Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lat a a dni na", znaleziono 157

Zawiodłam wszystkich - powiedziała półgłosem, podchodząc do okna i patrząc na księżyc wiszący teraz nad samotną skałą. Nie dotrzymałam słowa danego Kropeczce. Sprawiłam ból Marcinowi. Z Grzegorzem też wszystko poszło nie tak. A za trzy dni mogę dowiedzieć się, że...
Nie ma takiej karoserii, szkła czy klamki, która wygra z prerią. Nie ma takiego lakieru, emalii. Wszystko w ciągu kliku dni traci gładkość i zaczyna być matowe, a walka z tym zjawiskiem ma mniej więcej tyle sensu, co kopanie się z koniem.
Kiki uważa, że skoro pozowała, a malarz nie zapłacił umówionej stawki, to ma prawo zarekwirować dzieło, nawet po stu latach… I przyznaj, że coś w tym jest… Poza tym malował ją w czasach, gdy cycki miała jędrne i dumnie sterczące, więc obraz jest jak pamiątka lepszych dni.
Podczas brutalnych sesji bogaci sponsorzy podwieszali je, dusili rękami, gwałcili najróżniejszymi przedmiotami, bili, opluwali, wyzywali, a nawet podtapiali. Po wszystkim upychali je w ciasnym pomieszczeniu gosodarczym i przetrzymywali je w nim nawet przez dwa dni. Niektóre dziewczyny traciły przytomność , a inne załatwaiły się pod siebie, przez co pozostałe musiały godzinami znosić smród odchodów.
Minho przystanął, a Thomas omal na niego nie wpadł.Brenda ścisnęła dłoń Thomasa, po czym puściła, a chłopak dopiero wtedy zdał sobie sprawę, jak szaleńczo się poci. Gdy usłyszał, jak z ust Newta padają te słowa, jakimś sposobem dotarło do niego, że wszystko skończone. Ich przyjaciel już nigdy nie będzie taki sam - czekały go same mroczne dni.
Północna Norwegia, a szczególnie te wietrzne wyspy, mogą zauroczyć człowieka na kilka sposobów. Uduchowić i przynieść spokój, to jest akurat pozytywna strona. Mogą też przytłoczyć, zdławić radość życia, powodując, że będziemy egzystować w marazmie do końca swoich dni.
W środku było ciepło, a w kominku palił się ogień. Zajął miejsce na kanapie, odstawił kule i przyjrzał się leżącej na blacie szachownicy. Raz jeszcze przeanalizował układ pionów. Nie ruszał ich od trzech dni, od czasu do czasu próbując rozszyfrować plan wnuka.
- Ciekawa jestem. Jaki to powód znalazłeś. Aby ze mną pozostać?
- Nie jeden tylko 365 powodów
- Jak to?
- Tak, po prostu, tyle ile jest dni w roku przepełnionych miłością.
- A, co jeśli rok jest przestępny. Wówczas kochasz mnie mniej niż normalnie
- Nie, wówczas, kocham cię podwójnie.
Wojna nie umiera nigdy. Tylko zmienia mundury. Ma sesje wyjazdowe do innych krajów. Ma dni, kiedy odsypia wielki morderczy wysiłek, a wtedy pracują jej cisi pielęgniarze. Obmyślają taki pokój, jaki byłby dla niej najlepszy, i polerują narzędzia.
Jeżeli będziemy się w miarę dobrze prowadzić, nie doznamy szczególnie pechowych urazów i wypadków lub w inny sposób nie zostaniemy poszkodowani przez los ze względu na choroby i wady wrodzone, to w miarę sprawni możemy funkcjonować do siedemdziesiątki. 70 lat pomnożone przez 365 dni w roku daje nam w przybliżeniu 25 500 dni. Tylko tyle. Tylko tyle masz czasu na życie. (...) A teraz zastanów się, ile Tobie zostało do 25 500 i czy jesteś zadowolony z tych już przeżytych.
Myślę, że być może umieramy każdego dnia. Być może rodzimy się na nowo z każdym świtem, trochę inni, w innym miejscy na naszej drodze. Kiedy między tobą a osobą, którą byłeś, znajdzie się wystarczająco wiele dni, stajecie się sobie obcy. Może na tym polega dorastanie.
Chciałam paść trupem, albo jeszcze lepiej, żeby Lydia tez padła trupem. A najlepiej wszyscy, którzy to słyszeli. Może nawet cały pieprzony świat. Ten cholerny, zasrany świat, który każe dziewczynkom wykrwawiać się z cipki aż do końca ich dni i wystawia je na pośmiewisko wszystkich ludzi.
Są takie dni, kiedy marzę, by nikogo na swojej drodze nie spotkać. Kiedy wyglądam jak milion dołów i czuję się piękna, radosna, nie spotykam nikogo znajomego. Nikogusieńko. A kiedy przemykam między domami nieuczesane, z czerwonym Michałem, nieumalowana...bach, wszyscy znajomi po drodze.
Nauczyciel czy wychowawca, którego się otacza czcią u progu wieku dojrzałego, pozostawia swoje piętno i w gruncie rzeczy jeszcze długo po przewartościowaniu, a może nawet odrzuceniu zasadniczej treści jego nauk niektóre cechy pozostają, by jak cień owego wpływu towarzyszyć człowiekowi do końca jego dni.
Myślę, że być może umieramy każdego dnia. Być może rodzimy się na nowo z każdym świtem, trochę inni, w innym miejscu na naszej drodze. Kiedy między tobą a osobą, którą byłeś, znajdzie się wystarczająco wiele dni, stajecie się sobie obcy. Może na tym polega dorastanie. Może dorosłem.
Zdarzało się, że kara spadała na niego wieczorem, a czasem musiał czekać kilka dni. Była jednak nieuchronna. Kiedyś zażartowałem, że kara u Teresy Zdrojewskiej jest pewna jak sraczka po śliwkach popitych woda ze studni. Żart oczywiście dotarł do wychowawczyni i skończył się karą.
Tak jak dni zimy Tak jak dni zimy, dni nieszczęścia niedługo trwają: przyjdą – pójdą,
Wszystko się skończy, po cóż płakać! Chwile są krótkie: przyjdą – pójdą.
Cośmy stracili, męczy nas, lecz uwierz, że na krótki czas –
Jak goście naszych snów przechodzą, wiecznie się snują: przyjdą – pójdą.
Kłamstwo, gonitwa, walka i niewola –
Jak karawana w stepie: przyjdą – pójdą.
A świat to ogród, a ludzie to kwiaty, widok przed tobą prawdziwie bogaty,
W nim balsaminy, fijołki i róże codziennie kwitną: przyjdą – pójdą.
Jeśliś silny, to się nie chwal, jeżeliś słaby, to się nie smuć,
Świat przecież własną idzie drogą, a jego losy: przyjdą – pójdą.
Popatrz: wszak słońce się nie boi, że trochę blasków swych uroni
W chmurach, co miną tak jak promień, jak wiatr z zachodu: przyjdą – pójdą.
Dla mądrych ziemia jest ojczyzną, matką łaskawą i karmiącą,
Ale plemiona koczowników żyją jak chmury: przyjdą – pójdą.
Dżiwani! Przecież świat to zajazd, a człowiek – wielbłąd zbłąkany,
Wszystko koleją swoją idzie – miłość i praca: przyjdą – pójdą.
(tłum. Piotr Kuncewicz).
Niewiele wydarzeń w życiu człowieka - a przynajmniej człowieka płci męskiej - napełnia jego duszę taką bezgraniczną radością i poczuciem nieskrępowanej swobody, jak pierwszy dzień wakacji, szczególnie jeśli jest się jedenastoletnim chłopcem. Lato czeka na ciebie jak wystawny, wspaniały bankiet, a dni są wypełnione po brzegi słodkim, płynącym powoli czasem, pozwalającym do woli rozkoszować się każdym daniem.
Paradoksalnie im więcej posiadamy, tym częściej chorujemy. Czyż to nie dziwne? (...) Jak szczęśliwi byli nasi rodzice i dziadkowie, którzy spotykali się w grupach, by świętować pochody, sylwestry, majówki i wszelkie dni nadające się do zabawy. A teraz? Chcemy więcej i więcej. Szybciej i mocniej (...). Po jakimś czasie budzimy się i stwierdzamy, że nie mamy już ani przyjaciół, ani rodziny. Mamy tylko pracę. A ona nie jest w stanie zastąpić wspólnoty. Nawet jeśli wydaje się, że jest sensem życia.
jest tyle kamyków, które można nosić w kieszeniach, tyle patyków, które można rzucić tylu psom. jest tyle przygód, które można przeżyć, tyle piosenek, do których można potańczyć, tylu ludzi, do których można się uśmiechnąć. jest tyle chmur, które przybierają tyle kształtów. jest tyle dni, które można celebrować, a życie tylko jedno. żyjmy.
Kubę wyraźnie speszyły te słowa. Jego ruchy stały się nerwowe, a zachowanie aroganckie. Zrozumiałam, że chyba właśnie taki jest. Cham, który nie zdejmując butów, pakuje się komuś do mieszkania i penetruje szafki. Tylko dlaczego próbował być miły, kiedy spotkał mnie kilka dni temu, niosąc bułki dziadkowi?
Większość ludzi uważa, że najgorsza jest śmierć. Nic podobnego. Po pewnym czasie nadzieja jest o wiele okrutniejszą panią. Kiedy żyjesz z nią tak długo jak ja, z mieczem nad głową przez całe dni, potem miesiące, a wreszcie lata, zaczynasz marzyć, żeby opadł i ściął ci głowę.
Jedną z zalet życia o wiele dłuższego niż przeciętne było to, że widział, jak krucha jest przyszłość. Ludzie mówią „pokój za naszych dni” albo „imperium, które przetrwa tysiąc lat”, a niecałą połowę życia później nikt już nawet nie pamięta, kim byli, nie mówiąc już o tym, co powiedzieli ani gdzie motłoch zakopał ich prochy.
I jak w ogóle matka mogła dopuścić do umieszczenia własnej córki w zakładzie zamkniętym? Przecież kochać kogoś to być razem na dobre i na złe, pomagać sobie nawzajem przetrwać wszelkie trudy. A już matka w szczególności powinna kochać i chronić własne dzieci do końca swoich dni.
Chrześcijaństwo wykazuje skłonność do ludobójstwa od najdawniejszych czasów aż po nasze dni. Kiedy Hutu mordowali Tutsi (...), przyklaskiwali temu lokalni przedstawiciele kleru, a sam papież (Jan Paweł II) podejmował energiczne działania, aby ocalić przed plutonem egzekucyjnym zbrodniarzy, nierzadko księży i porządnych parafian(...)
To my jesteśmy zbożem. A to jest silos. […] Zboża nie oszaleją. Nigdy. Mają gorsze i lepsze dni, ale to nie ma znaczenia. Kiedy się je zostawi na długo, w końcu robią to, co wszystkie nasiona, porzucone na zbyt długi okres… […] Gnijemy. Wszyscy. Jest z nami coraz gorzej i gnijemy tak bardzo, że przestajemy rosnąć. […] Już nigdy nie wyrośniemy”.
Ludzkie życie jest zbudowane z czasu. Nasze dni, nasza zapłata mierzone są w godzinach, nasza wiedza wyznaczana jest przez lata. Chwytamy w ciągu dnia kilka minut na przerwę na kawę, a potem czym prędzej biegniemy do biurek, spoglądamy na zegarek, żyjemy od jednej wizyty do drugiej. Mimo to nasz czas kiedyś się kończy i w głębi duszy zastanawiamy się, czy przeżyliśmy dobrze te wszystkie sekundy, minuty, godziny, dni, tygodnie, miesiące, lata i dekady. Wszystko wokół nas wiruje - praca, rodzina, przyjaciele, kochankowie... chciałoby się krzyknąć "STOP", rozejrzeć się, zmienić porządek paru rzeczy, a potem znowu ruszyć.
Mark nie był również niezrównoważony psychicznie. Pragnienie
śmierci nie jest czymś nienormalnym, kiedy człowiek nie ma już po
co żyć. A Mark nie miał. Po co miał się męczyć i dalej żyć? Po co ja
się męczę?
Nienawidzę takich dni jak ten, kiedy ogarnia mnie ciemność. Jest
taka ciężka. Próbuję wtedy myśleć o czymś radosnym, ale wszystkie
moje wspomnienia są teraz zbrukane. Nic nie jest czyste. Wszystko
jest splamione, jak ja.
To milczenie zaprowadziło mnie do jednej z klinik zdrowia psychicznego. Kilka dni później siedziałam więc w wygodnym fotelu pośrodku olbrzymiego lekarskiego gabinetu, a obcy człowiek opłacony przez moją przyjaciółkę zadawał mi kolejne pytania, które podobno miały na celu wyciągnięcie mnie z depresji czy też załamania nerwowego.
Właściwie to, że Warszawa jest dzisiaj takim fajnym, bezpiecznym miastem, uświadomił mu gość z zagranicy, który przyleciał z Izraela na zaproszenie Artura, żeby poprowadzić szkolenia z izraelskich technik bojowych. Artur jeździł z nim kilka dni po stolicy, a Izraelczyk zachwycał się, jakie to wspaniałe, ładne, i przede wszystkim bezpieczne miasto.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl