Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "zula", znaleziono 54

Erwan wsunął telefon do kieszeni i uzbroił pistolet. W tej sekundzie wydało mu się, że całym ciałem czuje, jak kula naciskana przez inne naboje przesuwa się do komory, Zaczął się proces śmierci.
Kiedy leżała na ziemi, wykrwawiając się, porywacz podszedł. Poczuła koniec lufy dotykający jej potylicy, zamknęła oczy i modliła się o śmierć. Czwarta i ostatnia kula odpowiedziała na jej modlitwę.
Każde dzieło sztuki czy pseudosztuki to kula, którą zmajstrował sobie inwalida i sprezentował zdrowemu światu, żeby jej używał (a zdrowy swiat dotąd nie miał pojęcia, że może chodzić o kuli).
Rozkrzyżowane ramiona, torsy jak klocki, oczy okrągłe jak dziury po wielkich kulach, a wszystko w barwach rdzy, która tu była czymś więcej niż kolorem- raczej rozpylonym lękiem chwytającym za serce.
Magiczna godzina to ostatnia część codziennej podróży słońca, sześćdziesięciominutowy spektakl na pożegnanie, kiedy złocista kula wisi tuż nad ziemią, świecąc na skos przez atmosferę, która barwi ją na czerwono, i wydłużając cienie.
Przód kurtki był podziurawiony czterema kulami z beretty i zakrwawiony, podobnie jak czarny sweter, który mężczyzna miał pod spodem. Dziury w swetrze odpowiadały tym czterem w kurtce na środku piersi. Nieco nad ranami miał wytatuowaną literę Z.
Co komu pisane, to go nie ominie – rzekł Krysa i splunął. – Tak i bat’ce pisana była lacka kula. Idź pomódl się za jego duszę. A jak nie chcesz modlitw klepać, to choć kwartę horyłki za niego wychyl. W Trechtymirowie go pogrzebiem.
Wielka bitwa. Ginie mnóstwo dzieciaków. Żołnierzy zresztą też. W pewnym momencie prostuję się i czekam, aż dosięgnie mnie kula. Nie mam pojęcia, dlaczego żadna mnie nie trafia. Nawet jak chcę umrzeć, nie jestem w stanie. Przeżyć. To jedyne, co mi pozostało.
Są rzeczy, które przynależą do przeszłości i których nie warto rozgrzebywać, bo tylko niepotrzebnie bolą. Wspomnienia blokują, nie pozwalają iść do przodu, żyć szczęśliwie, sprawiają złudne wrażenie, że wszystko jeszcze można odwrócić i naprawić. Przeszkadzają w stawianiu nowych celów i realizacji nowych marzeń, są jak kula u nogi.
Błyszcząca czerwona kula bujała się, migocząc odbijającymi się w niej światełkami. Strzeliłam w końcu tak mocno, że bombka spadła na podłogę i rozbiła się u moich stóp na setki małych i dużych kawałków, tworząc srebro-czerwony świąteczny deseń. Wzór mojego obecnego życia.
Reszta została. Trzeba było przecież opatrzyć rannego. Postrzał został zdezynfekowany sporą ilością spirytusu. To znaczy na ranę poszło w sumie niewiele, ale przecież wiadomo, że każda kula zostawia także w ciele troche różnego brudu i dlatego niezbędne jest odkażenie wewnętrzne.
Tylko debile wierzą w kulistość. Mówi się przecież "zwiedzić ziemię wzdłuż i wszerz", prawda? Mówi się! A mówi się "jak ziemia długa i szeroka"? Też się mówi! Powiedzcie, czy kula ma długość? A może ma szerokość? Oczywiście, że nie ma! To powiedzcie mi, jakim cudem Ziemia miałaby być kulą?
Zachód słońca był istotnie wspaniały. Czerwona kula górowała na błękicie nieba. Stali wpatrzeni w ten cud. Chmury zabarwiły się na pomarańczowo, a słońce wolno skryło się za nimi, świeciło coraz słabiej i słabiej, aż wreszcie znikło. Na niebie pozostała czerwona łuna.
- Mała Rybko- słyszę głos- czy to ty?
Znam ten głos. Pamiętam go z czasów, kiedy moje życie było wypełnione kulami, krwią, dżunglą i smrodem gnijącego mięsa. Uciekam od niego, uciekam jak niesiony wiatrem, nie chcę nawet wiedzieć, skąd dobiega. Biegnę, potykając się o własne stopy, biegnę ile sił w nogach...
Nie postępek, nie czyn, ale przekonanie serca jest miarą wszystkiego. Kto sercem czyni dobrze, zostanie nagrodzony, choć czyn jak kula został pchnięty przez nie kończący się łańcuch przyczyn. Również kara jest wynikiem nieskończonego szeregu przyczyn, kara spływa w usta czyniącego z ochotą zło, z ochotą, jak gorzka kropla z miecza Anioła Śmierci, niech Bóg nas ma w swojej opiece.
Śmierć jest czystą, destrukcyjną siłą, jak kula do burzenia murów. Uderza, niszczy twoje życie i zaczynasz je odbudowywać. Natomiast niewiedza - ta niepewność, ten cień wątpliwości - bardziej upodabnia śmierć do działania termitów lub innych niestrudzonych owadów. Zżera cię od środka. Nie możesz tego powstrzymać. Nie możesz odbudować swego życia, ponieważ niepewność wciąż będzie cię dręczyć.
Podczas krótkiej, gwałtownej burzy Mimbla cała się naelektryzowała. Iskry sypały się z jej włosów, każda najmniejsza odrobina puszku na rękach i nogach nastroszyła się i drżała. Jestem teraz naładowana drapieżnością - myślała. - Mogłabym robić nie wiadomo co, ale nic nie robię. Jak to przyjemnie robić to, na co się ma ochotę. Zwinęła się w kłębek na puchowej kołdrze, czując się jak mały, kulisty piorun, jak ognista kula.
Popatrz na mnie, próbuję ją zmusić siłą woli. Chcę wyciągnąć rękę i podnieść jej brodę, lecz w tej chwili ona, jakby czytając mi w myślach, sama zadziera głowę. Jej wzrok spotyka się z moim, język wysuwa się z ust i nerwowo oblizuje górną wargę. Całe moje ciało się spina, czując gorący, mocny przypływ pożądania , które uderza we mnie jak kula do wyburzeń.
Popatrz na mnie, próbuję ją zmusić siłą woli. Chcę wyciągnąć rękę i podnieść jej brodę, lecz w tej chwili ona, jakby czytając mi w myślach, sama zadziera głowę. Jej wzrok spotyka się z moim, język wysuwa się z ust i nerwowo oblizuje górną wargę. Całe moje ciało się spina, czując gorący, mocny przypływ pożądania , które uderza we mnie jak kula do wyburzeń.
Połączyły ich wszystkich kule odbierające im życie. Śmierć zrównuje ludzi. Nikt z tych, którzy troszczą się o to, by to miejsce było zadbane, którzy czasem zapalą tu świeczkę, nie czci tu niemieckiego bohatera wojny, nikt nie oddaje mu specjalnego hołdu. To ludzie pamiętają o tym, że tu leży człowiek. Człowiek żyje tak długo, jak pamiętają o nim inni. Osądziła go ta kula, która odebrała mu życie, pozostawiając jedynie martwe ciało, i nie ma żadnego powodu, by i to ciało, i miejsce jego pochówku mieć w pogardzie.
W którym miejscu zaczyna się kula?
Co na deser gotują dla króla?
Ile kroków jest stąd do Powiśla?
O czym myślałby stół, gdyby myślał?
Czy lenistwo na łokcie się mierzy?
Skąd wiadomo, że Jurek to Jerzy?
Kto powiedział, że kury są głupie?
Ile much może zmieścić się w zupie?
Na co łysym potrzebna łysina?
Kto indykom guziki zapina?
Skąd się biorą bruneci na świecie?
Ile ważą dwa kleksy w kajecie?
Czy się wierzy niemowie na słowo?
Czy jaskółka potrafi być krową?
Młody detektyw skrzywił się, wyobrażając sobie ten okropny widok. – Teddy do dzisiaj praktycznie nie chodzi i już nigdy pewnie nie będzie. Żaden implant, żadna operacja, szyny, czy co tam jeszcze wymyślą, nie zastąpi prawdziwego kolana. Wiesz co robi trzydziestka ósemka z kolanem trafiając w nie z odległości dwóch metrów? Obyś nigdy się nie dowiedział. Po czymś takim można co najwyżej kuśtykać o kulach do końca życia, a ból powraca regularnie i prawie nie da się go znieść. – Współczuję.
