Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lat z i dolce", znaleziono 65

- Lubisz nurkowanie? - spytał Michael.
Zastanawiałam się przez chwilę.
- Nie przepadam za wstawaniem o poranku - przyznałam. - I ten cały sprzęt przyprawia mnie o ból głowy. Kiedy jednak jestem na dole, pod wodą, znajduję się... tam. Żyję chwilą. Na lądzie gorzej mi to wychodzi.
(...) kie­dyś po­pro­si­łam, żeby po­wie­sił nam lu­stro w to­a­le­cie na dole, a on za­mo­co­wał je nad klo­ze­to­wym re­zer­wu­arem za­miast nad umy­wal­ką. Zby­łam to śmie­chem, ale Chris omal nie do­stał apo­plek­sji: „Który facet musi wi­dzieć swoją twarz w lu­strze, kiedy się od­le­wa?”.
Coś zajęczało w dole i światła z powrotem rozbłysły. Zgrzytnął metal. Podłoga zaczęła się podnosić, wyrównując poziom wokół szklanych cylindrów. Hologram słońca spłynął spod sufitu, kiedy Astronom, przeklinając, zaczął schodzić na parter.
Jeśli gwiazdy to naprawdę czekające na narodziny boginię, powinnam je przestrzec. Niech lepiej zostaną tam na górze, pośród mrugających świateł. Bo co czeka je tu, na dole? Życie tutaj to mrok, samość, hałaśliwe dzwony i wieczny deficyt wina.
Świat pociemniał. Przez śnieżną zawieruchę ledwie był w stanie dostrzec kontury wieży konkatedry i jej potrójny hełm. Domy skryły się w mroku, czarne smugi dymu z kominów kładły się poziomo i rozwiewały. W dole jezioro marszczyło się gniewnie.
Idzie wtedy wzdłuż urwiska i patrzy na port w dole. Nieraz sobie wyobrażał, że traci równowagę i spada z klifu, a jego połamane ciało leży w zatoczce, gdzie Marie właśnie zatrzymała samochód. Niemal siebie tak widzi, przed maską samochodu, martwego.
Magowie pomyśleli przez chwilę. A potem wszyscy usłyszeli cichy, dźwięczny głos dziejącej się magii. Nadrektor dramatycznym gestem wskazał sufit.
- Na górę, do prali! - zawołał.
- Pralnia jest na dole, Ridcully - zauważył dziekan.
- Na dół, do pralni!
Tej nocy niewiele spałam. próbowałam sobie wmówić, że moja bezsenność wzięła się z troski o babcię, ale prawda chyba leżała gdzie indziej. Męczyło mnie przeświadczenie, że na dole, w salonie, śpi mężczyzna. W dodatku całkiem atrakcyjny. I że jesteśmy w domu tylko my dwoje.
Zaraz ich potem wyłapano co do jednego i powołano do życia. Tylko, że nikt nie wiedział jeszcze, jakie ono teraz jest. Jakie będzie? I gdzie? U góry czy na dole? Z przodu czy z tyłu? Po stronie lewej czy prawej? A może w ogóle go nie ma, choć ciągle się tak samo nazywa – życie. A tymczasem to tylko szus z jednej biedy do drugiej.
Jak mogłabyś odrzucić jedyną w życiu szansę poprowadzenia mustanga? Wstałam i strzepnęłam piasek z tyłu spodni. - A co byś powiedział na sprzedanie mi mustanga za trzydzieści dolców? Mogę zapłacić gotówką. Roześmiał się, obejmując mnie ramieniem. - Jestem zalany, ale nie aż tak, Grey.
Rozdziel materię suchą od mokrej. Rozdziel to, co znajdziesz na górze od tego co na dole. Rozdziel to co pochodzi ze wschodu od tego co narodziło się na zachodzie. A gdy dokonasz tego posiądziesz tajemnicę wody, która nie moczy rąk, a postępując tak dalej cierpliwie, dokonasz wielkiego dzieła.
Anonimowy tekst alchemiczny.
- Duchy na dole, kobieto, chcesz mnie sprowokować do zabicia kolejnego szczura?
- Ach, więc to ja jestem winna śmierci poprzedniego, tak? Nie potrzeba dodawać, że czuję się dotknięta. To Twoja ręka go złapała, Toblakai. Twoja dłoń...
- A Twoja gęba nigdy się nie zamyka, co budzi we mnie żądzę mordu.
Wigilia dopiero miała nadejść, ale przebudzenie już się zaczynało.Sylwetka domu sąsiadów jak zwykle była ciemna, ale po chwili zaczęły się w środku zapalać kolejne światła. Najpierw na dole, w kuchni, potem w pokoju Bartka, a na koniec rozjaśnił się strych. Uśpiony przez lata dom budził się do życia.
Wysoko w przestworzach oglądałem zapierające dech w piersiach wschody i zachody słońca. Widziałem najjaśniejsze gwiazdy i planety, a widowisko to podziwiałem niczym widz w pierwszym rzędzie. Nie widziałem jednak wszystkiego, choćby tego, co działo się w dole, kiedy ja leciałem wysoko, zarabiając pieniądze i podziwiając widoki.
Pogorzelski zacisnął dłoń na ramieniu Szymona. Czy dał mu ostrzeżenie? Zdecydowanie tak. Równie dobrze mógłby powiedzieć" "Będziesz szczęśliwy i bogaty, Szymon, jeśli pozostaniesz mi wierny, ale spróbuj mnie zdradzić, to wylądujesz na dole urwiska". Jednak Rafalski nie widział w jego oczach ani podstępu, ani cienia złych zamiarów. Jedynie radość i życzliwość.
Wiesz, że gdy cię poznałam, to podobało mi się w tobie wszystko, nawet sposób w jaki chodzisz po pokoju. Bo ty nie chodziłeś zwyczajnie, tylko tak, jakbyś chciał przejść przez ścianę, jakby cały świat do ciebie należał, jakby nic się nie liczyło. A teraz trafiłeś parę dolców i przestałeś być sobą. Zachowujesz się jak studencik stomatologii albo hydraulik.
Wyobraził sobie też, że dostrzega twarze gwiazd – były blade, uśmiechnięte, jakby ich właściciele zbyt wiele czasu spędzali ponad światem, obserwując krzątaninę, radość o ból ludzi w dole, i nie mogli powstrzymać rozbawienia, gdy kolejny maleńki człowiek zaczyna wierzyć, iż jest środkiem wszechświata. A przecież wierzy w to każdy.
Wyobraził sobie też, że dostrzega twarze gwiazd - były blade, łagodnie uśmiechnięte, jakby ich właściciele zbyt wiele czasu spędzali ponad światem, obserwując krzątaninę, radość i ból ludzi w dole, i nie mogli powstrzymać rozbawienia, gdy kolejny maleńki człowiek zaczyna wierzyć, iż jest środkiem wszechświata. A przecież wierzy w to każdy z nas.
Motłoch z zasady potrzebuje kogoś, kto będzie dyktować, co ma robić i myśleć, ponieważ to zdejmuje odpowiedzialność. A ludzie z zasady nie chcą czuć się odpowiedzialni, bo brzemię uwiera, oznacza obowiązek i konieczność wywiązania się z obietnic. I tym na dole też trzeba wbić do łbów, co mają robić i myśleć, a całą resztę, która będzie mieć inne zdanie, posłać do piachu.
Plany były wywieszone. – Wywieszone? By je znaleźć, musiałem zejść do piwnicy! – Tam jest dział informacji. – Potrzebowałem latarki. – No, może światło było zepsute. – Schody też. – Znalazł pan jednak ogłoszenie, nie? – Znalazłem. Tak, znalazłem – stwierdził Artur. – Było wywieszone na dole zamkniętej szafy na akta, stojącej w nieużywanym klozecie, na drzwiach którego napis ostrzegał: UWAGA ZŁY LEOPARD!
W dole wrzało, kipiało, ludzie poruszali się bez ładu i składu, jedni balansując na wąskich kładkach, inni na rozmaitych jednostkach pływających, począwszy od łódek, a kończąc na najróżniejszych codziennych utensyliach, w rodzaju kuchennej balii czy wytarganej z piwnicy skrzyni na lód, których widywało się teraz mnóstwo, w najróżniejszych kształtach i o najróżniejszych dawnych zastosowaniach.
Nie mogła się oprzeć i tu również podeszła do szyby. Widziała w dole plac Grzybowski i kościół Wszystkich Świętych.
Ogromna świątynia z tej wysokości wyglądała jak eksponat
z parku miniatur. Patrzyła na jej dach i dziwiła się, jak ładnie
był wykończony. Budowniczowie nie mogli przecież wiedzieć,
że ktoś kiedyś będzie patrzył na niego z góry. Może więc był
to widok przeznaczony specjalnie dla Boga?
Słońce przechyliło się już trochę ku zachodowi, rozświetlając panoramę całej kotliny i ciągnącej się hen w dole otwartej przestrzeni lasów i dolin. Można było zobaczyć nawet maleńkie domki, chaotycznie rozrzucone wokół osi wyznaczającej najdłuższą wieś w Polsce. Zawoja wyglądała jak jakaś magiczna makieta mikroskopijnych zabudowań rozpościerających się tam daleko aż po horyzont.
Tam, w dole - podjął - żyją ludzie, którzy pójdą za każdym smokiem, będą czcić każdego boga, dopuszczą do każdego występku. A wszystko to ze zwykłej monotonii, codziennego zła. To nie prawdziwie wybitna, twórcza ohyda wielkich grzeszników, ale rodzaj masowo produkowanego mroku duszy. Grzech, można powiedzieć, bez krzty oryginalności. Akceptują zło nie dlatego, ze mówią mu "tak", ale dlatego, że nie mówią "nie".
- tylko żem mu opowiadał o kulturze, co ją mamy w Ankh- Morpork -odparł swobodnie Detrytus.
- żem poznał każdy cal tej opery -To prawda - przyznał zduszonym głosem attaché kulturalny.
-Muszę zaznaczyć, że szczególnie interesuje mnie odwiedzenie galerii sztuki i zobaczenie... - zadrżał.
- „Tego obrazu tej kobiety, co se myślę, że malarz nie umiał porządnie zrobić uśmiechu, ale rama będzie warta dolca czy dwa".
Życie na dole nieodłącznie wiąże się z udawaniem. Codziennie robisz rzeczy, których nie cierpisz. Wykonujesz obowiązki, słuchasz poleceń, załatwiasz sprawy. Udajesz zainteresowanie, pozorujesz zaangażowanie. Każdego dnia spotykasz się z ludźmi, których nie chcesz widzieć. Udajesz zadowolenie, satysfakcję. Tak naprawdę jednak czujesz tylko zmęczenie i znudzenie. I trochę gniewu. Wmawiasz sobie, że tak właśnie trzeba się czuć. Że wszyscy inni odczuwają to samo. Że tak jest zorganizowany świat.
Większość złej, akceptowanej poezji piszą profesorowie anglistyki z uniwersytetów wspieranych przez państwo, bogaczy i przemysł. To są zachowawczy nauczyciele wybrani do karmienia zachowawczych ludzi, by gra na szczytach mogła się toczyć dalej, gdy tymczasem ci na samym dole wśród ludzi i narodów dostają w kość. Gra toczy się przy pełnej współpracy manekinów ze środowisk kultury wysokiej... między którymi dochodzi tylko do drobnych, zawziętych, małostkowych sporów.
Jestem charyzmatyczny? - Wzdrygnęłam się, kiedy usłyszałam szept Archera tuż nad uchem. Uniosłam kącik ust, odwracając się do niego. Chłopak uśmiechał się zawadiacko, przechylając głowę w bok.
- Nie. Bardziej narcystyczny i nieznosny - sarknęłam, przez co chłopak prychnął.
- Tak uwazasz? - Jego uśmiech poszerzył się bardziej, co nie zwiastowało niczego dobrego. Ułożył dłonie na dole moich pleców, niebezpiecznie blisko tyłka, a mnie przeszły ciepłe wibracje. Uwielbiałam jego dotyk.
- Tak.
Audrey przeszła obok, zawieszając na nim dłuższe spojrzenie. Na widok lekko potarganych włosów i nieznacznego zarostu przypomniała sobie czasy, gdy każdego ranka budziła się blisko niego. Choć teraz miał na sobie dopasowany smoking, sprawiał wrażenie, jakby zaledwie chwilę temu wyszedł nago spod gorącego prysznica. Poczuła ciepłe łaskotanie w dole brzucha, kiedy dostrzegła znajomy błysk w jego brązowych oczach. Właśnie dlatego zatrzymała się tylko na moment, by wyszeptać mu na ucho miejsce spotkania.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl