostu przez chwilę ich rodzina ucieleśniała to, czego Polacy się bali, czego być może nienawidzili, co ich drażniło. Inność.
Ma nadzieję, że to prawda, ale boi się sprawdzać.
Czego się bali? Że zarażą się starością? To nie ospa. To choroba, która rozwija się od urodzenia. Każdy ją w sobie nosi, ale nikt w to nie wierzy, dopóki go nie dopadnie. Więc w zasadzie racja, jest się czego bać.
... walc to przekleństwo Wiednia i po wprowadzeniu republiki powinien był zostać zakazany, wraz ze zniesieniem tytułów szlacheckich: to oszczędziłoby nam wiele okropnych, nostalgicznych balów i obrzydliwych koncertów dla turystów.
I przechowują różne rzeczy... pamiątki z dawnych czasów... program balu, wachlarz, zdjęcia byłych przyjaciół, nawet karty menu i programy teatralne, bo gdy się patrzy na te przedmioty, ożywają dawne wspomnienia.
To, co mówicie o swoich dzieciach, jest ważniejsze od tego, co mówicie do nich.
Ku mojemu zdumieniu świat nie zatrzymał się razem z jej sercem. Ludzie chodzili do szkoły, do pracy, do restauracji, kruszyli krakersy do zupy z muli, bali się egzaminów, śpiewali w samochodach przy zamkniętych oknach.
Głos ten nie pasował do niej w żadnym calu. Był przebraniem, maską, w którą mógł uwierzyć ktoś niedoświadczony. Ale nie ona. Nie Jadzia, która w cieniu Babiej Góry poznała demony kryjące się w przyrodzie i w ludzkiej skórze.
Wiem, że dziadek stanowił wzór dla moich kolegów. Szanowali go nawet ci, którzy się go bali, a było ich sporo. Dziadek nigdy nie należał do osób poprawnych politycznie i zawsze mówił, co myśli, nawet do dzieciaków z okolicy.
Później, w drodze do domu, zapytał ją formalnie, czy zechce pójść z nim na wiosenny bal. Powiedziała, że tak. Zapytał, czy zdecydowała coś w sprawie Carrie. Powiedziała, że nie. On zauważył, że to i tak nic nie zmieni. Ona nie odpowiedziała, ale pomyślała, że on nie ma racji. To mogło wszystko zmienić
Myślę, że doskonały szkolny wieczór skończy jako przypadkowy, nic nieznaczący moment, którego się nie zaplanowało ani nie spodziewało. Po prostu się wydarzył. Myślę, że ja już przeżyłam tuzin doskonałych szkolnych wieczorów z Peterem, więc nie czuję potrzeby, żeby bal był niezwykły.
W świecie takim jak nasz nie sposób przetrwać, nie znając strachu. Jaskiniowcy odczuwali lęk. to utrzymywało ich przy życiu. Piloci z czasów drugiej wojny światowej też się bali. Lekarze obawiają się zarażenia. Świat nie istniałby bez strachu.
"RAPSODIA JESIENNA" Jesienią przyszły jesienne słoty, wiatry i deszcze, szrony i mgły i woal liści brązowo-złoty odsłonił z wolna korony drzew, wyścielił ziemię pod konarami, w których się ukrył wiatru śpiew i zakochanym sen się ziścił, gdy parkowymi szli alejami, w szumie krynolin spadłych liści, tak jak na balu nad balami, gdzie wiatr im śpiewał, amor grał, wieczór rozświetlił mrok gwiazdami, wtuleni w siebie, zasłuchani tańczą wśród nagich drzew parkowych, bezwstydnie w sobie rozkochani.
- Wiesz, co się mówi - powiedział, gdy wyszli z pokoju i ruszyli w stronę balu. - Pij, a będziesz spał, śpij, a nie będziesz grzeszył, nie grzesz, a będziesz zbawiony. Zatem pij, by zyskać zbawienie.
Opuściłam dom, wystrojona jak na bal. Miałam na sobie czarną wąską spódniczkę do kolan, elegancką bluzeczkę z guziczkami i buty na obcasie.
Dwóch milicjantów sprowadziło mnie po schodach. Reszta, z komendantem na czele, została w mieszkaniu, by dokonać przeszukania.
Własne oczy was okłamują, tak jak okłamywały was w tą noc na Balu Victory. Widzieć coś na własne oczy, jak to się mówi, nie zawsze oznacza widzieć prawdę. Trzeba patrzeć oczami rozumu, trzeba używać tych małych, szarych komórek!
© 2007 - 2025 nakanapie.pl