Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lub z dill", znaleziono 52

niemrawo, wzrokiem nie bardzo bystrym, popatrzył w dal.
Dal wypadała stosunkowo blisko, bo ograniczała ją ściana lasu.
królewicze na białych koniach i tak już bezpowrotnie pogalopowali w siną dal Frajerzy.
Bóg wcale nie stworzył nas na swoje podobieństwo: moze to my stworzyliśmy Boga na nasze podobieństwo.
W pracy otaczało mnie mnóstwo ludzi. Większość z nich co prawda nie żyła, ale ich obecność i tak dodawała mi otuchy.
Wszyscy na świecie szukają szczęścia, a jest jeden tylko sposób, aby je znaleźć. Trzeba kontrolować swoje myśli. Szczęście nie przychodzi z zewnątrz. Zależy od tego, co jest w nas samych
Mam nadzieję, że dzięki lekturze moich podwodnych rojeń zyskaliście kilka marzeń, garść przemyśleń i chęć, by dzielić się nimi z przyjaciółmi, a może nawet nowy sposób patrzenia na istoty, których wcześniej nie zauważaliście, ochotę, by ich słuchać, poznawać je i chronić.
Każdy człowiek jest skończonym idiotą co najmniej przez 5 minut dziennie. Mądrość polega na tym, by nie przekraczać tego limitu.
Nie ma na świecie tyle wina, żeby stępić mój ból.
"Jedyne co mi zostało, to liczyć na to, że niebawem zostanę wpływową pracownicą korporacji i pożegnam karierę wydawaczki przekąsek i sędzi w bójkach"
"Simon na przykład wywraca oczami i robi minki, jakby był święty, kiedy po raz milionowy proszę im by wyniósł śmieci. W takich chwilach zastanawiam się, w którym miejscu w parku najlepiej wykopać mu grób"
DLACZEGO postanowiłam zorganizować ją w sylwestra, który jest chyba najgorszym dniem na świecie, żeby organizować przyjęcia, bo charakteryzuje się tym, że pod presją zbliżającej się północy trzeba się świetnie bawić, BO PRZECIEŻ TO SYLWESTER I TAK TRZEBA!
Po odliczaniu i północy przychodzi ten moment, kiedy obłapiają cię spoceni faceci pod pretekstem składania życzeń noworocznych, a ty czujesz jedynie głębokie rozczarowanie i rozpacz w związku z faktem, że ostatnie iskierki grudniowej nadziei gasną bezpowrotnie i roztacza się przed tobą wizja mrocznej pustki stycznia i kolejnego roku, w którym najpewniej znów nie uda ci się zostać prawdziwym dorosłym człowiekiem.
Zresztą przymoim nowym, dojrzałym podejściu do naszej relacji, pewnie i tak nie będziemy się więcej kłócić.Możemy zamiast tego organizować „spotkania rodzinne”, podczas których będziemy po kolei przedstawiać swoje zarzuty i oczyszczać atmosferę bez wzajemnego obwiniania się, a potem wspólnie pracować nad rozwiązaniami, innymi niż rzucanie w siebie pudełkiem ciastek (na przykład po tym, jak kolejny raz zapyta mnie, dlaczego piekarnik jest włączony, a przecież każdy kretyn by się domyślił, że jest włączony po to, żeby UPIEC MU COŚ NA OBIAD).
POLITYKA. Muszę się nią zainteresować. Nie tylko wewnętrzną.Międzynarodową też. Zrozumiem amerykański system polityczny. Poznam różnicę pomiędzy premierem i prezydentem.
Spanikowana zrywam się z łóżka. Biegnę pod prysznic. Zakładam pierwsze lepsze ciuchy, jakie wpadną mi w ręce. Przeżywam ekspresowe załamanie nerwowe, kiedy okazuje się, że jestem już tak gruba, że gacie, które próbuję włożyć, utykają na poziomie kolan. Po chwili uzmysławiam sobie, że do mojej szafy, nie wiedzieć czemu, trafiły majtki Jane, a ja uparcie próbuję się w nie wcisnąć. Z ulgą ronię łezkę na myśl o tym, że choć może nie mam najmniejszego i najbardziej jędrnego tyłeczka na świecie, to jako dorosła kobieta nie mam obowiązku mieścić się w majtki ośmiolatki.
Jeden z najtragiczniejszych przejawów ludzkiej natury to skłonność do odkładania życia na później.
- Wy, baby jesteście wszystkie takie same - narzekał Bill. - Wystarczy, że jest ładna, a już wieszacie na niej psy.
Kiedy zaczynasz mieć do czynienia ludźmi, dobrze pamiętaj, że nie masz do czynienia z istotami logicznymi, tylko emocjonalnymi.
Dale Carnegie
Pamiętał bicie. Bito go często. Czasem płakał, ale potem się do tego bicia przyzwyczaił. Najwięcej bił ten pan, co dawał cukierki. Ale bili też inni chłopcy.
Tak, na pewno wejdzie tutaj Tom Cruise, padnie przed tobą na kolana i porywając cię swoim motocyklem, odjedzie w siną dal.
- Nic nie trwa wiecznie - powtórzył Richie. (...)
- Może z wyjątkiem miłości - rzekł Ben.
- I pragnień - dodała Beverly.
- A co z przyjaciółmi? - zapytał Bill i uśmiechnął się.
Nikt się tu nie spodziewa jedzenia. Gdyby ludzie chcieli tylko zjeść, to zostaliby w domu, prawda? Przychodzą tu dla nastroju. Żeby przeżyć coś specjalnego. Tu nie chodzi o gotowanie, Bill.
Bila zadrżała, a potem potoczyła się przed siebie, prosto w ciemny otwór wnęki.
-Twoja piłka chce do wychodka - zauważył Grunaldi.
-Więc idziemy z nią.
Tylko mi nie mów – dodał Bill Eversleigh – że Gerry Wade jeszcze nie wstał. Na miłość boską, trzeba coś zrobić z tym chłopakiem. - Proponowałbym budzik – zaopiniował Bateman. – Sam go używam, by nie zaspać. - Budzik, też coś – Ronny pokręcił głową. – Na Gerry’ego potrzeba co najmniej tuzin budzików. - A niby czemu nie? – pochwycił Bill skwapliwie. – Sądzę, że trzeba skoczyć do miasteczka i niech każde z nas kupi po budziku.
W pobliżu drzwi przepłynął Prawie Bezmózgi Bill, ciągnący móżdżek i rdzeń kręgowy niczym dziecko samochodzik. Za sobą zostawiał ślad widmowego śluzu.
Stał tyłem do mnie i spoglądał w dal. Leniwy wietrzyk rozwiewał mu włosy, buszował wśród nich i układał po swojemu. Zazdrosna o przeklęty wiatr, podeszłam do mężczyzny i objęłam go od tyłu w pasie.
Ale pragnienia takich jak ja się nie spełniają. Tacy jak ja umierają w ciszy zimnej nocy, nadzy i samotni.
Ludzie tacy jak ja są zbędni.
Nic nie znaczymy, jak proch na wietrze, niesiony w dal w świetle księżyca.
(...) - Kurwa, Dow, gdzie my je­ste­śmy?
Dow mru­żył oczy i spo­glą­dał ponad ogniem w dal, jakby cze­goś tam wy­pa­try­wał. – Ni­gdzie, kurwa. – Mach­nął fajką (...) – Ni­gdzie! No bo jak nie ni­gdzie, to niby gdzie?
...,,Jeżeli to ciąża urojona, to będę miała urojoną skrobankę i zapłacę za nią urojonymi pieniędzmi."
-Ciekawe kto jest na urojonej pięciodolarówce- powiedział Arctor.
-Kto był prezydentem który najwięcej sobie uroił?
-Bill Falkes. Falkesowi tylko wydawało się, że jest prezydentem.
– Gotowa do dekompresji? – zapytał Dale przez radio.
– Tak, spadek ciśnienia dobrze mi zrobi.
– Nie zgrywaj się – skarcił mnie. – To poważna procedura.
– Człowieku, ty nawet w próżni potrafisz zepsuć atmosferę, wiesz?
– Jazz!
– Tak jest, gotowa do dekompresji
© 2007 - 2024 nakanapie.pl