Top 10 największych absurdów w literaturze dla kobiet

Autor: dominika.nawidelcu ·6 minut
2020-08-24 21 komentarzy 30 Polubień
Top 10 największych absurdów w literaturze dla kobiet

Uprzedzam, będzie bolało! Bo hasło „literatura dla kobiet” to taki wytrych dla historii, w których fabularne absurdy stanowią synonim dla zwrotów akcji. Jeśli czytaliście chociaż kilka książek z tej kategorii, to… jakbyście znali je wszystkie. Przynajmniej te topowe i bestsellerowe w dużej mierze skupiają się na „przecieraniu” utartych szlaków i powtarzaniu schematów. Jakich?


1. Rzuć wszystko i jedź na wieś. Najlepiej nad rozlewisko.

Po ogromnym sukcesie „Domu nad rozlewiskiem” rynek został dosłownie zalany tytułami o podobnym przesłaniu. Mąż o ciebie nie dba? Dzieci nie odrabiają pracy domowej, a kot parska bez powodu? Kup dom! Najlepiej na zadupiu! To jest rozwiązanie każdego życiowego problemu. Chociaż przeczytałam takich historii więcej, niż to wskazane, nadal nie rozumiem na czym polega ten fenomen. Może chodzi o to, że dopiero daleko od cywilizacji człowiek orientuje się, jak miał dobrze? I czym prędzej wraca do miasta? Nie, nie, oczywiście, że w książkach tak się nie dzieje. Tam odnajduje się pomocną społeczność, sens życia i prawdziwą miłość. No wiecie, mąż został w mieście. I generalnie był tym złym.

Motyw sielskiej wsi kusi większość autorek. Nie uchowała się przed nim nawet moja ulubiona autorka Krystyna Mirek, która w „Świątecznym sekrecie” na wspomnianą sielską wieś wysłała nastolatkę. Przyjemność poznawania fabuły lekko zagłusza to, że a) nikt nie chciał dziedziczyć domku (jesteśmy w Polsce, kto odrzuca spadek?) b) dziewczyna ma naście lat, nigdy nie mieszkała sama i nagle wprowadza się do domu ogrzewanego kominkiem c) w środku zimy d) wciąż chodzi do oddalonej o wiele kilometrów szkoły. No ale wiecie… wszystko jakoś się ułoży. Przecież musi.

2. Bo ja jestem, proszę pana, na zakręcie

Kiedy czytam o tym, jak według książek rozwija się związek to… czuję się co najmniej staro. Prawie zawsze mam ochotę dodać drżącym głosem „za moich czasów to…”. Bo spójrzmy prawdzie w oczy. Większość powieści łączy ze sobą ludzi w mało wyszukany sposób, pakuje do metaforycznego łóżka (które zazwyczaj bywa każdym innym meblem, a niekoniecznie łóżkiem), wysyła na wakacje, a czasem nawet do banku po kredyt, a następnie stawia bohaterkę przed niemożliwym wręcz wyzwaniem „jak mam mu powiedzieć, że go LUBIĘ” albo „czy ja go LUBIĘ?”. Serio? Kiedyś to wystarczyło dwa razy skoczyć na kawę. I było oczywiste. Czekam na moment aż po odchowaniu dzieci ludzie będą się zastanawiać nad tym, czy coś do siebie czują.

3. Cienie i cienie macierzyństwa

Ponoć kiedyś macierzyństwo reklamowane było jako przyjemne i naturalne. No to mamy trend odwrotny. Po przeczytaniu wielu szczerych tytułów, który chcą przełamać stereotyp idealnego rodzicielstwa, wiem jedno, lot w kosmos to pikuś. Co więcej, zupełnie nie dziwi mnie ten niż demograficzny, a te wszystkie uświadamiające powieści z pewnością mają też uboczne działanie antykoncepcyjne. W sumie powinni o nim uprzedzać na okładce.

4. Miłość aż po rozwód

Jeśli historia zaczyna się od opisu udanego małżeństwa to wiedz, że rozwód już się zbliża. Nie zliczę ile razy miałam nadzieję, że akurat ta powieść nie potoczy się w ten sam sposób. Ale nie… to zazwyczaj wygląda tak samo. Albo mamy udaną scenę z życia rodzinnego a ona znajduje dowody zdrady, albo… od razu znajduje dowody zdrady. Generalnie małżeństwo to zło. Dlatego bohaterka zawija manatki, jedzie nad rozlewisko i w przeciągu kilku następnych stron pakuje się do łóżka innemu, by potem zastanowić się jak mu powiedzieć, że go lubi.

5. Przyjaźń nie jedno ma imię, ale… nie w literaturze

Każda, dosłownie każda bohaterka ma swoją przyjaciółkę, do której leci się wypłakać po odbębnieniu punktu czwartego. Zazwyczaj to szalona singielka, a ostatnio w średnim wieku. No wiecie, w końcu co druga z nas przyjaźni się z Samanthą z Seksu w Wielkim mieście. Czy można się kolegować z mężczyzną? Oczywiście, ale on obowiązkowo musi być homoseksualistą. W innym przypadku zacznie romansować z naszą bohaterką, która przecież (z racji przyjaźni) powinna go lubić, ale i w to później zwątpi.

6. All You need is love

Ja wiem, fakt, że miłość wpisana jest w naczelną zasadę literatury kobiecej i jest to dogmat, z którym nie należy dyskutować. Czemu jednak ogranicza się tylko do tego? Niby nasza bohaterka zawsze ma dość facetów, stawia na rozwój, remont domku na wsi, ale w połowie książki o tym zapomina i znowu zastanawia się… tak, czy GO lubi.

7. To tylko biznes

Uwielbiam książki, w których tło stanowi własna działalność bohaterki. Jednak część autorów określenie „tło” traktuje zbyt dosłownie. Bo gdy czytelnik zaczyna się zastanawiać, jak to wszystko działa i czy interes bohaterki ma w ogóle rację bytu, to z reguły nie ma w tym nic z szarej rzeczywistości polskiego przedsiębiorcy. Pomimo początkowych trudności Ona zawsze wyjdzie na prostą i rozwinie nawet budkę z lodami w środku zimy. Na skutek szczęśliwych zbiegów okoliczności, oczywiście.

8. „Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi miłości”

W książkach, w których cała „zawiła” fabuła toczy się dookoła miłości zazwyczaj… niewiele mówi się o uczuciach (pomijając monologi wewnętrzne). Jednak dialog, to już sprawa większego kalibru, którą koniecznie trzeba odłożyć na wielki finał. Słowo na „K” jest wcześniej zakazane, i bynajmniej nie chodzi o przekleństwa. Tych można używać do woli.

9. Cała seria pomyłek…

Akcję jakoś trzeba nakręcić. Dobrze im razem? Lubią się? No, moi mili, nie może być tak pięknie. Koniecznie musi dość do jakiegoś nieporozumienia. Ona zobaczy, jak rozmawia z inną? Koniecznie! Zaraz potem uznaje za stosowne nie zapytać go z kim rozmawiał, spakować się i wyjechać w nieznane, po drodze wyłączając telefon! Mamy to! Teraz tylko czekamy na Nobla za oryginalną fabułę. No bo przecież na końcu (jak już włączy telefon, w końcu jakoś musi przeglądać fejsa) okaże się, że on gadał z siostrą! No jasne! Łzy i happy end. A podobno rozmowa to podstawa. Kolejna zasada zarezerwowana na wielki finał.

10. Cała fabuła na okładce

Jak zapewne zauważyliście, fabuła większości „babskich czytadeł” nie jest zakręcona niczym słoik. Swoją zawiłością bardziej przypomina autostradę, i to przejeżdżaną wiele razy. Mamy jeden wątek i jedziemy do celu. Dlatego gdy czytamy na okładce, że w tej oto wzruszającej opowieści Ziutek zdradza Magdę, po czym ona przez przypadek spotyka Mietka, jednak czy będzie w stanie na nowo uwierzyć w miłość, to jakbyśmy znaleźli się u celu zanim trzaśniemy drzewami. Tyle, że w przeciwieństwie do tej oszałamiającej metafory motoryzacyjnej, to akurat nie jest przyjemne doświadczenie. No wiecie, bo co takiego jeszcze może się wydarzyć? Madzię porwą obcy? Fajnie by było. Zazwyczaj jednak kobieta decyduje się na nowszy model lub wraca do swojego ślubnego, który na skutek konfrontacji z Mietkiem doznał życiowej przemiany i oto stanowi wzór męża rodem z poradnika o udanych związkach.

Tak oto wygląda moje top 10 największych absurdów w literaturze dla kobiet. Czemu nie ma nic o erotykach? Tam są takie perełki, że odłożyłam sobie ten temat na później. Tymczasem wy dajcie mi znać, czy też zwracacie uwagę na podobne rzeczy? A może irytują was inne absurdy? Koniecznie mi o tym napiszcie!

Dominia Róg-Górecka
× 30 Polub, jeżeli artykuł Ci się spodobał!

Komentarze

@Rudolfina
@Rudolfina · prawie 4 lata temu
Bomba, psze pani, bomba! Od razu pomyślałam, że warto by coś takiego napisać o polskich kryminałach. Oddaję pomysł za darmo 😎
× 14
@Edyta_09
@Edyta_09 · prawie 4 lata temu
Artykuł cudeńko :) Wątek z wyjazdem na wieś albo odziedziczeniem domu lub księgarni wytarty jak stare jeansy.
Dorzuciłabym jeszcze motyw mieszkańców wsi (do której przeprowadza się bohaterka), którzy są niezwykle pomocni i na każde zawołanie (osoby, którą pierwszy raz na oczy widzą). Często też pojawia się motyw jakiejś głęboko skrywanej tajemnicy z przeszłości, która uniemożliwia bohaterom wspólne życie.
× 11
@skazani_na_czytanie
@skazani_na_czytanie · prawie 4 lata temu
Mieszkasz na wsi?
@Edyta_09
@Edyta_09 · prawie 4 lata temu
Tak
@milena9
@milena9 · prawie 4 lata temu
Nawet bardzo poważnie zastanawiałam się, czy literatury kobiecej nie uczynić tematem pracy licencjackiej tak, żeby określenie na promotor płakał, gdy to czytał mogło się urzeczywistnić ;):). Bo nagle bohaterka ma pieniądze na odnowienie dworku/ pałacu zgodnie z charakterem epoki. I tak jakoś dziwnym sposobem ich wcale nie ubywa. Takie magiczne konto. ;):). I nawet konserwator zabytków nie potrzebny;):).
× 11
@jatymyoni
@jatymyoni · prawie 4 lata temu
Artykuł świetny,nic jednak dorzucić nie potrafię. Właśnie z tego powodu omijam literaturę kobiecą z daleka. Dla mnie to po prostu czytadła na które szkoda czasu. Raczej wprowadzają mnie w stan rozdrażnienia niż relaksu, nie Znoszę schematów. Chociaż dodałabym ostatnio modny temat. Kobieta, której mąż jest sadystą, znęca się nad nią psychicznie i fizycznie, może ją zdradzać. Natomiast na zewnątrz są przykładnym małżeństwem. Ona oczywiście ucieka i tak dalej i dalej. Jeszcze jeden, miłość wojenna, najlepiej gdy ukochany jest po przeciwnej stronie, może być też człowiekiem, który musi się ukrywać. Najgorzej, że ta literatura rozlewa się po wszystkich gatunkach. A więc po literaturze historycznej, ale także po literaturze fantasy. Tutaj najlepsza jest sierotka obdarzona jakimiś mocami. Świat się rozpada i tylko ona może go uratować. Oczywiście jest jeszcze on, który nie wiadomo, czy kocha, czy nie.
× 8
@Jagrys
@Jagrys · prawie 4 lata temu
Dorzuciłabym jeszcze jeden motyw, który w "babskiej" literaturze przewija się często i regularnie:
Młodzieńczo zauroczona główna zachodzi w ciążę (mniej lub bardziej od pierwszego razu), rodzice onego czy też sam ony zgłasza sprzeciw. Następuje burzliwe rozstanie i pieriepały różne.
Po latach główna z odchowanym pacholęciem spotyka Tego Jedynego, miłość bucha i w ogóle, na horyzoncie pojawia się były ony, Ten Jedyny jest spuszczany na bambus a główna w podskokach wraca w stęsknione objęcia prawowitego ojca dziecka. Koniec.
× 7
@Antytoksyna
@Antytoksyna · prawie 4 lata temu
Nic dodać, nic ująć. Paszcza mi się cieszy. Dobra robota :)
× 7
@JMG
@JMG · prawie 4 lata temu
Bo na wsi zawsze pięknie pachnie trawą, drzewkami, chlebem wyciągniętym z pieca. Krówki, świnki nie wydzielają żadnego zapachu...
Chciałabym, by było tak w rzeczywistości ;)
× 6
MA
@marakub · prawie 4 lata temu
Uśmiechałam się pod nosem czytając każdy punkt. To wszystko prawda co tutaj napisałaś ale nie zmienia to faktu że literatura kobieca jest często bardzo lekka, i fajnie się ją czyta np. na wakacjach;-) Pewnie dlatego, że nie jest jakoś szczególnie wymagająca
× 5
@Renax
@Renax · prawie 4 lata temu
Znakomity artykuł. I ta prowincja na pierwszym miejscu. Tak, to szczyt absurdów.
× 5
@Evita
@Evita · prawie 4 lata temu
Świetny artykuł. Kiedyś czytałam sporo takiej literatury, bo w sumie tylko taka była dostępna w naszej wiejskiej bibliotece, te dworki, pensjonaty, rozlewiska :) Teraz na szczęście jest większy wybór, młodsze panie bibliotekarki zamawiają więcej reportaży, biografii, czy ogólnie literatury faktu, więc typowe "babskie czytadła" raczej omijam z daleka.
× 4
@milena9
@milena9 · prawie 4 lata temu
chociaż z drugiej strony poruszają ważne społecznie problemy, jak przemoc domowa, molestowanie seksualne, czasy drugiej wojny światowej. A że otoczka niczym bajka? Cóż każdy czasem potrzebuje oderwać się od rzeczywistości. ;):).

× 4
@dominika.nawidelcu
@dominika.nawidelcu · prawie 4 lata temu
Tak, i takie książki pewnie nie łapią się na większość z tych punktów. Ten tekst dotyczy tylko najczęściej powtarzanych schematów, a nie wszystkich książek z tego gatunku ;)

Z literatury związanej z problemami polecam książki Magdaleny Majcher.
× 1
@Szarym.okiem
@Szarym.okiem · prawie 4 lata temu
Świetny artykuł :) Mnie chyba najbardziej irytuje punkt 5. Zawsze główna bohaterka ma najlepszą psiapsiółę. Zawsze.
× 4
@Airain
@Airain · prawie 4 lata temu
No bo musi się komuś zwierzać, przy okazji informując czytelnika o swoich rozterkach. Nie ma psiapsiółki - info leży.
× 5
@Patriseria
@Patriseria · prawie 4 lata temu
Co do punktu pierwszego. Zapraszam na moją wieś. Jeszcze nie zepsuje mi się lodówka, a sąsiedzi już wiedzą :D Coś w tym jest. Mnie dobija infantylizm, czy polskie autorki zapomniały rodzimego języka? Zdania składają jak dzieci w podstawówce, a ten ideał faceta to musi być maczo z przerośniętym ego i jeszcze jak rzuci kilka ku*ew, to już bożyszcze.
× 2
@Bookinka
@Bookinka · prawie 4 lata temu
Mamy to! Wszystko się zgadza. Nigdy nie byłam fanka literatury kobiecej, no nie moje klimaty. Przy okazji, dziewczyno, jakie ty masz lekkie pióro! Chciałabym przeczytać twoją książkę, bo z taka lekkością pisana i postrzeganiem literatury kobiecej czuje, że to byłby hit! <3
× 2
@ksiazkiagi
@ksiazkiagi · prawie 4 lata temu
Czasem człowiek potrzebuje takiej przewidywalnej, czy nawet głupiutkiej książki żeby odetchnąć i odpocząć od trudów codzienności, jednak ile można wałkować te same tematy i motywy. Fajnie je wszystkie zebrałaś.Ja bym dodała jeszcze te zdesperowane singielki, dla których pogoń za portkami jest jedynym celem i sensem życia 😆
× 1
@dominika.nawidelcu
@dominika.nawidelcu · prawie 4 lata temu
Zdecydowanie! Wiele razy byłam krytykowana w komentarzach, że czytam tytuły mało ambitne i rozrywkowe :) i cały czas regularnie powtarzam, że czytam dla relaksu i po całym dniu z ustawami nie trafia do mnie nic „mądrego” ;)
Męczy mnie tylko wałkowanie tych samych tematów. Gdy czytamy piątą powieść o pensjonacie, to jest naprawdę przyjemnie, ale po piętnastej mamy już dość, nawet jeśli sam w sobie nie jest zły.

× 3
@Airain
@Airain · prawie 4 lata temu
Ad. 2.
× 1
@jatymyoni
@jatymyoni · prawie 4 lata temu
Dziękuję, w tym utworze jestem zakochana i mogę go słuchać na okrągło. Zresztą cały musical jest fenomenalny.
× 1
@Airain
@Airain · prawie 4 lata temu
Ja też go uwielbiam.
× 1
@Elfik_Book
@Elfik_Book · prawie 4 lata temu
To tak szczerze prawdziwe... :) Choć w sumie chyba nie przeczytałam tyle tego typu literatury, by z całym oddaniem przyznać, że wszystkie trendy zauważyłam – jednak bez wątpienia większość. I teraz tak myślę, że to przykre, że jesteśmy karmieni takimi stereotypami i schematami. Na pewno podobne absurdy i w życiu się zdarzają, ale są totalną rzadkością, więc o czym tu mowa... Nie o realiach. Tak przy okazji to samo określenie "literatura dla kobiet" bardzo mnie drażni. Bo kto ustala, co jest dla kobiet? Może akurat mężczyzna też uwielbia słodkie i romantyczne opowieści i wcale się tego nie wstydzi... Albo ja jako kobieta nie przepadam za romansami czy obyczajówkami i wolę oddać się szeroko pojętej fantastyce. Przy romansie znajdę dopiskę "dla kobiet", przy fantastyce osobiście nie przypominam sobie, bym taką widziała. Ale już schodząc z poważnych tonów, świetny artykuł i czekam z niecierpliwością na perełki z erotyków :D
@jatymyoni
@jatymyoni · prawie 4 lata temu
Mnie też drażni określenie "literatura kobieca" i omijam ją z daleka. Może czasami przegapię coś ciekawego, ale trudno. Niestety w literaturze fantasy też jest taki nurt. coraz częściej pojawia się jeden schemat, młoda, piękna obdarzona jakimiś mocami samotnie walczy ze złymi mocami i uratowanie swojego uniwersum. Oczywiście musi być i on w którym jest zakochana, a nie wie czy on kocha i czy nie będzie musiała wybierać. Dla przykładu: "Wojna lotosowa", "Serafina", "Dziecko Odyna",
@Elfik_Book
@Elfik_Book · prawie 4 lata temu
Czyli pod tym względem doskonale się rozumiemy :)
Oj tak, zgadzam się, że dokładnie ten schemat występuje w powieściach fantasy, choć akurat żadnej z wymienionych przez Ciebie książek nie czytałam. Początkowo bardzo mi się podobała ta wizja silnej kobiety/dziewczyny, która zostaje postawiona przed olbrzymimi trudnościami i musi sobie z tym poradzić. Dla mnie to był taki symbol silnego żeńskiego charakteru. Jednak teraz mam już całkowicie przesyt tych opowieści i wątek romantyczny często psuje mi całość...
× 1
@ewelcpd89
@ewelcpd89 · prawie 4 lata temu
Z całym szacunkiem... STEREOTYPY osoby, która romansów nie lubi. Może trzeba sięgnąć po coś z listy mniej znanych pisarek zamiast bazować na liście bestsellerów? 😉 Pozdrawiam 🌹 PS: ja nie cierpię kryminałów 😜
@dominika.nawidelcu
@dominika.nawidelcu · prawie 4 lata temu
A wręcz odwrotnie ;) literaturę kobiecą uwielbiam i bardzo dużo czytam. Pochłaniam wszystko, zarówno bestsellery jak i debiuty. Stąd też „materiał bazowy” pod tekst miałam duży. Podobny artykuł powstanie w kontekście również innych gatunków, ale w przypadku horrorôw nie mojego autorstwa bo takowych nie lubię i nie czytam ;)

Uwaga, serwowany produkt jest gorący, czyli zastrzeżenia i uwagi: ponieważ czytam bardzo dużo, piszę zarówno o perełkach, jak i wpadkach. Tekst dotyczy absurdów, które ja i wyłącznie ja najczęściej obserwuję. To nie jest stanowisko nikogo innego, ani portalu, ani grafików, ani innych autorów :)
To nie jest tekst o tym, co mi się najbardziej w literaturze kobiecej podoba ;) chociaż i taki pewnie powstanie ;) o świetnych tytułach, które serdecznie polecam, pisałam już nie raz.
To nie jest tekst o każdej książce z tego gatunku. To najwyżej felietonowa refleksja, ze niektóre motywu po zyskaniu popularności zaczynają być regularnie powtarzane.
To, że dana książka zawiera nawet 10 na 10 wskazanych powyżej absurdów nie znaczy, że nie ma swojego miejsca na rynku, ze jest niesatysfakcjonująca, czy po prostu „fajna”. Może być schematyczna i jednocześnie bardzo dobrze napisana, może dawać dużo przyjemności ;)
I najważniejsze, nie trzeba się ze mną zgadzać. Pozdrawiam serdecznie.
× 6
@skazani_na_czytanie
@skazani_na_czytanie · prawie 4 lata temu
Trochę na siłę ten artykuł
@lalkabloguje
@lalkabloguje · prawie 4 lata temu
Bardzo ciekawe zestawienie
© 2007 - 2024 nakanapie.pl