Znany językoznawca napisał książkę zawierającą omówienia sławnych polskich zdań, które weszły do świadomości powszechnej: przysłów, powiedzeń, cytatów z dzieł literackich itp. Sam dobór sentencji jest dosyć ciekawy: dowiedziałem się też czegoś nowego o źródłach pewnych zdań. I tak obrzydliwe powojenne hasło komunistów 'AK – zapluty karzeł reakcji' zostało zainspirowane Piłsudskim, który mianem zaplutego karła określił jakiegoś polityka (kogo – autor nie pisze). Albo dowiadujemy się, kto jest autorem powiedzenia: 'Rząd rżnie głupa'.
W wielu przypadkach analiza zdania czy powiedzenia jest jednak naciągana, mało ciekawa, przypomina przelewanie z pustego w próżne; na przykład gdy autor opowiada o powiedzeniu 'Czy te oczy mogą kłamać' to pisze: „Prawda, że jak nie wiemy, że kłamiemy, to nie kłamiemy, ale zazwyczaj wiemy, że kłamiemy. Tylko wtedy kłamiemy, gdy o tym wiemy. A jak wiemy, nie mówimy, że kłamiemy, bo gdybyśmy powiedzieli, że kłamiemy, to byśmy powiedzieli prawdę. Choć, oczywiście, dalej byśmy kłamali” i tak dalej, i tym podobnie... Wymóg zapełnienia całej strony dyskusją o każdym zdaniu prowadzi niestety do takich rezultatów
Znajdujemy też zdania dziwne, takie, o których nigdy nie słyszałem, na przykład 'Oferta ZREMB-u zawsze na czasie' lub 'Z impetem w głąb'. Z drugiej strony brakuje mi wielu zdań, które weszły do świadomości powszechnej: i tak mamy 'kobieta mnie bije' a nie ma 'Niemcy mnie biją!' (kto to wykrzyknął kotku?), mamy 'Zawsze czysto, zawsze sucho, zawsze pewnie' a nie znajdujemy 'Z pewną taką nieśmiałością...' Nie ma też 'w mordę jeża', pięknego przekleństwa z mojego ulubionego serialu, które tak naprawdę przekleństwem nie jest... Oczywiście trochę się czepiam, bo każdy taki wybór jest z natury rzeczy subiektywny: nie można zaspokoić wszystkich gustów.
W ogóle mam wrażenie, że Bralczyk pisze o zdaniach starych, popularnych w zamierzchłych czasach, obecnie tylko muzealnych, więc książka nawet parę lat temu była nieaktualna, a obecnie sprawia wrażenie już mocno zmurszałej... Niemniej ważne, że takie książki powstają, trzeba rejestrować zmiany w języku.
To dosyć ciekawa lektura, ale czytana dłużej nuży, trzeba sobie te zdanka dawkować, ot przeczytać kilka na dzień...