Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "masz duda", znaleziono 17

(...) - nagle stałam się słońcem czyjegoś świata i miałam tenże świat ogrzewać swoimi promieniami. Jasne, mogę być czyimś cudem, ale wolę, żeby ode mnie nikt czynienia cudów nie wymagał.
Mama ma z dzieckiem taką więź, której nikt inny mieć nie będzie. (...) Matka dla dziecka zrobi wszystko. Nie ma dla niej niemożliwego. (...) Miłość matki jest najczystsza. Czyni cuda.
- A wtedy miałeś w zasięgu wszystkie cuda techniki. W cywilizacji ludzie czuli się bezpieczni, wszystko miało wytłumaczenie. To teraz weźmy takiego ucywilizowanego człowieka, zabierzmy mu całą technikę i pokażmy, że w ciemności jednak czają się stwory, o których opowiadała mu kiedyś babka. I co z tego wyniknie?
Szczerze mówiąc, nie miałam pojęcia, jakim cudem Whitney ukończyła tę szkołę. Z jednej strony w nikłym stopniu interesowała się nauką, a z drugiej już wtedy wiedziała, do czego dąży.
- Każdy musi mieć jakieś hobby - rzekł wielebny Jacobs. - I każdy musi doświadczyć jednego czy dwóch cudów, choćby po to, by uzyskać dowód, że życie to coś więcej niż tylko długa, mozolna wędrówka od kołyski po grób.
Przez 30 lat mieszkania tu, to właśnie polskie smaki oraz smaki Polski pozwoliły mi ją naprawdę poznać. I choć nieraz na tej drodze płakałam, bo nie miałam instrukcji "jak zrozumieć Polaków", to wiem, że pomocna dłoń potrafi czynić cuda.
Wziął ją z zaskoczenia, więc miała prawo go nie poznać. Poza tym odkąd się ostatnio widzieli, zdążył nabrać masy i osiwieć do imentu. Jakim jednak cudem on ją rozpoznał, skoro tak schudłą, wypiękniała oraz zmieniła nazwisko i stan cywilny, tego pojąć nie sposób.
Każda śmierć otwiera drogę dla nowego życia. Wszystko, co odchodzi, zostawia po sobie miejsce temu, co ma przyjść. Trzeba tylko mieć głowę i serce szeroko otwarte, żeby zacząć na nowo. Każdy początek to narodziny, a narodziny zawsze są cudem.
Tylko debile wierzą w kulistość. Mówi się przecież "zwiedzić ziemię wzdłuż i wszerz", prawda? Mówi się! A mówi się "jak ziemia długa i szeroka"? Też się mówi! Powiedzcie, czy kula ma długość? A może ma szerokość? Oczywiście, że nie ma! To powiedzcie mi, jakim cudem Ziemia miałaby być kulą?
Im jesteśmy starsi, tym coraz mniej wierzymy w czarno-biały świat, dostrzegamy coraz więcej szarości i kryjących się za nimi świństw. Zdarzają się wyjątki, owszem, bywają osoby, które jakimś cudem potrafią nieść przez życie promyczek nadziei, mimo doznanych krzywd i tragedii, ale one są jak czarne perły. Można je znaleźć, ba, nawet mieć szczęście je poznać bliżej, ale jest to niezwykle rzadkie...
Studenci jednogłośnie zauważyli, że zwiększenie liczby cudów z ośmiu do dwunastu pod przewodnictwem Wielkiego Generała oznacza, iż ich kraj jest potężny i kwitnący i dalej taki będzie. W takich chwilach jak ta miałam nieodparte wrażenie, że moi ukochani studenci są obłąkani. Albo byli tak przerażeni, że czuli się zmuszeni kłamać i chwalić się wielkością swojego Przywódcy, albo szczerze wierzyli we wszystko, co im mówili. Nie mogłam się zdecydować, co byłoby gorsze.
Wypił łyk, zaciągnął się papierosem i zapatrzył gdzieś przed siebie, na drugą stronę rzeki, na stację i karuzelę przejeżdżających i odjeżdżających samochodów, ale tak naprawdę znów patrzył w przeszłość, która była jego prawdziwą obsesją, ponieważ nie potrafił zrozumieć, jak działa, nie potrafił pojąć jej istoty. Wydawało mu się, że przeszłość powinna trwać, że nie ma żadnego powodu, dla którego miałaby się skończyć i zostawić go na lodzie. Tymczasem wciąż musiał używać czasu przeszłego, wciąż wszystko co miało sens, znikało i tylko gadanina potrafiła wyrwać z niebytu te wszystkie cuda, których był świadkiem i przedmiotem i które nieustannie próbował wskrzeszać.
Rozluźniłam napięte mięśnie i zerknęłam na niego ze smutkiem. Nie mogłam sobie wyobrazić, jak wiele musiał wycierpieć, aby znaleźć się tutaj. Nie zasłużył na miejsce w Piekle, jednak tam trafił. Pragnął wolności, lecz nie mógł jej mieć, gdyż oznaczałoby to zrujnowanie całego świata. Chciał uciec, by przetrwać na własnych warunkach, ale przeszłość czyhała na niego za każdym zakrętem. Skąd brał na to siłę? Jakim cudem jeszcze nie zwariował? Nie poddał się?
Na blacie w kuchni leżała za słoikiem keczupu jej osobista broń, rewolwer Magnum 500. Zanim przywieźli im pizzę, Kate zważyła go w dłoni i zastanawiała się, jakim cudem Melissa daje radę nosić go przez cały dzień. W bębenku tkwiło pięć naboi. Każdy był wielkości zapalniczki i kosztował dwa i pół dolara. Bez względu na to, jaki napotkałeś problem, jeśli miałeś przy sobie tę spluwę, rozwiązanie go kosztowało najwyżej dwa i pół dolara.
Kiedy byłem gówniarzem, park stanowił zakazane miejsce, małomiasteczkowy odpowiednik czarnej wołgi, którą matki straszyły dzieci. Liczba zbrodni, jakie miały się tu dokonać, dawno uczyniłby z nas czarny punkt na mapie Polski (...). Ale przekaz ustny czyni cuda, więc park zawsze jawił mi się jako Eldorado, gdzie można jarać szlugi i obalać flaszki bez obawy, że jakiś praworządny obywatel się do ciebie przyczepi.[...]
Park był też miejscem, gdzie można było komuś dać w mordę albo, w zależności od rozwoju sytuacji, samemu oberwać.
,,Znienawidziłem niespodzianki, byłem jak paranoik na rozdrożu, a tym, którzy zawsze muszą wiedzieć, co będzie dalej, wojna potrafi nieźle dowalić. I żebyś cuda wyczyniał, i tak nie dawało się oswoić z dżunglą, z tym ch*****m klimatem ani z tą dziwnością, którą wszystko tu było przesycone i której wcale z czasem nie ubywało, raczej pęczniała i ciemniała w coraz większą alienację. Jeśli umiałeś się dostosować, to super, i pewnie, że trzeba było się starać, ale niektórzy tu mieli prawdziwą samodyscyplinę, umieli wypracować swój własny wojenny metabolizm, spowolnić akcję serca, kiedy chciało wyskoczyć z piersi, przemieszczać się błyskawicznie, kiedy wszystko dokoła zamierało i jedyną oznaką życia była przewalająca się przez ciebie entropia. Jednym słowem, takie sobie warunki.
Dziwna sprawa z tym Panem Jezusem. Kiedyś myślałem, że to jakiś bohater, co rozprawił się z tysiącami smoków i pozabijał nieprzeliczone rzesze wrogów, ale okazało się, że nikogo nie zabił, nie latał na czarodziejskim dywanie, nie ożenił się z księżniczką i nawet nie pomógł Żydom wygonić Rzymian. W dodatku był głupi, bo wiedział, że po niego idą, a nie uciekł i dał się złapać. Był miły dla Judasza, chociaż było jasne, że ten go zdradził. Niby robił cuda, bo przemienił wodę w wino, chodził po wodzie i umiał ożywiać umarłych, ale raptem ożywił tylko jednego. Na jego miejscu tak bym zrobił, żeby w ogóle się nie umierało. Miałem go za mięczaka. Mógł walczyć, przecież nie był sam, a on poddał się bez walki jak jakaś baba, a nie chłop. Dał się przybić do krzyża, umarł i nawet nie zemścił się na swych oprawcach."
© 2007 - 2024 nakanapie.pl