Przyznam się, że bałam się jej, bo wiem, że książkę w takim stylu trudno jest napisać, żeby zachować balans pomiędzy humorem, lekkością a narracją, że jednak książka humorystyczna powinna mieć sensowną fabułę i ciekawych bohaterów. Jest mi więc miło napisać, że na szczęście autorowi ta trudna sztuka się udała. Przyznaję książce całe 10 gwiazdek, bo moim zdaniem jest naprawdę świetna.
W części pierwszej, Kostkowie sprowadzają się z Ameryki i wdrażają się w trudną sztukę prowadzenia zamku. Problemem są pieniądze, turyści i pracownicy zamku, kasztelan, kucharka i pan złota rączka, którzy mają zgorzkniałe charaktery. Problemem jest też zarabianie na zamku pieniędzy, tak potrzebnych przecież do jego utrzymania, co angażuje wszystkich członków rodziny. Narratorką jest córka Maria, która o tym co się dzieje pisze dziennik.
Humor jest sytuacyjny, ale przede wszystkim wynika z komizmu wynikającego ze zderzenia ponurych postaci mieszkających na zamku z sytuacjami i sposobem opisania tego przez Marię. Każde z nich to indywiduum z własnym zestawem dziwactw. Wszystko to jest zabawne, ale zabawne z klasą.