Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "serem za i", znaleziono 153

Aby powstał ser, mleko najpierw musi się zsiąść w wielkich zbiornikach.
Westchnął. Cały ten teren był jak ser szwajcarski telefonii - łączność ze światem raz występowała, a raz nie.
-Brzmi to jak nazwa, która kojarzy się z serem. Znaczy: funt dojrzałego rincewinda... dobrze się układa na języku.
– Cohen, ci ludzie są bardzo starzy.
– To sama śmietanka!
Rincewind westchnął.
– Oni są raczej serem, Cohen.
– Czyli – rzekł – to nie jest rodzaj sera.
– Nie, nadrektorze – zapewnił kierownik studiów nieokreślonych. – Rincewind jest rodzajem maga.
– Był – poprawił wykładowca run współczesnych.
– Nie ser. – Ridcully nie chciał zrezygnować ze swojej teorii.
– Nie.
– Brzmi to jak nazwa, która kojarzy się z serem. Znaczy: funt dojrzałego rincewinda... dobrze się układa na języku.
Wrócił do kuchni i otworzył lodówkę. W środku nie znajdowało się nic, co nadawałoby się do jedzenia. Kilka produktów było już po terminie przydatności, niektóre nawet bardzo. Przypomniał sobie, jak Kamila kupiła kiedyś ser Valbon. Zapytał, co to za ser, a ona odpowiedziała, że taki z pleśnią. No to teraz miał w lodówce chleb Valbon, kiełbasę Valbon i mleko Valbon.
Babcia Klimcia nie była moją prawdziwą babcią. Tylko tak na nią mówiłam. Przychodziła do nas co tydzień i przynosiła nam biały ser zawinięty w pieluchę.
W pewnym wieku człowiek zaczyna się robić obrzydliwy, a człowiek, którego skóra przypomina roztopiony ser, jest obrzydliwy po prostu.
Teraz już wiedział: byli prawdziwi. Któż mógłby wymyślić coś takiego? Owszem, jeden z nich wyglądał jak ser, który toczy się samodzielnie, ale przecież nikt nie jest doskonały.
(...) że musi namalować obraz. Dobrze mu idzie, mimo wszystko.
-Mimo jakie wszystko?
- Mimo że dwie tubki, jakich używa, zawierają pastę pomidorową i ser topiony.
- Powiedziałeś mu?
- Nie mogłem. Miał tyle entuzjazmu...
- Reszta obiektów dochodzi do siebie...
- Jeszcze raz ich nazwiesz obiektami, a skręcę ci, purwa, kark! Nie nazywaj nas obiektami. Nie jesteśmy myszami, które próbują znaleźć ser.
- Mirelle, kazałaś nam wjechać na tę górę tylko po to, żeby zwiedzić miejscowość, w której wytwarzają twój ulubiony ser?! (...) Co ci da, że zjesz go tutaj?
- Astrid, to jak pielgrzymka. Uszanuj moją religię, please.
Oceniam ludzi na dwa sposoby - pod kątem tego, jak traktują zwierzęta i co lubią jeść. Jeśli czyimś ulubionym daniem jest sałatka, wiadomo, że to zły człowiek. A jeśli coś z serem, raczej jest w porządku.
... wiąże swe życie z twoim życiem. Będę czuł twą radość i twój ból. Bez względu na dzieląca nas odległość, serem będziemy blisko w każdym czasie, w każdym miejscu, połączeni jednym duchem.
Zapełniałam zeszyt za zeszytem pomysłami na własną restaurację: gdy tylko goście usiedliby przy stoliku, na portugalską modłę podawanoby im ser, oliwki i marynowane warzywa, dzięki czemu mieliby co podjadać w trakcie przeglądania karty.
Co oznaczało, że według norm żywnościowych wielkich centrów czekoladowych w Borogrovii i Quirmie, ankhmorporska czekolada była formalnie klasyfikowana jako ser, a tylko dlatego, że miała niewłaściwy kolor, unikała zakwalifikowania jako zaprawa do kafelków.
Śmierć Szczurów rozejrzał się z zaciekawieniem. Z samej natury rzeczy, jego bardzo ważna praca zwykle prowadziła go na śmietniki, do ciemnych piwnic, we wnętrza kotów i we wszystkie te wilgotne dziury, gdzie myszy i szczury dowiadywały się wreszcie, czy istnieje Ser Obiecany.
Babcia jednak nie chciała synia oszukiwać. To dziwne, bo Mamę i ciocię zawsze oszukiwała. Kiedyś, jak były małe i przeszły na wegetarianizm, to babcia do kaszy gryczanej dodawała skwarki i mówiła im, że to biały ser. Mama od tamtej pory ma ograniczone zaufanie do babci.
- Ciało powiadam wam, chłopaki, jak alabaster! - cmoka wargami i głaszcze dłonią powietrze.
Lord nie wytrzymał i odezwał się:
- Tfu, psiakrew: alabaster! Pięty popękane! Między palcami gnój! Kolana jak szmergiel! Na pół wiorsty serem czuć! A on: a-la-bas-ter! Tfu, tfu!
Ludzie są niby jadło. Mnóstwo mieszczan robi na mnie wrażenie gotowanej wołowiny: sama para, żadnej soczystości, żadnego smaku (wypełnia cię natychmiast i jest chętnie jedzona przez cymbałów). Inni ludzie są jak białe mięso, słodkowodne ryby, wysmukłe węgorze z błotnistego dna rzeki, ostrygi (w rozmaitym stopniu słone), głowizna cielęca, owsianka na słodko. A ja? ja jestem jak ciągnący się, cuchnący makaron z serem, który musisz zjeść wiele razy, zanim w nim zasmakujesz. W końcu zaczynasz go lubić, ale dopiero kiedy mnóstwo razy poczułeś mdłości po zjedzeniu go.
,, (...) Wiadomość popłynęła w świat. Marcela się pożegnałą i popędziła zwiedzać fora miłośników psów. A Ola siedziła przy komputerze, bezmyślnie stukając palcem w monitor. Była pewna, że Łukasz zaraz jej odpisze, ale nic takiego się nie stało. Poszła do kuchni, zrobiła sobie kanapkę z białym serem i pomidorem. Wiadomości wciąż nie było. Wykąpała się - nadal nic. Gdy szykowała się spać, ciągle nie miała odpowiedzi. Rano, gdy tylko zadzwonił budzik, zerwała się i włączyła komputer, ale jej skrzynka odbiorcza była pusta. Sprawdziła ją po szkole, ale nic się nie zmieniło. Gdy następnego dnia po południu przyszła do niej Marcelina, aż zaniemówiła. Chwilę stała w progu, nie wierząc własnym oczom. Pierwszy raz odkąd się znały, widziałą, jak Olka płacze nie ze złości.
Żeby zrozumieć, dlaczego krasnoludy i trolle tak się nie lubią, należy się cofnąć daleko w mroki historii. Można ich porównać do kredy i sera. To bardzo dobre porównanie -jedno jest organiczne, drugie nie, ale też trochę pachnie serem. Krasnoludy żyją z tego, że rozbijają kamienie zawierające cenne minerały, a oparte na krzemie formy życia, znane jako trolle, to w zasadzie kamienie zawierające cenne minerały. W warunkach naturalnych godziny dnia spędzają w uśpieniu, nieruchomo - a nie tak powinien się zachowywać kamień zawierający cenne minerały, kiedy w pobliżu są krasnoludy. Krasnoludy zaś nienawidzą trolli, ponieważ kiedy już się znajdzie interesującą żyłę cennego minerału, nie chciałoby się, żeby kamień nagle wstawał i wyrywał komuś rękę tylko dlatego, że ten ktoś akurat walnął go kilofem w ucho.
Ein Wort der hohen Sprachkultur
klingt in noblen Ohren besser
als eins der Apothekerdose.
Ein Mann,
der gerne den Verstand gebraucht
und der Vorausblick zeigt,
den führt die kluge Umsicht
oft zu günstigem Ergebnis.
Ludzkie dusze też mają rozmaite cery; to, co pasuje do jednej, nie pasuje do drugiej.
Ludzie powinni mieć ambicje, powiedział do siebie Cery, przechodząc przez zrujnowana bramę.
liebste Liebe kann man leichter
fern entbehren, fern begehren
als nah begehren, nah entbehren.
Man löst sich eher von der fernen Liebe,
als sich der nahen zu enthalten.
Blada cera, czerwone rumieńce na policzkach i te oczy. Duże i smutne, błękitnoszare. Słyszał kiedyś, że każdy ma gdzieś swojego sobowtóra.
Wiele kobiet uważało go za wyjątkowo przystojnego, choć części z nich nie podobała się jego blada skóra, która kontrastując z czarnymi jak smoła włosami, wydawała się jeszcze bielsza i przez to cera stwarzała wrażenie niezdrowej.
die beiden Phänomene
Gemüt und ankerloses Schiff,
sie lassen sich recht gut vergleichen:
beide halten äußerst selten
den geraden Kurs,
sind oft vin ungeschützten Hafen,
bewegen sich heran und fort,
werden hin und her gewogt.
So treibt Begehren ohne Führung,
Gefühl der unbestimmten Liebe
dahin als ankerloses Schiff -
in genau der gleichen Weise!
© 2007 - 2024 nakanapie.pl