“Generał zamierzał spalić niezliczone domy i znajdujących się w nich ludzi, każąc swoim ludziom mordować niestrudzenie w dzień i w nocy, jednak martwe malowidła musiały ocaleć. Przyjazny uznał, że taki człowiek powinien trafić do Bezpiecznego Miejsca, by świat mógł stać się bezpieczniejszy. Tymczasem ludzie słuchali go i podziwiali, a świat płonął. Wszystko staneło na głowie. Ale może Przyjazny się myli, w końcu sędziowie powiedzielu mu, że nie potrafi odróżnić dobra od zła.”
“-Bez zbędnej zwłoki komisarz chce obejrzeć zwłoki. Dobra. Pewnie chodzi o ciało tej pięknej kobiety wyciągniętej z wody. - Olechowski odłożył skalpel na blat wózka i ściągnął rękawiczki. - Mam już przygotowany raport. Potem przekażę go do wydziału, ale mogę panu streścić jego zawartość. - Podszedł do biurka i wziął z niego plik kartek. Po chwili zaczął czytać: - Zwłoki młodej kobiety, średniego wzrostu, budowy ciała i odżywienia prawidłowego...”
“Głupi i ciemny jest lud. Im nie musimy mówić o szczegółach. Tylko my wiemy, jak jest naprawdę, ale ich w to lepiej niewtajemniczajmy. Jasne, że w to wierzymy - jesteśmy na wyższym poziomie. My rozumiemy te niuanse. A skoro rozumiemy więcej, to i możemy więcej. I tutaj zaczyna się dramat. Szybko dochodzimy do wniosku, że pospolitość grzechu dotyczy ich, ale nie nas. Mógłbym to porównać do zachowania polityków. Wiedzą swoje, robią swoje - a nas, szaraczków, trzymają na dystans. Ważne, żebyśmy ich przekonali, że to wszystko jest dla ich dobra.”
“A co ma człowiek czynić w powszednie dni?
Doskonalić duszę. Która ze wszystkich istot została dana tylko człowiekowi. Boskość w człowieku, znaczy doskonałość, dla nas jest osiągalna. Doskonałość duchowa. Tę iskrę tchnął Bóg w pierwszego człowieka, stworzonego przez Wielkiego Garncarza z gliny ziemskiej. Wtedy była ona doskonała. A potem uległa zepsuciu. Wrócić do jej pierwotnej doskonałości jest naszym dążeniem. Przez dobroć i miłość w dążeniu do Boga. Sercem, nie rozsądkiem. Tylko tak przetrwamy. Inaczej zginiemy. ”
“Chcesz wywołać uśmiech na twarzach tych ludzi? Głupia! Tygodnie, jeśli nie miesiące bez jedzenia i picia. Tak, to ostatnie stadium. Męczarnie fizyczne i psychiczne spowszedniały- śmiertelność nie była przy nich wystarczająco wysoka, a co jeszcze tu, w Krankenlagrze, wydani na pastwę wszom i zarazkom tyfusu, przeszli ci- ludzie? Tak, kiedyś to byli ludzie. Zdrowi, silni, obdarzeni wolą, intelektem, uczuciami i zainteresowaniami- i miłością. Miłością do życia, dobra i piękna, wiarą w lepsze jutro. Zostały z nich skóra i kości, szkielety bez duszy.”
“Do gabinetu weszli razem , kiedy mocny głos Dargiewicza im na to pozwoli. Stanęli przed nim na baczność (...).
- Dobra, nie płaczcie mi tutaj jak ostatnie mameje. Jak rozumiem, przepraszacie, żałujecie tego co zrobiliście, obiecujecie, że to się już nigdy nie powtórzy, postanawiacie poprawę i takie tam.
- Jeszcze obiecujemy zgrzewkę piwa, gdyby był szyby łaskaw zmienić zdanie - odezwał się Mateusz. (...)
- Jak próbujesz przekupić wysokiego rangą psa, to zaproponuj wyższą stawkę.
- Dwie zgrzewki?- upewnił się Mateusz.
- Cieplej.
- Cztery?
- Może być. Teraz usadźcie szanowne tyłeczki, bo mam z wami do pogadania.”
“Telefon Garcii wydał dźwięk oznaczający otrzymanie wiadomości. (...) Carlos dostał SMS od żony, który składał się z trzech słów i wściekłej emotikonki: „Wracasz do domu?”
- Już nie żyję. Tak bardzo, że będą mnie musieli pochować dwa razy- powiedział, po czym szybko odpisał: „Jestem w drodze.” [...]
-Pozdrów ode mnie Annę, dobra?
-Pozdrowię, o ile będzie chciała ze mną jeszcze gadać. Jakbym zaginął nagle bez śladu, to sprawdź moje podwórko, szukaj płytkiego grobu. W innym wypadku widzimy się jutro u federalnych.”
“- Zapraszam pana do banku! Pan wygląda na osobę potrzebującą pieniędzy! Zachęciłem go, by zechciał zostać klientem mojej placówki.
Piotr podszedł bardzo chętnie, ale po chwili zaczął kręcić nosem.
-Ale ja potrzebuję prawdziwych pieniędzy, a to są zabawkowe!
-No dobra, do pożyczki w banknotach jest bonus w postaci drogocennej monety – zachęciłem opornego klienta i wyciągnąłem z mojej skarbonki błyszczące pięć złotych.
Teraz Piotr już się nie wahał, usiadł na krzesełku, tuz przed tabliczką z napisem „Bank” i powiedział:
-No dobra, wezmę u pana pożyczkę na dwa tysiące złotych w tych papierowych banknotach plus bonus w postaci monety, którą pan wygrzebał ze swojej skarbonki.
-Dobrze, zatem sporządzę umowę – powiedziałem poważnym tonem – jak się pan nazywa.
-Pio...nie, jestem Zygmunt Bogaty.
-Chyba biedny, skoro pan przychodzi pożyczać pieniądze!
-Jak mówię, że się nazywam Bogaty, to poisz pan Bogaty ! - oburzył się Piotr.
-Dobrze, oczywiście, panie Zygmuncie Bogaty, nie ma powodu do nerwów.
Przygotowałem kartkę papieru i zacząłem szukać długopisu, kiedy Piotrek czyli Zygmunt Bogaty znowu zaczął się denerwować:
-Ja potrzebuję szybkiego kredytu, a pan tu przedłuża, grzebie w kredkach…”
“Widocznie głęboko w każdym ludzkim sercu ukryte jest pragnienie przeszkadzania bliźnim w robieniu tego, co lubią. Prawa, przepisy - zawsze dla i n -n y c h. Jest w nas takie mroczne coś, coś, co mieliśmy, zanim zeszliśmy z drzew i czego do tej pory nie zdołaliśmy strząsnąć. B o a n i j e d e n z nich nie powiedział: “Uchwalcie to, żebym nie mógł robić rzeczy, których nie powinienem”. Niet, towariszczi, z a w s z e chodziło o coś, co robili inni. Trzeba ich było powstrzymać “dla ich własnego dobra” - nie dlatego, że ponoć szkodziło to w czymś projektodawcy.”
“Jednak aby okopać się u władzy, rządy muszą zrobić coś jeszcze - zmienić zasady gry. Autokraci, którzy pragną skonsolidować swoją władzę, często przeprowadzają reformy konstytucji, ordynacji wyborczej oraz innych instytucji w sposób, który działa na niekorzyść opozycji lub ją osłabia. W efekcie przechylają szale na niekorzyść swoich rywali. Reformy tego typu często są wdrażane pod pozorem działania dla dobra ogółu, choć w rzeczywistości działają na korzyść urzędującej władzy. A ponieważ dokonują tego, wprowadzając zmiany na drodze prawnej lub nawet konstytucyjnej, mogą pomóc autokratom zabezpieczyć te korzyści na lata lub wręcz dekady.”
“Dąż do dobra, wiedząc, że nie jesteś dobry.
Staraj się cieszyć każdym dniem, ale wiedz, że nie
w każdym Ci się to uda.
Staraj się wybaczać innym i sobie.
Zapominaj o złych wydarzeniach, pamiętaj dobre.
Jedz ciasteczka, ale nie za wiele.
Staraj się robić więcej, widzieć więcej. Planuj.
Ciesz się, jeśli uda Ci się te plany zrealizować,
ale nie przejmuj się, jeśli się nie uda.
Śmiej się, kiedy jest dobrze, i śmiej się, kiedy jest źle.
Kochaj bez umiaru, kochaj bezinteresownie.
Życie jest proste, życie jest złożone, życie jest krótkie.
Jedyna waluta, jaką tak naprawdę masz,
to czas - mądrze nim gospodaruj... ”
“- [...] Przyświeca im najbardziej ludzkie z uczuć.
- Strach?
- Miłosierdzie. Sęk w tym, wiło, że ludzkie miłosierdzie, gdy nie ma żadnego przewodnika, może zaślepić równie łatwo co gniew. I wtedy pragnienie czystego, nieskalanego dobra przeistacza się w paniczną ucieczkę przed cierpieniem. Nawet matka, gdy próbuje uchronić młode przed wszelkim cierpieniem tego świata, bez względu na cenę, potrafi wyrządzić mu większą krzywdę, niż byłby zdolny wyrządzić świat. Nie z głupoty, podłości czy strachu, choć tak chciałoby się myśleć, choć tak byłoby łatwiej. Czyni tak z miłosierdzia. Nie pozwala mu biec. Nie pozwala mu walczyć. Nie pozwala mu płakać. Nie pozwala mu...
- [...] Żyć.”
“Zaczesał je palcami do tyłu, bosko naprężając przy tym bicepsy i biegł dalej. Jak ja kochałam jego ramiona i mięśnie piersiowe, i pośladki, i… Dobra, uspokój się – skarciłam się w myślach, założyłam słuchawki na uszy i przyspieszyłam prędkość do ulubionej przeze mnie, aż muzyka porwała mnie w stan, w którym nie liczyło się nic oprócz biegu. Myśli już nie płynęły przez mój umysł, nie wprawiały ciała w niemiły dreszcz czy niepokój. Były obok, gdzieś poza mną, nieszkodliwe, obojętne, prawie przeźroczyste. Uwielbiałam ten błogi stan, w jaki wpadał wtedy mój zwykle niemal nieprzerwanie pracujący na maksymalnych obrotach umysł.”
“Czasem zastanawiam się, co by się ze mną stało, gdybym nie przyjechała do Kuwejtu i moja choroba rozwinęła się w Indiach. Myślę, że jeżeli mój stan okazałby się tak ciężki jak wtedy, gdy byłam na służbie, prawdopodobnie zabrałaby mnie śmierć. Jestem pewna, że bez wysokiej klasy sprzętu medycznego, sztabu specjalistów, najwyższej jakości leków i protekcji księżniczki nie udałoby mi się przeżyć. Od tej pory zawsze, nawet kiedy wydaje mi się, że znajduję się w beznadziejnym położeniu, myślę sobie, że może ukryty jest w nim jakiś doniosły cel, którego ja w tym momencie jeszcze nie potrafię dostrzec. Uważam, że człowiek nigdy do końca nie wie, czy sytuacja, w jakiej przyszło mu żyć, jest dla niego bezsprzecznie dobra czy zła. ”
“- A któż ci powiedział - rzekł widzący chaos jego myśli garbus. - że miłość musi być dobra? Na Szerń, żeglarzu, w imię tego uczucia popełniono na świecie więcej zbrodni niż w imię czegokolwiek innego, wyjąwszy może władzę! To najbardziej podstępne, okrutne i zaborcze uczucie, jakie dotknąć może człowieka, wyzwala bowiem inne: zawiść, zazdrość i gniew. Wszystko, co w nim dobre, dotyczy jednej tylko osoby. Pomyśl zatem, synu, nim nazwiesz znów dobrym owo coś, nie będące niczym innym jak kaleką, wynaturzoną, przepoczwarzoną przyjaźnią, która zaiste jest wzniosła i piękna. Mówię ci z całą mocą, że bez miłości świat byłby szczęśliwszy, pod warunkiem, że pozostałaby na nim przyjaźń.”
“Zaczynając dzień powiedz sobie: Zetknę się z człowiekiem natrętnym, niewdzięcznym, zuchwałym, podstępnym, złośliwym, niespołecznym. Wszystkie te wady powstały u nich z powodu braku rozeznania złego i dobrego. Mnie zaś, którym zbadał naturę dobra, że jest piękne, i zła, że jest brzydkie, i naturę człowieka grzesznego, że jest mi pokrewny, nie dlatego, że ma w sobie krew i pochodzenie to samo, ale że ma rozum, i boski pierwiastek, nikt nie może wyrządzić nic złego. Nikt mnie bowiem nie uwikła w brzydotę. Nie mogę też czuć gniewu wobec krewnego ani go nienawidzić. Zrodziliśmy się bowiem do wspólnej pracy, tak jak nogi, jak ręce, jak brwi, jak rzędy zębów górnych i dolnych. Wzajemne więc szkodzenie sobie jest sprzeczne naturze, wzajemnym zaś szkodzeniem jest uczucie gniewu i nienawiści.”
“Nasz kot Church i twój kot Prezes Miau. One są w sobie zakochane. Nigdy nie widziałam takiej miłości. Nie miałam pojęcia, że takie uczucie może zrodzić się w sercu... kota. Niektórzy twierdzą, że miłość między dwoma kocurami jest zła, ale ja uważam, że ona jest piękna. To ona sprawia, że Church jeszcze nigdy nie był taki szczęśliwy. Nic go tak nie uszczęśliwia jak Prezes Miau. Żaden Tuńczyk. Żadne rozrywanie na strzępy starych arrasów. Dosłownie nic. Proszę, nie rozdziela tych kotów. Błagam, nie zabieraj Churchowi radości.
Posłuchaj, to tylko ostrzeżenie dla twojego dobra. Jeśli rozdzielisz tych dwóch, Church naprawdę się rozzłości.
A rozgniewany Church bardzo ci się nie spodoba.”
“Program Dwunastu Kroków jest ważny dla uzależnionych, bo zmusza ich do ciągłego rozwoju. Każdy krok brzmi jak hasło wywoławcze i ma ogromną głębię interpretacyjną. To, co napisałam o Dwunastu Krokach, to zaledwie dotknięcie tematu. Wszystkim, którzy chcieliby dokładnie zgłębić ten program AA, polecam książkę "12 kroków od dna", autorstwa Meszuge, niepijącego od kilkunastu lat alkoholika, oraz jego blog meszuge.blogspot.com. To bardzo dobra lektura, szczególnie dla umysłów analitycznych, które jak niewierny Tomasz muszą dotknąć, żeby uwierzyć. Nie każdemu jest to potrzebne. Myślę czasem, że im prościej się do programu AA podejdzie, tym skuteczniej zadziała. „Jak być niezniszczalną”, Ilona Felicjańska, Burda Publishing Polska, 2014, s. 154.”
“Kłamstwo zrodziło się w tej samej chwili, kiedy czlowiek zatracił poczucie bezpośredniego związku z naturą; oceniając bowiem sprawy w oparciu o charakter swoich bliźnich, pzyswoił on sobie fałszywe sądy na temat zła i dobra. Zło tkwi tylko w człowieku i jedynie przz niedorzeczne i zgubne uogólnienie przyjęliśmy poniżające pojęcie zła jako naturalnego prawa. Badanie bliźnich doprowadziło człowieka do gorzkiego poznania swojej osobowości. Ta zasmucająca wiedza dała mu sto powodów, by nie dwierzać własnej duszy; i odkąd zwątpił o wewnętrznym świecie miłości, uznał za marny, okrutny i szpetny świat zewnętrzny, który w świętej rzeczywistości poddany jest wyłącznie regułom piękna i harmonii.”
“Tak więc odpowiadając na wasze pytanie byłam mężatką już jakieś osiem razy. Ze strażakiem, z bibliotekarzem, rzeźnikiem O ten to był ostry jak tabasco Z muzykiem, księdzem (nie pytajcie nawet), roznosicielem pizzy, ratownikiem na plaży i gejem – to zaledwie wczoraj. Dużo by było pisać o powodach dla których te związki nie przetrwały, może kiedyś w wolnej chwili wam opowiem. Nie lubię rozpamiętywać. Nie będę mydlić wam oczu, że siły rozpadu rozłożyły się równo na pół, bo prawdą jest że wszystkich facetów rzuciłam ja. No dobra roznosiciel pizzy, ten od włosków, mnie rzucił, a z księdzem byłam parą tylko w wyobraźni. Ale tak poza tym to ja ich zostawiałam i koniec. Nieważne, że muzyk sam mnie do tego zmusił, zdradzając mnie dwukrotnie po tygodniu znajomości… No więc sami rozumiecie.”
“Potem ojciec Silas wskazał mi piękne strony rzymskiego
kościoła, jego wzniosłe dzieła i kazał mi sądzić drzewo po jego owocach.
Odpowiedziałam na to, że dzieła te nie są owocem Rzymu, ale jego obfitym, bujnym kwieciem, piękną zapowiedzią, ukazywaną przezeń światu. Kiedy kwiecie to padnie i zawiąże się owoc, nie ma posmaku miłosierdzia; jabłkiem w zupełności z niego ukształtowanym jest ciemnota, poniżenie i bigoteria. Z trosk, smutków i przywiązań ludzi wykuwa on więzy ich niewoli. Żywi, odziewa biedaków i daje im dach nad głową po to, aby skrępować ich zobowiązaniami „wobec Kościoła"; wychowuje i kształci
sieroty, aby wyrastały „na łonie Kościoła". Przeciąża pracą mężczyzn, poświęca w sposób niesłychanie morderczy kobiety i wszystko na tym świecie, który Bóg w swojej łaskawości uczynił miłym dla dobra stworzonych przez siebie istot, każe im dźwigać Krzyż o potwornym, zabójczym ciężarze, aby mogli służyć rzymskiemu kościołowi, przekonywać o jego świętości, stwierdzać jego potęgę i szerzyć królestwo swojego tyrańskiego „Kościoła".
Dla dobra człowieka mało się czyni, na chwałę Boga jeszcze mniej. Tysiące dróg otwieranych jest w największym znoju krwawiącymi dłońmi, w pocie czoła, z nazbyt szczodrym szafowaniem życiem ludzkim; drążone są i
prześwidrowywane góry na wylot, skały rozłupywane są aż do samych podstaw — a wszystko to w jakim celu? Aby duchowieństwo mogło bez przeszkód kroczyć po nich naprzód i wspinać się wzwyż, dążąc do wybicia się ponad wszystkich i ponad wszystko i stanięcia na górującym nad światem szczycie, z którego będzie mogło wreszcie roztoczyć wszechwładnie berło swojego molocha — „Kościoła".”
“Jego godność N.Albar, szary urzędnik Trybunału Imperialnego, nie był człowiekiem złym... Rzadko zastanawiał się nad sobą - i to może była jego największa wada. Zresztą czy na pewno wada? Trybunał potrzebował takich ludzi. Pracowitych, wytrwałych i wiernych, a nawet trochę bezmyślnych. Takich, którym do serca można było włożyć Księgę Praw, do głowy zaś Kodeks Przewinień. Był Albar machiną, uczynioną podobnie jak kusza, do jednej tylko rzeczy; gdy zadaniem kuszy było strzelać, zadaniem Albara - ścigać. Itak jak kusza nie jest zła ani dobra, tak Albar nie był zły ani dobry. Co najwyżej; przydatny. Setki, tysiące takich rzetelnych, przydatnych ludzi krążyły po świecie; ludzi, których natura, raz ukształtowana, pozostawała czymś twardszym niż granit. Odpowiedzialność za ich czyny spadała na głowy tych, którzy w imię różnych celów gotowi byli konstruować machiny.”
“- Nie o to chodzi - Gary Craig wysunął szczękę w przód. - Nie zauważyłeś, że już od dawna muzułmanie dzielą się na dobrych i złych ? Źli to ci, co walczą z nami, gdzie tylko jest to możliwe. Każda sposobność jest dla nich dobra. Nieistotne, kto nawinie się pod rękę - wolontariusze akcji humanitarnych, misjonarze, lekarze. Wszystkich należy zlikwidować. Z kolei ci dobrzy nie robią nic, by w jakiś sposób powstrzymać złych. Jakoś nie widzę ciągnących przez ulice Ankary, Kairu, Rijadu czy Marrakeszu tłumów wzywających do opamiętania, do zaprzestania samobójczych zamachów czy też wywierających nacisk na własne rządy, by przykręciły śrubę islamistom. W Europie za to protestują i gardłują, ile wlezie. W Arabii Saudyjskiej za posiadanie medalika ze świętym wizerunkiem grozi kara śmierci. U nas: chcecie meczet - proszę bardzo. „Róbcie, co chcecie” - debila, który wymyślił to hasło, należałoby zgilotynować. ”
“Choć obserwatorzy często zapewniają, iż demagodzy są "mocni tylko w gębie" oraz że ich wypowiedzi powinny być traktowane z przymrużeniem oka, jedno spojrzenie na demagogicznych przywódców na całym świecie wskazuje na to, że wielu z nich w końcu przekracza granicę między czczym gadaniem a działaniem. Dzieje się tak, gdyż początkowo dojście do władzy demagoga zazwyczaj doprowadza do polaryzacji społeczeństwa, wzbudzając atmosferę paniki, wrogości i braku wzajemnego zaufania. Groźby słowne w wykonaniu nowego przywódcy często wywołują efekt bumerangu. Jeśli media czują się zagrożone, mogą w rezultacie porzucić umiar i zawodowe standardy w desperackiej próbie osłabienia rządu. Opozycja zaś może dojść do wniosku, że dla dobra państwa rząd powinien zostać odsunięty od władzy za pomocą skrajnych środków - impeachmentu, masowych prostestów lub nawet zamachu stanu.”
“Ile wyciskasz? – Siedemset. Dobra, to może stanę sobie trochę z boku, poza twoim zasięgiem. Mam nadzieję, że nie pamiętasz o tej obietnicy skopania ci tyłka? Curran uśmiechnął się. – Chcesz mnie asekurować? – Raczej nie. Ale może w zamian powykrzykuję werbalne zachęty? - Wzięłam głęboki oddech i zaryczałam: - Bez bólu nie ma sukcesu! Ból to tylko słabość opuszczająca ciało! No dalej! Pchaj! Pchaj! Pomyśl, że ta sztanga to twoja dziwka! Nie wytrzymał. Sztanga opadła niebezpiecznie blisko klatki piersiowej, kiedy Curran zaczął się trząść ze śmiechu. Doskoczyłam do niego przestraszona i chwyciłam za drążek. Jak na ironię znalazłam się w cholernie niekorzystnej sytuacji, z głową Władcy Bestii bardzo blisko moich ud, a raczej tam, gdzie uda się kończą. W tej chwili miałam to jednak gdzieś. Jak wytłumaczyłabym Gromadzie, że ubóstwianą Jego Wysokość zmiażdżyła sztanga?”
“Sam widzisz, że taki twór nie może pochodzić od Dobra, od Boga Ojca, od Bogini Matki, nawet jeśli z imieniem Boga na ustach jest budowany i podtrzymywany. Nie wyobrażam sobie Boga, który by chciał unurzać się w tej zapiekłości, nieugiętości i przemocy, i to tylko po to, żeby wszyscy wierzyli Weń na jeden, określony sposób. A cóż by Mu miało zależeć, Jemu, który jest wolny jak wiatr i majestatyczny jak zachód słońca? On sam nie uznaje wobec siebie żadnych ograniczeń i kieruje się dobrocią Swego serca. Nie, czuję to doskonale: każdy ma własną wiarę, najlepiej oddającą jego unikalną, intymną relację do Nadprzyrodzonego, której inni nawet się nie domyślą, a co dopiero mieliby go pouczać jak ona ma wyglądać! Śmieszne! Tak jak każdy kamień inaczej szlifowany jest przez wiatr i wodę, i inaczej obrasta mchem, i nie masz najlepszego, jedynie słusznego kamienia.”
“,,Mrrrau! Mrrrau!
Au! Au, głupi kot! Hmm... Mówiłeś mi: ,,przestań wydzwaniać, Isabelle'', ale to nie ja dzwonię do ciebie, tylko Church. Ja jedynie wybrałam numer.
No więc, jest coś, o czym mogłeś nie wiedzieć, kiedy ostatnio postąpiłeś tak pochopnie. Nasz kot Church i twój kot Prezes Miau. One są w sobie zakochane. Nigdy wcześniej nie widziałam takiej miłości. Nie miałam pojęcia, że takie uczucie, może się zrodzić w sercu..., kota. Niektórzy twierdzą, że miłość między dwoma kocurami jest zła, ale ja uważam, że jest piękna. To ona sprawia, że Church jeszcze nigdy nie był taki szczęśliwy. Nic go tak nie uszczęśliwia jak Prezes Miau. Żaden tuńczyk. Żadne rozrywanie na strzępy starych arrasów. Dosłownie nic. Proszę, nie rozdzielaj tych kotów. Błagam, nie zabieraj Churchowi radości.
Posłuchaj, to tylko ostrzeżenie dla twojego dobra. Jeśli rozdzielisz tych dwóch, Church naprawdę się rozzłości .
A rozgniewany Church bardzo ci się nie spodoba.
Piip''.”
“To ryczał Jałmużnik. Wypluł ziemię z ust, jakoś udało mu się odepchnąć trzymającego go zbira. Szybko dostał za to trzy silne ciosy i już legł bez sił, brocząc krwią. Makary w jakimś przebłysku głębszej myśli zdał sobie sprawę, że grzmocąc Nicetasa po twarzy, nie wyciągnie prawdy. Pozwolił więc dryblasowi odetchnąć, a nawet splunąć i wysmarkać nos. Wielka Pięść siadł oparty o maszt namiotu. Mimo krwi zalewającej mu twarz, oczy lśniły dziko pełne furii. Mięśnie rwały się do bitki. Jednak nim obaczył co i jak, już oplotła go lina. Tkwił bez ruchu. - Dobra, przyjacielu. Pogadamy na spokojnie. Możesz być pewien jednego. Mnie nie omamisz. Ja wiem. Wiem, że kitrasz ostrze. Powiem ci tak: a miej sobie to ostrze. W końcu jesteś nawet swój chłop i nie muszę ci jumać twoich zabawek. Ja tylko chcę wiedzieć jedno. Od kogo masz? Za ile? I jakie jeszcze masz wejścia tutaj? I dlaczego nic o tym nie wiem? Nicetas nie odpowiedział.”
“- Laura, kurwa, trzeci raz cię pytam. - Głos Olgi poderwał mnie do góry, a wizażysta niemal wydłubał mi oko pędzlem.
- Ja pierdolę, nie drzyj się- warkęłam. - Co chcesz?
- Czy ten kok nie jest zbyt wysoki? I zbyt gładki?
- Pocierała włosy, próbując je uklepać.- Chyba nie jest ładny, trzeba zrobić coś innego...- Kręciła się od lustra do lustra. - Generalnie chujowo wyglądam, idę się umyć, musimy zacząć od nowa. Boże, to bez sensu, ja nie chcę wychodzić za mąż. - Chwyciła mnie za ramiona. Była bliska histerii.
- Po co mam tracić wolność? Jest tylu facetów na świecie, później on zrobi mi dziecko...- Z jej ust wydobywał się potok słów, a twarz zrobiła się sino - blada.
Uniosłam dłoń i wymierzyłam jej solidny policzek, a ona zamilkła, gapiąc się na mnie z nienawiścią. Cała obsługa złapała się za głowy i patrzyła, co się dalej stanie.
- Jeszcze raz? - zapytałam spokojnie.
- Nie dziękuje, raz wystarczy - odpowiedziała niemal szeptem, wracając na fotel i łapiąc głęboki oddech. - Dobra obniżymy trochę tę konstrucję i będzie pięknie.”
“No dobra - westchnął Gabriel. - Ty jesteś pewien. My nie. Załóżmy jednak, że to Jasność nakazała ci zniszczyć Ziemię. Czyli, zaczynają się właśnie Czasy Ostateczne. A my musimy się na nie przygotować. Nie tylko przyjąć to do wiadomości, ale natychmiast zabrać się do roboty. Zaznaczam, ciężkiej roboty, która prędko się nie skończy. Trzeba powołać sztab kryzysowy, żeby odnaleźć proroków, wysłuchać przepowiedni, spełnić wizje, jakoś logistycznie przeprowadzić wskrzeszenie takiej rzeszy nieżywych, znaleźć tymczasowe miejsce na dusze ludzi, którzy wskutek zagłady Ziemi zejdą z tego świata, przeprowadzić ewidencję wszystkich dotychczasowych zmarłych, przetrzepać Raj i Głębię w poszukiwaniu zaginionych, a pewnie będzie ich niemało, przygotować miejsce pod Sąd i Jasność sama wie co jeszcze. Oczywiście nie liczę tu parad z trąbami i konnicą, łamania pieczęci, przelotów eskadry ptactwa niebieskiego z okrzykami: „Biada! Biada!”, popisów Czterech Jeźdźców, występów Lewiatana, Bestii, Smoka Ognistego, programu artystycznego Nierządnicy Babilońskiej i akrobacji powietrznych z wylewaniem czar goryczy czy wymachiwaniem mieczami i oliwnymi gałązkami. Cholerna olimpiada w Pekinie może się przy tym schować.”