Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lecz dogra", znaleziono 504

Nie ma lepszego sposobu na uświadomienie sobie, czym jest zło, niż doświadczenie go na własnej skórze. Tak jak mówi się, że wszystko
dobre, co uczyniłeś, wraca do ciebie, tak samo dzieje się ze złym. Całe zło, które
wyrządziłeś w swoim życiu, w końcu zostanie ci zwrócone. Z nawiązką. Bo zło
zawsze wraca ze zdwojoną siłą. I w przeciwieństwie do dobra boli. Bardzo.
Mamy tylko jedną historię. Wszystkie powieści, cała poezja zbudowane są na niekończącym się zmaganiu dobra ze złem w nas samych. I przychodzi mi na myśl, że zło musi się ustawicznie lęgnąć na nowo, podczas gdy dobro i cnota są nieśmiertelne. Występek ma wciąż, świeżą i młodą twarz, natomiast cnota jest czcigodna jak żadna inna rzecz na świecie.
Czytając powieść, każdą powieść, musimy doskonale wiedzieć, że cała jest nonsensem, i jednocześnie wierzyć w każde jej słowo. W końcu kiedy ją zamkniemy, możemy stwierdzić, jeśli to była dobra powieść, że jesteśmy odrobinę inni, niż przed jej przeczytaniem, że zostaliśmy nieco zmienieni, jak po spotkaniu nowej twarzy (...). Bardzo trudno jednak powiedzieć, czego się nauczyliśmy i co w nas zmieniło.
Wzniosłość jej urody, wysokość jej stanowiska i świetność jej fortuny dawały jej moc czynienia dobra. Ludzie jednak więcej szukali w niej innej mocy, owej mocy ducha, owej odwagi i potęgi miłowania, która niby na rozpostartych skrzydłach orła wznosić umie ku niebu dusze cierpieniami przygięte do ziemi.
- Różne uprzedzenia, wątpliwości... Odrzuciłaś je. Teraz będziesz niszczyć, zapewne... Lecz cóż z tego? Ważniejsze jest, że znalazłaś swoje dobro. Dobro, po prostu. No bo jakie może być? Każdy ma swoje własne, czasem wielu ma - wspólne. Ale jednego dobra, takiego dla wszystkich, nie ma i być nie może. Nie powinno. Przede wszystkim potrzebna jest równowaga. To ona jest dobrem największym. Walczyłaś ze skłonnością do czynienia zła, no i co z tego wyszło mądrego?
Na tym świecie istnieje siła, która działa na rzecz dobra. W to też wierzę. Częściowo chyba po to, żeby nie zwariować na myśl o wszystkich okropnościach, które się dzieją, ale jednocześnie... cóż... dowody zdają się to potwierdzać, nie sądzisz? Nie tylko tutaj, ale wszędzie. Jest jakaś siła, która stara się przywrócić równowagę. Kiedy przyjdą koszmary, Ralph, spróbuj sobie przypomnieć ten mały skrawek papieru.
"Mariposa. Motyl. Symbol nieśmiertelność, odrodzenia i drogi do lepszych zmian. Niektórzy wierzą, że zjawia się w naszym życiu, aby zapowiedzieć istotne zmiany. Inni, że pomaga odnaleźć drogę w krytycznej sytuacji i napełnia nas dobra energia. Ja natomiast wierzę, że Rhys zjawił się w moim życiu po to, żeby nim zawładnąć i stać się jego nieodłączną częścią."
W grubym kajecie powstawały dziecinne projekty książek, a główna bohaterka zawsze miała na imię Joanna! To takie pełne głębi i szlachetności imię, taka sama musiała być kobieta o tym imieniu, dobra, inteligentna i szlachetna. Przez wiele lat zmieniał i poprawiał swoje powieści, a kiedy miał trzynaście lat los zesłał mu niesamowitą frajdę.
Mogę sobie wmawiać, że nie zasługują na współczucie, że to w słusznej sprawie i dla ich własnego dobra, ale fakty pozostają faktami. Dylematy moralne walczą o uwagę w mojej głowie, ale nie mają szansy ze świadomością, że najnormalniej w świecie podoba mi się to. Kurwa, zwabianie obcych ludzi w pułapkę i obcinanie im jaj sprawia mi przyjemność. Upijam się władzą nad nimi, upijam się ryzykiem.
Dobra, prawdziwa proza jest jak suknia od Paquin czy Molyneux: niby nic, a jest w tym wszystko. Coś zupełnie nieuchwytnego. To są odbezpieczone granaty, które autor daje czytelnikowi, którymi go wypycha, aby wybuchały w nim. Czym dłużej eksplodują, tym pisarz jest większy. Wszelkie wspaniałe eksplozje wokół czytającego mogą być wspaniałe, mogą na chwilę ogłuszyć, ale w końcu nie zostaje z nich wiele. S. 114
Mnich mu tłumaczył, że Chrystusa trzeba kochać, bo się poświęcił dla ludzkości. Na co Tito odpowiedział, że krety i króliki, poświęcone w laboratoriach na wypróbowanie nowych środków dla dobra ludzkości, mają taką samą zasługę. Wobec tego strażak, który umiera, aby ratować życie człowieka, jest bardziej godny podziwu niż Chrystus, bo większą zasługą jest poświęcić się dla jednego człowieka niż dla miliardów.
„ Jesteśmy w takim stopniu silni i nieugięci, w jakim pozwalają nam na to nasze najdrobniejsze słabości, a one potrafią być doprawdy niewyobrażalnie małe – jak długość rzęsy śpiącego dziecka czy obwód niemowlęcej rączki. Życie ludzkie może w mgnieniu oka ulec zmianie; również w mgnieniu oka, jak się okazuje, mogą lec w gruzach najbardziej niezłomne zasady.”.
Istotnie , wszystko odeszło. Kiedy życie się kończy jest jak mignięcie barwnego filmu, ułamek sekundy na ekranie - wszystkie niechęci i namiętności skoncentrowane i przez moment płonące w przestrzeni, i zanim człowiek zdąży krzyknąć Oto szczęśliwy dzień, oto nieszczęśliwy, oto zła twarz, a to dobra, z filmu zostaje jedynie popiół, ekran ciemnieje
Jestem w gruncie rzeczy artystą, i to na zupełnie dziewiczym terenie. Teorię dobra rozwijało co niemiara myślicieli, teorii zła nikt prawie nie ruszał z fałszywego wstydu, tak że dostała się w ręce rozmaitych niedouków i prymitywów. To, jakoby można było kunsztownie, wymyślnie, subtelnie, zawile być złym bez treningu, bez wprawy, bez natchnienia, bez solidnych studiów, jest kompletnym fałszem.
Zamyślił się na moment, lecz zaraz podjął na nowo. - Przecież wszystkie długi praktycznie odpadają, bo je wykupił. Jaki głupi palant! Naprawdę jest szansa, że go wyeliminują na długo? - Z tego co zaprezentowali, mogę się nawet założyć. - Jeśli się spełni, Gieniu, to czeka nas dobra przyszłość – Mosur wstał i podłą rękę Narowemu, którą ten powoli i z widoczną dozą niepewności uścisnął.
„Nie wystarczy zniszczyć grzech, trzeba się od niego uwolnić wewnętrznie. Człowiek pochodzi od Boga i w jego naturze nie ma grzechu. Grzech pochodzi z zewnątrz, z równie potężnego jak Królestwo Boże królestwa ciemności. To Szatan zasiewa w nas grzech i zło, a my poddajemy się w chwili słabości. (…) Grzech to przecież ciemna, mroczna strona naszej natury. Można tę ciemną stronę nauczyć dobra, wynieść do Boga i oswoić. Być może Bóg, stwarzając ludzi, obdarzył ich misją dążenia ku dobru poprzez doskonalenie się, a tym samym ignorowanie podburzeń Szatana, nie zaś przez walkę. Walka ze światem to walka z samym sobą. Każda przemoc jest orędziem Szatana, to krzywda, śmierć, ogień i tortury. Walka jak wojna, nie może być dobra. Zabijanie jest zabijaniem. (…) Wierzę, że człowiek ma Boga w sobie i że do każdego przemawia on w inny sposób”.
Evanlyn pochwyciła mocniej wiosło, przedmiot z którym nie zdążyła się jeszcze oswoić. Czekała na komendę Alyss.
— No, dobra. Pamiętaj, zaczynamy od lewej. Raz... i dwa. Raz... i dwa. Nieźle. Oby tak dalej. Raz... Brr, jasna cholera! Jeżeli znów mnie ochlapiesz wyrzucę cię za burtę! Więc lepiej uważaj!
Evanlyn przemknęło przez myśl, że nie jest to właściwy sposób zwracania się do księżniczki, następczyni tronu Araluenu.
- O, zakochałaś się. Więc to już ten etap. - Zaśmiał się drwiąco - Ale wiesz co, Eden? Rób sobie, co chcesz. Ja nie będę wokół ciebie skakał. Nie jesteś księżniczką, by za tobą biegać, żebyś się mogła zastanawiać, czy łaskawie przyjąć mnie na audiencji, czy olać temat. Polubiłem cię, bo wydawałaś się szczera i dobra, a okazało się, że byłaś jedynie laską do łóżka. Najwidoczniej pasowała ci taka rola(...)
Nauczono ludzi, że największą cnotą nie jest zdobywać, lecz dawać. Nie można jednak dać coś, czego przedtem nie stworzono. Tworzenie poprzedza rozdawanie – inaczej nie byłoby co rozdawać. Potrzeba twórcy poprzedza potrzebę każdego potencjalnego beneficjenta. A jednak uczą nas podziwiać powielacza rozdającego dobra, których nie wyprodukował i stawiać go ponad człowiekiem, który ich przysporzył. Sławimy dobroczynność. Wzruszamy ramionami w obliczu osiągnięć.
"Czy nigdy nie pomyślałeś, że tak jak cień musi otaczać światło, tak samo niebezpieczeństwo musi otaczać czarnoksięską moc? Te czary to nie gra, w którą bawimy się dla przyjemności albo własnej chwały. Pomyśl o tym, że każde słowo, każde działanie naszej sztuki wypowiadamy i wprowadzamy w ruch na korzyść albo dobra, albo zła. Zanim przemówisz albo uczynisz cokolwiek, musisz znać cenę, jaką trzeba zapłacić".
Powiedzmy tylko, że gdyby ci naukowcy wykorzystali swój geniusz w sprawie dobra, a nie zła, samochody jeździłyby na parę i zostawiały świeży kompost, nikt by nie chorował, nie byłoby głodu, wszystkie budynki stałyby się odporne na trzęsienia ziemi, bomby i powodzie, a cała światowa gospodarka przeszłaby radykalną zmianę i środkiem płatniczym byłaby czekolada.
- Aha. Ciekaw jestem tylko, dlaczego, jeśli chodzi o walkę dobra ze złem, kapłani tak rzadko ruszają sami swoje tyłki. Gadanie, gadanie, gadanie, a potem zawsze idźcie dzieci tłuc się z siłami Mroku sami, bo ja tu muszę jeszcze Świątynię pozamiatać…
– Wina się napić – dodała Daghena.
– Dziewkę wy… – Kailean obejrzała się, wyczuwając ruch – … wyspowiadać.
Jesteś inny od innych, wystarczająco dobry lub wystarczająco dobra, żeby mieć swój gust, lubić to, co ci się podoba. I właśnie to, co czyni cię innym, czyni cię jednocześnie najbardziej sobą. Uznanie bycia sobą i zgodzenie się na bycie sobą, sobą wystarczająco dobrym lub dobrą, to punkt wyjścia do zaprzestania codziennej wspinaczki starania bardziej i więcej.
Czasem siadałam pod niebem, kiedy nie było zasnute chmurami, patrzyłam na gwiazdy u mówiłam głosem, który stał się całkiem ochrypły: "Szanowny panie, jeśli jest pan gdzieś w górze i nie ma pań zbyt wiele do roboty, niech pan coś do mnie powie, bo jestem bardzo samotna i sprawiłoby mu to przyjemność". Nic się nie wydarzyło. Mogę teraz spokojnie myśleć, że ta ludzkość, o której sama nie wiem, czy rzeczywiście do niej należę, miała doprawdy bujną wyobraźnię.
– Cza­sem mam wra­że­nie – po­wie­dzia­ła Agata – że po pro­stu ba­wi­my się w zwią­zek, ba­wi­my się w dom. Że od­gry­wa­my role. – A nie na tym to po­le­ga? – Mar­cin wzru­szył ra­mio­na­mi. – Całe życie. Od­gry­wa się role. Co w tym złego? Ty byś cią­gle chcia­ła, żeby coś się dzia­ło. Ale życie czę­sto jest nudne i kręci się wokół sza­rej co­dzien­no­ści. Po­gódź się z tym dla wła­sne­go dobra. I dla wła­sne­go bez­pie­czeń­stwa.
W realnym świecie obok Dobra występuje Zło, a obok ludzi wartościowych egzystują szaleńcy. Jeśli ich wyeliminujemy, świat stanie się sztucznie izolowanym i przestanie się rozwijać. O postępie i rozwoju decydują nie tylko ludzie normalni, moralni i dobrzy. Także niemoralni, nienormalni, inni niż wszyscy, niestety również osobnicy budzący sprzeciw i obrzydzenie. Jednak zło odkryte i zdefiniowane jest mniej niebezpieczne.
Rzęsisty deszcz wybijał szybki rytm, uderzając o gęste, zgniłe listowie. Zagłuszał nocne szmery lasu. Ziemia zdążyła już dobrze namoknąć, co miało swoje dobre, jak i złe strony. Dobra była taka, że łopata miękko wchodziła w podłoże i kopanie nie wymagało dużego wysiłku. Jednak i zbyt mokra ziemia potrafiła utrudniać życie, uparcie osuwając się z już wyrzeźbionych brzegów.
– Panie pułkowniku, zerknięcie na dane to nie jest włamanie, a poza tym nie ma lepszego sposobu na ulepszanie systemu niż wyszukiwanie jego najsłabszych punktów. Można więc powiedzieć, że kontrolujemy systemy w ramach pracy.
– Dobra, rozumiem! – Rafał najwyraźniej dał za wygraną. Choć nie był zwolennikiem łamania prawa czy chociażby naginania procedur, to wiedział doskonale, że praca operacyjna bardzo często bazuje na pozyskiwaniu informacji ze źródeł dalekich od legalnych.
Wiara w istnienie demonów to zrzucanie odpowiedzialności za własne czyny na kogoś innego. W każdym człowieku jest tyle samo dobra, co zła. I tylko my możemy decydować, która z tych wartości nas zdominuje. Jakkolwiek byśmy postępowali, jakimi drogami podążali, zawsze natrafimy na moment, w którym trzeba dokonać wyboru. Tak więc wszyscy mamy w sobie demona. Sekret tkwi w tym, czy pozwolimy, by przejął on kontrolę nad naszym życiem.
- Dobra. Dawno, dawno temu były sobie dwie księżniczki.
- Nie chcę o księżniczkach. Chcę o nietoperzach.
- Dobra. O nietoperzach. Dawno, dawno temu były sobie dwa nietoperze. Nie, trzy. Trzy nietoperze. Jeden samiec i dwie samice. Jedna samica ciągle się śmiała, a druga samica ciągle płakała i samiec musiał między nimi wybrać.
- Do spółkowania?
- Tak. Wybrał tę, co się śmiała, ale potem zaczął mieć wahania. Zrobiło mu się żal płaczącej samicy. Wydawało się, że ona bardziej go potrzebuje. Myślał, że jeśli będzie ją bardzo kochał, to przestanie płakać. Ale nie przestała.
- Dlaczego płakała?
- Bo wtedy ludzie jej współczuli, a ona to lubiła, bardziej niż dowcipy albo historie, albo miłość.
- Co się z nią stało?
- Została sama.
- A śmiejąca się samica?
- Zakochała się w innym samcu nietoperza i mieli trzy nietoperzątka i żyli długo i szczęśliwie.
- A co się stało z samcem?
© 2007 - 2025 nakanapie.pl