Avatar @SylwiaW

Sylwia

@SylwiaW
9 obserwujących. 12 obserwowanych.
Kanapowicz od 6 lat. Ostatnio tutaj około 16 godzin temu.
SylwiaW
Napisz wiadomość
Obserwuj
9 obserwujących.
12 obserwowanych.
Kanapowicz od 6 lat. Ostatnio tutaj około 16 godzin temu.

Cytaty

Cóż, aro­gan­cja, po­dob­nie jak pycha, kro­czy przed upad­kiem.
Ilia wpu­ścił nas do środ­ka na­chmu­rzo­ny, co nie od­bie­ga­ło od jego usta­wień fa­brycz­nych. Za­czę­ła­bym się mar­twić, jeśli otwo­rzył­by mi z sze­ro­kim uśmie­chem i stwier­dził, że cie­szy się na mój widok.
Na pewno jesz­cze wspo­mnę o roz­dro­żach, na któ­rych mo­głem wy­brać inny kie­ru­nek. Cie­ka­we, że jest ich aż tyle – na dro­dze do cze­goś złego za­wsze roi się od skrzy­żo­wań, zwrot­nic, bocz­nych ulic, a mimo wszyst­ko do­cie­rasz do czar­ne­go celu.
Śmierć jest tym, co przez całe życie masz na końcu ję­zy­ka.
Wojna to osełka zdolna zeszlifować rozum i człowieczeństwo.
Moje dziec­ko, jed­ne ło­dzie wy­pły­wa­ją na oce­an, inne są prze­zna­czo­ne do pły­wa­nia po rze­kach. Są jesz­cze ta­kie, któ­re mogą po­pły­nąć, gdzie tyl­ko ze­chcą, po­nie­waż za­wsze tra­fią z po­wro­tem do domu.
Jak się oka­zu­je, kie­dy nie mu­szę ana­li­zo­wać i cen­zu­ro­wać ka­żde­go wy­po­wia­da­ne­go zda­nia, zo­sta­je mi wi­ęcej ener­gii. Wy­cho­dzi na to, że kłam­stwa w ka­żdej po­sta­ci są sza­le­nie wy­czer­pu­jące.
Gdy­by na­sza spo­łecz­no­ść była ran­nym pa­cjen­tem, FBI naj­chęt­niej prze­sta­wi­ło­by nam ko­ści. Albo jesz­cze le­piej – do­ko­na­ło am­pu­ta­cji. Myk, i po pro­ble­mie. Do­strze­ga­ją tyl­ko ranę, nikt oprócz mnie nie wi­dzi ca­łe­go czło­wie­ka.
Kie­dy ko­chasz ko­goś, ale nie lu­bisz ja­ki­chś rze­czy z nim zwi­ąza­nych, po ode­jściu tej oso­by strasz­nie kom­pli­ku­je to wspo­mnie­nia.
.„Cie­ka­wo­ść to pierw­szy sto­pień do pie­kła, Dau­nis” – po­wie­dzia­ła. „Ow­szem, ale za­spo­ko­jo­na cie­ka­wo­ść to krok w prze­ciw­nym kie­run­ku” – za­ri­po­sto­wał bły­ska­wicz­nie wu­jek Da­vid. Zwy­ci­ężył przez za­sko­cze­nie, a nie przez siłę.
– Przez całe twoje życie trzy­ma­ją cię na uwię­zi – mówi – by nie na­ru­szyć po­rząd­ku świa­ta. Ale przy­ku­ty łań­cu­chem pies myśli tylko o swym nie­szczę­snym po­ło­że­niu i krę­pu­ją­cych go oko­wach. Mogą po­zba­wić twe ciało jego mocy, ale nie są w sta­nie we­drzeć się do twej głowy.
Za­pew­ne. Lecz nigdy nie ośmie­lą się wy­gło­sić swo­ich wąt­pli­wo­ści w obec­no­ści tana. – Za­iste, męż­czyź­ni są szcze­rzy tylko wów­czas, gdy szep­czą mię­dzy sobą.
