Tom zawiera trzy opowiadania Brandysa: tytułową Sztukę konwersacji, Sobie i Państwu oraz Romantyczność.
"Konwersacja": Rzecz dzieje się w Paryżu, w późnych latach 80. W niewielkim pokoju toczy się dialog dwojga Polaków. Brandys określa ich krótko: On i Ona. Nie mają nazwisk. Mają tylko życiorysy. Bardzo polskie losy wyłaniają się z owej konwersacji, zawikłane, poplątane. Obydwoje są z pokolenia Kolumbów, a więc mają około siedemdziesiątki. Spotykają się po trzydziestu latach rozłąki. Niegdyś się kochali. Teraz, w wieczornej i nocnej rozmowie Polaków na obczyźnie, roztaczają przed sobą wspomnienia, uczucia, przeżycia i rozrachunki. Ona, córka przedwojennego adwokata, przejęła zawód po ojcu. Wyszła za mąż, jak twierdzi, z wielkiej miłości. W czasie okupacji On ukrywał się w jej mieszkaniu i wtedy właśnie połączyła ich miłość, a może tylko przygoda. Po wojnie Ona podjęła praktykę adwokacką. Broniła AK-owców w sfingowanych procesach, była także adwokatem na Jego procesie. Wiedziała oczywiście, że są niewinni, ale nakłaniała ich do przyznania się do winy w naiwnej wierze, że w ten sposób zdołają ujść karze. Teraz dręczą ją wyrzuty sumienia, prześladuje poczucie winy. Wyjechała z kraju po roku 1956. Syn ożenił się z Francuzką, córka mieszka w Polsce. Ona żyje samotnie ze swoją winą, nostalgią, lękiem przed powrotem czy choćby krótkim pobytem w kraju, z pięcioma kotami i dwoma psami przygarniętymi z ulicy, równie jak ona bezdomnymi i zagubionymi. Stara się wyjaśnić wnuczce Claire, że w Polsce powstania i rewolucje nie wybuchają co miesiąc, chociaż był październik, listopad, grudzień i tak dalej. Trochę pije, żeby zasnąć. On przyjeżdża z kraju. Także inteligent. W czasie wojny konspirował, po wojnie przesiedział za to sześć lat. Potem rehabilitacja i urzędnicza praca do emerytury. Brandys komplikuje swemu bohaterowi także losy osobiste. Miłość żonatego mężczyzny do pięknej mężatki, rozwód i niedorozwinięty, debilny syn - oto jego życiowy bagaż. Bagaż prywatny, już poza polityką, choć trudno rozdzielić, co tu jest śladem historii, a co nazwać można zwykłym ludzkim nieszczęściem. Toczy się konwersacja, a więc rozmowa pozorna, która zamiast przybliżać - oddala. Czasem zmienia się w dialog, kiedy On lub Ona nie tylko mówią, lecz także się porozumiewają. Ale natychmiast nikłe światełko kontaktu zostaje zgaszone, świadomie lub bezwiednie. Sztuka konwersacji polega bowiem także na chowaniu się za słowa. Wtedy prawda pozostaje względna, pamięć nietrwała, a napływające wspomnienia zmieniają kształt, barwę i wymiar, dają się układać wedle woli, nie zawsze w zgodzie z rzeczywistością.
"Konwersacja": Rzecz dzieje się w Paryżu, w późnych latach 80. W niewielkim pokoju toczy się dialog dwojga Polaków. Brandys określa ich krótko: On i Ona. Nie mają nazwisk. Mają tylko życiorysy. Bardzo polskie losy wyłaniają się z owej konwersacji, zawikłane, poplątane. Obydwoje są z pokolenia Kolumbów, a więc mają około siedemdziesiątki. Spotykają się po trzydziestu latach rozłąki. Niegdyś się kochali. Teraz, w wieczornej i nocnej rozmowie Polaków na obczyźnie, roztaczają przed sobą wspomnienia, uczucia, przeżycia i rozrachunki. Ona, córka przedwojennego adwokata, przejęła zawód po ojcu. Wyszła za mąż, jak twierdzi, z wielkiej miłości. W czasie okupacji On ukrywał się w jej mieszkaniu i wtedy właśnie połączyła ich miłość, a może tylko przygoda. Po wojnie Ona podjęła praktykę adwokacką. Broniła AK-owców w sfingowanych procesach, była także adwokatem na Jego procesie. Wiedziała oczywiście, że są niewinni, ale nakłaniała ich do przyznania się do winy w naiwnej wierze, że w ten sposób zdołają ujść karze. Teraz dręczą ją wyrzuty sumienia, prześladuje poczucie winy. Wyjechała z kraju po roku 1956. Syn ożenił się z Francuzką, córka mieszka w Polsce. Ona żyje samotnie ze swoją winą, nostalgią, lękiem przed powrotem czy choćby krótkim pobytem w kraju, z pięcioma kotami i dwoma psami przygarniętymi z ulicy, równie jak ona bezdomnymi i zagubionymi. Stara się wyjaśnić wnuczce Claire, że w Polsce powstania i rewolucje nie wybuchają co miesiąc, chociaż był październik, listopad, grudzień i tak dalej. Trochę pije, żeby zasnąć. On przyjeżdża z kraju. Także inteligent. W czasie wojny konspirował, po wojnie przesiedział za to sześć lat. Potem rehabilitacja i urzędnicza praca do emerytury. Brandys komplikuje swemu bohaterowi także losy osobiste. Miłość żonatego mężczyzny do pięknej mężatki, rozwód i niedorozwinięty, debilny syn - oto jego życiowy bagaż. Bagaż prywatny, już poza polityką, choć trudno rozdzielić, co tu jest śladem historii, a co nazwać można zwykłym ludzkim nieszczęściem. Toczy się konwersacja, a więc rozmowa pozorna, która zamiast przybliżać - oddala. Czasem zmienia się w dialog, kiedy On lub Ona nie tylko mówią, lecz także się porozumiewają. Ale natychmiast nikłe światełko kontaktu zostaje zgaszone, świadomie lub bezwiednie. Sztuka konwersacji polega bowiem także na chowaniu się za słowa. Wtedy prawda pozostaje względna, pamięć nietrwała, a napływające wspomnienia zmieniają kształt, barwę i wymiar, dają się układać wedle woli, nie zawsze w zgodzie z rzeczywistością.