Pisałam wyżej, przy okazji recenzowania książki '' Ciemno, prawie noc '' Joanny Bator o innych autorkach które opisują w swoich powieściach świat iście bajkowy. Właśnie o takiej pozycji teraz napiszę . Wzmiankowana książka to '' Wymarzony dom '' Magdaleny Kordel . Obiecuję sobie sama po stokroć iż nie będę się chwytać literatury stricte kobiecej , bo ona jest zwyczajnie nie dla mnie . Nudzę się przy takiej książce śmiertelnie. Wszystko jest do bólu przewidywalne, a świat zamieszkują sami dobrzy ludzie . Nawet jak pojawiają się problemy to są one podane w wersji lajtowej i przy ogólnej pomocy wszystkich dookoła, natychmiast są rozwiązywane . Trochę już żyję na tym świecie i wiem że aż tak dobrze to on nie działa, chociaż mogłoby to być moim pobożnym życzeniem . To nie jest zła książka, w swojej kategorii pewnie jest nawet niezła, nie ciągnie się , jak guma do żucia, nie rozwleka i nie rozłazi w szwach. Zdarzenia mają zachowany swój ciąg przyczynowo skutkowy i utrzymane jest właściwe takiej literaturze napięcie , cóż z tego kiedy nie ma tego czegoś co pozwala czytać z zainteresowaniem , przynajmniej dla mnie nie ma .
Oto Madeleine , po polsku , zwyczajnie Magdalena , tłumaczka języka francuskiego , nagle w jednej sekundzie rzuca wszystko , to znaczy i faceta i dobrze płatną robotę . Jedzie do przyjaciółki i tam w dziwnych , czytaj '' pijanych '' okolicznościach kupuje stary dom , którego nigdy na oczy nie widziała (nawet na zdjęciu) gdzieś na przysłowiowym końcu...