Oj­ciec uczy ją, by za­rzu­ci­ła zwy­czaj za­da­wa­nia pytań, po­nie­waż od­po­wie­dzi, jakie otrzy­ma, mogą nie być szcze­re. Nawet naj­nud­niej­szy chło­pak sta­jen­ny po­tra­fi wy­my­ślić prze­ko­nu­ją­ce kłam­stwo, jeśli w ten spo­sób zdoła unik­nąć cię­gów. Praw­da kryje się wśród szep­tów, ukrad­ko­wych spoj­rzeń, za­ci­śnię­tych szczęk czy pię­ści. A po cóż kła­mać, kiedy nikt nie słu­cha?
Oto mój ostatni zaadresowany do ciebie list miłosny. Niektórzy mogliby go nazwać wyznaniem. Chyba jedno i drugie to forma delikatnej przemocy - uwieczniać tuszem coś, co wypowiedziane głośno, spopieliłoby powietrze.
– A na czym po­le­ga róż­ni­ca? – Mię­dzy szczę­ściem a za­do­wo­le­niem? Och, tu mnie masz, pani. Nie­ła­two ująć to w słowa. Za­do­wo­le­nie jest sta­nem ducha i ciała, kiedy jedno po­zo­sta­je z dru­gim w har­mo­nii, nie ma mię­dzy nimi roz­dź­wię­ku. Duch jest spo­koj­ny, ciało rów­nież, i wy­star­cza­ją sobie wza­jem­nie. Na­to­miast szczę­ście to coś ulot­ne­go… zda­rza się może raz w życiu… i przy­po­mi­na eks­ta­zę.
– A więc na­praw­dę można stać się kimś innym. – Ja prze­ko­na­łem się, że tak.
To za­brzmia­ło tak dziw­nie, gdy usły­sza­łam, że ktoś inny na­zy­wa go Maxem: jasny od­prysk nie­szcze­ro­ści na nie­ska­zi­tel­nym płót­nie spo­wie­dzi. Jego praw­dzi­we imię było je­dy­nym szcze­gó­łem, który po­mi­nę­łam.
Po­tra­fisz być obiek­tyw­na w spra­wach, na które więk­szość z nas nie ma wpły­wu. Jak po­wie­dzia­łaś, do­ce­niasz mi­łość. Mo­żesz się nią cie­szyć, ale po­nie­waż jej nie pra­gniesz, nie kon­tro­lu­je ona two­je­go życia.
Mar­si­lia wła­śnie mnie prze­pro­si­ła. Pie­kło chyba do­świad­czy­ło ja­kiejś gwał­tow­nej zmia­ny kli­ma­tu!
Gra­ni­ca po­mię­dzy czar­nym i bia­łym jest tam, gdzie się ją za­zna­czy.
W przy­pad­ku war­to­ścio­wych człon­ków „wspól­no­ty na­ro­do­wej” sa­mo­bój­stwo, utrzy­my­wa­li na­zi­ści, po­win­no być jed­nak za­ka­za­ne, po­nie­waż wola na­ro­du bie­rze górę nad wolą jed­nost­ki – zgod­nie z na­zi­stow­ską man­trą, że „dobro wspól­ne ma pierw­szeń­stwo przed in­te­re­sem wła­snym".
Bo Le­wi­dow­skie­go tylko trum­na wy­pro­stu­je, więc nie ma co tra­cić ner­wów.
Bę­dzie na­rze­kał, ale nie od­mó­wi. Na­rze­ka­nie było przy­wi­le­jem ro­dzi­ny, pomoc – obo­wiąz­kiem.
Nie cho­dzi mi o to, by ją wskrze­sić. Spra­wie­dli­wość nie przy­wra­ca zmar­łych do życia, biały czło­wie­ku. Spra­wie­dli­wość jest aktem.