Nieznajomy patrzył na niego przenikliwym wzrokiem. - I tak, i nie – odparł – Jestem lekarzem i księdzem, czarownikiem i jasnowidzem. Przepowiadam przyszłość i odczytuję przeszłość. Feliks uśmiechnął się: - Na tym ja się już nie znam – mruknął. - Domyślam się, pan jest profesorem i pracuje na tutejszym Uniwersytecie - odpowiedział człowiek o kulach. - A ja pana mogę wprowadzić w inny świat, gdzie ślepi zaczynają widzieć, a głusi słyszeć. - A jak pan leczy ślepotę? – zainteresował się. - Za tymi skałkami jest jeszcze jedna szopa. W niej urządziliśmy świątynię, na miejscu- dawnych wykopalisk archeologicznych. Podobno znajdowano tu stare skorupy, drogie kamienie. Cudowne, czarne, uzdrawiające minerały. Im właśnie tutejsze źródło zawdzięcza cud uzdrawiania. Niech pan przyjdzie wieczorem. Ta niespodziewana propozycja zaskoczyła Feliksa. Zastanowił się. - Może i przyjdę. A jak jest z tymi ślepymi? Jak ich pan leczy? - Uzdrawiam – poprawił nieznajomy. - Nie leczę, tylko uzdrawiam. To różnica. Jak powiedziałem, w świątyni jest cudowne źródło. Sam je odkryłem i potem jeszcze pogłębiłem. Przyszła kiedyś do mnie ślepa kobieta i błagała o pomoc. Oczy miała tak zaropiałe, że od much nie mogła się opędzić. Prowadził ją wnuczek. Jak pan na pewno zauważył, tu chodzi dużo ślepców prowadzanych przez dzieci. Ślepcy opierają ręce na ich ramionach i tak oboje wędrują kilometrami. Przeważnie do miasta na żebry. Wielu się nie leczy, bo po co? Wtedy nie da się już żebrać. Skoro nie jesteś ślepym albo trędowatym, nikt ci nic nie da.
I wtedy zaczął mówić. O jego ucieczce, która jednocześnie była pogonią, wieczną, bolesną pogonią za nią. O jego szaleńczych wyprawach zwiadowczych w czasie pobytu w Iraku i Afganistanie. O jego ciągłym nadstawianiu karku za wszystko i wszystkich. O tym, jak leżał na pustyni, patrząc w gwiazdy i trzymając narysowany przez nią portret, płakał bezgłośnie, a łzy spływały mu po policzkach i wtapiały się w stygnący piasek. O jego modlitwach, aby w końcu trafiła go jakaś pieprzona zbłąkana kula, bo nie mogąc żyć przy niej, nic chciał żyć wcale. Potem przyszło opamiętanie, zrozpaczony wzrok matki, zatroskany wzrok ojca, którzy jedno dziecko już pochowali, a teraz patrzyli, jak ich jedyny syn powoli zatraca się we własnym szaleństwie. Jak wziął się w garść, decydując się na to, o czym od początku wiedział, że to jedno wielkie oszustwo. I oszukał siebie, ją, wszystkich dookoła. A teraz zranił tak wiele osób, stracił najlepszego przyjaciela i wiedział, że postąpił nie jak honorowy człowiek, którym był od zawsze, tylko jak ostatni drań i egoista. I to go też dobijało. Ale nie mógł inaczej, bo ona i Max byli dla niego najważniejsi na świecie. Gdy skończył mówić, Paulina przytuliła jego głowę do swych nagich piersi i głaskała jego ciepłe policzki. – Piotrusiu, Boże. Tak bardzo chciałabym cofnąć czas, ale nie mogę, nie potrafię. Jedyne co mogę zrobić, to dać ci tyle miłości i szczęścia, ile tylko jestem w stanie. Ty jesteś moim życiem, moją jedyną, wielką miłością, w którą wątpiłam, a która była mocna i niezawodna, tak jak ty sam. A ja to odrzuciłam. Uwierz mi, nie ma minuty, sekundy, żebym tego nie żałowała. Ale masz rację. teraz koniec. Teraz mamy siebie, należymy do siebie, od zawsze przecież, od momentu, kiedy wpadłam na ciebie w bibliotece, od tamtej chwili jesteśmy ze sobą złączeni. A teraz, przez Maxa, jesteśmy złączeni jeszcze bardziej. I już nic nas nie rozdzieli. I nikt – pocałowała go w usta, a wtedy on wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni, szepcząc jej do ucha: – Kocham cię, moja czarnowłosa dziewczynko. moja, tylko moja.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl