Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "julio co za", znaleziono 220

Chodziliśmy nie szukając się, ale wiedząc, że chodzimy po to, żeby się znaleźć.
Największą zaletą moich przodków jest fakt, że nie żyją. Skromnie, ale dumnie czekam na moment odziedziczenia tej cechy.
Nie wierzył już, aby zdarzyło się to, czego pragnął, a wiedział, że bez wiary to się nie zdarzy. Wiedział, że bez wiary nie zdarza się nic z tego, co powinno nastąpić, z wiarą też zresztą prawie nigdy.
Wspomnienia mają tylko urozmaicać mało interesujące części przeszłości.
Co to jest absolut? - to są chwile gry coś osiąga maksimum swoich wymiarów, swojej głębokości, swojego zasięgu, swojego sensu i staje się kompletnie nieinteresujące.
Idzie się przez życie powolnym krokiem ni to filozofa, ni to clocharda, stale redukując objawy żywotności na rzecz instynktu samozachowawczego, na rzecz ćwiczenia świadomości bardziej wyczulonej na to, aby nie dać się nabrać, niż na poznanie prawdy.
I popatrz - ledwie poznaliśmy się, już życie knuło, co mogło, żeby nas poróżnić.
(…) ale czymże jest wspomnienie, jeśli nie językiem uczuć, słownikiem twarzy i dni, i zapachów, które powtarzają się jak czasowniki i przymiotniki w przemówieniu, ukradkiem przemykając się poza samą rzecz, aż do czystej teraźniejszości, zasmucając nas lub moralizatorsko pouczając, do chwili kiedy sami stajemy się moralistami, twarz zwrócona wstecz otwiera szeroko oczy, ta prawdziwa zaś zaciera się powoli, tak jak na starych fotografiach i nagle Janusem jest już każdy z nas.
I tak właśnie ci, którzy oświecają nas, sami są ślepcami.
(...) nie ma bardziej zabójczych substancji niż te, które przenikają wszędzie, które wdycha się, nie wiedząc o tym, w słowach, w miłości, w przyjaźni.
Pogrzebowy błazen. (...) jest to tradycja mająca co najmniej sto lat. Wydawałoby się oczywiste, że zwyczaj ten ma na celu złagodzenie stanu po stracie bliskiej osoby. Jednak w rzeczywistości chodzi o coś głębszego, związanego z radosnym usposobieniem mieszkańców. Tutaj ludzie tacy są- weseli i uśmiechnięci. Dalecy od korzenia się w obliczu śmierci, stawiają jej czoło humorem.
Julia nigdy nie nadawała się na policjantkę, była za miękka.
Zakochana Julia oddana bez reszty swojemu krwawemu Romeo.
Julia do­sta­ła za­pro­sze­nie do raju, ale ucie­kła. Teraz sam dia­beł za­pro­sił ją do tańca.
„Nie drażnij mnie, Julia […] Mogę sprawić, że twoje życie stanie się jeszcze bardziej podłe”.
Śpiewał, że możemy być tacy, jak oni, jak Romeo i Julia. Innymi słowy – martwi.
Julia patrzy jej w oczy i myśli, że nikt tak naprawdę nie znika, nie dla siebie. Tylko dla tych, których zostawia.
"Romeo! Czemu ty jesteś Romeo?" Dlatego, że Julie umieją wymyślać Romeów.
Miłości się nie udowadnia - odpowiedziała Julia, zadzierając głowę i patrząc mu w oczy. - Miłość się okazuje.
Odkładając komórkę na stolik, Julia przezywała dylemat, który wcześniej dręczył Elżbietę: w co się ubrać? W odróżnieniu od córki wiedziała jednak, gdzie co ma.
Julia zaczęła płakać. Łzy szczęścia leciały jej strumieniami, radując Zofię. Tak wspaniale było patrzeć na radość swojego jedynego dziecka.
Julia oblizała spierzchnięte usta, poprawiła zieloną czapkę i postukała w okno sklepowej wystawy, na której dwie sprzedawczynie ubierały choinkę.
-Rod twierdzi, że wyprawianie przyjęcia teraz, kiedy dom jest w takim stanie, to jak Sarah Bernhardt z jedną nogą obsadzona w roli Julii Kapulet.
Nocne niebo za oknem zasłaniają pionowe żaluzje z lat siedemdziesiątych i patrząc na nie, Julia zastanawia się, czy to właśnie tu spędziła więcej wieczorów niż gdziekolwiek indziej.
To nie jest historia z pierdolonym happy endem. To jest tragedia, niczym Romeo i Julia i jeśli nadal będziemy próbować walczyć o swoje marzenia, to skończymy jak tamci… Martwi!
A gdy przestała naciskać, ich małżeństwo zacharczało i zgasło jak silnik. Julia nadal odgrywała rolę żony, tak jak William odgrywał rolę męża, jednak wszystko to były tylko pozory.
Tym razem bycie silną oznaczało, że stanie na nogi sama, z dzieckiem na rękach. Była to samotna pozycja, nawet jeśli wydawała się słuszna. Julia była przecież dorosła, była matką.
Price rzadko bywa przesłuchiwany: informacje przekazuje tylko jej. Jest bystry, szczwany i zabawny, ale nigdy nie ląduje w areszcie. Julia kontaktuje się z nim prawie zawsze poza murami komisariatu.
Julia wyznawała zasadę absolutnej dyskrecji i nigdy nie rozmawiała o swoich klientach. Nie podawała nazwisk, nie sugerowała, kto jeszcze zamówił u niej ubieranie choinki, właściwie w ogóle nie poruszała tego tematu.
Julia skrzywiła się na myśl o piasku, który razem z Beniaminem wróci do domu. Będzie wysypywał się z kieszeni spodni i chrzęścił pod stopami.
Brudne dziecko to szczęśliwe dziecko, napomniała samą siebie.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl