„Szelest kartek, ciepłe kręgi światła padające z pozostawionych w różnych zakamarkach lamp, te wszystkie historie, poukrywane w setkach książek sprawiły, że człowiek przypominał sobie o tym, jak dobrze jest po prostu być i mieć całe życie przed sobą”.
Adela wie, że jedyną drogą do odzyskania spokoju ducha i powrotu do szczęśliwego życia, jest dotrzymanie obietnicy złożonej dziadkowi Konstantemu i opowiedzenie swoim najbliższym o klątwie ciążącej nad kobietami z jej rodziny. Nie chce tego robić, obawia się, ale wie, że jej cudem zmartwychwstała siostra Halina takich oporów mieć nie będzie.
Cofamy się w czasie, poznajemy historię Oleńki, której miłość do szlachcica odebrała zdrowy rozsądek i doprowadziła do niewyobrażalnej tragedii. To za sprawą Oleńki klątwa prześladuje rodzinę babki Adeli do dziś. Czy starsza pani zdecyduje się w końcu podzielić tą historią z bliskimi? Czy uda jej się odzyskać spokój i dawną radość życia?
W tej części wiele tajemnic zostało już odkrytych, ale Adela i Muszka, jestem o tym przekonana, jeszcze nas zaskoczą, jeszcze nie powiedziały ostatniego zdania, a ja z niecierpliwością czekam, aż wszystkie karty zostaną odkryte.
Magda Kordel ma wyjątkowy talent do wciągania mnie w stworzony przez siebie świat. Zaczytuję się, zatracam, odpływam, relaksuję – tak działają na mnie jej historie. Ciepło płynące z kart książek ogrzeje najbardziej zatwa...