Zakupy w PRL. W kolejce po wszystko

Wielką radość dały mi dołączone do książki artefakty- dawno nietrzymana w ręku guma Turbo, mogłam też przypomnieć sobie, jak wyglądał (i pachniał 😊) szary papier toaletowy. Oczywiście czekolada Jedyna, rzeczywiście o jedynym smaku (choć tutaj akurat lepiej pamiętam blok czekoladowy Wedla ze zmielonymi waflami i orzechami).

Książka zawiera masę świetnych zdjęć, ale jej treść jest wręcz rewelacyjna. Wydawałoby się tematem średnio ciekawym – opisanie historii handlu, domiarów, kartek itp. Jednak autor robi to w sposób ujmujący. Przede wszystkim pozwala opowiedzieć o tych czasach zarówno nam, kupującym, jak i ludziom, którzy zajmowali się handlem. I to nie tylko w sklepach, czy na bazarach. Mamy tu też rozmowy z tzw. cinkciarzami. Przypomina nam obrazki z czasów handlu wyłącznie państwowego, ale również zakupy u prywaciarzy. Czytając rozdział o Pewexach, naprawdę poczułam moje emocje z dzieciństwa. Swoją drogą nie spotkałam się wtedy z nazwą gieweksy, czyli Pewexy dla osób pracujących w górnictwie. To była dla mnie ciekawostka.

Naprawdę solidny kawał historii, życia w PRL od sklepu strony.

Z racji zainteresowań polecam rozdział o Klubach Międzynarodowej Prasy i Książki … łezka w oku…

Dodatkowym atutem są przypomniane żarty lub po prostu sceny z filmów i literatury tamtego czasu, obrazujące różne sytuacje z czasów wiecznego niedoboru towarów.

Myślę, że ta książka ...

Zakupy, czynnośc wydawałoby sie tak prosta i prozaiczna, że wręcz naturalna. To dzisiaj, a przed laty kojarzona jedynie z pustymi półkami, gigantycznymi kolejkami za wszystkim i znudzonymi twarzami ekspedientek.
Ta pozycja książkowa znakomicie pokazuje o czym mowa. Pamiętam mój pierwszy wyjazd do Warszawy, oprócz zachwytu nad wielkością miasta, to skojarzenie ciągnie mnie do tego co było symbolem tych czasow czyli do Domow Towarowych Centurm czyli słynnych Warsa, sawy oraz Juniora. Mnogość wszystkiego właściwie, a przede wszystkim ruchome schody - wtedy magia.
Dlatego pewnie z takim zachwytem zagłębiałam sie w tej lekturze, bo wtedy możliwość kupna tak rożnorodnego w jednym miejscu to była magia. A autor bardzo zgrabnie, bez zanudzania prowadzi przez wspomnienia, dawkując dane i historyczne i ekonomiczne w taki sposob, aby ksiażka żyła.
I tak wraz z nim można zajrzec do nowo oddanego i pierwszego takiego sklepu w Polsce Klimczoka, do kiosku Ruchu, na bazarki z rozłożonymi stolami.
To także wspomnienia mody, ciekawostek urodowych, technicznych i wiele, wiele innych.
Dla mnie, która przeżyła kolejki, kartki, nieosiągalne zakupy w Pewexie czy Baltonie, to wspomnienia. Dla młodych ciekawie skonstruowana lekcja o tym jak to było wtedy, gdy właściwie nic nie było.
Ale najlepsze w trakcie lektury było to, że co chwilę myslalam : o rany tak było, za tym tęskniliśmy, to było poza granicami marzeń, a ten smak czy zapach pamietam do dziś.

W kolejce po wszystko

Reportaż o zakupowej rzeczywistości 1945-1989, gdzie było pełno towarów spod lady, Moda Polska, Pewex i stało się w kolejce po wszystko.

Historia zarówno kupujących jak i sprzedających, codzienne historie, także z nawiązaniem do mody czy haseł reklamowych.

Gruba, obszerna książka pełna historia, ubarwiona fotografiami, pokazująca jak to było w nie tak dalekiej przeszłości. Interesująca lektura.