Co mi się podobało na tyle, ze przyznaję książce 6 gwiazdek? Otóż autoironia. Cenię ludzi, którzy mają dystans do siebie, a taka właśnie cecha przebija z powieści. Jest to pisana w pierwszej osobie opowieść kobiety, w sumie, opowieść, jaką niejedna z nas w życiu opowiadała jakiejś koleżance. Ale już po pierwszej stronie pojawia się przymrużenie oka narratorki, która w całej tej niesamowicie dziwnej 'awanturze' zdaje się mówić, żeby 'nie robić końca świata' z tego, że jakiś Janusz nie dzwoni. Bo zawsze pojawi się 3 innych.
W każdym razie opowieść jest humorystyczna, przyjemna w odbiorze i aktualna pomimo tego, że liczy sobie prawie 60 lat! I właśnie to przymrużenie oka, moim zdaniem, stanowi o tym, że chcę sięgnąć po kolejne książki autorki.