Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "starr na starr", znaleziono 53

żyjemy w oparach alkoholu i marihuany -kochankowie z placu st francois.
kocham wciąż za mało i stale za póżno -kochankowie z placu st francois.
- Stosy będą płonąć w imię Dobrego Boga, Gaju.
- To niemożliwe... Bóg by tego nie chciał.
- ... ale niektórzy jego słudzy tak.
- Stosy będą płonąć w imię Dobrego Boga, Gaju.
- To niemożliwe... Bóg by tego nie chciał.
- ... ale niektórzy jego słudzy tak.
czasami wchodzimy w cudze życie i chcemy z niego wyjść nie pozostawiając nic po sobie-kochankowie z placu st francois .
oboje zawsze wyczuwamy fałsz i zdrade drugiego ,jak byśmy byli jednością -kochankowie z placu st francois.
Na koniec wymówił dwa proste słowa, których nigdy nie zdołają do końca zdewaluować stosy złej literatury i złej wiary.
Porządek w szafie daje poczucie bezpieczeństwa. A równo poukładane stosy bielizny to jest to! Wyjęłam letnie rzeczy, przewietrzyłam, trochę przy tym wypiłam. Potem wyjęłam zimowe, też przewietrzyłam, wypiłam. To jest to!
Wiatr smagał mnie po karku, a niebiesko-żółty znak, pod którym stałam, dziwnie buczał ... Mimo że motel sprawiał wrażenie pogrążonego we śnie, znów, tak jak wtedy, kiedy przyjechałam tu pierwszy raz, poczułam ten dziwny dreszcz.
Jesteś warta każdej gwiazdy na niebie...
(...) pochodzenie nie ma wpływu na to, kim się stajesz.
Istniała różnica między potworem, a kimś, kto mógłby nim się stać.
- Jesteś moim światłem(...)
- A ty moją ciemnością.
Mam na­dzie­ję, że przez kilka na­stęp­nych dni sobie po­ży­ję: będę pa­trzeć, czuć, krzy­czeć, dra­pać i pło­nąć. Będę żyć krót­ko, umrę młodo i po­zo­sta­wię po sobie atrak­cyj­ne zwło­ki.
– Czy kie­dy­kol­wiek pró­bo­wa­łeś się zabić? Po jej śmier­ci?
– Nie.
– Dla­cze­go?
– To byłoby jak napisanie słowa „Koniec” na początku trzeciego aktu mojego życia. Zupełne zaburzenie kompozycji.
– Wiem, że karmienie się płonną nadzieją jest bolesne, ale może powinnyśmy...– powiedziała Cass. – Komu to szkodzi?
Ale ja wiedziałam, że nadziei nie można tak po prostu wybrać.
Zawsze wiedziałam, że smutek to rodzaj samotności, ale kiedy poszłam na studia, dowiedziałam się, że samotność to rodzaj smutku.
Mam już osiem i pół roku, więc mogę sama opiekować się Dani równie dobrze jak ktoś inny(...)
-Ale przecież musisz chodzić do szkoły- powiedział tata pełen wątpliwości- nie mogę zatrzymać Cię w domu, a poza tym jest to niezgodne z prawem. Nauczyciel będzie chciał poznać przyczynę twojej nieobecności, może o tym donieść burmistrzowi, a wtedy będziemy mieli poważne kłopoty.
" Nie ma sprawiedliwości, ale i tak o nią walczymy. Sprawiedliwość to ideał, lecz nie rzeczywistość. "
Książki były jej ocaleniem. W dzieciństwie miała półeczkę z ulubionymi książkami dziecięcymi, które kochała tak bardzo, że czytała je na okrągło. Jednak po pobycie w szpitalu, długiej podróży i wielu zimnych dniach na posępnych korytarzach Idlewild stały się one czymś więcej niż tylko wciągającymi opowieściami. Dawały życie, ich strony były równie ważne jak oddychanie.
Nawet teraz, siedząc na lekcji w klasie, Sonia muskała palcami pożółkłe strony podręcznika do łaciny, jak gdyby ich faktura mogła ją uspokoić. Pani Peabody rozwodziła się przy tablicy o koniugacji czasowników, a dziesięć dziewcząt wierciło się na krzesłach. (…) Sonia znała już ten materiał. Lata temu przebiła się przez podręcznik znacznie dalej; nie mogła nic na to poradzić. Idlewild nie obfitowało w książki. W szkole brakowało biblioteki, nie prowadzono zajęć z literatury, nie pracowała w niej życzliwa bibliotekarka, podająca „My Friend Flicka” z uśmiechem na ustach. Jedyne książki nadsyłali przyjaciele i rodzina, niektóre szczęściary mogły przywozić je z bożonarodzeniowej wycieczki do domu. Skutkiem tego w Idlewild każda książka, nieważne jak durna czy nudna, przechodziła przez setki głodnych lektury rąk, aż w końcu rozpadała się na pojedyncze kartki, które często wiązano razem elastyczną gumką, a później kolejne strony zaczynały ginąć w nieznanych okolicznościach. Gdy brakowało dostępu do jakichkolwiek innych pozycji, najbardziej zdesperowane dziewczęta sięgały po podręczniki.
Wojna jest najstraszliwsza, gdy walczy się o miłość.
Czy prawdziwy król zdoła odzyskać należny mu tron?
Nadszedł czas, aby pozbyć się wszelkich słabości
Poznaj mroczną stronę baśniowego świata.
Muminek wyobraził sobie, że jest Buką. Zgięty wpół posuwał się wolno przez stosy martwych liści, a potem stanął, rozpościerając wokoło siebie mgłę. Wreszcie westchnął i spojrzał tęsknie w okno. Czuł się najbardziej samotnym stworzeniem na świecie.
W programie partii nazistowskiej, przyjętym w 1920 roku, po dwóch pierwszych punktach połączenia wszystkich Niemców w jednych Wielkich Niemczech i zniesienia postanowień traktatów wersalskiego i w St.-Germain- zjawia się trzeci: ,, Żądamy ziemi i terenów dla wyżywienia naszego narodu i osiedlenia nadwyżki ludności".
To, że w pokoju piętrzyły się sterty ubrań, niedojedzone posiłki oraz stosy nieprzeczytanych gazet i czasopism, zupełnie jej nie przeszkadzało. Nigdy nie zwracała uwagi na bałagan. Prawdę mówiąc, pozwalała mu się otoczyć, tak jak pozwalała ogarnąć się rzece, kiedy szła popływać. Im większy bałagan panował w jej pokoju, tym bardziej czuła się chroniona i bezpieczna.
" Przenośnia, ale całkiem bliska rzeczywistości. – Walter zrozumiał, że Raphael kocha ten hotel. - Prawda jest taka, że istnieje pewna grupa docelowa, gotowa zapłacić mnóstwo pie niędzy za to, by móc na chwilę uciec od świata współczesnego"
"-To nie do końca gra, bardziej rodzaj pragmatyzmu nape dzanego siła woli. Postanawia być kimś szczególnym i jej się to udaje."
"Przekroczyliśmy granicę, to było oczywiste, ale później nikt nie potrafił dokładnie określić, gdzie ona leżała. A może każdy z nas miał inne granice czy też przekroczył tę samą w innym czasie?"
© 2007 - 2024 nakanapie.pl