Było już o potworach z Australii, dna oceanów... ale i u nas są nie lada monstra. Jest taki minóg na przykład.
Żyje w rzekach i potokach górskich, czyli tam, gdzie jest czysto i dużo tlenu w wodzie. To coś jakby ryba, która potrafi wczepić się w inną rybę i tak sobie na niej żeruje. Jest kilka odmian minoga. Podobno najgorszy jest minóg karpacki.
Na pierwszym zdjęciu to chyba miniatura czerwia z Arrakis 😶 Czy te urocze zwierzątka to polska specjalność?
Europa środkowa z tendencją na wschód. U nas częściowo chroniony, ale na Ukrainie i w Rumunii, podobno, taki wędzony minóg to ceniona zagrycha :)
Rarytasik może i był, bo nie ma ości jak prawdziwa ryba, ale jest pod ścisłą ochroną, przynajmniej w Polsce.
W Polsce żyły smoki. I to nie bajka. Smok bowiem to oficjalna, naukowa nazwa pewnego rodzaju drapieżcy, którego szczątki znaleziono na Śląsku.
Ta ultraszybka maszyna do zabijania żyła jakieś 200 mln lat temu i charakteryzuje się dość masywnym łbem, w którym nie brakowało zębów. W bezpośrednim starciu ze smokiem, człowiek poszedłby w strzępy jak szmaciana lalka. Poniższy obrazek to smok podczas obiadu. Jego ofiarą padł inny polski dinozaur, lisowicia bojani, którą odkryto niedaleko smoka. Żyły w tym samym okresie.
Na Śląsku, niedaleko Lublińca 🙂 całkiem blisko mam.
Ale fajowe te dinozaury, dawaj Fredek jeszcze coś takiego!
Silesaurus opolensis - odkryty w Krasiejowie na Opolszczyźnie. Można też w Krasiejowie obserwować pracę paleontologów.
Ten smok wygląda zupełnie jak t-rex. Jaka jest między nimi różnica?
Wielkość i lata panowania. Nasz jest duuużo starszy. I ma konkretne łapska z przodu, podczas gdy t-rex miał jakieś tylko śmieszne kikuty. Ale nadrabiał za to paszczą. Smok nie miałby szans :)
Czyli t-rex wyewoluował z naszego smoka. Podoba mi się ta koncepcja😉
Jeszcze wracając do smoka, naukowcy ze Szwecji zbadali jego kupy, jak się okazuje, i w środku znaleźli całą masę kości, które należały do rożnych zwierząt. Oznacza to, że smok się w tańcu nie cackał i pożerał dosłownie wszystko rozdrabniając nawet najtwardsze elementy. Dziś robią tak hieny, a dawniej robił tak też i t-rex, co jeszcze bardziej przybliża naszego smoka do największego drapieżcy w dziejach. Trudno nie czuć dumy :D
Specjalnie dla Tanashiri więc, jeszcze trochę o polskich dinozaurach. Nie jest przypadkiem, że większość skamielin znajduje się na Śląsku. I nie chodzi tu wyłącznie o kopalnie. 200 mln lat temu teren ten wystawał ponad powierzchnię wody, podczas gdy reszta stanowiła obszar podmorski. Dlatego właśnie na Śląsku znajduje się takie szczątki i są one bardzo stare, To w zasadzie pradinozaury.
Jednym z nich był Silesaurus. "Malutki" gad, który poruszał się głównie na czterech kończynach. Prawdopodobnie żył w stadach i żarł wszystko, co spotykał na swojej drodze :)
Tak jeszcze o dinozaurach... Ci goście z Hollywoodu przeszli samych siebie...
https://www.imdb.com/video/vi485475097?ref_=hm_hp_i_9&listId=ls053181649
Moskit najlepszy. Dobrze, że te bestie wyginęły. Przynajmniej nam tego nie zawdzięczają.
Założę się o kilogram czosnku, że przynajmniej raz w życiu każdy z Was zastanawiał się, co żyje wewnątrz jelita pojedynczego termita. No to teraz już macie odpowiedź. I to w jakości 4K 😀
I na Mazowszu 200 mln lat temu harcowały dinozaury. W tamtejszej kopalni odkrywkowej znaleziono właśnie pamiątki po wielu istotach. "Mamy ślady pozostawione przez dinozaury biegnące, płynące, odpoczywające i siedzące na błotnistym osadzie" - mówi jeden z badaczy. Niebawem zapewne poznamy więcej szczegółów. A tymczasem rozglądajcie się uważnie, mazowszanie. Kto wie, co tam się u was czai za rogiem ;)
W gruncie rzeczy masz już ich sporo. Twoje kury pochodzą od dinozaurów. Bomba to zapewne krewniaczka samego t-rexa :)
Spoko. Jaśnie pan dziedzic z szabelką i w niedźwiedzim futrze pilnował porządku :)
Patu digua, czyli najmniejszy pająk na świecie. Dorosłe samce osiągają wielkość ok. 0,3 mm i trzeba mieć nie lada wzrok, żeby je zobaczyć. Samiczki są oczywiście nieco większe, bo muszą produkować jajeczka. To rzadki pająk i można go pomylić z młodzieżą innych gatunków. Póki co zidentyfikowano go wyłącznie w prowincji Valle del Cauca na zachodzie Kolumbii, terenu bardzo ważnego dla gospodarki ze względu na przedsiębiorczy kartel narkotykowy z miasta Cali.
Ja nie wiem, Fredek, znów przedawkowałeś czosnek, że pająki Ci w głowie? Już tak było fajnie, dinozaury, coś o wodnych zwierzątkach, to teraz znowu pająki... Jak żyć?? 🤪
Ta piękność to księżycówka amerykańska, zwana również ćmą księżycową. Ma limonkowo-zielone ubarwienie (jej larwy też są zielone) i biały brzuszek.
Co jest w niej najciekawsze to to, że nie ma paszczy (ust, szczęki) ani przewodu pokarmowego. Żyje około tygodnia i jej jedynym zadaniem jest dalsze powiększanie gatunku.
A tu macie filmik:
Gdyby Geralt z Riwii szukał czasem potwora, z pewnością mógłby rozważać tego tutaj koleżkę...
To wyrak upiorny. Podobnie jak inne wyraki, jest malutki i waży coś koło stu gram. Stwór przeważnie nocny, który skacze między drzewami, pożerając owady. Według niektórych uczonych może posiadać moce magiczne, dzięki którym porozumiewa się z demonami :)
Jako że jutro będę będę bez internetu, zróbmy na chwilę środę i porozmawiajmy o cudotwórczym robactwie :)
Są tacy, którzy widzą tu Maryję z Dzieciątkiem, inni zobaczą interpretację Żydówki z pomarańczami Gierymskiego, ale to tak naprawdę portret jednego z pasożytów, które żyją w naszym ciele i żerują na tkankach. Również w mózgu. Brzmi okrutnie, ale ten akurat pasożyt sprawdza się znakomicie w przypadku szczurów, którym szwankuje pamięć. Kalifornijscy uczeni przeprowadzili badania, w wyniku których szczury zainfekowane tym robactwem dużo łatwiej zapamiętały pewne rzeczy, a z czasem ich pamięć nie wietrzała jak u innych. To rodzi przypuszczenia, że być może owe pasożyty mogłyby pomóc ludziom z takimi chorobami jak alzheimer. Badania w tym kierunku trwają, choć Elon Musk już zapowiedział, że w przyszłym roku zamierza wszczepić w czyjś mózg elektronikę, która ma rzekomo ułatwiać życie. Niewykluczone, że i on znajdzie sposób na walkę z komplikacjami pamięci. I tu pojawia się dość zasadnicze pytanie: wolisz mieć w mózgu gang pasożytów czy kawałek mikroprocesora z fabryki w Tajwanie?
U mnie te pasożyty widocznie wybił koronawirus, bo pamięć się posypała i szwankuje do dzisiaj, a na poprawę jakoś się nie zanosi... 😟
Słyszeliście kiedyś o skrzypłoczach? Te istoty, zwane również mieczogonami, pojawiły się na ziemi około 450 milionów lat temu. Są starsze niż dinozaury. W zasadzie są jednym z najstarszych gatunków na świecie.
I co ciekawe - przetrwały ten czas w praktycznie niezmienionej formie. Niestety w środowisku naturalnym jest ich coraz mniej i obecnie skrzypłocze mają status gatunku narażonego na wyginięcie.
A to wszystko przez to, że ich krew - hemolimfa - jest wykorzystywana do produkcji testów medycznych na obecność bakterii. Skuteczność takiego testu jest tak wysoka, że wykorzystuje się je nawet w sondach kosmicznych.
No i 3,8 litra krwi takiego biednego skrzypłocza kosztuje około 60 tysięcy dolarów...
A, no i żeby nie było to istnieje syntetyczny odpowiednik skrzypłoczowej krwi, ale ludzie są jak zwykle beznadziejni. :(
Zgadzam się, ludzie są beznadziejni!
A z ciekawostek jeszcze dodam, że skrzypłocze są błękitno krwiści, i to dosłownie, ponieważ ich krew jest właśnie w tym kolorze. I tak bardzo pożądana przez człowieka, gdyż jest idealnie jałowa, nie zanieczyszczona żadnymi bakteriami czy patogenami.
Ten tutaj lisek to bardzo unikalne połączenie genów. Co ciekawsze jednak, to fakt, że na świecie z roku na rok przybywa entuzjastów hodowli lisów w charakterze zwierząt domowych. Zostało potwierdzone, że lisy się do tego nadają, chociaż niosą ze sobą zestaw wyzwań, z którymi musiałby się zmierzyć potencjalny właściciel. Niewykluczone, że jeszcze za naszego życia posiadanie lisa w domu stanie się tak powszechne jak posiadanie psa. Chcielibyście mieć takie stworka w domu?
Dzisiaj, w wieku 8 lat, odszedł dzielny szczur-saper Magawa. Pisałam o nim TUTAJ.
Uczcijmy minutą ciszy to dzielne stworzenie, które tak bohatersko ratowało ludziom życie.
Gdybym się zdecydował na jakieś zwierzątko w tej chwili, to bezapelacyjnie wygrałby szczurek (tarantula na drugim miejscu, jakby ktoś pytał).
Nie wierzę! Jack Russell??? One mają ADHD, wszystkie! No dobra, a na czwartym?
Podobno najlepiej jest brać od razu dwa Russelly, żeby sobie wzajemnie dawały wycisk. Wtedy będzie z nimi więcej spokoju :)
Na czwartym byłby jeż pigmejski.
Coś na dobry sen, czyli postrach amerykańskich wędkarzy... i nie tylko.
Oto stwór wymyślony w piekle: hellgrammite, czyli wgryzająca się w ludzkie ciało larwa pewnego latającego owada, która żyje w słodkich wodach na obszarze USA i Kanady. Larwa ta stanowi często bolesne przypomnienie, że na bosaka do rzeki lepiej jest nie wchodzić...
Założę się, że nie znacie tego stworzenia - to rogatnik duży, zwany również ptakiem smokiem. Występuje na terenach Azji południowo-wschodniej i jest zwierzęciem nocnym. Można spotkać go głównie w wilgotnych lasach zwrotnikowych.
Należy do rodziny Lelkowatych i nie jest gatunkiem zagrożonym. :)
Jeśli kiedyś będziecie w Wietnamie, Malezji, Myanmarze, na Filipinach albo w Malezji, Laosie, Indonezji czy Indiach to możecie go wypatrywać po nocy. ;)
Widziałam go! Widziałam! Szczerbatka w "Jak wytresować smoka? " 😉
Dawno temu zamiast chodzić na zajęcia z socjologii, pojechałem na miesiąc do Wietnamu. Widziałem gekony na ścianach. Piłem wódkę z wężową krwią. Ale żeby z takim ptaszkiem mieć do czynienia... No, on wygląda jak coś z Gwiezdnych wojen.
Czy sasquatch istnieje naprawdę?
Od dekad Homo sapiens zastanawia się nad kwestią wielkiego włochatego stwora, który rzekomo przemierza dzikie lasy Ameryki Północnej. Są materiały wideo, są zdjęcia z fotopułapek, są odciski stóp, a w latach 50-tych sprawę na poważnie badało FBI. Do tej pory większość "dowodów" okazała się oszustwem. Ale są i takie, których nie dało się definitywnie odrzucić. To daje jakiś tam procencik prawdopodobieństwa, że Wielka Stopa, zwany też sasquatchem, jednak istnieje. Gdzieś tam w krainie "być może ewentualnie tak na 0,00001%" są szanse, że na terenie USA i Kanady żyje gatunek hominidów, który jest wyjątkowo skryty i na tyle inteligentny, aby kamuflować swoją egzystencję. Z naukowego punktu widzenia należy uznać realność takiej sytuacji, choć jest mikroskopijna. Wszakże Góry Skaliste i knieje Kanady są w gruncie rzeczy masywne i wciąż niezagospodarowane... Cholera wie, co tam się dzieje tak naprawdę.
Pamiętacie, jak było o nurkujących wilkach z Kolumbii Brytyjskiej? Oto portret jednego z nich, jak się wyleguje wpatrzony w toń morskiej fali. No po prostu cudowny!
Przenoszę temat kota z okładki "Lampart poluje w ciemności", bo widzę, że motyw cętek się rozkręca a pomylić geparda z lampartem... Wiecie, że nie da się pomylić?
Dla niewtajemniczonych, chodzi o tę okładkę:
Tytuł głosi, że lampart, podczas gdy kotowaty sprinter na okładce to gepard.
Patrzyłam na tę okładkę i "coś nie grało" , optycznie nie pasowało i kłuło w oczy.
Co? Ano cętki właśnie. To nie są cętki lamparta. Zwierz z okładki też nie jest lampartem.
Jak więc rozpoznać dzikiego kota po cętkach?
Pokazuję i objaśniam:
Gepard
tudzież: Gepard grzywiasty (Acinonyx jubatus)
Jak widać po obrazku, cętki geparda tworzy banalnie prosty wzór z niewielkich, jednolicie ciemnych plamek. Mają owalny kształt, o nieregularnych brzegach. Teraz jeszcze raz patrzymy na okładkę.
Jest? Jest.
Okładkę książki z lampartem w tytule zdobi gepard.
Lampart
lub: Lampart plamisty (Panthera pardus)
Cętki lamparta są duże, mają kształt owalnych rozet, których brzegi wyznaczają okrągłe lub podłużne ciemne plamy. Wnętrze rozety może być w tym samym kolorze, co reszta ciała lub dwa-trzy tony ciemniejsze. Czarne krawędzie zazwyczaj są niedomknięte, tworzą je wybarwienia w kształcie ciągłej linii lub kilku nieregularnych plamek.
Jeszcze raz patrzymy na okładkę. Patrzymy na cętki...
Jest różnica? Jest.
Prędzej niż z gepardem, można pomylić lamparta z jaguarem.
Jaguar
albo: Jaguar amerykański (Panthera onca)
Cętki jaguara są duże i wyraziste. Mają kształt dużych, niedomkniętych rozet z kilkoma plamkami w środku, które nie stykają się ze sobą. Wnętrze rozet jest w tym samym odcieniu lub niewiele ciemniejsze co sierść na reszcie ciała.
...i tym oto sposobem, wiecie już, jak rozpoznać kota po cętkach.
:]
No i pięknie! Kiedy najdzie mnie ochota na ciuch w "panterkę" będę wiedziała z jakiego kota ją przedrukowali ;)
Warto przy okazji dodać, że czarna pantera to nie jest osobny gatunek, tylko lampart, który troszeczkę się ściemnił. Podobne rzeczy dzieją się i u jaguarów :)
Wilków morskich ciąg dalszy... ale na jak długo? Rząd kanadyjski dostał na głowę wiadro krytyki za odstrzał tych właśnie wilków na terenie Kolumbii Brytyjskiej. Niestety nic to nie dało, bo decyzję o odstrzale przedłużono na kolejne pięć lat, mimo że miejscowi się temu sprzeciwili. Komu więc ma służyć ten odstrzał?
W każdym razie, wilki morskie jeszcze są i można je zobaczyć (usłyszeć) np. tutaj:
Komu więc ma służyć ten odstrzał?
Psychopatom, którzy lubią zabić zwierzę dla sportu. :/
Rząd Kanadyjski musiał to jakoś uzasadnić, czemu lub komu zagraża większa populacja wilka. Na przykład każde zwierzę, które przekroczy naszą zachodnią granicę może być odstrzelone w tym wilki. Ciekawa jest książka Ślady wilka. Zresztą na tej granicy ustawiono siatki utrudniające prejście zwierząt.
No ale w sumie to niezależnie, jak to wyjaśnił, pewnie ściemniał. Bo jeśli są jakieś zwierzęta wyjątkowo dobre dla ekosystemów to są to wilki, wystarczy poczytać o introdukcji wilka szarego na tereny Parku Yellowstone, choćby tutaj.
Poza tym ludzie zapominają, że wilki nie mnożą się jak króliki - co pokazuje przykład wspomnianego Yellowstone właśnie. W 1995 roku było 14 wilków, w 2007 - 170, ale dziesięć lat później już około 100 i ich liczba utrzymuje się w tych granicach.
Każdy psychol uzasadniający mordowanie wilków zapomina powiedzieć, że wilki same regulują swoją płodność. Są mądrzejsze od ludzi.
Nie daleko od nas, na Słowacji można przeprowadzać odstrzał wilków, a w też są kraje, gdzie można zabijać wilki przebywające poza obszarem chronionym.
"Choć Służba Parkowa zaprzestała kontroli drapieżników już kilkadziesiąt lat temu, władze stanu wprowadziły w niektórych rejonach program redukcji liczebności wilków, aby zwiększyć populacje łosi i karibu.W 2013 i 2014 r. stanowi agenci ds. kontroli drapieżników oraz prywatni myśliwi, strzelając z samolotów, zabili dziesiątki wilków tuż za granicami Narodowego Rezerwatu Yukon-Charley Rivers. Ten odstrzał zmniejszył populację wilków w rezerwacie o ponad połowę. Choć Cotten twierdzi, że programy odstrzału mają podstawy naukowe, niektóre dane podważają tezę, iż zabijanie wilków prowadzi do wzrostu populacji zwierzyny, zwłaszcza w dłuższej perspektywie. " (Alaska)
https://www.national-geographic.pl/artykul/denali-najwyzszy-szczyt-ameryki-polnocnej?page=3
W przypadku wilków morskich sytuacja jest o tyle kontrowersyjna, że miejscowa ludność opowiedziała się w większości za zniesieniem odstrzału. Te wilki nikomu tak naprawdę nie przeszkadzają, nawet farmerom. Niestety rząd Kanady zlekceważył wolę ludu.
Alchisme grossa to robak, o którym polska Wikipedia nawet nie słyszała. Za to w nomenklaturze anglosaskiej określa się go jako treehopper, czyli ten, który skacze po drzewach. To coś jakby świerszcz, który żyje w lesie deszczowym na terenie Ekwadoru. Gatunek charakteryzuje się tym, że potrafi przyjąć wiele barw i kształtów. Niekiedy bardzo dziwnych...
"Mógłbym być szary, albo zielony, i płaski... ale co se będę żałować!"
@Aleks - wygląda jak owocek z szypułką.
Może chodziło mu o to, aby przypominać coś, co zgniło i nie nadaje się do jedzenia?
Poznajcie saolę wietnamską (Pseudoryx nghetinhensis) - pierwowzór chińskiego jednorożca, qilina, i jednocześnie najbardziej zagrożonego ssaka na świecie.
Saole zostały odkryte niedawno, bo dopiero w 1992 roku w rejonie Vu Quang (Wietnam). Później udało się je zobaczyć w 1999 i w 2010 roku. Wcześniej myślano, że zwierzę zwane przez okolicznych mieszkańców saht-supahp (uprzejme zwierzę) jest bajką i mitem.
Saole osiągają do 85 centymetrów wysokości i 90 kilogramów wagi. Porasta je szczecina wpadająca w bordowy kolor, z pasami czarnymi i białymi na nogach i głowie.
Na świecie żyje tylko kilkaset sztuk saoli wietnamskich i wszystkie żyją na wolności. Źle znoszą zamknięcie, czego dobitny dowód dała jedna z nich, która została schwytana (2010) i mimo opieki ze strony badaczy umarła w niewoli.
Saole żyją w tropikalnych lasach w paśmie górskim Annamite i w lasach suchuch i monsunowych wschodnich Indii, chociaż można je podobno spotkać też na terenie Laosu.
Żywią się roślinnością, głównie liśćmi figowców i żyją w małych grupkach liczących sobie około 5 osobników.
Pamiętacie, jak było o manatach?
Otóż na fejsie znalazłem grupę "manatowe poniedziałki", gdzie ludzie dzielą się wrażeniami po spotkaniach z tymi cudakami. Fajnie :)
To czerwone COŚ wylewające się z muszli to Triplofusus giganteus, czyli największy ślimak Atlantyku i drugi co do wielkości na świecie. Pożera wszystko. Padłe ryby, inne ślimaki nawet z własnego gatunku. Można go często spotkać na Florydzie i Karaibach, a jego muszle są cenną zdobyczą zważywszy na wielkość, która sięga zazwyczaj ok. 60 cm. Trzeba być nieźle nawalonym, żeby przegapić coś takiego na plaży...
W zeszłym tygodniu koale zostały oficjalnie ogłoszone gatunkiem zagrożonym wyginięciem na obszarach swojego naturalnego występowania.
Spowodowane to jest wylesianiem i pożarami z przełomu 2019/2020, a także chorobami przenoszącymi się wśród tych zwierzaków.
fot.: Nat. Geographic
Kenia. Młodzi wojownicy ludu Samburu (ach, te tradycyjne zegarki Casio!) dotykają czarnego nosorożca. Zwierzę żyje, ale jest sierotą. Jego matka padła ofiarą kłusowników, czemu winna jest przede wszystkim bieda. Rdzenni Afrykanie nie potrzebują trofeów ani lekarstw z Chin. Oni już dawno się nauczyli, że zioła są bardziej skuteczne niż róg martwego nosorożca. Niemniej za garść dolarów biedni wieśniacy gotowi są ryzykować życiem, żeby nielegalnie upolować zagrożone wyginięciem stworzenie. Tu istnieje pewien paradoks, bo działalność kłusowników daje pracę innym kłusownikom, którzy wstępują w szeregi straży parków i mają dzięki temu stały dochód, pilnując terenu. Brak kłusowników oznaczałby, że ci ludzie musieliby wrócić do biedy i sami na powrót staliby się kłusownikami. Tak koło się zamyka. Póki co nie ma na to rozwiązania...