“Wydaje nam się, że jesteśmy czymś w miarę stałym, skończonym, pewnym, a tymczasem wszystko przez nas cały czas przypływa - powietrze, materia, woda. Jesteśmy tylko punktem przeładunkowym dla atomów. I dla zdarzeń, które się wokół nas dzieją.”
“W tym stroju i z tą maseczką na twarzy przypominała bardziej członka elitarnego oddziału do zadań specjalnych niż piosenkarkę z aspiracjami do bycia gwiazdą popkultury. Nikt nie powinien jej rozpoznać. Chwała pandemii, pomyślała.”
“Postarała się nadać swojemu głosowi ton, jakim mówią pewne swoich przekonań kretynki. Takie, z którymi niemożliwa jest żadna dyskusja.”
“Na rytualne komplementy nie ma potrzeby odpowiadać. Najlepiej jeśli, jak w tym przypadku, nie są do końca pozbawione podstaw.”
“Sława! Nam, zwykłym ludziom, wydaje się, że to tylko kawior i szampan, a tak naprawdę pewnie nie jest lekko, co?”
“Wyglądała jak karykaturalne ucieleśnienie ludowego wyobrażenia o prokuraturze.”
“Znowu spojrzał na nią w lusterku. Nie podobało jej się to. Te jego niebieskie, wpatrujące się w nią oczy. Mogła oczywiście zrozumieć, że człowiek, który spotyka osobę znaną dotychczas tylko z mediów jest jej ciekawy, ale mógłby się w nią aż tak nie wgapiać.”
“Sięgnęła do torebki i wygrzebała z niej maseczkę. Nałożyła ja na twarz. Ta głupia pandemia miała jednak, jak się okazuje, swoje dobre strony.”
“Wszystkie gazety, serwisy internetowe, telewizje i portale plotkarskie będą miały używanie. Na dzień lub dwa przebije nawet rozkręcającą się znowu pandemię. Zostanie w końcu pełnosprawną celebrytką, tak jak on tego chciał. Tylko z nieco innego powodu.”
“Tu było jej dobrze i to pomimo zesztywnienia i bólu karku. Tu było niebezpiecznie. Ten stan, mimo swoich niedostatków, mógłby potrwać jeszcze trochę.”
“– Ile to po człowieku zostaje niepotrzebnych rzeczy… Zbieramy to całe życie, obrastamy przedmiotami, a potem umieramy i nie ma z tym co zrobić.”
“Głowa, która tuż po przebudzeniu wydawała się go niemal nie boleć, postanowiła mu udowodnić, jak bardzo było to złudne wrażenie. Poczuł, jakby we wnętrzu czaszki rozhuśtał się dzwon Zygmunta, który bił właśnie na wybór nowego papieża.”
“Dominika wyjechała, został więc w domu sam. Dziś były urodziny jej ojca, a on nie dostąpił jeszcze zaszczytu oficjalnego przedstawienia rodzinie. Trochę go to irytowało, byli już razem ponad rok, a od trzech miesięcy z sobą mieszkali, najwyższa więc pora, by przestać go chować w szafie.”
“Z kretynami żyje się trudno, ale kłóci łatwo.”
“– Wiedza może pochodzić z różnych źródeł, nie tylko z bezpośredniej obserwacji – odparł Rozłucki. – Wiemy zadziwiająco wiele o różnych rzeczach, których nigdy nie widzieliśmy na oczy. – Albo wydaje nam się, że o nich wiemy – odpowiedział mężczyzna.”
“– Wie pan – odpowiedział – rutyna to jedna z gorszych rzeczy, jaka się może przytrafić aktorowi. Czasami trzeba ich wypchnąć z ich – jak to się teraz mówi? – strefy komfortu. – Nawet wbrew ich woli? – Co to znaczy wbrew ich woli? – Dyrektor wzruszył ramionami. – W sztuce nigdy nie było demokracji. Teatr to instytucja w zasadzie feudalna.”
“– Chcesz trochę? – spytała blondynka, wyciągając w jego stronę butelkę. – Nie, dziękuję – odparł. – Jestem w trakcie zamiany jednego nałogu na drugi. – Pokazał jej cygaro. – O, to ciekawe, dlaczego tak? – Bo to znacznie prostsze. Nałóg jest jak plomba, którą próbuje się zatkać dziurę w głowie. Można wyjąć tę plombę i poczekać, aż dziura zarośnie, albo włożyć w to miejsce inną plombę. To pierwsze jest trudniejsze i bardzo długo trwa.”
“Ale mogę ci pożyczyć z prywatnych pieniędzy. — A co, jeśli nie oddam? — Będziesz miał wyrzuty sumienia, spadnie ci samoocena i będziesz się czuł jak ostatnia szmata bez honoru. Chętnie za coś takiego zapłacę.”
“Bardzo się cieszę, tym bardziej, że wygrałem dzięki temu sam ze sobą zakład. — Co było nagrodą? – spytał Rozłucki, siadając na krześle przed biurkiem kolegi. — Eklerka na drugie śniadanie w naszym szpitalnym barku. Normalnie biorę jogurt. Muszę dbać o linię.”
“— Daj spokój! – Jego przyjaciel machnął ręką. – Jesteśmy przyzwyczajeni. To nie biblioteka, tylko przychodnia dla wariatów. Dzień bez chryi jest dniem straconym.”
“— Ja nie kłamię. — Ale nie mówi pan wszystkiego. — Mam do tego prawo. — Niecała prawda to kłamstwo. Dawanie fałszywego świadectwa. Pan je daje wobec siebie. — Literalnie rzecz biorąc, to przykazanie odnosi się tylko do bliźniego. „Nie dawaj fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu”. — Czyli przeciw sobie można? Można szkodzić sobie samemu? Nie jest to przypadkiem grzech? Skoro jesteśmy stworzeni przez Boga, to czy nie jest grzechem świadome szkodzenie jego dziełu? Ksiądz zastanowił się. — Nie, jeśli robimy to w dobrej intencji – odpowiedział. – Na przykład gdy narażamy życie, broniąc swojej rodziny, nie jest to grzechem.”
“Kobieta, która im otworzyła, ledwo przypominała tę, którą Rozłucki widział na pogrzebie Lesickiego. Włosy w nieładzie, podkrążone uczy, brak makijażu i wymięte, nieświeże ubranie – trudno było o bardziej przekonujący obraz żałoby.”
“– Widzę, że nie zasmakowała ci kawa u Jakubca – stwierdziła z uśmiechem Karolina. – Najlepsza, jego zdaniem. – Jak dla mnie była zbyt słaba. Lubię rzeczy mocne i intensywne w smaku. Espresso, whisky, anchois, kapary. Mam dość wysoki próg wzbudzenia. Potrzebuję mocnych bodźców, żeby coś w ogóle poczuć.”
“Puściła to mimo uszu, a on natychmiast pożałował, że to powiedział. To miał być żart, lecz przecież aż nazbyt dobrze wiedział, że żarty bywają często bezpiecznym sposobem na powiedzenie prawdy. Zwłaszcza takiej, do której sami nie chcemy się przyznać.”
“– Jak minął lot? – W porządku. Najpierw wystartowaliśmy, potem lecieliśmy, a na końcu wylądowaliśmy.”
“– Zauważyłeś, że szkoła w czasie trwania lekcji jest jednym z najspokojniejszych miejsc na świecie? – spytała Karolina. – A potem rozlega się dzwonek i nagle znajdujemy się w samym środku tornada.”
“Każde działanie, nawet nieracjonalne, ma swój powód. Nawet wariaci kierują się jakąś logiką, a ona przecież nie jest wariatką.”
“- Piękne wesele - powiedział - Można wręcz zaryzykować twierdzenie, że magiczne. Aż się nie mogę doczekać, co się tu jeszcze wydarzy. (s.114) ”
“Recepcjonista jest jak kapitan na mostku. Póki statek płynie prosto, nie ma zbyt wiele do roboty. Lecz na wszelki wypadek musi tkwić na posterunku. (s.72) ”
“To dlatego wesele jest tak niebezpiecznym czasem. Objawia się w jego trakcie sacrum, a ono bywa bardzo groźne. Otwierają się drzwi między światami i diabli wiedzą - nomen omen - co przez nie wejdzie... (s.72) ”