Wyszukiwarka

Czy chodziło Ci o: zajadlezjadlemzjadles ?
Wyniki wyszukiwania dla frazy "zajdler", znaleziono 16

Od kiedy zamiast prawdziwych kolorów zaczął widzieć czerwień, która przesycała i przygasała wszelkie inne barwy, wiedział, że już nigdy nie będzie tak, jak dawniej. Ale pogodził się ze swym nowym życiem, wiedząc, że prędzej czy później nadarzy się okazja do zemsty, a wtedy zapłacą wszyscy, którzy przyczynili się do jego losu.
Balmor, świecąc latarką trzymaną w drżącej ręce, rozejrzał się uważnie po opustoszałym miasteczku, jakby sprawdzając, czy jest na ulicy zupełnie sam. Jego mroczne, tajemnicze i pozbawione wyrazu oczy zwęziły się niebezpiecznie, szukając jakiegoś podstępu. Na ułamek sekundy ukryta pod czarnym kapturem twarz zwróciła się w kierunku okna po przeciwnej stronie ulicy, jakby doskonale zdając sobie sprawę z tego, że ktoś się w nią wpatruje, po czym momentalnie obróciła się w stronę lasu. Długa peleryna, sięgająca krańcem ziemi, nagle załopotała na wietrze, kiedy starzec ruszył przed siebie, tonąc w gęstej mgle, otaczającej pobliskie drzewa.
Zewsząd otaczał go mrok. Jedyne światło sączyło się z ulicznych latarni, których nikły blask nie był w stanie się przebić przez ciemną zasłonę nocy. Chłodne powietrze przyjemnie muskało mu skórę, ale każdy silniejszy powiew wiatru sprawiał, że po jego plecach rozchodziły się zimne dreszcze. Wszechogarniająca pustka i niczym nie przerwana cisza budziły w nim lęk, lecz rodząca się w duszy determinacja nie pozwalała mu się zatrzymać.
I kto ma to twoim zdaniem zrobić? – spytał. – Cajdler, co to koronawirusa nawet złapać nie potrafił?
Wiktor nadal nie potrafił w pełni ocenić tego człowieka (...) Intuicja śledcza podpowiadała mu jednak, że gdyby przyszło co do czego, Cajdler nie potrafiłby złapać nawet koronawirusa.
Bo w pierwszej kolejności ratuje się osobę, którą się kocha.
Raz się żyje, ale za to rzyga się więcej razy
Zawsze marzyłem o chwili, w której Luke w końcu zacznie być rozsądny, a gdy już do tego doszło, okazuje się, że rozsądek jest ostatnim, czym powinien się kierować.
- Kochasz go? - wydusiłam przez zaciśnięte gardło.
Gwen spojrzała na mnie z obojętnością, jakbyśmy rozmawiały o pogodzie.
- Może.
- To nie jest żadna odpowiedź! - wrzasnęłam, tracąc nad sobą kontrolę. - Kochasz albo nie. Nie pogrywaj ze mną, do cholery.
Chyba jeszcze nigdy w życiu nie czułam się tak zagubiona i zraniona. Niewiele brakowało, a powiedziałabym mu, co czuję. Zdradziłabym wszystko, co w sobie trzymałam, a on teraz szydziłby ze mnie, śmiejąc mi się w twarz.
Sama byłam sobie winna.
Nie chcę związku, jeśli nie mogę być w nim z tobą.
Przez chwilę mieliśmy swoją własną nieidealną bajkę. On był księciem bez białego konia, a ja kopciuszkiem z dwoma butami.
- Boję się, że przez moje pojebane podejście do życia skreśliłem swoją szansę na prawdopodobnie jedyną znajomość, która nie opierałaby się na fałszu i korzyściach.
Vivian, umów się ze mną.
Chciałem ci pokazać, że nie jesteś dla mnie jakąś tam dziewczyną, która przewinęła się przez moje życie.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl