Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "ale homo", znaleziono 103

Come here, cat. You wouldn’t want to destroy the space-time continuum, would you? Meow. Meow.
Nocą mało kto tędy chodził. Przez rzednącą gęstwinę drzew było widać w oddali domy z ulicy Kazimierza Wielkiego, zwanej przez sandomierzan złodziejówką.
"Tego szlamu, który zalega wszędzie na ulicach i wypełnia wszystkie domy aż po dachy... A przede wszystkim serca i dusze. I nie usunie go z nich żadna spowiedź ani modlitwa, ani więzienie."
Gdy w Klonie spojrzymy w kierunku wschodnim, na niewielkie domy położone na lekko wznoszącym się zboczu, możemy odnieść wrażenie, że przenieśliśmy się do jakiejś podgórskiej miejscowości.
Wszystkie domy wzdłuż ulicy były takie same. Otwór, stopień, furtka, stopień otwór. Otwór, stopień, furtka, furtka, stopień otwór. I tak od godziny.
Domy, jak ludzie, mają swoją duszę i oblicze, i że w ich wyglądzie odbija się ich wnętrze. Ten dom wyglądał smutno, bo miał wyrzuty sumienia, a miał te wyrzuty, bo taił zbrodnię.
Ludzie... ludzie nie przejmują się zabitymi. Robicie krzesła i budujecie domy z trupów! Jecie trupy! Robicie ubrania ze skór trupów. Trupy są dla was rzeczami.
Wiesz, jak to tutaj jest, ludzie z zewnątrz zakochują się w urodzie wysp i kupują domy, a po kilku srogich zimach czy mocno deszczowych latach mają dość. To nie jest miejsce dla słabych ludzi.
Podobno ten dom płonął. Ale nie tak, jak inne domy.
Ogień wypalał meble, żywność, książki. We wsi mówili, że to diabeł i jego żar. Tlił się tak długo, aż z przedmiotów zostawała garść popiołu.
Mieszkają tu ludzie równie starzy jak domy. Ci, którzy pamiętają ich świetność, wchodząc do swoich bram, uśmiechają się, nie widząc śladów czasu, zupełnie jakby sami nadal byli młodzi.
Ludzie są istotami seksualnymi. Jesteśmy emocjonalni. Kiedy nie uprawiamy seksu, myślimy o nim. Kiedy o nim nie myślimy, pracujemy ciężko na domy, łóżka, samochody, jachty...odrzutowce. A to tylko miejsca, w których można uprawiać seks!
Daleki szczyt sezonu. Wysokie białe zboża. Poniżej, pod zrębem skalnych sosen bieleją domy siewców. Zupełnie w dole, w jeziorze woda czysta jak kryształ kwarcu.
Czy ono kiedyś było moje, czy te domy należały do mnie, czy ci ludzie stanowili moją własność-nie, nigdy, mój był tylko wycinek czasu. Wycinek czasu to jedyna prawdziwa własność, o którą można się pokusić.
Jechała PKS-em, a świat za oknem zdawał się jej szary i brudny. Dopiero teraz zrozumiała, jak ukochała górski krajobraz. Płaska przestrzeń wydawała się jej nudna. Wielkie wrażenie zrobiły na niej poniemieckie domy.
Gdy ktokolwiek z was rozejrzy się wtedy dookoła, zobaczy tonące w zieleni ogrodów zadbane domy i pomyśli, że w tak pięknym otoczeniu muszą mieszkać szczęśliwi ludzie. Przynajmniej ja tak myślałam, dopóki nie stałam się rezydentką Sielanki.
Nie zawsze okradał domy. Kiedy miał czternaście lat i desperacko szukał domu, po prostu włamywał się do środka i kładł spać w cudzych łóżkach oraz zjadał jedzenie obcych ludzi, udając, że wszystko należy do niego. Był takim żałosnym idiotą.
Muszę jeszcze pogadać ze Starym Vincentem. - Machnął ręką z lekceważeniem. - Nie to, żeby było z nim coś nie tak - zapewnił wyzywającym tonem. - Tyle że pamięć mu szwankuje. Mieliśmy z nim trochę kłopotów po drodze. Cały czas mu tłumaczę, że gwałci się kobiety, a pali domy.
Z jednym trudnym kleszczem poszliśmy do weterynarza, dwa domy dalej. Pan Josef Mika, tęgawy i zażywny, dobrze po sześćdziesiątce, kleszcza wyjął jednym ruchem. Dzięki Bogu, powiedziałem, na co pan doktor odparł, że Bóg nie ma z tym nic wspólnego, ważna jest specjalna pęseta.
Świat pociemniał. Przez śnieżną zawieruchę ledwie był w stanie dostrzec kontury wieży konkatedry i jej potrójny hełm. Domy skryły się w mroku, czarne smugi dymu z kominów kładły się poziomo i rozwiewały. W dole jezioro marszczyło się gniewnie.
To społeczeństwo jest niespełna rozumu. Miałem na myśli wszystko w tym społeczeństwie - zwyczaje, ubrania, pracę, godziny poświęcane pracy, sposób rozmawiania ze sobą ludzi nie patrzących na siebie, domy mieszkalne, ulice, powietrze, hałas, brud, chleb - wszystkie rzeczy podstawowe.
Kiedy dziś wracam myślami do tego miasta, widzę czarny, wilgotny świat, w którego mroku czyhają jakieś postacie. A w podziemiach, pod miastem, panuje nieustanny ruch, sprawiający, że cały ten twór- ulice, domy, budynki- niezauważalnie faluje w górę i w dół.
Pewnego dnia mała dziewczynka zaczęła spisywać nasze dzieje (...). Nie wiadomo co było pierwsze, jej słowa czy my, ale każde zdanie dawało nam życie. (...) Wymyśliła dla naszej ziemi zwierzęta, słowami zbudowała domy, utkała z nich chmury i gwiazdy, które zawiesiła na niebie.
...według regulacji rządowych domy nie mogły być wyższe niż szerokość ulicy, tymczasem każdy zapytany obywatel miasta bez większego trudu byłby w stanie wskazać ulice przypominające kaniony, gdzie światło słoneczne pojawiało się równie rzadko co socjaliści na nabożeństwach majowych.
Niemcy wybrali na getto najobrzydliwszą stronę Podgórza (...) ciasno natłoczone, ohydne domiszcza - pisze Halina Neiken. Domy te, przeważnie parterowe lub jednopiętrowe, to stare, wilgotne i zagrzybione rudery, w których często brakowało podłóg, oraz tak zwane dostawki, budowane bez planów w obrębie podwórek.
Walka sił ŻZW z Niemcami tego dnia trwała dalej. Stroop określał ją mianem "gorzkiej", Niemcy zostali zaatakowani przy pomocy granatów, materiałów wybuchowych, pistoletów i koktajli Mołotowa. Relacjonuje, że po kilku natarciach zdołano oczyścić domy z "podludzi", którzy kontynuowali opór.
Była to cisza, w jakiej od tygodni pogrążały się domy w Pogrance, i nawet długie rozmowy nie potrafiły zupełnie jej zagłuszyć. Obejmowała każde domostwo z osobna, każde po swojemu, wnikała przez szpary w oknach, przez niedomknięte drzwi i martwe kominy, po swojemu przekraczając podwoje, osadzała się w narożach izb i ciałach.
Spędzamy życie na porównywaniu. Porównujemy domy, telewizory, samochody; hotele, zachody słońca, miasta, kraje. Porównujmy filmy i ich kolejne wersje, różne wykonania tej samej roli. Porównujemy nasze dawne życie z dzisiejszym, porównujemy naszych przyjaciół- jacy byli niegdyś i jak się zmienili.
Cien­ka, le­d­wie wi­docz­na war­stwa kurzu osia­dła na me­blach. Dawno nie­wie­trzo­ne po­miesz­cze­nie wy­dzie­la­ło za­pach pust­ki i sa­mot­no­ści. Gdzieś prze­czy­ta­łem, że to lu­dzie są po­trzeb­ni do­mo­wi, a nie od­wrot­nie. Bez ludzi domy stają się tylko mie­sza­ni­ną ścian, mebli, dy­wa­nów, ksią­żek i nie­uży­wa­nych na­czyń.
To musiało być przeznaczenie.
Ludzie twierdzą, że nazistowskie Niemcy były produktem antysemityzmu, nadgorliwego przywódcy, zakompleksionych bigotów, ale do niczego by to nie doprowadziło, gdyby Niemców nie łączyła jedna, wszechogarniająca namiętność: palenie.
Niemcy uwielbiali palić rzeczy. Sklepy, synagogi, Reichstagi, domy, dokumenty, zwłoki, no i oczywiście książki.
O awansie społecznym zbrodniarzy przesądził również fakt, że na zbrodniach się nagle wzbogacili - zajęli żydowskie domy i warsztaty, zrabowali inne dobra, tak jak to było w Szczuczynie, czy Jasionówce, Radziłowie, Jedwabnem czy Wąsoszu. Nagle z dnia na dzień, uczestnicy mordów stali się nową elita, nie tylko etniczną, nie tylko polityczną, ale przede wszystkim ekonomiczną miasteczka.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl