Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "samo sania", znaleziono 33

Kiedy nie ma się czego bać, tchórz może być tak samo odważny jak każdy inny.
Alekso, kiedy dama rzuci przekleństwem, to jest zdenerwowana, ale kiedy przeklina cały czas, to już nie jest damą.
(...) nasze myśli mogą mieć taką samą wartość: choć błędne, są w przecież w stanie dawać przyjemność. I na tym właśnie zasadza się cała poezja.
Wierz mi, większość z nich zrobi to samo: na zebranie wejdzie w nowej kreacji. Wybacz, cały dzień w tych samych rzeczach, to nie wypada.
Zdumiewa mnie, jak wielu z nas kroczy dzień po dniu przez życie, czując się lekko rozbici i samotni, otoczeni cały czas przez ludzi, którzy czują się tak samo.
Kawałek po kawałeczku traciłam samą siebie, bo nie potrafiłam już czerpać z życia tego, co dotychczas. Potrzebowałam więcej i więcej, pragnęłam odkryć wszystko to, co chowało się we mnie przez cały ten czas.
Umieram - szepnąłem I cały świat umarł. Stałem samotnie na brzegu morza, czując powiew bryzy. To samo miejsce, w którym byłem wcześniej, jakże jednak inne bez słońca i bez kwiatów.
Nie ma co, pierwszy budynek, który widzą Polacy przyjeżdżający do tego miasta, naprawdę mówi: Wiejcie stąd, póki pora, cały ten Zachód to pic, tutaj jest tak samo źle jak wszędzie...
To, że przełożony ma zawsze rację i nigdy nie jest niczemu winien, było niepodważalną zasadą, na której opierała się cała struktura policji i służb mundurowych w ogóle. Bo po co byłyby stopnie, gdyby posterunkowy był tak samo mądry jak aspirant?
Moje serce zostało złamane. A tak właściwie to ja cała zostałam złamana. Brutalnie i boleśnie. Prawda była taka, że to wcale nie on złamał mnie, tylko ja złamałam samą siebie, wierząc w coś, co nigdy nie było prawdziwe.
Pomyślałam i zrozumiałam, że nie powinnam się bać niepowodzenia, bo prawdziwa porażka to w ogóle nie spróbować. Jeśli nie damy szansy swoim marzeniom, niby jak mamy je zrealizować.
Inni koledzy roztrząsali niedawną przeszłość i zastanawiali się, za jakie grzechy mogą zostać oskarżeni i ukarani. I to samo czyniła cała Italia po nacjonalistycznym upojeniu faszyzmem; następnie od narzuconego konformizmu przeszło się do konformizmu zapewniającego przeżycie.
To moja rola, żebyś była cała i zdrowa. Tak samo jak poprzednio pilnowałem jego pleców za każdym razem, kiedy odwracał się tyłem do wrogów. Prawdę mówiąc, byłem równie wk*****ny jak on, kiedy mi powiedział, a potem pokazał co się stało.
Kiedy mamy obok siebie osobę zdecydowaną na nasze towarzystwo pomimo naszych słabości, chorób, a nawet upierdliwej skłonności do szukania dziury w całym, to już przez samą tę obecność dostajemy skrzydeł i cały świat otwiera przed nami możliwości, o które wcześniej nie ważyliśmy się siebie podejrzewać.
Nie prze­szka­dza mi, kiedy ktoś omył­ko­wo na­zy­wa mnie les­bij­ką. To zda­rza­ło się cały czas, gdy cho­dzi­łam za rękę z Jess, ale nigdy mnie nie ru­sza­ło. Lubię słowo „les­bij­ka”, tak samo jak lubię słowo „gej”. Są pięk­ne i praw­dzi­we, nawet jeśli nie mówią praw­dy o mnie – po­nie­waż mówią praw­dę o lu­dziach, któ­rych ko­cham.
Zaufanie. Prosty przykład: gdy koń ci ufa, nie zrzuci cię z siodła przy sześćdziesięciu kilometrach na godzinę. Zaufanie to odwaga. Jednak działa tak samo, jak w relacjach z ludźmi, wchodzi po schodach, a zjeżdża windą. Niczym zapałka, drugi raz jej nie zapalisz. Trzeba sobie zapracować na końskie zaufanie i pielęgnować je przez cały czas.
I po raz pierwszy od bardzo dawna pozwoliłam sobie na opuszczenie gardy i dałam się zamknąć w bezpiecznych ramionach. Płakałam, wyrzucając z siebie cały strach i żal. Płakałam za mamą, którą los tak niesprawiedliwie potraktował. Płakałam za siostrą, którą odnalazłam i po chwili straciłam. Płakałam nad samą sobą, bo byłam o krok od śmierci.
Gdy siedzę obok osoby z mojego pokolenia i mówię: "Czy pamiętasz to czy tamto?", słowa, których używam, dotykają pewnych wydarzeń w pamięci mojego sąsiada i powietrze między nami ożywa, zasłuchane i czujne. Kiedy zadaję to samo pytanie osobie z młodszego pokolenia, cała sytuacja przypomina rzucanie kamieniami w morze.
- Czy ten samobójca ma ręce związane za plecami? (...)
- Tak. Podobno sam je sobie związał.
- To możliwe?
- Owszem. Niełatwe, ale możliwe. I trzeba wiedzieć jak to zrobić. (...) oni wszyscy mieli ręce związane z tyłu. Cała piątka. Jedna osoba mogła wpaść na taki pomysł. (...) Ale żeby dokładnie to samo zrobiło pięć różnych osób? I każda z nich wiedziała, jak się taki węzeł wiąże?
To niezwykłe uczucie widzieć, jak w czasie konwentu wyewoluował cały ankhmorporski system. Po kilku godzinach od startu szef Gildii Kupców zdefraudował fundusze swojej gildii, żeby zapłacić za zamach na szefa Gildii Skrytobójców, którą zamierzał przejąć. Drugiego dnia zaczęły się pojawiać fałszywe pieniądze. To był niesamowite! Jakby samo Ankh-Morpork ożyło!
- Dlaczego cierpimy? - zażądał odpowiedzi.
- Przez alagai! - krzyknął Jardir.
Qeran odwrócił się i smagnął Abbana.
- Dlaczego Hannu Pash jest konieczna?
- Przez alagai! - wrzasnął Abban.
- Bez alagai cały ten świat byłby niebiańskim rajem spoczywającym w objęciach Everama - rzekł dama Khevat.
To uczucie było silne i mogło się okazać niebezpieczne, jak róża. Róże były piękne, pachniały upajająco i samym swoim wyglądem wabiły, by je zerwać, dotknąć ich. A potem okazywało się, że piękny kwiat ma kolce, które ranią boleśnie. Z miłością jest tak samo. Może ranić, jeżeli nie założysz rękawic, jak doświadczony ogrodnik. [...]Bo nie tylko kwiaty są istotne, ale cała roślina, jej łodygi i korzenie, sięgające głęboko w ziemię.
Jesteśmy uwięzieni w swoich małych bańkach i choć świat jest wielkim, intrygującym miejscem, ich ściany bronią nas przed nim. Że szkodą dla nas. Ale tak łatwo jest w nich tkwić, bo w rutynie jest coś uspokajającego. Dzień w dzień zawsze to samo. A kiedy ktoś nami potrząśnie, kiedy nasza bańka pryśnie, czasem trudno jest zrozumieć, ile nas przez nią ominęło. Możemy bać się tej nowej rzeczywistości. Niektórzy z nas próbują nawet na siłę do tej swojej bańki wrócić. Nie wiem, czy ja bym usiłowała wgramolić się do niej z powrotem, ale nie mogę zaprzeczyć, że do tej pory żyłam w bańce.
Zawsze, kiedy patrzyłam na gwiazdy, bałam się. Ich widok sprawia, że mam wrażenie, jakby moje życie było bez znaczenia. – Masz rację. Bo jest bez znaczenia. Tak samo jak moje i każdego na tym świecie. Kiedy ktoś żartuje sobie z dzieciaków z mojej klasy, zawsze pytam, czy naprawdę uważa, że jego życie jest więcej warte od życia któregokolwiek z nich. Koniec końców wszyscy jesteśmy mrówkami. – Nie jesteś zbyt poprawny politycznie, co? Powinieneś mówić, że życie każdego człowieka coś znaczy. – Życie mrówki coś znaczy, tyle że nie aż tak dużo, jak mrówka sądzi.
Nienawidziła go. Uczucie, które nosiła w sobie, było ogniste, zwierzęce, nieokiełznane.(...) Zaczęła rozumieć, dlaczego ludzie przyrównują nienawiść do miłości. Odczuwa się ją tak samo. Towarzyszy człowiekowi, gdziekolwiek się udaje, cokolwiek robi. Przyciąga do znienawidzonej osoby, podobnie jak miłość do obiektu uczuć, ale z zupełnie odwrotnych przyczyn. Spoglądając na ukochaną osobę, widzi się cały potencjał życia- przyszłość, która może się zdarzyć. Obiekt nienawiści przywodzi na myśl wizje zniszczenia- życia, które przeminęło. Tym co łączyło oba te uczucia, była zdolność popychania ludzi do straszliwych czynów.
Oby te złośliwości były mi wybaczone podczas rozpatrywania moje sprawy na Sądzie Ostatecznym. Bóg przecież widzi: formalnie należę do nowego pokolenia, lecz wciąż widocznie pozostaje homo sovieticus z niewydolnością gruczołu odpowiedzialnego za emisję wiary, nie mniej z szacunkiem odnoszę się do prawosławia i chrześcijaństwa w ogóle, tak samo jak do innych religii. Nie wiem co obraża tego i innych bogów bardziej - mój otwarty ateizm i etnograficzna wyniosłość, a może cały ten pompatyczny teatr, w którym miliony ludzi kiepsko odgrywa wiarę - czy to oglądając się na niebiosa, czy to na siebie nawzajem.
Starsze damy maszerowały skrajem, niosąc na plecach cały swój dobytek.
- Zaraza? - spytał Rincewind mężczyznę pchającego wózek pełen dzieci.
Pokręcił głową.
- To gwiazda, przyjacielu (...) Podobno zderzy się z nami w Noc Strzeżenia Wiedźm. Morza się zagotują, krainy Dysku pękną, królowie runą w proch, a miasta będą niczym jeziora szkła. Uciekam w góry.
- Czy to pomoże? - powątpiewał Rincewind.
- Nie, ale stamtąd będzie lepszy widok.
Na pewno każdy z was stracił w swoim życiu ukochaną osobę, nie pytam o więcej, wiem, jaki to jest ból, rozumiem wasz gniew, żal i wstyd. Ja właśnie to czułam, czułam, że zdradziłam siebie samą i Orlanda. On obdarzył mnie uczuciem, ja to odwzajemniłam, a później go zdradziłam i to wszystko stało się przeze mnie. Moja obecność w tym miejscu wszystko pogarszała, było coraz gorzej, bałam się, że każdy, kogo tutaj pokocham, od razu zostanie mi zabrany, w żadnym życiu nie miałam szczęścia do ludzi i do jakichkolwiek uczuć, nawet tutaj.
Wszystkie moje sny w ostatnim czasie były rozmazane, niepełne i bardzo niewyraźne, dzisiejszy był bardzo podobny, przebłyski z innego świata, dokoła zieleń, mały drewniany domek w lesie, śmiechy moje i kogoś jeszcze.
Opowiem wam, co czuje człowiek, gdy wie, że jest gotów na śmierć. Długo śpi, a kiedy się budzi, pierwszą myślą jest pragnienie, by móc wrócić do łóżka. Przez cały dzień nic nie je, ponieważ jedzenie jest czynnością, która go tu zatrzymuje. Sto razy czyta tę samą stronę. Przewija swoje życie jak kasetę wideo i widzi rzeczy, przy których płacze, widzi rzeczy, przy których się załamuje, ale nic, co skłoniłoby go do oglądania dalszego ciągu. Zapomina się czesać, myć, ubierać. A potem pewnego dnia dochodzi do wniosku, że zostało mu tylko tyle energii, by zrobić tę jedną monumentalną rzecz, i ogarnia go spokój. Nagle po raz pierwszy od miesięcy zaczyna liczyć chwile. Nagle ma tajemnicę, która rozjaśnia jego twarz uśmiechem i ludzie mówią, że wygląda wspaniale. choć czuje się jak muszla - krucha, gotowa rozpaść się na tysiące kawałków.
Podróż do bazy przeciąga się, poruszanie się między tunelami i pozostałościami świata jest bardzo ciężkie. Dziewczyna uważa, że złapała wirusa, który cały czas ją spowalnia. Jest osłabiona, przemęczona, ma wysoką temperaturę, wymiotuje i coraz gorzej jest jej podróżować. Kiedy resztkami sił docierają do bazy, dziewczyna jest bardzo szybko transportowana na salę operacyjną, gdzie zajmuje się nią profesjonalna obsługa lekarska. Jak się potem okazuje, dziewczyna jest w ciąży. Lucian, dowódca całej grupy, jest zaszokowany i bardzo zły, że między nią a Orlandem doszło do zbliżenia. Nie rozumie tego i uważa, że najlepszym rozwiązaniem będzie odsunięcie Orlanda od całej misji. Postanawia wysłać go na zwiady na odległe tereny, tak aby nie mógł szybko powrócić. Orlando zostaje mianowany kapitanem misji i dlatego nie może zrezygnować. Mężczyzna wie tylko, że dziewczyna jest w ciąży i musi ją zostawić samą w głównej bazie, a on wraz z ekipą wyrusza na nieznaną jeszcze misję. Żal i smutek, który pozostaje z dziewczyną, jest dla niej nieodłącznym elementem osamotnienia w obecności Kapitana, który bez przerwy bacznie się jej przygląda.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl