Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "z xx", znaleziono 49

Dopiero w XX wieku medycyna poniekąd odzyskała rozsądek - za późno dla wielu cierpiących.
Albert einstein, największy uczony XX w. i jeden z najwybitniejszych umysłów w historii, znany jest przede wszystkim jako twórca teorii względności.
Jeden z najsilniejszych ruchów kobiet na początku XX wieku w tej części Europy działał na austriackim Śląsku. To historia niemal zapomniana...
Od przyjazdu Berzina liczy się początek gehenny, która pod nazwą Kołymy przejdzie, razem z Oświęcimiem, Treblinką, Hiroszimą i Workutą, do historii największych koszmarów XX wieku.
Już od czasu mojej pierwszej wizyty w latach siedemdziesiątych XX wieku, kiedy to zjawiłam się tu jako nadąsana nastoletnia uchodźczyni z ZSRR, od niedawna zamieszkała w Filadelfii, moja więź z Miastem Świateł była podszyta niepokojem i napięciem.
Autostopem podróżował po Polsce w latach 60. XX wieku mój tata. Miał specjalną książeczkę z kuponami, które zostawiał podwożącym go kierowcom. Ci, którzy zebrali największą liczbę kuponów, mogli liczyć na nagrody od państwa.
Wbrew temu, co głosiła nazistowska propaganda, najsilniej zintegrowaną mniejszością w Niemczech w XX wieku byli właśnie niemieccy Żydzi. Podczas I wojny światowej wielu Żydów wykazało się ogromnym patriotyzmem. Gotowi byli poświęcić życie dla kraju.
W latach pięćdziesiątych XX wieku w Hongkongu, wówczas brytyjskiej kolonii, doszło do politycznego trzęsienia ziemi. Kiedy komuniści przejęli kontrolę nad Chinami, uchodźcy (zwłaszcza z rejonu południowego) zaczęli licznie migrować do Hongkongu.
Rasizm, nienawiść do innych, pogarda i chęć ich wytępienia mają swoje korzenie w stosunkach kolonialnych w Afryce. Tam zostało już wszystko wymyślone i wypraktykowane na stulecia wcześniej, nim systemy totalitarne przeszczepiły owe ponure i haniebne doświadczenia do Europy XX wieku.
XX wiek jest uważany za najtragiczniejsze ze wszystkich stuleci, wszak nigdy wcześniej tylu ludzie zostało zbombardowanych, rozstrzelanych, powieszonych, nabitych na pal, utopionych, zakłutych i rażonych prądem, zanim zostali spaleni albo zakopani żywcem.
Jej babka zmarła w zeszłym roku w wieku stu jeden lat. Jedną z rzeczy, które kochała najbardziej pod koniec życia, była telewizja. Był to dla staruszki istny cud, drugi największy wynalazek XX wieku, zaraz po lodach dostępnych w każdym sklepie.
Cesarstwo Japonii w pierwszych dekadach XX wieku przeżywało boom demograficzny, którego skutkiem było przeludnienie wysp macierzystych. W oszałamiającym tempie rósł również potencjał gospodarczy kraju. To wywołało naturalne dążenie do ekspansji, której celem było zdobycie surowców i rynków zbytu.
Na samym początku swojej kariery, fraktale były traktowane jako matematyczne wyrzutki, stojące skromnie u boku intensywnie rozwijającej się matematyki na przełomie XIX i XX wieku. Niektórzy mianowali je nawet potworami ze względu na ich dziwaczne własności niepasujące do ówczesnych kanonów piękna w matematyce.
W przeciwieństwie do zwykłej oligarchii państwo monopartyjne pozwala na awans społeczny, ale tylko prawdziwym wyznawcom. Ta perspektywa szczególnie przemawia do ludzi, którzy w poprzednim systemie czy społeczeństwie nie awansowali. Już w latach czterdziestych XX wieku Arendt zwróciła uwagę na to, że autorytaryzm przemawia do ludzi odczuwających resentyment, mających poczucie, że nie odnieśli sukcesu.
Odwieczne pragnienie poprawy ludzkiej kondycji oraz przekraczania wbudowanych w nią ograniczeń jest niewątpliwie główną przyczyną rozwoju ludzkości. Homo sapiens, w przeciwieństwie do innych gatunków zwierząt, nie jest tożsamy ze swoją naturą biologiczną, potrafi ją kształtować i przekraczać. Debata jest stara jak świat, ale od lat 50. XX w., kiedy to Watson i Crick odkryli strukturę DNA...
Pierwsza powojenna dekada była dla polskiej archeologii niezwykle burzliwa. Nie był to okres jednorodny. Istnieje wyraźna różnica między drugą połową lat czterdziestych – czasami spontanicznej odbudowy, a zarazem krzepnięcia władzy komunistycznej, a przełomem lat czterdziestych i pięćdziesiątych XX w., gdy postępująca centralizacja i ideologizacja odcisnęły piętno na każdej dziedzinie aktywności, w tym archeologii.
Właściwie od ósmej dekady XX w. nie powstała żadna obszerna praca o przeszłości Żydów w diasporze, która w szczególny sposób ujmowałaby problem masowej przemocy wobec Żydów, w tym kwestię pogromu białostockiego. Nie ma tu miejsca, by szerzej omawiać powody takiej sytuacja, warto jedynie wzmiankować, że przyczyną mogły być trudności wynikające z polityki zimnowojennej, a także tworzenie się właśnie tzw. szkoły jerozolimskiej.
Absolutnie niedopuszczalna jest próba postawienia znaku równości pomiędzy programem Bejtaru a założeniami ideowymi nacjonalistów niemieckich czy włoskich. Członkowie Bejtaru głosili potrzebę odrodzenia narodowego Żydów, ale nie wykluczali przy tym pokojowej koegzystencji z żadnym narodem; nie postponowali żadnej grupy religijnej lub politycznej i nikogo nie chcieli eliminować. Tę różnicę mamy prawo uznać za fundamentalną, zwłaszcza, że wokół tych kwestii wyrosły największe tragedie XX wieku.
Jedną z doskonałych karier pragniemy przybliżyć Czytelnikowi, gdyż jest to wzorzec doskonały, jak z hostessy można zostać przedstawicielem narodu, a przy tym uchodzić za kompetentnego i mądrego człowieka. Karier, które rozbłysły, a swoim światłem przysłoniły masę uczynków i działań, które opłaciły się wszystkim, którzy w okolicy coś zaczęli posiadać. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich. Duża część potrafiła wykorzystać okres przemian i samodzielnie dorobić się majątku. To jednak przypadki bardzo odosobnione. Ofelia Tasiemiec, na którą znajomi mówili Ofcia, a wielbiciele Nana, prowadziła w latach osiemdziesiątych XX wieku GS w lokalnym Kurtowie. Zanim jednak tam trafiła, udzielała się w lokalnych koszarach, jako dance makabra nocnych parkietów. Znana też bardziej wtajemniczonym, jako „Wystrzałowa Lodzia” czy „Pupcia Żyleta”. Tam królowała bez przerwy przez dwie dekady.
Czytaj dalej
W latach trzydziestych XX wieku Ameryka przeżywała fascynacje eugeniką, pseudonauką, która obiecywała wzmocnić rasę ludzką poprzez wyeliminowanie „niezdolnych” z puli genetycznej. Obok „słabych na umyśle”, obłąkanych oraz kryminalistów, do owej grupy zaliczały się kobiety, które uprawiały seks pozamałżeński (uważany za chorobę psychiczną), sieroty, niepełnosprawni, biedacy, bezdomni, epileptycy, onaniści, niewidomi i głusi, alkoholicy oraz dziewczęta o zbyt dużych genitaliach. Niektórzy eugenicy zalecali eutanazję i rzeczywiście, dokonywano jej bez rozgłosu w szpitalach psychiatrycznych, na dziesiątkach ludzi, przez tak zwane „śmiertelne w skutkach zaniedbanie” lub też jawne morderstwa. W jednym ze szpitali psychiatrycznych w Illinois nowych pacjentów pojono mlekiem krów zarażonych gruźlicą, w przekonaniu, że śmierć spotka tylko tych niepożądanych. Zmarło aż czterech na dziesięciu tych pacjentów. Bardziej popularnym narzędziem eugeniki była wymuszona sterylizacja, uskuteczniona na mnóstwie nieszczęśników, którzy wskutek pecha czy niewłaściwego zachowania wpadli w ręce rządów stanowych.
Czytaj dalej
Od drugiej połowy XX wieku zapanował, i do tej pory ma się dobrze, tzw. paradygmat postmodernistyczny, w którym dyscyplina intelektualna nie jest rzeczą szczególnie mile widzianą. Wpisał się on przy tym wyjątkowo udanie w cywilizację konsumpcyjną z jej nachalną i wszechogarniającą reklamą w mass-mediach, bazującą na alogicznej sferze ludzkiej osobowości. W tej sytuacji niechlujstwo myślowe i będący jego emanacją bełkot werbalny staje się wartością pozytywną, zaś logika - uzyskuje status nieomal wroga publicznego. Dają się też zauważyć kłopoty z ustaleniem wzajemnego stosunku dwóch logik: logiki teoretycznej (logica docens) i logiki praktycznej, stosowanej (logica utens). Nie bardzo wiadomo, czy znajomość logiki przekłada się na umiejętność logicznego myślenia. Co ciekawe, decydenci od spraw edukacji nader często stoją na stanowisku platońskim uważając, że albo ktoś z natury, sam z siebie, potrafi porządnie myśleć (logika stosowana) i wówczas nie ma potrzeby zaznajamiać go z logiką teoretyczną albo też ktoś nie jest sprawny intelektualnie, a w tej sytuacji jakakolwiek teoria logiczna - podparta nawet ćwiczeniami sprawdzającymi - niewiele wskóra. Stąd m.in. bierze się niechęć do przywrócenia w szkołach średnich propedeutyki filozofii i logiki, a w szkołach wyższych -tendencja do ograniczania czy nawet eliminowania zajęć z logiki. Niewątpliwie świetlanym przykładem byłby tu okres II Rzeczpospolitej, kiedy to - za sprawą Szkoły Lwowsko-Warszawskiej - zwracano szczególną uwagę na kulturę logiczną; porządne i jasne myślenie było poniekąd naczelnym przesłaniem twórcy tej szkoły Kazimierza Twardowskiego:
Czytaj dalej
Nieważne przecież, czy czytamy coś w sieci, czy na papierze
Pan Marian uspokaja zebranych, że drodzy państwo, spokojnie, i tak wszyscy umrzemy, tylko najpierw trzeba wymierzyć karę dozorcy, bo koronawirus koronawirusem, ale sprawiedliwości musi stać się zadość w miarę szybko, bo dozorca jako pacjent zero może pierwszy umrzeć i tym samym uniknąć kary.
W sumie równiny jak równiny, Mazowsze też płaskie jak patelnia, więc ciężko powiedzieć, co jest równiejsze, można w ogóle nie zauważyć różnicy.
Przedmowa Kończący się w. XX charakteryzowało przekonanie o globalnym kryzysie ekologicznym, którego skutki ocenia się jako mogące zagrozić dalszemu trwaniu cywilizacji, naszego gatunku i życiu na ziemi w ogóle. Punktami zwrotnymi w widzeniu odmiennych niż dotychczas perspektyw rozwojowych były w przeszłości: * trwający przeszło 100 lat ruch nowoczesnej ochrony przyrody (konserwatorskiej) i wyrosły zeń ruch ochrony środowiska (sozologia), dążące nie tylko do ochrony zachowawczej przyrody, ale i do rozsądnego gospodarowania istniejącymi zasobami przyrody (1948 r. - konferencja w Brunnen - Szwajcaria); * raport Sekretarza Generalnego ONZ U. Thanta (1969 r.) "Człowiek i jego środowisko" - postulat zharmonizowania trendów rozwojowych biosfery i technosfery; * światowy kryzys paliwowy (1974 r.) i wybuch elektrowni jądrowej w Czarnobylu (1986 r.), które zwróciły uwagę społeczeństw na problemy granic wzrostu gospodarczego i ogólnie - na problem tzw. "ekologicznego stylu życia"; * Światowa Konferencja ONZ "Środowisko i Rozwój" w Rio de Janeiro (1992 r.) - ochrona różnorodności biologicznej i zasada zrównoważonego rozwoju (ekorozwoju). Ekorozwój, to uznawanie nadrzędności celów ekologicznych nad celami polityczno-gospodarczymi, to rezultat wyciągnięcia wniosków z ograniczonej adaptacyjności ekosystemów do warunków szybko zmieniającej się techno- i socjosfery. To postulat (znów!) zharmonizowania rozwoju gospodarczego z zasadami racjonalnej gospodarki w przyrodzie. Wreszcie - przyjęcie (przynajmniej teoretyczne) zasady nierepresyjności rozwoju społeczno-gospodarczego wobec biosfery. W ostatnich latach pojawiają się jak grzyby po deszczu rozliczne poradniki "sztuki przetrwania", poradniki medycyny niekonwencjonalnej czy naturalnej, poradniki "ekologicznego sposobu życia" (urządzenia mieszkania, ogrzewania, oczyszczania ścieków, urządzenie ekologicznego ogródka, dodam: "ekologicznych" butów i trumien a nawet - "ekologicznej defekacji" w warunkach naturalnych). Wszystkie te książki, broszury i czasopisma przygotowują jednostkę (względnie rodzinę lub inną wyodrębnioną małą grupę społeczną) do przejścia przez "szok przyszłości". Mówią one o możliwości alternatywnego rozwiązywania problemów życiowych w społeczeństwie stechnicyzowanym i zurbanizowanym. Przygotowują jednostkę do wejścia w "nowy wiek" ludzkości; mieszczą się też najczęściej w pojęciu Nowej Ery (New Age). Z drugiej strony społeczeństwo (uznawane za już poprzemysłowe) bombardowane jest informacjami o wydźwięku katastroficznym, głoszącymi kryzys całej biosfery. Niepostrzeżenie przeszło 100 lat trwający ruch nowoczesnej ochrony przyrody przekształcił się w ruch po części futurologiczno-katastroficzny, po części ostrzegawczo-planistyczny. Najdobitniej wyraża się to w postulacie ekorozwoju gospodarczego. Filozofia ekorozwoju jest hasłowym narzędziem teoretycznym na poziomie organizacji państwowych i ich stowarzyszeń, kontynentów, w ostateczności dużych grup społecznych. Najczęściej wpływ tej filozofii na politykę gospodarczą jest nieadekwatny do szumu informacyjnego jaki wokół siebie wytwarza. Niemniej, jest ona niekwestionowanym elementem krajobrazu intelektualno-społecznego przełomu tysiącleci. W dzisiejszym piśmiennictwie ekologicznym, tak chętnie odwołującym się do pojęcia "strategia ekorozwoju", jest - zdaje się - więcej "teorii" niż "praktyki". Różne "strategie ekorozwoju", nie są niczym innym, jak wykazem problemów do rozwiązania, którym towarzyszą z reguły ogólnikowe wskazania dróg prowadzących rzekomo do poprawy sytuacji. Są zaledwie koncertem życzeń zbożnych celów. Takie opracowania istniały i dawniej, tyle że wówczas używało się innych modnych słów. Tak jak określa to socjologia, istnieje do dzisiaj rozziew między poziomem świadomości jednostki ludzkiej i poziomem percepcji makrostruktur społecznych - przepaść częściowo wypełniona stanami pośrednimi, formułowanymi w obrębie poszczególnych grup zawodowych czy intelektualnych. Również współczesnej teorii ekorozwoju brakuje owych "ogniw pośrednich", moderatorów najczęściej radykalnie definiowanych sposobów rozwiązania przyszłych losów ludzkości. Przyszłość biosfery nie rozstrzygnie się w rezerwatach przyrody i parkach narodowych. Nie rozstrzygnie się też w ogniu efektownych "operacji ekostrategicznych" rozgrywanych na olbrzymich obszarach Globu. Przyszłość biosfery rozstrzygnie się na poziomie niższych struktur społecznych, terytorialnych, funkcjonalnych. Do podstawowych struktur szczebla pośredniego zaliczyć należy w naszych warunkach gminę. Od powodzenia przyjętej "polityki ekologicznej" w każdej gminie zależeć będą losy fauny i flory na przeważającym obszarze państwa. Niniejsza książka próbuje ocenić możliwości ekorozwoju na poziomie współczesnej gminy wiejskiej, jako podstawowej samorządowej jednostki terytorialnej. Jednostki, gdzie ledwie docierają echa oficjalnej "strategii ekorozwoju" i gdzie praktycznie cała ludność swą zapobiegliwą krzątaniną dowodzi, że bliższe są jej cele partykularne niż ekorozwój, pojęcie noosfery itp. konstrukcje filozoficzne. Przewrotnie też nie używam pojęcia "strategia". W odniesieniu do gminy pojęcie to brzmi szczególnie groteskowo. Gmina to typowy teren działań taktycznych, bez których żadna strategia się nie powiedzie. Jeśli zatem "strategia" oznacza "praktykę przygotowania i prowadzenia wielkich operacji i kampanii wojennych", to "taktyka" oznacza "teorię i praktykę rozmieszczenia oddziałów wojskowych, rodzajów broni, okrętów itd., manewrowanie nimi w ich wzajemnym odniesieniu do siebie i do nieprzyjaciela oraz używanie ich w walce". Jest to dalej "metoda postępowania, umiejętność używania rozporządzalnych sił dla osiągnięcia zamierzonych celów" (nb. brzmi to pragmatyzmem ale daleki jestem od odżegnywania się od tego zdeprecjonowanego określenia!). Przez swoistą przewrotność książka ta chce być właśnie poradnikiem "taktyki ekorozwoju" gminy. Uważam dalej, że sytuacja dzisiejsza da się porównać do stanu, w którym sztab dowodzący strategicznym ugrupowaniem wojsk odkrywa w przeddzień bitwy, że w kompaniach i bateriach nie widzieli na oczy "Regulaminu walki kompanii piechoty w natarciu", czy "Instrukcji strzelania artylerii naziemnej"! Pozostając nadal przy wojskowych terminach: strategia ekorozwoju Polski to szczebel operacyjny, taktyka ekorozwoju gminy to szczebel taktyczny (np. kompanii czy batalionu wojska). Oczywiście na skuteczność taktyczną np. baterii artylerii składa się znajomość nie tylko jednej, wspomnianej wyżej "Instrukcji" (ISAN). Oprócz znajomości odpowiednich regulaminów obowiązuje też rozeznanie w całości wiedzy o możliwościach zastosowania w bitwie artylerii. Każda gmina jest inna i każda w procesie ekologizacji musi posługiwać się specyficzną taktyką. Różna jest przecież taktyka kompanii spadochroniarzy, saperów czy baterii artylerii. Czasem będzie to taktyka "wojny elektronicznej", a być może czasem będzie trzeba posługiwać się (przez analogię) regulaminem z czasów Fryderyka Wielkiego. Zapewne czas dobrych "regulaminów" taktyki ekorozwoju gminy dopiero przed nami. Jak niewdzięczne i mało efektowne jest to zadanie - próbuję przedstawić w książce. Być może dlatego tak wiele mamy kandydatów na "generałów ekorozwoju", którzy nie posadzili jednego drzewa, ale za to z upodobaniem toczą papierowe kampanie ekologiczne. Niemiecki ekolog H. Remert tak kończy swoją "Ekologię": "Istnieją prawa chroniące nas przed znachorami i szarlatanami medycyny. Nic nas jednak nie broni przed szarlatanami ekologii, zaś ich liczba i wpływy rosną w tempie alarmującym. Ekologia jest nauką biologiczną. Bez solidnych biologicznych podstaw zalecenia ekologiczne i propozycje ochrony środowiska dla miast i gmin mogą być tylko szarlatanerią - szarlatanerią niebezpieczną, gdyż perspektywa szybkich i prostych rozwiązań jest bardzo kusząca." W swoim eseju nawiązuję do tego, zdając sobie w pełni sprawę, że niewiele moich pomysłów i interpretacji oscyluje na krawędzi szarlataństwa. Jeśli coś mnie chroni przed tego rodzaju postawą, to przekonanie, iż w ekologii gmin nie ma rozwiązań "szybkich i prostych". Oleg Budzyński
Czytaj dalej
Po co używać stosowanych powszechnie od połowy XIX wieku wind, skoro można korzystać ze schodów powstałych w starożytnej Mezopotamii?
Po prostu szkoła, do której chodzisz, to instytucja rodem sprzed dwustu lat, która traktuje cię tak, jakbyśmy nadal żyli w XIX wieku.
Od starożytnej Grecji aż po wiek XIX medycyna wyrządzała ludziom więcej złego niż dobrego, bardziej szkodząc, aniżeli pomagając.
- Mój ex też twierdził, że ma wobec mnie uczciwe zamiary. A potem się okazało, że ma charakter niczym syn diabła i motopompy - wypaliłam szczerze.
Od połowy XIX wieku w Wielkopolsce powstało wiele niemieckich, polskich oraz żydowskich warsztatów i fabryk naprawiających i produkujących nieskomplikowane urządzenia oraz maszyny rolnicze.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl